Porad kilka

Day 1,196, 12:24 Published in Poland Poland by Zafikel

Dostrzegam ostatnio nowe trądy...trendy w prasie.
Tuż obok jakby nieco ucywilizowanego dyskursu politycznego, gdzie smrtan zabrał synowi swoje konto i zaczął pisać po ludzku, a Cerber i Ariakis potrafią ze sobą (względnie) normalnie polemizować; gdzie szczek partii jakby ucichł, a towarzysze z ND w przypływie kurtuazji i/lub fair play każą głosować na tych niżej na liście (wybacz, Tremeda – system nie zrozumiał, że mój głos to głos decydujący; ale popracujemy nad tym jeszcze, obiecuję), gdzie tylko Miksio wykazuje przejawy pomroczności jasnej, informujące że nie wiedział o czymś, nad czym głosował – dostrzegam, że idzie NOWE.
Czyli stare, jak to każde nowe. Dostrzegam wysyp obróbek filozoficzno-kulturowych erepublik, od ,,O tempora, o mores!", po artykuły przypominające nam, zbłąkanym owieczkom, że wojna jest zła i moralnie dwuznaczna. Czerpię z tej oazy mądrości pełnymi garściami, dowiadując się że w bbcode da się operować przypisami (!) i że ktoś jeszcze lubi Georga Carlina (nawet, jeśli nie rozumie za bardzo po angielsku).

Dlatego i ja postanowiłem zrobić coś NOWEGO (czyli starego).
Ostatnio spróbowałem nawet swoich sił w konkursie emsi, przerabiając tekścik Paktofoniki – chwała Wszechmocy, sprowadzono mnie szybko na ziemię. Raperem zatem nie zostanę, ale zawsze mogę wyprodukować artykuł. Z obrazkami, o czymś oklepanym – stare pośród nowych trą...ndów może być poczytane za przejaw nonszalancji, ekstrawagancji i innych -ancji.
Tylko długość się nie zmieni – inaczej nie pozostałbym wierny "about me" w profilu.

A więc, a zatem, azali – jako samozwańczy spec od wszystkiego, domorosły filozof i gówniarz z nadmiarem wolnego czasu (,,otium", dla wielbicieli łaciny), zostanę na jedną noc doradcą Serbera.

Ad rem!



Serber, jesteś tępy. Wszyscy Ci to mówią nie-wprost, ze strachu przed zgrają mądrderatorów i innych strażników ładu. Ja mam to w dupie, nie potnę się mokrym herbatnikiem na okoliczność bana w tej skurczysyniałej namiastce rijal lajfa.
Jesteś głupi, nie znasz się na polityce zagranicznej. Może Vingaer odmówiła Ci swoich łask, może dałeś się zbałamucić jakiejś nacji za nielimitowany dostęp do najlepszych rosyjskich pornoli – nie wiem. Ale spoko, wszystko da się naprawić. Słuchaj mnie tylko pilnie i w trymiga nauczysz się subtelności polityki zagranicznej.

Zacznę może od wytłumaczenia, dlaczego jesteś głupi – co trudne nie jest. Mentalnie tkwisz jeszcze w erepublik v1, rzeczywistości tak różnej od naszej jak Bogdan_L od śladów przyzwoitości. Żyjesz sobie w świecie, w którym to cwaniaki z irca decydowały o tym, co zrobić z cwaniakami w grze by napompować swoje państwo wirtualnym dobrobytem i pomyślnością wszelaką. Żyjesz w świecie, w którym napędzany dziesiątkami tysięcy multi byłeś w stanie skruszyć mury Babilonu, nawet jeśli po drodze dałeś dupy samozwańczym potomkom Attyli, kolegom Józefa Bema. Żyjesz w świecie, gdzie operacje militarne były szybkie i monumentalne, gdzie hiszpański i polski były dwiema linguae francae wirtualnej Europy.

Ten świat już nie istnieje, łosiu.




