Propaganda

Day 1,158, 16:49 Published in Poland Poland by Zafikel

Wiecie, zdarzyło mi się zachorować. Wredne gówno, zdarza się mniej więcej raz na rok. Gdy jestem chory, mam zły humor, którego nie poprawiają mi żerujący na moim i tak już wolnym łączu Mahometanie. Azali otrzymałem wybór – skopać kilka tyłków albo napisać artykuł, skoro i tak nie zrobię już dzisiaj niczego konstruktywnego. Odrobina przemocy jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodziła, wybrałem jednak drugą opcję.

Propaganda

Myślę, że pośród kluczowych słów polskiej eRepublik, da się w ostatnim czasie zauważyć nadużywanie dwóch: zdrada oraz propaganda. Pojęcie zdrady samo w sobie pominę, w trosce o Twoje zdrowie, Szanowny Czytelniku. Przejdźmy zatem do mojej ukochanej propagandy.

Trudną tę sztukę mogą praktykować praktycznie wszyscy, od państw i większych jednostek politycznych, poprzez różnego rodzaju organizacje (jak np. Kościół – nawiasem mówiąc, do niedawna zdecydowanie mój faworyt), na zwykłych obywatelach kończąc.
Myślę, że każdy z nas rozumie przynajmniej półświadomie co znaczy to słowo, podarujemy więc sobie definicję.

Propagandę w erepublik z reguły utożsamiany z państwem – i już tutaj należałoby się zastanowić. Systemy polityczne w eRepublik są demokratyczne, na pograniczu zresztą anarchii – ani prezydent, ani Kongres nie dysponują skutecznymi metodami dyscyplinowania obywateli. Czasem ku naszemu utrapieniu – kto choć raz stracił pieniądze inwestując w ,,fundusz powierniczy", ten wie o co chodzi (ja straciłem tak kiedyś 100 uncji złota; od tego czasu stronię od modułu ekonomicznego niczym diabeł od wody święconej).
Mimo to, możemy mówić o tzw. ,,oficjalnej propagandzie", której wyrazicielem są wykształcone przez nas organy rządowe (RR, prezydent i jego gazeta, w mniejszym stopniu bagno zwane Kongresem; w ramach dygresji, zwróćcie uwagę – prawie nikt Konga nie lubi, ale też prawie każdy chciałby mieć choć jeden medal Kongresmena...odpowiedzialność pełną gębą, moi kochani!).
Propaganda rządowa jest subtelna jak smrtan, czyli zbliża się do wartości zerowych.
Od mniej więcej dwóch miesięcy udowadnia nam się pracowicie w artykułach i komentarzach, że:

- Rumunia trzęsie EDENem i jest zła,
- nikt nie lubi Rumunii (każda teza musi zawierać choć krztynę prawdy i z tym mamy do czynienia właśnie tu – Rumunów rzeczywiście nikt nie lubi; po części dlatego, że to Adminland, po części za euro-złoto, po części dlatego, że głupsza część naszej eSpołeczności nie rozróżnia Roma od Rumuna)
- wszyscy jesteśmy znudzeni, czas na zmiany (to z kolei nazwijmy manifestem).

Gdyby się postarać, dałoby się to rozbić na części drobne – niemniej jednak uważam, że te hasła stanowią o być lub nie być propagandy NWO.
Zwróćcie uwagę, jak trafnie są dobrane (główna zasada propagandy to: ,,dla każdego coś miłego").
Polscy imperialiści krzywią się z odrazą słysząc, że to, co trzęsie EDENem nie ma na sobie biało czerwonych barw. Gra na dumie, podrażnienie ambicji – ot, coś dla wyznawców naszej mocarstwowości.
,,Nikt nie lubi Rumunii", powiązane z poprzednim, działa na nieco szerszą skalę. Człowiek jest tak skonstruowany, że bez wytrenowanego umysłu nie umie utrzymać aktywności intelektualnej przez dłuższy czas. Nie ma w tym nic złego – to naturalny mechanizm obronny.
W eRepublik mamy bez wątpienia wybitnych strategów, taktyków i finansistów, ale większa część z nas nie ma ochoty podejmować wielkich wyzwań intelektualnych w grze przeglądarkowej. Stąd potrzebne są uproszczenia.
W Polsce mamy kilku faworytów, spośród których nagrodę Miss i Mistera trafia w ręce Rosji i Niemiec. Niemniej jednak, nikt, kto pogra w erepa trochę dłużej, nie chce już kasować Niemiec, a i słabnąca Rosja staje się powoli mniej kuszącą perspektywą (choć pewnie tak z raz lub dwa chętnie byśmy se ją jeszcze skasowali, co nie, ziomki?)
Stąd trzeba nam znaleźć nowego wroga, najlepiej takiego, którego łatwo jest nie lubić. Do tego zawsze nadają się Amerykanie, ale oni są:

a) daleko (nawet pomimo faktu, że w tej chwili mamy enklawy wewnątrz USA - ten stan rzeczy można łatwo i szybko zmienić)
b) mamy jeszcze do nich interes.

