Skąd się wzięło zło?
El Reto
Jest późno w nocy, ja jestem nie do końca trzeźwy. Jednak nie ma to znaczenia, gdyż podobne myśli jak te w temacie nachodzą mnie często. Artykuł nie jest bynajmniej żadną formą reklamy PZL czy innej formacji politycznej (jeśli ktoś by się takiego doszukiwał nie przeczytał chyba więcej niż dwóch zdań owego tekstu) jednak nie będzie on zupełnie oderwany od erepowej rzeczywistości, gdyż traktować on będzie o naszej społeczności.
Otóż chciałem się odnieść do sprawy, która wybuchła wczoraj i w krótkim czasie wstrząsnęła większością z Nas, co widać po obecnej prasowej topce. Jednak nie moją rolą jest pisanie o tym jak bardzo ta pomoc jest potrzebna i zachęcanie Was do niesienia jej. W tym celu dosyć już zostało powiedziane, odsyłam do artów WujkaRemo, misziego i PruszkowCity.
Chcę przedstawić Wam garść moich refleksji związanych z tym tematem.
Czy życie ma sens?
Pytanie o cel życia (jak o i jego źródło) w różnej formie zadają sobie ludzie już od zarania dziejów. Pisanie o tym byłoby bez sensu, szkoda marnować klawiaturę, gdyż wielość interpretacji i poglądów na ten temat jest przytłaczająca, a i tak znajdą się jednostki, które nie zgodzą się z żadnym. Także zrelatywizujmy rzeczywistość (achhh, jak łatwą odpowiedzią na wszystkie problemy życiowe jest relatywizm...), i dajmy każdemu możliwość stworzenia własnego indywidualnego planu egzystencjalnego, obrania swego celu życia w sposób zupełnie dowolny.
W społeczeństwie funkcjonuje pewien utarty schemat, rodzice zawsze chcą by ich dzieci zostały lekarzami, prawnikami (broń boże nie idź dziecko na filozofię, zmarnujesz sobie życie!) lub przejęły rodzinny interes. Jednak nie każdy spełnia oczekiwania rodzicieli i wielu z nich podąża pozornie własną ścieżką. Nie każdy kończy szkołę, nie każdy zdobywa dyplomy. Nie to jest w życiu najważniejsze. W życiu trzeba mieć ideały, cele i konsekwentnie dążyć do ich realizacji.
Każdy facet kiedyś zrozumie, że nie można wiecznie studiować i balować za hajs matki. Powoli brzemię rodziców zaczyna ciążyć i nadchodzi czas by się usamodzielnić. Każdy prawdziwy facet zapragnie kiedyś mieć uczciwą pracę która zapewnia satysfakcją lub chociaż pozwala godnie żyć i utrzymać własny dom w którym czeka kochająca żona wraz z dziećmi. To czeka Nas wszystkich, to ku temu zmierzamy w życiu, licząc, że studia, szkoła, szczęście czy pewne (nabyte bądź wrodzone) umiejętności pomogą nam w szybkim osiągnięciu tego stanu. Stanu w którym stając wieczorem przed lustrem, można powiedzieć sobie w twarz, że mimo tego iż rząd kolejny rząd jest kiepski, nadal nie ma dróg ani autostrad, aparat państwowy ledwo dyszy, polska reprezentacja przegrała kolejny mecz, a gówniarze obok znów imprezują i nie dają spać, mimo tego wszystkiego i wielu innych rzeczy - jestem szczęśliwy. Jestem szczęśliwy bo osiągnąłem to, co w życiu planowałem, mam wszytko, co chciałem.
Jednak, niestety taka sielanka może się skończyć w każdej chwili. Czasem z winy naszej, czasem zupełnie przypadkowo. Być może to tylko część wielkiego przedstawienia i akurat Dramaturg zapragnął wlać łyżkę dziegciu do naszej właśnie beczki miodu, być może to przypadek lub zbieg okoliczności. Jakkolwiek by tego nie nazwać w świecie pojawia się zło.
Chyba każdy z Nas kiedyś zadał sobie to pytanie, każdy zastanawiał się czemu na świecie jest zło. Podobnie jak pytanie z powyższego akapitu, jest to popularny temat do rozważań. Odpowiedzi na owe pytanie padało wiele. Najstarszą z teorii wysunęli gnostycy, dzieląc świat na pół, uważając byty za dobre lub złe z natury. Inni twierdzili, że zło jest brakiem dobra, że jest wynikiem braku myślenia, lub braku działania.
Jednak chciałbym się zatrzymać nad jednym z nich, oświeceniowy myśliciel, Gottfried Leibniz stwierdził, że zło w świecie nie istnieje, gdyż żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Mocno skrytykował go za to Wolter, który po tsunami które w połowie XVIII wieku zniszczyło Lizbonę stwierdził, że w obliczu tak wielkiej ilości cierpienia i tak olbrzymich strat zło w świecie musi istnieć a nasz świat nie może być najlepszym z możliwych. Tak zdaje się myśleć większość z Nas. Podobne myśli przechodzą przechodzą przez mą głowę gdy moknę wieczorem na przystanku czekając na autobus, który zawsze się spóźnia (albo nie przyjeżdża wcale), a gdy zdarzy mi się utopić łyżeczkę w jogurcie zadaje sobie pytanie "gdzie jest Bóg?"