Jako wytrawny polityk bez medali i znawca dusz ludzkich z awersją do irca, słowem – jako król królów polityki eRepablik powiem Ci teraz, z kim i jak masz pozostawać w dobrych stosunkach, ku chwale naszych multifarm i kompleksów narodowych.



Rumunia, głupcze!

Piękny kraj. 15 regionów, prawie dziesięć tysięcy obywateli. W państwie tym pomieszkują dinozaury – ale nie brontozaury czy diplodoki! To kraj agresywnych tyranozaurów, łowców z krwi i kości. Właścicieli setek firm, dysponentów ton złota. Do tego pomieszkują tam samce i samice alfa – Bogdan_L, Bogdan_A, blackpanther76, the_mihai i wiele, wiele innych okazów specjalnej troski.

Nie wkurzaj Romulan, dziecię drogie, bo Rumulanie to rasa ludzi złych i agresywnych. Do tego, mają relatywnie bliski dostęp do Polski...oraz Rosji, którą, jako tru_polak (w tym miejscu pozdrawiam moich ulubieńców) powinieneś nienawidzić po kres swego żywota.
W trosce o nasze bezpieczeństwo i zapewniając nam kolejną kasację hord znad Wołgi, Twoim obowiązkiem jest lizać z werwą rumuńskie tyłki.
Im głębiej, tym lepiej.



Drugim państwem, o którego umizgi winieneś usilnie zabiegać jest oczywiście Crywacja, zwana prze niektórych Chorwacją.

Kraj ten składa się z nadludzkich herosów, którzy znają wagę takich słów jak ,,przyjaźń" czy ,,braterstwo". Nie jest ich wielu, ale mają potężnego sojusznika – wspomnianą wyżej Romulanię – która poświęca im tym więcej atencji, im bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że nikt poza Crywatami nie darzy ich w tej grze bezinteresowną miłością.

Chorwacja to jedyny kraj który realizuje ideę prawdziwej miłości, z nienawiści do sąsiadów. Gdy kogoś kochają, wyślą całą armię i wszystkie stacjonujące w Polsce multi, by pokazać, że ,,wierność" i ,,honor" to hasła niepozbawione znaczenia. Co prawda będą Ci o tym przypominać przy każdej możliwej okazji, bo niestety rasa Crywatów ma to do siebie, że zawsze pamięta tylko to, co zrobiła dla innych, a nigdy to, co zrobiono dla nich – jako wprawiona w swym fachu polityczna prostytutka możesz to jednak przełknąć bez problemu.

W zamian uzyskasz możliwość kąpieli w tym samym co Romper jacuzzi.



Trzecim twym sojusznikiem winna być Grecja. Tak, Grecja, nie Turcja.

Po pierwsze – w tym kraju mieszka on, exohoritis. Co prawda nie wyda złamanego grosza na którąkolwiek z Twoich kampanii wojennych, ale przy udziale swoich kart kredytowych zapewni taki zamęt we wrażych szeregach (do wyboru: w Eastern Anatolia, Southeastern Anatolia, Central Anatolia, Mediterranean Coast of Turkey, Black Sea Coast of Turkey, Aegean Coast of Turkey, Marmara), że praktycznie nie napotkasz oporu gdzie indziej.

Po drugie, Grecy są nawet bardziej "blood and honour" niż Chorwaci. Ma to swoje wady i zalety, rzecz jasna.

Wadą jest to, że będziesz musiał grzecznie przełknąć każdą wzmiankę o wyświadczonej Ci przysłudze, nawet jeśli dziwnym zbiegiem okoliczności miała ona miejsce przed Twoimi narodzinami. Albo w ogóle nie miała miejsca, co też się zdarza.

Ale jakie zalety, aj aj...stroluja każdego do gaci, daję słowo.

