All Hail Chór Wujów

Day 1,295, 21:10 Published in Poland Poland by WujekRemo
Wujka czkawka powyborcza


No i dobra, przegraliśmy te wybory.

Hmmm... Po raz pierwszy w swoim e-życiu mogę z całą świadomością, z jakimkolwiek zaangażowaniem emocjonalnym użyć w tym kontekście pierwszej osoby, choć nadal w liczbie mnogiej. Znaczy się, że my, a nie ja personalnie je przegrałem. Oczywiście porażkę łatwiej znieść, kiedy rozkłada się na większą liczbę istnień. Ale może i na takie osobiste porażki przyjdzie kiedyś czas, pod warunkiem oczywiście, że cokolwiek zdoła mnie do tego momentu w tej
grze zatrzymać.

Wygrał Pierre, przegrała vingaer. Vingaer, którą sercem, słowem i czynem poparłem i którą poparłbym jeszcze raz, gdyby zdarzyła się po temu okazja. Nawet nie dlatego, że przedstawiła jakiś superprogram. I nie dlatego, że obiecała mi stołek RR, jak to pół żartem, pół serio wypomniał mi jeden z partyjnych kolegów. Powody były dwa, oba subiektywne. W tym miejscu pozwolę sobie "zaskoczyć" Was szczerością.

Między Bogiem, a prawdą - w dupci mam eRepową politykę. W tej samej mniej więcej lokalizacji znajdują się wszelkie partie, programy, koalicje, opozycje i wszelkiej maści inne paskudztwa. Cały ten koktajl ma na celu udawanie polityki, ze skutkiem nieraz lepszym, częściej gorszym. Nie odkrywam Ameryki, wszyscy już to dawno wiedzą, wielu mądrzejszych pisało, ale wspominam o tym dla - umówmy się - lepszego zarysowania sytuacji. Bo skoro programy partii, czy zgoła konkretnych kandydatów - niewiele się różnią, to śmiało mogę to przyznać: moduł polityczny eRepa, podobnie, jak eRep w ogóle, to dla mnie ludzie. Tylko tyle. Aż tyle.

Z dwójki liczących się kandydatów - z całym szacunkiem dla pozostałych, ale co tu dużo ściemniać - do vin przekonała mnie wstępnie jej prezentacja. Porównując artykuły vin i Pierre'a poza jakąś tam treścią, dostrzegłem podstawową różnicę. Vin pisała konkretnie, niekiedy zdawkowo, momentami po żołniersku (sic!). Pierre zaprezentował się językiem kwiecistym, okraszonym sporą ilością domniemań i powątpiewań. I choć sam, jako "redaktorek" (pozdrawiam, sureshot 😉) leję wodę hektolitrami, to jednak od osoby, która przez najbliższy miesiąc ma kierować udawaną polityką udawanego mocarstwa w udawanym świecie oczekiwałbym nieco więcej zdecydowania. By nie powiedzieć, jaj.

Rzecz druga, bardziej ważna. Dotąd znałem vin jedynie z jej działalności prasowo-komentatorskiej i, co tu kryć, nie za bardzo ją lubiłem. W rl nigdy się nie spotkaliśmy, na ircu zamieniłem z nią parę słów może. Aż do, bodajże, zeszłego czwartku.
Powiem tak: nigdy i z nikim wcześniej - z wyjątkiem nawalonego prezia eHolandii za mojego tam ambasadorowania, ech, to była zabawa - nie przegadałem na ircu paru godzin. I z pewnością nigdy i z nikim tak ciekawie. I w tej właśnie rozmowie, na tyle, na ile to możliwe poprzez tak nienaturalny kanał komunikacji, jakim jest irc - znalazłem w internetowej vingaer Kaśkę, dziewczynę sympatyczną, otwartą, inteligentną, z polotem etc. Wspominałem już, że dla mnie liczą się ludzie?

Dlatego, z powodów pozapolitycznych, ba - pozaerepowych, poparłem vin. I dlatego też, Katja, chcę, żebyś wiedziała - girl, You've got a friend in me!.


