Święte Cesarstwo Polskie Narodu Znudzonego

Day 1,334, 18:04 Published in Poland Poland by Zafikel

Jaśnie nam panujący imperator Kherehabath I powiedział jakiś czas temu, że ,,Polska przeszła erepa". Stwierdzenie to, nieco na wyrost, padło przed kampanią amerykańską i wielkim powrotem do Azji, nie sposób się jednak nie zgodzić z tym, że cesarz dobrze oddał nasze widoki na przyszłość.
Żaden kraj nie jest na tyle silny, by ,,przejść erepa" – ale sojusz i owszem. Do pełnej dominacji ONE musi jeszcze:
- dokończyć podboju Chin,
- skasować ponownie Chorwację,
- pozbawić USA raz jeszcze niepodległości (i tutaj Polska przydałaby się bardziej, niż w padającym pod ciosami Serbohunów i Irańczyków spoza Iranu Państwie Środka).

Powstałe w ten sposób superimperium będzie mogło z czystym sumieniem rzec, iż przeszło grę.
Pytanie jednak: co dalej?

W pogoni za równowagą

Jakiś czas temu zdarzyło mi się skrytykować krytykujących brak równowagi – podczas gdy opcja pro-EDEN twierdzi, że gra straciła resztki uroku wraz z początkiem ery ONE, (wywołanej ponoć przed adminów; nie da się ukryć, że mechanika gry działa na korzyść silniejszego, czyli akurat ONE) ja twierdzę, że w TERREDENIE zwyczajnie stracili jaja.
Zasłaniając się brakiem równowagi, przeciwnik oddaje ostatnie bastiony – mimo że nocny, chiński atak na Wschodnią Syberię pokazał, że jeśli chcą, to nadal potrafią być niebezpieczni (nie słyszałem by ktoś głośno mówił o tym, że EDENowi nie powiodło się zrobić Serbii psikusa, którego zastosowali z powodzeniem przy okazji poprzedniego wykopywania tego narodu bałkańskiego z Azji).

Główną bolączką TERREDENU jest, jak słusznie zauważa Lejzi Grzesio, słabość ekonomiczna, czyli brak bonusów produkcyjnych. Sęk w tym, że mają ten problem na własne życzenie – podczas gdy agresywny ONE atakował we wszystkich kierunkach na raz, grzęznąc na pewien czas w Stanach Zjednoczonych, wystarczyło po powiedzeniu ,,a" (exodusie sporej części ich sił do Chin) powiedzieć też ,,b" (czyli zadbać o to, by Chiny zyskały więcej bonusów niż miały, względnie – zabezpieczyć pełen lub prawie pełen ich pakiet). Zepchnięta do defensywy, słabsza strona nie może sobie pozwolić na komfort gry wszędzie i nigdzie – trzeba zbudować przyczółek i z tego przyczółka zorganizować kontrofensywę.
Państwo Środka nadawało się do tego wprost idealnie.

Jednocześnie należało nasilić ataki na linie zaopatrzeniowe ONE, koncentrując się przy tym na Polsce. Warto przy tej okazji przypomnieć (bo o dziwo umknęło to tak Lejzi Grzesiowi, jak i wyjątkowo zgadzającemu się z nim Staruszkowi), że ONE dopiero ostatnimi czasy jest w tak kapitalnej sytuacji ekonomicznej; wcześniej tylko Polska miała pełen pakiet surowców, ustępując przy tym zresztą przez dłuższą chwilę nie komu innemu, jak...Chinom.
Serbia wygląda lepiej od momentu ataku na wschód – wcześniej nie był to kraj tak doskonale zabezpieczony. Hiszpania ,,urosła" na gruncie amerykańskim, Węgry żaliły się, że są w ONE ubogim krewnym, zgodnie z prawdą, i dopiero po ustępstwie Słowacji Madziarzy dostali (bardzo) wąski korytarz do żyznych terytoriów francuskich.
Podobnie Turcja, która po miesiącach zmiennych losach chwyciła Pana Boga za nogi na Ukrainie, w przeciwieństwie do Macedonii, która z kolei nie ma, poza bardzo dla nich radosną kasacją Grecji i rozłożeniem się we Włoszech, widoków na pełen komplet surowców.
Ze złośliwą satysfakcją można nawet powiedzieć, że to TERREDEN był w wygodniejszej sytuacji, mając większe możliwości zabezpieczenia pełnych lub prawie pełnych pakietów - cały potencjał ONE, poza Indonezją, siedział w Europie, podczas gdy TERREDEN dominował w Ameryce Północnej, Południowej, Azji, a nawet Afryce. Jeśli dodać do tego silną, bardzo problematyczną dla ONE reprezentację w Europie...
No cóż...lepiej przecież płakać, że gra jest nieuczciwa i w ogóle be - co nie, chłopaki?