I trzy słowa, bardzo przydatne w kontaktach z nimi:
Ευχαριστώ πάρα πολύ (efharisto parapoli) – bardzo proszę (może obejdzie się bez robienia loda; zwykłe ,,proszę" mogłoby nie wystarczyć)
Παρακαλώ (parakalo) – proszę (gdy coś dajesz lub zamawiasz)
Μαλάκα! (malaga) – dosłownie: onanista, ale używają tego jak "good buddie". Wtrącając ten zwrot w każde zdanie możesz być pewien, że Grecy będą urzeczeni Twoją znajomością ich języka, przez co zrobią dla Ciebie wszystko.



Następny kraj to Węgry.


Tu już nie będzie raczej problemu, masz z nimi MPP. Gorzej, że nie lubią Romulan i okazjonalnie pomagają w kasacji Crywacji. Gra będzie wymagała pewnej subtelności z Twojej strony – za wszelką cenę musisz przekonać Romulanię, że teraz, właśnie teraz, musi wyrównać rachunki z Indonezją. Zagraj przy tym na ich ambicji, posługując się przy tym prostymi faktami:
- Rumunia rzadko kiedy posiada coś więcej niż swoje rdzenne regiony,
- nikt już praktycznie nie pamięta ich imperium.

To zadziała – dumni potomkowie Daków, Rzymian i Pana Boga rusza na świętą krucjatę w Azji, podczas gdy Ty będziesz mógł się w pełni rozkoszować korzyściami sojuszu z Madziarami.
A tych jest sporo.

Po pierwsze, wszyscy Polacy, którzy zdają sobie sprawę z naszych nadnaturalnych więzi z potomkami Attyli wyniosą Cię pod niebiosa, zapewniając tym samym reelekcję.
Po drugie, na Węgrzech mieszka igabor i kilka innych dinozaurów oraz samców i samic alfa – w tym Quicksilver, która niczym Duch Święty czuwa nad swoim narodem nawet w grze, z której została wykopana.
Po trzecie, Węgrzy za cholerę nie rozumieją języków słowiańskich, a że google translator nie radzi sobie z polskim – możesz mówić o nich co Ci się żywnie podoba w prasie; i tak nie skumają czaczy.



Każdy strateg wie, że nawet posiadacze kart kredytowych muszą czasem spać – niezależnie od stężenia no-life'u w krwi. Dlatego też rozsądnie byłoby dogadać się z jakąś zamorską ,,potęgą".
Pech chciał, że takowe nie istnieją – wszystko naprawdę silne siedzi w Europie – ale komfort snu, którego potrzebujesz, po prostu tego wymaga.

Brazylia odpada – oni byliby w stanie zepsuć nawet lizaka. Są jednak Stany Zjednoczone – kraj relatywnie silny, wesoły i tylko okazjonalnie bijący w Sindh.
Pech chciał, że relacje z nimi spieprzyłeś, do spółki z synem smrtana, nie ma jednak takiej szkody, której nie szłoby naprawić.

Zacznij subtelnie, na przykła😛 "Julian, what about coca-cola party tonight?". Bądź perfidny, zamiast zwykłej coli napełnij jego szklankę podstępną cherry coke. Po trzech kolejkach już jest Twój. Wytłumacz mu, że niczym Luke Skywalker wyczułeś "distrubance in the force" w polskiej polityce – Polacy nie zajarzyli, że Moskwa nie leży koło Waszyngtonu. Dodaj, że kapitan Ramius byłby niepocieszony widząc, iż niepotrzebnie rejterował z Murmańska do kraju, który właśnie podpisał sojusz z Matuszką Rosją.
W końcu duma amerykańska da o sobie znać – przeświadczeni o sile swoich marines, lotniskowców i Microsoftu pomogą ci podbić nie tylko ZSRR, ale również Niemcy – kolejny kraj, którego tru_Polacy nie lubią z przyrodzenia.

No i zaoszczędzisz sto golda.



Ostatni kraj na Twojej liście must-be to oczywiście Chiny.
Z nimi sprawa jest prosta. Nie musisz im ściemniać, że łączą Was jakieś specjalne relacje – nawet jeśli, i tak Ci nie uwierzą. Nie musisz też pisać, że pomożesz im w inwazji na Tajwan – i tak już zdążyli ten kraj zpTOować, a nawet gdyby tego nie zrobili, mało ich to interesuje.

