Rząd - kulisy sprawowania władzy w ePolsce (II)

Day 785, 03:45 Published in Poland Poland by Nasir Malik


W poprzednim odcinku omówiliśmy Kongres , dzisiaj przybliżmy naszym mniej doświadczonym graczom rząd.



System działania rządu ePolski nie ma żadnego umocowania formalnego ani w mechanice gry, a jedynie jest efektem przyjętych w zamierzchłych czasach, które pamiętają tylko najstarsi gracze, założeń.

Podobno tak było wtedy efektywniej, w co można bez większych problemów uwierzyć, bo system ten polega na całkowitej podległości rządu jednej osobie, czyli Prezydentowi, a wiadomo, że jedna osoba zawsze podejmuje działania efektywniej niż czterdziestu (kongresmenów). W tychże zamierzchłych czasach istniał jednakowoż przynajmniej zwyczaj konsultowania składu rządu z kongresem, odrzucony mniej więcej w połowie ubiegłego roku jako anachroniczny i niepotrzebnie dający kongresowi złudzenie, że ma na coś wpływ. Na marginesie warto zauważyć, że system jednoosobowego podejmowania działalności jest też bardziej narażony na błędy oraz nieliczenie się ze zdaniem/interesem obywateli.

Ogólnie mamy więc rząd, w skład którego wchodzą ministrowie, wiceministrowie i rzecznik, powoływani i odwoływani przez Prezydenta. Z tym odwoływaniem to w ogóle zabawna sprawa - kiedyś, podczas debat nad treścią konstytucji ePolski proponowano przyznać kongresowi namiastkę możliwości sprawowania funkcji kontrolnej nad rządem przez prawo do odwołania ministra w ramach votum nieufności. Zwolennicy prezydenckiego systemu rządów zareagowali na to twierdzeniem, że przecież kongres nie ma możliwości wyegzekwowania od takiego członka rządu, żeby zrezygnował. Tyle że prezydent takich możliwości także nie ma i, jeśli dany minister się uprze, to spokojnie może sobie kontrolować rządowe organizacje, zmienić do nich hasło i olewać wszystkich. De facto funkcje ministerialne pełnią osoby bez mandatu poparcia społeczeństwa (głosowanie na prezydenta nie wymaga podawania składu rządu), bez określonych kompetencji, odpowiedzialności i stosunku do kongresu. Bowiem „nad wszystkim czuwa gospodarz domu”, czyli prezydent i obywatelom ma to wystarczyć do wiary w to, że stołki rozdaje według kompetencji a nie zasług czy znajomości.

Rząd obraduje za zamkniętymi drzwiami. Rząd z zasady nie rozmawia z kongresmenami (na niczym się nie znają), a co dopiero ze zwykłymi śmiertelnikami. Teoretycznie do komunikowania się między rządem a obywatelami służy rzecznik rządu. Teoretycznie, bo w poprzedniej kadencji rzecznik z założenia nie informował o niczym. Nikomu nie jest to potrzebne, skoro wszyscy kochają prezydenta i wierzą w to, że prowadzi nas ku świetlanej przyszłości. Od czasu zmiany rzecznika odrobinę się poprawiło, bo pojawiło się kilka informacji post factum, ale przejrzystość działań rządu kuleje od dawna ogromnie.

Wróćmy do ministrów. Mamy ich czterech, dzisiaj omówimy pierwszego.



Minister Gospodarki i Finansów (MGiF) - zajmuje się (wraz z podległymi mu wiceministrami) gospodarką. Aktualny wiceminister Kernel doskonale ukazuje nam, że może to być „zajmowanie się” w pełnym tego słowa znaczeniu, to znaczy reguluje wszystko według własnego widzimisię, bo ma ku temu odpowiednie narzędzia. Podstawowym narzędziem dla MGiF jest organizacja Narodowy Bank Polski, do której „na życzenie” prezydenta lub MGiF kongres przelewa kolejne sumy PLN ze skarbca. Oczywiście bez żadnego budżetu czy nawet wskazywania w „prośbie” ile, na co i dlaczego. Przypomnijmy tym, którzy nie czytali poprzedniego artykułu, że rząd nałożył na kongres blokadę informacyjną, w związku z tym wielkość przychodów naszego państwa (a, za wyjątkiem kilku raportów, także wielkość wydatków) jest trzymana w tajemnicy przed kongresmenami, bo to przecież kompletnie nieodpowiedzialni ludzie (nota bene - w kongresie większość posiada ta sama koalicja, która sprawuje rząd).