Nie mam ostatnio litości dla przeciwników ONE i to się nie zmieni, póki...nie nauczą się grać. Ludzie przyzwyczaili się do poprzednich systemów, zwłaszcza zaś do na poły legendarnej już v1, która przez większy okres swojego istnienia premiowała stronę słabszą. System wstrzymywał silnych, bronił leszczy – i pewnie nadal by tak było, gdyby Puto nie zaryzykował z v2.
Obecna gra, jakkolwiek na polu militarnym nadal dość prymitywna (brak wielu kluczowych opcji, które kiedyś były), przypomina gigantyczną partię szachów i, paradoksalnie, oddaje realia dobrze znane z takich gier komputerowych jak kultowe Heroes of Might and Magic (jakby mnie kto pytał – trzecia część tej gry). W HoM&M dominował ten, kto miał więcej miast i szerszy wachlarz surowców – mimo znacznie ciekawszych niż w erepie opcji strategicznych i taktycznych, geniusz z dwoma miastami mógł idiocie z pięcioma co najwyżej naskoczyć.
Tak samo jest w eRepublik – wygrywa ten, kto umie się korzystnie ,,rozbudować" i zabezpieczyć pakiet, zaś w skali makro – sojusz z większą ilością takich krajów.
Równowaga nie jest już narzucana jakimś poronionym systemem ala v1, gdzie MPP aktywowały się tylko w trakcie obrony, dzięki czemu chroniona przez cały EDEN Chorwacja mogła grać na nosie Serbom, a atak na USA miał sens tylko dlatego, że poprzednicy Harrisona Richardsona i Emericka zostawili im w spadku pootwierane fronty.

Przeciwnikom ONE warto przypomnieć pewne stare porzekadlo:

Czemuś biedny? Boś głupi. Czemuś głupi? Boś biedny.

Mniej trololo, więcej myślenia – i będzie dobrze.

Święte Cesarstwo Polskie Narodu Znudzonego

Minie jednak sporo czasu, zanim przeciwnik przypomni sobie, jak używać szarych komórek. Co więcej, możliwe nawet, że sobie nie przypomni i pójdzie obrażony do innej gry.
Tymczasem Święte Cesarstwo Polskie, najszczęśliwsze imperium w dziejach eRepublik, na gwałt potrzebuje wyzwań.
By nie umrzeć.
Z nudów.

Zapewnienie nam rozrywki może okazać się zadaniem nie lada, zbyt poważnym, by pozostawić to w rękach naszych rządów – chyba jedynych ludzi, którym jeszcze się chce.

Sęk w tym, że medal prezydenta czy kongresmana dzisiaj a kiedyś to dwie różne sprawy, bo dziś jest już z grubsza obojętne, kto będzie naciskał guziczki i w jakiej kolejności. Widać to z resztą na pierwszy rzut oka – obóz endecki i kontrendecki silą się na wyszukiwanie tzw. ,,faili", z których połowa to żadne faile. Można powiedzieć, że kłócą się już tylko dla zasady, bo Chinom jest zupełnie obojętne czy podbije je Khere, czy jakiś klon Pierra. Nawet oczywista niegospodarność obecnego gabinetu w Azji nie stała się powodem do ataku, z czego kiedyś ludzie pokroju Zwierza (słusznie zresztą) zrobiliby wielką aferę.

Podobnie nie ma większego znaczenia skład Ministerstwa Obrony Narodowej – nawet, jeśli coś schrzanią, przy takim przeciwniku nie ma się czego obawiać. MONem mógłbym być teraz nawet ja. Czas mam, ,,ogarniać" nie muszę, a ewentualne błędy i tak będą wszystkim zwisać. A przynajmniej, zwisać będą grupom bojowym dopóki będzie im się płaciło haracz (,,dofinansowania").

MEN ma sens tam, gdzie trzeba kogoś edukować, ale my i tak już wszytko przecież wiemy. Nowych graczy w zasadzie nie ma, system eRepublik jest prosty i przejrzysty.

Rząd działa w zasadzie już tylko dla siebie. Robi swoje, od A do B – tyle i nic więcej.
Ctrl + F ,,kreatywność", nie znaleziono.

Można by zatem poszukać szansy w egzotyce. Egzot Smaark zadaje zarąbiście ważne pytania, egzotyczna Tremeda w ramach operacji ,,Exodus" eksmitowała się z erepa do innej gry, egzotycznemu Zafikelowi rzadko kiedy chce się pisać, bo i tak nie ma z kim gadać. Ile można odgrzewać te same kotlety i sugerować, że można spróbować z tym, tamtym, owamtym?
Jakoś tracę motywację, gdy czytam pod swoją pisaniną coś takiego:

,, @Pan OP, To twój 'krzyk', byśmy zrobili tę grę bardziej dla ciebie interesującą? Naaah - nie chce nam się."

Spoko, Supeku – mi też się nie chce. Samemu można popełnić co najwyżej samogwałt, kooperacja z porostami jakoś mnie nie bawi.