Chiny same nie wiedzą, czego chcą w tej grze – i to jest właśnie doskonała okazja, by pewne rzeczy sprecyzować. Obiecaj im podział sfer wpływów, oni bardzo to lubią.
Na przykład – ,,Azja Centralna i Wschodnia są wasze". I tak są, ale Chińczycy lubią mieć wszystko na papierze.

EDEN? Zakładając, że pamiętają nazwę sojuszu...no dobra, pewnie pamiętają. Ale EDEN i tak jest martwy – Emachel pisał, że jest, więc tak musi być.
Chinole to biznesmeni z krwi i kości – wystarczy im sprzedać coś po dobrej cenie, a będą zadowoleni.
I to wcale nie musi należeć do Ciebie – sprzedaj cokolwiek, np. Japonię (akurat Kanton pamiętają lepiej, niż jakieś Tajwany czy inne Mongolie).

W zamian otrzymasz absurdalne ilości przekutych na złoto juanów, które ten kraj potrafi spalić, lądując tym samym na pierwszym miejscu w statystykach Twojego pierwszego must-be sojusznika, Bogdana_L.



I tak oto masz sojusz marzeń.
Rumunia i Chiny zmiażdżą wszystko, co da się zmiażdżyć, Węgrzy zasłonią Cię własnym ciałem, Chorwacji skasują się przy byle okazji tylko po to, by pokazać, jak bardzo są fajni – a Stany Zjednoczone (Colin Lantrip) pozwolą nam wszystkim spokojnie spać.

Tylko 6 krajów, do tego większość w EDEN – po cholerę Ty się w jakieś NWO bawisz?

Do tego, cała reszta świata otrzyma stałe role.

Brazylia – jako klaun eRepublik. Do tej pory wszyscy śmiali się z nas lub Juniora. Tymczasem te pokraki z latynoameryki aż się proszą o jakiś porządny diss w prasie – do tego zorganizowanie tegoż jest prostsze niż zabranie Adiosowi RA.

Serbia – jako ucieleśnienie wszechzła. Od czasu bb nikt ich nie skasował, a sami też nic specjalnego nie osiągnęli. Będą dalej próbować, co tylko dostarczy nam wszystkim rozrywki. Serbia to taki dobry bokser – przeciwnik, którego możemy obijać i nadal twierdzić, że walka była bardzo wyrównana. Przy ich rozmiarach nikt nie wspomni o Mastercard czy Visie (poza nimi samymi...ale kto by ich słuchał?).

Rosja-Niemcy – duet egzotyczny. Nawet Ty wiesz, do czego służą.

Posłuchaj mnie tylko, a możesz liczyć na dożywotnią reelekcję.

Dodatek kulturowy (zamiast cycków)

Jakiś czas temu zaproponowałem 4fakirowi, dowódcy zdradzieckiej polsko-słowacko-pansłowiańskiej bojówki, by zadbali wreszcie o potrzeby estetyczne swojego drogiego towarzysza, Mordlulca. 4fakir napisał, że nie ma takiej potrzeby, skoro wokoło tylu bystrych, przystojnych chłopaków w Perunie.

Nie byłem wprawdzie nigdy członkiem tej sławnej bojówki, ale śmiem powątpiewać. Jako że jestem bardzo egalitarny i liberalny w pewnych kwestiach, postanowiłem zmienić stan rzeczy zastanych.

Mordlulcu, nie znam Cie i żadną miarą nie ważę się znieważyć budzącego grozę wojownika spełniającego idee Świętego Zastępu Tebańskiego. Mimo to racz Waść przyjąć upominek od jednego ze skromnych redaktorów ePolskiej prasy.

Na Twoje ręce:







Flejm pode mną.

P.S. Dzisiejszy odcinek sponsoruje Andrzej Mleczko, do którego rysunków nie roszczę sobie żadnych praw.