Rumunia jest bliżej, do tego ich czołowe Bogdanki są nie bardziej subtelne niż nasz słowacko-polski imperator.
I tu pojawia się trzeci czynnik – wszyscy jesteśmy znudzeni. Mniejsza o to, że nie wszyscy...ale każdy rozumie przecież, że bez zmącenia wody nic nowego się na powierzchni stawu nie pojawi.

Nie sądzę, by ta propaganda była jakoś specjalnie zaplanowana, ale wykrystalizowała się po części z naszych naturalnych oczekiwań. Moich również, nie przeczę.
Powtórzono ją tysiąc razy, w każdym możliwym miejscu i w końcu zaczęło działać. Myślę że już w połowie grudnia wiedzieliśmy, że będzie tutaj niezły burdel – ale kto wiedział, że aż taki? Pamiętam dziesiątki głosów mówiące, że i tak będzie tak, jak dawniej – a i dziś można jeszcze takowe spotkać.

Z gracją emerytowanej słonicy wylądowaliśmy na środku parkietu, wykonaliśmy niezgrabne salto i mamy swoje NWO. Tyle, że:

- nikt jeszcze nie wie, z kim przyjdzie nam tańczyć (tak jak marzę o zrobieniu czegoś razem z Serbią, tak i boję się tego tańca; węgierskiego zresztą też – te dwie baletnice do perfekcji opanowały swoje ruchy na szachownicy politycznej; Polska nie – zrobiliśmy wszystko brutalnie i na chama)
- nikt nie dał nam żadnego celu.

Nad tym drugim zatrzymam się na moment, by pociągnąć nieco wątek z poprzedniego artykułu. Każdy nieco uświadomiony gracz wie, że traktuje się nas tutaj jak muły bagienne – bij, pracuj, płać podatki. W zamian otrzymujemy przyzwoite warunki egzystowania – mamy wszystkie możliwe bonusy i prawdopodobieństwo, że kiedyś obudzimy się w innej sferze językowej jest niewielkie. Tak mniej więcej trenuje się psy – w zamian za zestaw sztuczek czy zwykłe posłuszeństwo, dostają budę i żarcie.
RR pisał, że jego cesarska mość znalazł nam już nowy kraj do podbicia. Kiedy dowiemy się o co chodzi? Tak jak zwykle – w trakcie.
RR pisał też:

Szanowni obywatele,

Od pewnego czasu obserwujemy zmianę sytuacji naszego państwa na arenie międzynarodowej. Polski Kongres odrzucił MPP zaproponowane przez Rumunów, a zatwierdził pakt z Węgrami, co wywołało kontrowersje i poddało w wątpliwość naszą pozycję w sojuszu. W nasze ślady udała się Hiszpania, ale nie zmieniło to nastawienia władz centralnych EDENu, które nadal uważają się na nadrzędne wobec prezydenta, jego gabinetu i całego parlamentu."


Wie ktoś o co chodzi? Ja nie, ale przecież nie muszę – wystarczy że wie ten, kto był wtedy na ircu. Ja mam się zostawić przysmakiem Pedigree, w skrócie: ,,EDEN jest zły" (EDEN=Rumunia – przecież tak poza tym kochamy wszystkich członków sojuszu).

Wyobraźcie sobie idylliczny obrazek.

Jest sobie rajski ogród, w nim pląsa swobodnie grupa niedorostków obu płci. Jedne mniejsze, drugie większe. Rodzina zasadniczo kocha się bardzo, niektórzy dadzą się za swoich braci nawet ukrzyżować (jak Finlandia). Niestety, pewna młoda, energiczna panna, odkryła w tym ogrodzie Drzewo Poznania Dobra i Zła, a wraz z tym – że jest naga. Jako, że miała bujną fantazją, szybko sobie uzmysłowiła, iż inna panna (Rumunia), nie tak zdrowa i czysta, za to mająca wiele darmowych talonów na najlepsze jabłka, przychodzi do niej każdej nocy i wykorzystuje...wszelako.
Panna ta zatrzęsła się z oburzenia i poleciała z tym do swoich sióstr i braci. Zasadniczo, nikt Rumunii nie lubił, tak jak nikt nie lubi apodyktycznej starszej siostry – mimo wszystko, pomysł kupiło niewielu.
Dlatego panna postanowiła z ogrodu odejść, wycinając wszystkie drzewa i krzaki po drodze.