Tak, porostami (nie mylić z dwuklikiem, bo dwuklik nadal uważam za bardzo pozytywne zjawisko), generacją graczy praktykujących sztukę klikania dla samego klikania. Wiem, znowu jestem niemiły, ale dobrze zdaję sobie przecież sprawę z faktu, że każdy bawi się tak, jak może. Ludzie, którzy nie czytają książek tym bardziej nie będą czytać jakichś tam gazetek, w jakiejś tam wirtualnej grze, z ludzi ograniczających się do prostych rozrywek (porost, w przeciwieństwie do dwuklika, jest tak samo niewydarzony w erepie jak i poza nim – ot, taka moja teza, której oczywiście nie udowodnię) nie będzie żadnego pożytku tam, gdzie chce się coś zainicjować.

I tak oto porosty zabijają graczy, którzy mogliby raz jeszcze rozbudować rozgrywkę w eRepublik. Mniejsza o ludzi którzy tylko piszą, ale nie ma już nawet ciekawych polityków. Ariakis dwuklika, Smrtan nawet jakby chciał, nie miałby co robić, Cerberowi nie chce się reinkarnować, Zwierz zmartwychwstał w zasadzie po nic. Kółka różańcowe (znane też jako partie polityczne) też już jakoś tak nie bardzo – nie widzę Matisoja, Muchozola, Miudyk...dobra, mniejsza o Miudyka. W takim tle nawet Wujek Samo Zło aka Mixliarder stał się ospały – zamiast zajmować się tym, co umie najlepiej, czyli podsycaniem ognia waśni, zdobywa tylko pracowicie medale BH i CH.
Nie dziwię mu się, solowa zabawa w podpalanie i mnie by nie bawiła.

Temat irca pominę, stwierdzenie że okres tak olbrzymich sukcesów Polski to doskonały czas na dokonanie reform i zmiany również sobie odpuszczę. Pisałem już o tym tyle razy...

Przypomnę tylko jeden wątek, który warto na zakończenie odgrzać.
Od zawsze za główny wyznacznik dynamiki państwa uznawałem to, co się dzieje w jego prasie. Serbowie czy Amerykanie są nie mniej aktywni na ircu niż Polacy (z tego co wiem, Serbowie nawet bardziej), a mimo to w ich prasie nadal się coś dzieje. Wydaje mi się że jest tak dlatego, że społeczności serbska czy amerykańska są po prostu dużo bardziej zintegrowane, a przez to - ,,im się chce". Jest tam mniej porostów, więcej dwuklików, ludzie czytają nie dlatego, że tak ich nauczono w domu tylko dlatego, że kontakt prasowy może im zaoferować jakieś opcje. Prasowy papierek lakmusowy pozwala zmierzyć aktywność graczy – o ile po upadku Alp Rodańskich Polacy siedli na dupach i zaczęli płakać, obwiniając wszystkich dookoła i tylko aktywności rządu zawdzięczamy wykaraskanie się z ekonomicznego dołka, o tyle pozbawiona przez większą część gry ciekawych regionów Serbia (przez jakiś czas mieli Liaoning, teraz mają Wschód, tak poza tym nigdy nie było u nich super) była w stanie stworzyć olbrzymią kompanię handlową (Valetta), operującą z sukcesami na wielu rynkach. Gdyby Polak był w sytuacji Turka, płakałby jeszcze głośniej, względnie obraził się po raz pierdylion sześćsetny na Puto (bo to przecież jego winna – mentalnie ePolak ma sporo wspólnego z HQ Terry czy EDENu), puścił focha z przytupem i demonstracyjnie przeszedł na dwuklik; tymczasem Turcy i owszem, trochę popłakali, ale potrafili się zorganizować w grupy pto, atakujące nie jakieś tam państewka typu Peru czy Wenezuela, ale same Stany Zjednoczone (bez obrazy dla naszych rodzimych ptoerów – dokonania w Peru robią wrażenie, ale jednak skala jest ,,nieco" inna). Prawdziwe społeczności stać na prawdziwą maestrię.

Tymczasem, Święte Cesarstwo Polskie Narodu Znudzonego upadnie, jak każde imperia, w przeciwieństwie jednak do poprzedników – tylko i wyłącznie z własnej winy.
Zarośniemy porostami i jedyne co nas może uratować to TERREDEN, w którym, ze wzmiankowanych powyżej względów, nie pokładałbym jednak specjalnych nadziei.

I tym oto miłym akcentem pozwolę sobie zakończyć.

Transfer gazety

Jako że oddano mi moje poprzednie konto, od dzisiaj z powrotem jestem Zafikelem. Notorious Suicide umrze za kilkanaście dni, wraz z podwieszoną pod to konto gazetą. A później jakiś zakompleksiony fiutek napisze do admina, że zmieniając konto złamałem któryś tam punkt regulaminu (nota bene, po raz nie pomnę już który), po czym dostanę bana.
I tyle.