Wujek odgrzewa kotlety

Day 1,286, 13:06 Published in Poland Poland by WujekRemo
Przydługawy wstęp

Właściwie, to nie wiem, jak zacząć. Powinienem może na wstępie asekuracyjnie wytłumaczyć się, po co i dlaczego te kotlety odgrzewam, przeprosić uniżenie, a w dalszej części pewnie wstawić parę głodnych kawałków pod publiczkę, żeby sobie trochę votów i subów nabić. Może i powinienem, ale tak nie zrobię, gdyż generalnie - wali mnie to.

A wali mnie, odkąd uświadomiłem sobie kilka rzeczy. Pierwszą jest ta, że nigdy, przenigdy, absolutnie nie mam najmniejszych szans na Media Mogula, a świadomość ta uwalnia mnie ostatecznie od wszelkich pokus zabiegania o głosy randomowego czytelnika. Nie, żebym jakoś specjalnie zabiegał o nie w przeszłości, ale to "olśnienie" w sposób nader komfortowy poszerza mi przestrzeń działania.
Rzeczą drugą, pozostającą w ścisłym związku z pierwszą, jest zauważenie pewnej regularności - średnio taka sama ilość votów i te same osoby komentujące moje wypoty, co z kolei pozwala mi określić mój target - grupa niezbyt może liczna, za to złożona z jednostek myślących, raczej nieflejmiących i podejmujących dyskusję. I nie ma co ukrywać - na takich mi zależy, a reszta, jako się rzekło, mnie wali. Sorry.
A skoro preambułę mamy za sobą, przejdźmy do treści.

Odgrzewany kotlet raz poproszę!

Artykuł miał być trochę dłuższym komentarzem do arta Ariakisa (kto nie czytał, niech nadrobi), ale pewnie jak zwykle wyjdzie mi coś innego. Ariakis - w sumie wywołany do tablicy - podejmuje na nowo kwestię lojalności, wierności i innych-przez-duże-wu-pisanych wartości. Za każdym razem, kiedy w prasie pojawia się taka dyskusja, polaryzują się dwa stanowiska - nazwijmy je roboczo "bug, honor, ojczyzna" i "why so serious?". Niewykluczone, że występuje też opcja "spaces beetwen us", ale - szczerze? Nie zauważyłem.
Na początek, przewrotnie, opcja druga, czyli...

Hej, to tylko gra!

Niby racja. Gra, nie-gra 😉 ale na pewno nie tzw. Real Life. No, w każdym razie dla większości. Skoro tak, to śmiało można postawić dwie tezy:
1. Gra ma zapewnić rozrywkę.
Wiadomo, ex esse. Czyli - tak długo, jak nie łamiemy zasad ustalonych przez administrację, możemy bawić się, aż się porzygamy.
2. Wirtual to nie Real.
A więc, jakiekolwiek konsekwencje naszych poczynań kończą się wraz z kliknięciem "logout". O ile, rzecz jasna, nie złamiemy RL prawa, ale to przypadki sporadyczne.
I tyle. Celem zatem jest jak najlepsza realizacja punktu 1, z zastosowaniem wszystkich możliwych metod i środków, wynikających z punktu 2.

Przypomnijmy tylko (w końcu to odgrzewanie kotletów) radosne czasy formowania NWO - uwaga dla młodych: współczesna nazwa to ONE 😉. Racja stanu 4 TEH LULZ, no more boredom, zmiana bipolarnego układu sił etc. W tym miejscu mógłbym skończyć pisać, gdyby nie opcja pierwsza, czyli...

Honor w grze przeglądarkowej?

Zanim spróbuję (sobie) odpowiedzieć na to pytanie, zastanówmy się wspólnie nad inną kwestią. Mianowicie - ile, na ten przykład, jest Mateusza w Mixliarderze? Ile Katarzyny w ś.p. Vingaer? Ile Remigiusza w Wujku? Na ile w tej grze jestem sobą, a na ile zerojedynkową projekcją? Jak sobie radzę z rozdzieleniem tych dwóch jaźni? A jak sobie z tym radzi ktoś, kogo właśnie ztrollowałem i wymieszałem z gównem?
Zdaję sobie naturalnie sprawę z faktu, że ludzie są różni, konkretniej - że w różnym stopniu poszczególne jednostki rozgraniczają swoje oba "ja" - to internetowe i to prawdziwe. I bez obaw, nie będzie kazania, jak to internetowa jaźń może niepostrzeżenie wszczepiać się w realną (przynajmniej nie w tym odcinku). W każdym razie - wiedz, że coś się dzieje.

Cała ta dygresja jest w zasadzie tylko po to, by uświadomić tym z Was, którzy jeszcze tego świadomi nie są, że nie ma tu jednej, wspólnej, uzgodnionej i społecznie akceptowanej normy postępowania. Jeden twierdzi, że honor w grze przegladarkowej nie ma miejsca. Inny, że i owszem, ma jak cholera. Co zaś najlepsze - obaj mają rację. Albo - obaj jej nie mają. Bo, tak naprawdę, wynika to tylko z tego, jakim jest się w realu, jakie ma się poglądy i na ile postać w grze jest do swego archetypu z
reala podobna.

WujekRemizm

I tu wreszcie docieramy - a może tylko ocieramy się - o sedno, czyli odgrzewane kotlety*. Pozwólcie, że odniosę się do odrobinę wiejącego już sandałem sporu, czy POW jest zdrajca, czy też nie. Króciutko - jest. Ale wtedy cała najjaśniejsza eRzeczpospolita, ze szczególnym uwzględnieniem jej elit rządzących, również jest. Oburzonym moim stwierdzeniem przypomnę jedynie sprzeniewierzenie się traktatowi EDEN-u poprzez podpisanie MPP z Węgrami, wcześniej nieprzedłużenie MPP z Rumunią itd. Jeśli zaś kontrargumentami, obalającymi zdradę ePL był trolling Rumunów czy Chorwatów, 4 TEH LULZ, NWO czy cokolwiek, to siłą rzeczy ta sama kontrargumentacja, w przełożeniu jeden do jeden, ma zastosowanie do POW-u i innych PGB, które wybrały inną, niż ePolska, ścieżkę. Tak na chłopski rozum mi wychodzi.

Uprościłem rzecz nadmiernie? A może ona po prostu jest prosta? Zapraszam do dyskusji.

😉 W tzw. RL ocieranie się o odgrzewane kotlety zdecydowanie jest niewskazane.