Gdyby Polska była nieco rozsądniejsza, mogłaby opuścić EDEN spokojniej, bez szału i paranoicznych imaginacji. Tak, piszę to drugie z pełną odpowiedzialnością, bo jak, do licha, siedząca w zamknięciu od bardzo dawna Rumunia może manipulować EDENem, by realizował jej lub przede wszystkim jej cele? Od 2009 roku wrześniowa wycieczka rosyjska była najdalszym ekskursem, na jaki mogła sobie pozwolić. W tym czasie Polska była na każdym kontynencie, Hiszpania również na brak atrakcji i profitów narzekać nie mogła. Te dwa państwa, z których jedno z EDENu już wyszło, a drugie pewnie zrobi to niebawem, były największymi beneficjentami tego sojuszu w całej jego historii.
Nie Rumunia, nie Chorwacja. Gdyby sporządzić bilans zysków i strat, wychodzimy na grubaśny plus. A gdy podsumować relacje bilateralne, to Rumunia tankowała dla nas dużo częściej, niż my dla nich.
Jedyną winą tego państwa jest fakt, że kiedyś było wielkie i chciałoby po prostu wyjść nieco poza swoje granice. Nie jestem jakimś ich bezkrytycznym miłośnikiem – to co robią, robią źle, są prostolinijni aż do bólu, co utrudnia dogadanie się z nimi, mają i inne przywary.
Ale te bzdury, które im się zarzuca, są zwyczajnie tak absurdalne, że tylko bardzo ,,zmęczone" umysły mogły to tak szybko kupić*.

Podsumowanie?

- Zrobiliśmy sobie wroga, bardzo niebezpiecznego – Rumunia ze swoim euro-złotem może w kilka dni nabić taki dmg, że wszystkim nam gacie pospadają z wrażenie.
- Nie zyskaliśmy żadnych przyjaciół – relacje z Węgrami czekają na konkretne ustalenia i wnioski. Póki co widzę, że Węgrzy sobie, a my sobie – i pewne przesunięcia w influence tego nie zmienią.
Serbia to enigma. Nie zgadzam się z Ariakisem który mówi, że Serbia nas nie potrzebuje. Mam wrażenie, że spryciarze już kalkulują, jakby tu na nas najwięcej zarobić. I pewnie zarobią, bo w przeciwieństwie do naszych polityków, oni się tak szybko myśleniem nie męczą.
- Osłabiliśmy się gospodarczo – Wasza Wysokość, ja Cię naprawdę, jako gracza, szanuję, ale naprawdę czasem warto pomyśleć, zanim coś się zrobi. Na przykład sprawdzić, kiedy nam się kończą embarga nałożone na kraje byłego Feniksa (podpowiedź: nie jutro, nie pojutrze), zanim w ramach majestatycznego gestu urwie się handel z Eurolandią. Czegoś takiego Serb czy Węgier by nie popełnił, bo najpierw myśli, a dopiero potem naciska guziczki.
Podobne słowa kieruję do Was, drodzy parlamentarzyści, choć jakby z mniejszym zapałem – i tak nikt się po Was już od dawna niczego dobrego nie spodziewa. Idę zresztą o zakład, że część z Was zrobiła to automatycznie.

Takie są efekty kupowania propagandy.

Kto jest bez winy, niechaj pierwszy rzuci kamieniem

Gdy mowa o propagandzie, i druga strona nie popisała się specjalnie.
Każdy, kto ma choćby szczątkowe wiadomości z zakresu kognitywistyki wie, że umysł koduje szybciej przekazy pozytywne niż negatywne.

Dla przykładu:

W trakcie kampanii wrześniowej Wielka Brytania nie wsparła Polski

wchodzi do głowy słabiej niż:

Wielka Brytania zdradziła Polskę.

Hasła NWO nie operowały słowem ,,nie", mimo że nie oferowały również żadnej pozytywnej opcji. Proste: ,,Rumunia jest zła, Rumunia rządzi EDENem, jesteśmy znudzeni".
W tym czasie przeciwnicy również ograniczyli się do prostej retoryki, z czego egzamin zdało tylko jedno hasło: zdrada.