W ramach przyznawanych pieniędzy (praktycznie całość wpływów pieniędzy państwa z podatków) MGiF może wiele. Przede wszystkim część z tych pieniędzy sprzedaje na rynku walutowym zapewniając państwu stały przypływ golda, stabilizując przy okazji kurs PLN względem gold na ustalonym przez siebie poziomie. Gold jest państwu niezmiernie potrzebny (w tej uniwersalnej walucie opłacane są MPP, wypowiadanie wojen, wywoływanie bitew, opłacanie składek i wreszcie fundowane są wellnessboxy do tankowania), w związku z tym możecie się spodziewać, że oferty NBP będą praktycznie stale obecne na Monetary Market i to w sporych ilościach, skutecznie blokując pozostałym graczom wymianę waluty od strony ofert sprzedaży PLN. Na sprzedaży PLN państwo zarabia, jeśli pieniądze te pochodzą z dodruku - koszt wydrukowania jednego PLN to 0,005 gold, cena sprzedaży to 0,025 gold. Dodruk wykonywany jest oczywiście przez kongres z automatu „na prośbę” MGiF lub prezydenta.

Reszta pieniędzy przekazywana jest na utrzymanie narodowych firm Pierwszej Pracy (niech was nie zwiedzie nazwa - MGiF uznał, że pierwsza praca to także zatrudnianie graczy o sillach na poziomie 0,1,2 czy 3, w końcu państwo stać na to, aby utrzymywać graczy, żeby przypadkiem nie weszli oni na rynek pracy), w których powstają dotowane produkty, którymi następnie MGiF „reguluje rynek”, żeby ceny nie były za wysokie, wystawiając zaporowe oferty zmuszające przedsiębiorców do sprzedawania swoich produktów po cenie, którą MGiF uzna za zapewniającą wystarczający zysk przedsiębiorcy. Poza granicami ePolski MGiF sprzedaje produkty z „narodowych” jeśli uzna, że „jest okazja”. W pozostałym zakresie produkty z firm pierwszej pracy służą państwu - teoretycznie surowce z pierwszej pracy są wykorzystywane do produkcji towarów złożonych, a towary złożone są zużywane w czasie konkretnych akcji (broń do rozdania wojsku, bilety w razie potrzeby wysłania ludzi w konkretne miejsce, domki jako nagrody w konkursach, chlebki na zapewnienie jedzenia babyboomowcom).



W ramach firm Pierwsza Praca MGiF miewa też pomysły regulowania rynku pracy, jakiś czas temu uznał, że w ePolsce jest za mało osób z branży construction, w związku z czym prowadził nabór głównie w tym kierunku (75-80% zatrudnienia w PP), ograniczając oferty w pozostałych branżach.

Przy okazji dalszego „sterowania wolnym rynkiem”, prowadzona jest także (dla zmylenia przez MEN) Akademia Obrony Narodowej. Zatrudnia ona graczy o poziomie 2+, zapewniając im płacę lepszą niż na rynku (głównie w broni) przy produktywności niższej niż na rynku (zatrudnienie grubo powyżej optymalnego). Różnicę pokrywa oczywiście budżet, bo nie można pozwolić, aby kapitaliści wyzyskiwali tych pracowników, gdyby pojawili się oni na rynku pracy.

Kiedyś NBP prowadził także firmy budujące infrastrukturę (szpitale i DS Q5), ale po postawieniu szpitala w każdym regionie (kiedy byliśmy tylko w granicach rdzennych) i uznaniu, że DS-y dają niewiele działalność ta została zawieszona.

Z NBP przekazywane są także dotacje na funkcjonowanie działalności pozostałych ministerstw, ale o tym w kolejnym odcinku.