Oj, się porobiło, ja Pierre'niczę...


Tak, czy inaczej - wyszło, jak wyszło. Przytłaczające zwycięstwo Pierre'a zamknęło dyskusję, przynajmniej, jeśli chodzi o mnie. Tak mi się w każdym razie wydawało przez kilka pierwszych godzin nowej kadencji.

Wieczorkiem Dnia Pierwszego, na kanale #eRCA, jakoś tak zupełnie mimochodem któryś (któraś? Graculka - byłabyś to Ty?) z naszych dowódców przyniósł/sła wieści z MON o nowych kwotach dofów. Że szlag mnie trafił, to pewnie dało się zauważyć po szałtach, komentach i innej mej aktywności. Po dłuższej, nawet dużo dłuższej chwili ochłonąłem i zacząłem myśleć, o co mi tak w ogóle chodzi... Prawdę mówiąc, to nigdy nie byłem - i nadal w sumie nie jestem - wielkim beneficjentem dofinansowań. Z reguły biję za swoje, a choć do eRepowych krezusów sporo mi brakuje, to jednak na te codzienne 300 well w chlebkach q5 i odpowiednią ilość tanków jeszcze mnie stać. To co mnie użarło?

Nie fakt, nie kwota. Sposób. Zwyczajnie nie lubię, jak ktoś robi ze mnie wała. I choć w eRepublik w ogóle, jak i w ePolsce w szczególe, zdążyłem się do tego przyzwyczaić, to nadal nie lubię. Można było ze spokojem przejąć sobie tę władzę, ogarnąć temat, następnego dnia puścić w Gazecie RR jakąś informację; Dr Infected obrotny chłopak, na pewno poradziłby sobie z przekazaniem hiobowej wieści: "Słuchajcie, Polacy, gadałem z szefem, zrobimy tak..." Nie, żeby to zmieniło istotę rzeczy. Ale postać rzeczy już i owszem.
Tymczasem tu odbyła się jakaś nocna zmiana, po cichutku, fakty dokonane itp. Najwyraźniej ekipa obecnego prezia ma ugruntowane zdanie na temat obywateli.

O ile jednak temat dofów (szczególnie po lekkiej zmianie stanowiska nowego rządu; zajączki ćwierkają, że nie bez udziału starego) skłonny jestem potraktować ciepłą uryną, o tyle już Dnia Drugiego cała ePolska za sprawą Miłościwie Nam Panującego na powrót żyje moim ulubionym tematem eRepowych dyskusji - honorem, zdradą, lojalnością i Wartościami.
Tak szczerze, to jest trzecia w nocy i średnio mam ochotę znowu o tym pisać. Znowu, bo ledwie dziewięć dni temu te kotlety odgrzewałem, a nie sądzę by czy wtedy, czy teraz coś świeżego do dyskusji udało mi się wnieść. W wielkim zatem, wręcz cerberowym skrócie:
1. Polska miała NAP z Francją.
2. Francja zasadniczo paktu dotrzymała.
3. Dzięki temu Polska miała spokój dupy i mogła gromić wrogów na wschodzie.
4. Polska, pogromiwszy wrogów na wschodzie (z grubsza), odwróciła się i ma teraz dupę gdzie indziej. Ale to akurat nie należy do tematu.
5. Polska postanowiła iść "na zapad", wybierając - zamiast dogadanego przez poprzednią ekipę UK - trudniejszą i dłuższą drogę przez Francję...
6. ...zapominając uprzednio Francji poinformować i po raz kolejny w e-historii robiąc z narodowej mordy cholewę.