Zdradzimy naszych sojuszników!
Zdradzimy Chorwację


Przeciwnicy NWO nie mieli alternatyw – wszystko, co wiedzieli, to tyle, że nie chcą specjalnie nic zmieniać. I tak oto toczył się dyskurs głuchego ze ślepym – tyle, że NWO było dużo silniejsze.
Musiałbym być wyjątkowo niepoważny, by poważnie potraktować Wasze hasła, droga opozycjo. Nie powiedzieliście nam nic, zupełnie nic, wdając się w zamian w czystą erystykę (bo to już nawet nie był dialog). Przykładem niech będzie Konrad19991, który często i gęsto agresywnie komentował obecne wydarzenia – pisząc z grubsza zawsze to samo. W tym, co powiedział ten pan, nie było nic pozytywnego – ot, hasła najniższego rzędu, jeśli nie głupie, to po prostu prymitywne. Zbyt prymitywne nawet jak dla ,,zmęczonych umysłów".
Daleko bardziej wysublimowaną krytyką popisał się Ariakis – ale i on nie zarysował nam pozytywnego programu (choć muszę oddać mu honor, bo: a) zdarzało mu się rysować szczątki alternatyw b) naskrobał nam ostatnio artykuł, całkiem bystry o tym, jak można [było] inaczej i jak można będzie dalej; szkoda, że takie osobistości jak Vingaer, Cerber czy Martinoz nie wyszły w tym temacie poza piaskownicę).

Waszą propagandę (tak, propagandę – Rumunia i Chorwacja mówiły z grubsza to, co Wy – i nie ulega wątpliwości był to stan zbliżony do tego, w jakim większa część żyjących w Polsce dusz kupiła NWO) da się podsumować następująco:

Nie bo nie

Dlatego przegraliście. I najgłupsze, co teraz możecie zrobić, to trwać w dziecinnym uporze i osłabiać naszą siłę militarną.
No ale, jesteście wolni.

Wieści z Bukaresztu

Wysłałem ostatnio kilka pytań do naszych ukochanych Romulan, a konkretnie – do wszystkich parlamentarzystów, prezydenta oraz obu Bogdanów.
Odpowiedzi nie napłynęły tłumnie (nie spodziewałem się tego zresztą – raczej, miałem cichą nadzieję), jednak to, co dostałem, pozwolę sobie w całości przytoczyć.
Najpierw treść mojej wiadomości:

Hello,

I'm one of the Polish players, independent of any political options in my country.

I decided to use this comfortable position of mine to do a little survey, in accordance with the latest events, especially tensions between our two countries.

As you surely know, ePoland has placed herself recently in a somewhat dubious position, that need to be clarified as soon as possible. Unfortunately, current situation, full of flaming and trolling – both on national and international level – is something, that seriously disturbs making reasonable choices. This is the very reason behind this little research.



What I would like to know is not your opinion about such usual questions as:
- 'who is guilty'
- 'who is more guilty'
- 'who started'

for these kinds of questions are not clarifying, but making our problems even more obscure.

My goal is to find out what opportunities actually we have to continue fruitfully our relations; hopefully, supporting each other.

Would you mind answering 6 questions below?

1) Supposing that Poland ceases fire and display good will towards Romania, would you like to cooperate with us within EDEN?
2) Supposing that Poland ceases fire and display good will towards Romania, would you like to cooperate with us even if we leave the Brotherhood?
3) Supposing, that wars between Serbia and Croatia as well as between Hungary and Romania are closed, are you able to set new goals? What kind of goals?
4) If Hungary and Serbia find new ways, that would be based upon refraining from hostile movements toward Romania and Croatia, could you imagine cooperation with them? Supposing that it is possible, would you accept an offer to help you fulfill your goals, from countries such as: Poland, Spain, Serbia, Croatia, Hungary? Would you be able to support their owns?
5) If the mythical New World Order appears, can you imagine leaving EDEN, in favor of new kind of alliance, presumably of totally different stock?
6) Do you prefer to stay anonymous or am I allowed to publish the content of the survey under your name?

Thank you for your time.

P.S. My earnest apologies for lame English.


A odpowiedzi pod linkiem: http://pokazywarka.pl/h4e7xx-2/

Na analizę nie mam już niestety siły – zresztą, grupa nie jest reprezentatywna, a pytania zadałem (zamierzenie) w sposób naruszający nieco bezstronność.
Stąd nie nazywam tego ankietą, a raczej – pewną próbką.

Niemniej jednak, pewne wnioski można tym przynajmniej wesprzeć.



Miłego weekendu!