Walcz dla ABC! + podsumowanie

Day 1,506, 08:02 Published in Poland Poland by Zafikel
Konkluzje

Walka Rumunii z ABC zakończyła się wynikiem milion do zera dla tych pierwszych (bo chyba tylko tak można podsumować rezultaty ostatnich kilku bitew). W efekcie Łotwa jest nadal pod okupacją, a Estonia i Litwa istnieją w formie kadłubkowej. Zapewne nie na długo, bo Rumunia i Rosja ze spokojem poradzą sobie w roli więziennych klawiszy.

Polska pomoc nie wystarczyła na wygranie ani jednej minibitwy, mimo że od wczesnego wieczoru powstanie w Vidzeme miało pięciogwiazdkowy (czyli najwyższy) priorytet. Determinacji czy zwyczajnej chęci udzielenia pomocy zabrakło wszystkim, od dwuklików po najaktywniejsze nołlajfy - bardziej zajmujące okazało się dominowanie (nawet do 80😵 w powstaniach polskich, gdzie przeciwnik (poza Bułgarią) praktycznie nie stawiał oporu.

Tępe machanie szabelką (ach!, niepodległa Polska - to było taaakie trudne), walka o zestaw happy meal (bazooka+batonik), chęć zaoszczędzenia kieszonkowego (olbrzymiej sumy 40 pln, bo tyle kosztuje przelot w dwie strony) i awaria/wyłączenie egoca (jak nie liczą to już nie bijecie, co nie? dobry Boże, co za miernoty...) są dla Polaków warte więcej niż udzielenie pomocy sojusznikom. Gdyby wystawiać diagnozę, byłaby ona nad wyraz przygniębiająca: ciężkie upośledzenie umysłowe i zerowe poczucie moralne jednocześnie. Polacy nie wyciągnęli nauczki z kasacji własnego państwa i nadal nie potrafią zrozumieć, że jak Kuba Bogu, tak i Bóg Kubie.
Pozostaje mieć nadzieję, że nawet tak głupi naród kiedyś się ocknie.

Ze swojej strony pragnę podziękować wszystkim, którzy jednak wsparli ABC w ich wzmaganiach oraz rządowi, za ustawienie tak wysokiego priorytetu na bitwę-powstanie (niezależnie od tego, czy miałem na to jakiś wpływ czy nie). Pozwalacie wierzyć, że może jednak ,,non omnes moriamur".

Pzdr.

Z.




Przytoczę pewną historię, którą większość z Was powinna pamiętać. Nie jest stara, ma niewiele ponad rok.

Na wysokości grudnia 2010 (plus minus, dokładnej daty w tej chwili nie pamiętam) Węgry zostały wykasowane przez Rumunię. Mimo że byliśmy wtedy członkiem EDENu, a ja sam nic do Rumunów nie miałem, okazało się to dla mnie swego rodzaju szokiem – była to jedna z pierwszych wojen wygranych przez pieniądze z kosmosu (euro, dolar). Jedno z najpotężniejszych państw eRepublik (wtedy dużo silniejsze niż dzisiaj) padło pod ciosami przeciwnika, którego czasów triumfu praktycznie już nikt nie pamięta.

Mniejsza jednak o osobiste refleksje. Grunt, że Madziarzy na chwilę zniknęli z mapy...co okazało się poważnym błędem Rumunii. Nasi ówcześni sojusznicy równolegle z doliną Dunaju i przyległościami kontrolowali spory skrawek terytorium Rosji, gospodarczo (a zatem, również militarnie) dużo ważniejszy dla nich niż posiadłości odwiecznego rywala. I zaczęli te regiony błyskawicznie tracić, jeden po drugim. Okazało się, że Węgrzy umieli wykorzystać sytuację, w jakiej się znaleźli i masowo bili w powstaniach przeciwko siłom okupacyjnym.
W powstaniach rosyjskich, które miały priorytet przed ich własnymi.

Mniejsza o motywację: u niektórych swoją rolę grały zobowiązania sojusznicze, u innych (i było ich zapewne więcej) chęć dokopania Rumunom. Mniejsza też o heroiczną wersję historii, wedle której dzielne Węgry dały się (czujecie ten dowcip?) skasować, by móc wyzwolić Rosję.
Efekt był rzeczywiście piorunujący i dla Rumunii wysoce nieprzyjemny: żółte plamki wróciły do swoich naturalnych granic, w których tkwiły od czasów upadku pierwszego i jedynego imperium rumuńskiego, jakieś sto milionów lat temu, w czasach, o których prawie nikt nie pamięta i które wszyscy mają głęboko w nosie.