Jednak na nasze troski Leibniz jedynie spogląda z uśmiechem. Bo o to właśnie mu chodziło. Każde zło powstające w świcie generuje reakcje - dobro. Chyba nie ma lepszego udowodnienia tezy Leibniza jak to co obserwujemy aktualnie. Jak fala dobra w postaci dziesiątek artykułów w różnych językach, setek shoutów, tysięcy ciepłych słów zalewa całego erepa.
Dlatego żyjemy w najlepszym z możliwych światów, bo zostanie po Nas najwięcej dobra. Po ostatnich wydarzeniach nie mam co do tego wątpliwości, że jednak to Nasz świat jest najlepszy. Dzięki wszystkim za przywrócenie wiary w ludzi.
Trzymaj się Mirela, wypijemy na chrzcinach małego a z obecnych problemów będziemy się śmiać!
Comments
hmm... ciepłe
Jak to skąd? Z PZL oczywiście!
ehh nie przeczytałem dwóch zdań tego tekstu 😛
to ciekawe, co piszesz, ale ja jestem zwolennikiem teorii nieustającej degrengolady świata. Nie wierzę w dobro, które produkujemy, bo zła tworzymy jednocześnie znacznie więcej. Jeśli sinusoida cywilizacji jest prawdziwa, to obecnie znajdujemy się w części spadkowej. Nic do nas nie trafia, zatraciliśmy sens życia. Ja staram się go odnaleźć poprzez zaprzeczenie ideałom większość (codziennemu wstawaniu i ruszaniu do pracy, kredytom na mieszkanie w gównoblokach, pracy pańszczyźnianej). Choć życzę mężowi Mirelli jak najlepiej i głęboko wierzę w powodzenie leczenia, to jednak traktuję to na zasadzie odstępstwa od normy.
To co się dzieje w prasie przerosło nasze wszelkie oczekiwania. Mąż cały dzień otrzymywał na fb wiadomości od znajomych i nie tylko, o tym jak dobrze mu wszyscy życzą. Ja osobiście żyję nadzieją, że wszystko co złe już się wydarzyło...Limit nieszczęść już chyba wykorzystany. Rok 2013, jak już wszyscy wiecie rozpoczął się dla nas wyjątkowo źle. Teraz mamy rok 2014 i czekamy na naszego pierworodnego Syna. Mam ogromną nadzieję, że to taki znak, zaczątek polepszenia sytuacji. Cały czas było pod górkę...kiedyś nawet taka górka musi się skończyć i MUSI być lepiej. Nawet nie wiem jak ując w słowa to jak bardzo wdzięczna jestem za każdą pomoc. Nie tylko materialną. Sam fakt, że tyle osób nam tak dobrze życzy jest bardzo budujący. Chce się żyć. Z całego serca BARDZO WSZYSTKIM DZIĘKUJEMY!
O kurde, Reto, zaskoczyłes mnie tym artem, jakoś nigdy nie kojarzyłem Cię z takim, no... ciepłem, optymizmem, jak zwał, tak zwał, w każdym razie wywołałeś uśmiech na mojej twarzy 🙂 Vote leci.
😮 Mądre. 🙂
Dobrze Ci zrobiła ta afrykańska przygoda 🙂 Kawał mądrego tekstu.
Relatywizm nie jest rozwiązaniem problemów. Sam rodzi kolejne, wcale nie mniejsze pytania. To raz.
Zło jest w ludziach. Na każdej płaszczyźnie. Ludzie nazwali zło. Żadna paprotka nie powie, że złe to, że zjada ją mrówka. Po prostu zacznie od tego umierać. Ludzie mówią, krzyczą, "to jest złe, to jest niesprawiedliwe". I stąd się bierze zło.
Bierze się też stąd, że w ich samych są emocje, uczucia, które oni sami nazywają złymi. Zazdrość. Niechęć. Wrogość. Pożądanie. Ile razy można usłyszeć od kogoś "jestem złym człowiekiem"? Takie coś nie powinno mieć prawa istnieć. A istnieje.
Zło się bierze z ludzkich niedoskonałości. U niektórych jest to inteligencja, u innych porywczość a u jeszcze innych - trawiący organizm nowotwór.
JEDNAKŻE te niedoskonałości czynią nas ludźmi. Chcemy być ich pozbawieni, dążymy do nieśmiertelności. Zwalczamy to, co traktujemy za niedoskonałości... I chcemy w nich sobie pomagać. Czasem gdy sił już nam brak szukamy pomocy u inych. I znajdujemy ją. Ludzie są dobrzy, wspołczujący. Artykuły w sprawie męża Mireli były i dla mnie pozytywnym zaskoczeniem jak wiele osób zachciało pomóc naszej wspólnej koleżance. Było to wzruszające dla mnie, obserwatora tego wszystkiego. A jakie musiało być dla samych zainteresowanych?
Czy świat nie móglby być lepszy? Żyjemy w najlepszym? Nie wiem. Szczerze wątpię. Jednakże jest na nim pełno dobra, współczucia... I wiem, że można na nim zwalczyć przynajmniej część zła, jakie powstało. Zło generuje dobro. Niedoskonałość motywuje do walki z nią. Tak więc... Owocnej walki Mirelo i Krzysztofir. Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Wam obu stu lat.