I znów, bardzo pokrótce: nie byłem fanem tego paktu, ale - przyznaję - nie miałem racji. Sprawdził się. I tak, nadal jestem zwolennikiem zasady, że "Pacta sunt servanda". A jeśli nie umie się paktów dochowywać, nie należy ich zawierać. To globalnie, a bardziej lokalnie - jeśli nie umie się dostrzec, że polityka zagraniczna kraju to pewna ponadkadencyjna ciągłość, jeśli nie umie się prowadzić dyplomacji, nie należy pchać się do polityki. Nawet udawanej.
Ja wiem, realpolitik. Tłumaczono mi to ostatnio; mogę się z tym nie zgadzać, mogę głośno protestować, ale rozumiem, ze interes mojego kraju jest ważniejszy, niż interesy innych krajów. Rozumiem, że w myśl tej idei układy pokojowe zawieramy na tak długo, jak potrzebujemy, a kiedy już nie potrzebujemy, to sorry, Winnetou, business is business. Ja to rozumiem. Ale nie akceptuję.

Nie akceptuję faktu, że w grze opartej na - co tu dużo mówić - nacjonalizmie i jego wszelkich odcieniach, od ePolaka do Polaka droga jest krótsza, niż seks jętki jednodniówki. Nie akceptuję faktu, że paru gości, aktualnie sprawujących rządy w moim e-kraju produkuje dość bezmyślnie łatki, które za moment będzie się przypinało wszystkim Polakom. Nie akceptuję faktu, że być może nawet pod tym artem pojawi się jakiś Francuz, Amerykanin czy kto bądź, piszący o Polakach - zdrajcach bez honoru.
No powiedzcie, tak szczerze (abstrahując zupełnie od dyskusji, czy honor w grze przeglądowej, bla bla bla itp.) - nie w***wia Was to?

Teoretycznie, powinienem teraz pójść za ciosem i włączyć się w lamentujący wór chu... wrrrrróć, chór wujów: "Fail! Zdrada! Gdzie som dofy?! IMPICZ, IMPICZ, po trzykroć IMPICZ!" Ale tego nie zrobię.
Po pierwsze - impiczom jestem przeciwny z definicji. Instytucja ta może i ma jakąś funkcję w systemie amerykańskim. U Słowian nie ma szans się sprawdzić. Nie te temperamenty.
Po drugie zaś - szczerze polubiłem vin. I jestem przekonany, że jeszcze zostanie preziem. Normalnie, z medalikiem, bez syfu, który ktoś jej w spadku pozostawi.

Rzecz jasna moje lenistwo w połączeniu z faktem, że musiałbym wrócić do aktywnej gry celem rzecznikowania w jej gabinecie, nie ma tu nic do rzeczy 😉


Catharsis


I tu docieramy powoli do zakończenia tej miniściany. Ale na zakończenia początek małe wyjaśnienie i przeprosiny dla niewielkiej, acz elitarnej grupki moich subskrybentów, których poczucie estetyki, jak i inteligencję obraziłem (by nie powiedzieć "zgwałciłem") moim ostatnim artykułem, właściwie "artykułem". Cele miałem dwa, jak się okazało, jeden głupszy od drugiego. Po pierwsze zatem - zachciało mi się pseudosocjologicznego eksperymentu. W eksperymencie zresztą nieświadomie, acz wydatnie pomógł mi Notorious Zafikel, publikując niespełna dwie godziny po moim wypocie swojego arta. Ale do rzeczy.

Jak nieliczni moi stali czytelnicy wiedzą, mam raczej niskie mniemanie o kondycji intelektualnej ePolskiej społeczności, przynajmniej w warstwie czytelniczej. Nadto, swoich czytelników traktuję jako swego rodzaju elitę, głównie z tego powodu, że mnie czytają 😉 Postanowiłem zatem ordynarną, prostacką wręcz publikacją sprawdzić, czy zdobędę serca i umysły tych "maluczkich", spod znaku tl;dr. I jak zareagują moi "zwykli" czytelnicy. Generalnie, spodziewałem się, że w rezultacie otrzymam mnóstwo votów, słit komciów i powodów, by sobie podrzeć ze społeczności
łacha...