Jak się zapewne domyślacie, jesteśmy w tej chwili w nieco podobnej sytuacji. Na wschodzie graniczy z nami ta sama Rumunia, dla której jest to kolejna po rosyjskiej wycieczka z rdzennych, w których to państwo jest praktycznie uwięzione.
Rumunia kontroluje tam, z pomocą Rosji, terytoria trzech sojuszników Polski, mianowicie: Litwy, Łotwy i Estonii (państwa ABC). Dzieje się tak od pewnego już czasu, sporo wyprzedzającego naszą kasację.

Chciałbym Was wszystkich namówić, byście na miarę możliwości bili dla państw ABC – nie tylko w powstaniach i nie tylko wtedy, kiedy coś polskiego jest pod okupacją (choć na tę chwilę przykład węgierski uważam za inspirujący). Powodów ku temu jest kilka...i nie, nie chodzi o moje 1000 łatów, zainwestowane w powstanie w Vidzeme, stolicy rumuńskich sił okupacyjnych oraz najważniejszy region Łotwy.




Przyczyny, mniej czy bardziej złożone, są trzy.

1. Bo tak nakazuje przyzwoitość (i honor)


Pamiętacie, że jedną z największych wad ePolski jest jej żałosne skupianie się na własnym tyłku i nieudzielanie pomocy sojusznikom. ABC to nasz sąsiad, niepomaganie mu to zwykłe świństwo, które wystawia nam brzydkie świadectwo. To dobra okazja by pokazać, że nie jesteśmy już tym żałosnym krajem małych ludzi, jak jeszcze miesiąc czy dwa temu.

2. Bo tak nakazuje pragmatyzm


Drugi powód jest znacznie ważniejszy i łączy się z moją starą tezą, wg której przyzwoitość zwyczajnie się opłaca. By brać, trzeba dać. Trzeba dać, by móc brać później.
Jeśli dzisiaj pomożemy ABC, zaskarbimy sobie tym samym wdzięczność we wszystkich trzech republikach bałtyckich. Nie jest to sojusznik wielki, ale dzielny i bardzo bitny, którego nie należy lekceważyć. Warto pamiętać, że dbanie tylko o dużych sojuszników odbija się z reguły czkawką, bo duży sojusznik ma z reguły swoje imperialne interesy – i nawet jeśli chce pomóc, czasem zwyczajnie nie może. ABC to nie imperium, w dodatku od ich postawy zależy bezpieczeństwo Polski na wschodzie, a od naszej – ich powodzenie. To idealny kandydat na przyjaciela, a udzielenie mu praktycznej pomocy wojskowej, która kosztuje nas relatywnie mało, to jeden z tych gestów których musimy się nauczyć, jeśli chcemy stworzyć Polskę lepszą od tej maszkary z 2011.

3. Bo łatwo o medalik


Argument ostatniej instancji, odwołujący się do podstawowych instynktów. Od kilkuset tysięcy do niewiele ponad miliona z reguły starcza. Sam bym się wczoraj załapał, gdybyśmy nie przegrywali minibitwy w Latgale.
Bitew jest i będzie sporo, tyleż okazji – nie tylko BH czy CH, ale również RH.
Nic tylko bić.



Olej Wielkopolskę, olej Małopolskę – te bitwy ,,wygrają się" praktycznie same.

Jesteś potrzebny/a w:

Vidzeme – tutaj najbardziej, Rumuni zrobili z tego CoTD (Campaign of the day). Pomyślcie jak się wkurzą, gdy wylecą na kopach z tego co z takim wysiłkiem zdobywali. Najważniejsze jest jednak że jeśli wygramy, Łotwa odzyska wreszcie niepodległość.

Samogitia – sytuacja Litwinów jest dramtyczna, Rosjanie robią z nimi, co chcą. Warto byłoby im utrzeć nosa.

Kirde-Eesti – nie można zapomnieć o Estończykach.

Lithuanian Highland - kolejna bitwa na Litwie.

Kirde-Eesti 2 - oby lepiej niż za pierwszym razem.

Pokażmy, że umiemy uczyć się na błędach i pokonywać własne niedoskonałości.

Walczmy dla ABC!