Efekt zaś mojego suchara (który zresztą okazał się znacznie suchszym sucharem, niż zamierzałem) jest następujący: Notorious, który opublikował arta na swoim zwykłym, czyli za***istym poziomie, zebrał prawie dwa razy więcej votów i wywołał dyskusję w postaci 32 komentarzy - i tak mało, jak na niego. Mój suchar - 52 głosy, 5 - słownie pięć - komentarzy. I parę unsubów.

...Co na pewien czas leczy mnie z chęci eksperymentowania, szydzenia, wywyższania się, jak również zapewniło lekcję pokory. A tej dążącym do doskonałości, podobno, nigdy dosyć.

Aha, no tak. Były dwa powody.

Powodem drugim, dla którego to ścierwo opublikowałem był fakt, że się chciałem pochwalić awansem na Rzecznika... Bardzo, ale to bardzo Was proszę, abyście byli litościwi i na ten żenujący popis spuścili zasłonę milczenia.


Troll inside of me


W międzyczasie na Wildzie słonko wstało, więc jeszcze parę zdań i kończę.

Z tym Rzecznikiem to zabawna sprawa była. Moi PPPartyjni koledzy wiedzieli, że jestem na dwukliku, ale jakby co, to mają pisać. Kiedy więc Prism do mnie napisał PM-kę pomyślałem, że chodzi o jakąś pierdołę, typu, nie wiem, arcik do gazetki, albo coś.

No i w sumie chodziło 😉

Nie musiał namawiać mnie szczególnie długo. Jakieś trzy linijki na ircu. Zgodziłem się, bo to tylko tydzień, bo chciałem zobaczyć, jak #supermegatajnyrzadowykanal wygląda od wewnątrz, bo chciałem sobie i innym udowodnić, że się da, bo to kolejna opcja, którą daje gra, a której jeszcze nie „próbowałem”, bo, bo...
Żeby była jasność: w najmniejszym stopniu nie żałuję. A z PrismTankiem mogę pracować gdziekolwiek i kiedykolwiek. I przy czymkolwiek też.

Ale muszę przyznać, że dzięki tej pracy odkryłem mroczną stronę swojej e-natury. Bo o ile artykuły w gazecie RR starałem się trzymać na jakimś rozsądnym poziomie, to poza nią w mgnieniu oka przeistoczyłem się w trolla... Ba - w ciągu tygodnia wylałem więcej flejmu, niż przez poprzednie czternaście miesięcy mojej gry. Okazało się, że ogromnie trudno mi zachować dystans do swojej roboty. Wiadomo - w Liryce mogę sobie publikować, co chcę i w zasadzie jak chcę - to moje, własne i nawet jeśli ktoś w komentarzach robi na mnie wjazd, to jestem w stanie przyjąć to na klatę, ze spokojem i sporym dystansem. Tym bardziej, że nawet pół tysiąca subów tu nie mam, więc i tych komentujących nie za wielu, a i poza gazetką społecznych rewolucji nie wywołuję.

Tymczasem, odkąd zostałem Pół-Rzecznikiem-Rządu-Na-Jedną-Czwartą-Etatu, wszędzie zaroiło się od WujkaRemo. Wszędzie. W komentarzach do gazet rządowych. I prywatnych też. Zwłaszcza prywatnych. W shoutach. W komentarzach do shoutów. Na ircu. No, wszędzie. I niech ktoś tylko spróbował skrytykować oficjalną linię rządu... Było piekło, bejbe.

Cóż, dystans, chill, jakkolwiek to zwał - to coś wręcz niezbędnego w tej pracy. Mi trochę tego zabrakło, więc jeśli komuś za mocno pocisnąłem - sorka, ziom. Już nie będę.

Przynajmniej przez miesiąc 😃

P.S.:


ZOOM

Coś w tym jest, Taczer. Coś w tym jest...

P.S.2: A wy mówicie, że Ariakis pisze ściany tekstu o niczym...😁

P.S.3: Dzięki za PM-kę, sureshot o7

P.S.4: Damn, chyba nie w tej kategorii opublikowałem...



Czytaj i subskrybuj: