Po co nam wrogowie Imperium?

Day 579, 05:42 Published in Poland Poland by sekretarz

Posiadanie wrogów w eRepublik dużo daje. Motywację do walki, mobilizuje nowych graczy, wiemy komu chcemy pokazać, że dużo potrafimy. Spójrzcie na państwa, które wrogów nie posiadają: Wielką Brytanię, Francję, Włochy i wiele innych. Jak słabo się rozwijają. Jak trudno zmobilizować tam nowych graczy. Jak słabo populacja przyrasta.

Węgrzy i Rumunii w rzeczywistości prawie się nienawidzą. Warto wspomnieć nie tylko o traktacie z Trianon (pałac Grand Trianon w Wersalu), w wyniku którego Węgry w 1920 roku utraciły 2/3 swoich terytoriów (w tym bogaty Siedmiogród na rzecz Rumunii), lecz również rok 1919, gdy w wyniku rozpadu państwa na parę miesięcy Budapeszt i okolice zajęli komuniści Beli Kuna. Komunistyczną rewolucję zlikwidowała dopiero armia rumuńska wkraczając do Budapesztu. Żeby to zrozumieć, proszę sobie wyobrazić, że w Polsce następuje rozpad państwa, a władzę obejmują bojówki Andrzeja Leppera. Dopiero interwencja Białorusi uspokaja w Polsce sytuację. Niezły obciach, bo Węgrzy taki mniej więcej mają stosunek do Rumunów.

Dzięki tej niechęci obie społeczności mają wiele powodów, by rosnąć w siłę. Wielu Węgrów chętnie skorzysta z okazji by dokopać Rumunom i odwrotnie. W Polsce to działało z Niemcami.

Czy sojusze są trwałe?

Od wielu miesięcy mamy sprawdzony sojuszników i co ważne, ciągle ich sprawdzamy. Ciągle weryfikujemy, czy są wiarygodni, czy nam pomogą i jak się zachowają. Nie lubimy dwuznacznej postawy Wielkiej Brytanii czy Kanady podczas wojny niemieckiej. Wtedy sojusz Atlantis realnie się rozpadł, niezależnie od tego, za czyją to było – tak naprawdę – przyczyną.

Zaufanie to największy kapitał. Żeby nabrać zaufania potrzeba wiele czasu. Pamiętam jeszcze parę miesięcy temu okrzyki, że Rumunia zajmie Polskę. Dziś, nikt nawet nie pomyśli o tym, bo wiemy, że na Rumunów można liczyć. Miesiące gry zmieniły relacje. Poznaliśmy rumuńskich graczy na ircu, na forach i porozumiewając się z nimi w ważnych dla nas i dla nich sprawach. Prawdziwych sojuszników zdobywa się długo, wielomiesięczną współpracą.

Właśnie dlatego, sojusze w erepublik są raczej trwałe. Nie jest możliwa zmiana barw z dnia na dzień, nawet jeśli to opłacalne. Zaufanie jest ważniejsze od doraźnych zysków. Nie znamy dnia, ani godziny, gdy rozkład sił militarnych i gospodarczych się zmieni, więc czasem wolimy dmuchać na zimne i zaufać sprawdzonych sojusznikom. Ryzyko jest zbyt dużo. Przyszłość jest nie do odgadnięcia.

Czy musimy nienawidzić Węgrów?

Nie jest możliwe jednoczesne porozumienie z Rumunami i Węgrami. Trzeba wybierać. Nawet, jeśli w realu mamy inne sympatie, tu doświadczenie, zaufanie skłania nas do utrzymania sojuszu. Nie musi to jednak oznaczać, że musimy Węgrów nienawidzić. Są twardym rywalem. Powinniśmy dążyć do pokonania ich, ale nie nadają się na prawdziwych wrogów. Nie znajdziemy w realu wielu kandydatów, którzy zainteresują się grą, w której walczymy z Węgrami. Co innego Niemcy.

Co innego Rosja

Wystarczy uświadomić sobie, kogo Polacy bardziej nie lubią, by dojść do takiego wniosku: by Polska była silniejsza potrzebuje wroga. Potrzebujemy wroga, który pozwoli nam zmobilizować jeszcze większy wzrost ilości graczy. Dodatkowo, takiego wroga, który w Polsce, poza eRepublik jest traktowany z nieufnością, czasem jest nie lubiany. Najlepszym kandydatem jest Rosja.

Nie czekajmy na powolny wzrost siły, by liczyć na to, że kiedyś wyjdziemy z okrążenia wrogich MPP. Nie liczmy na przypadkowe kłótnie w PEACE albo nieskuteczność rywalów w próbach politycznego Take Over (PTO). Również marzenia o TO w małych państwach jest poniżej honoru Imperium. Nad małymi państwami, takimi jak Litwa, trzeba rozciągać parasol ochronny. Stawiajmy sobie duże cele. Takim celem jest kierunek Wschód oraz Rosja jako sposób na zmobilizowanie graczy z reala, jako metoda na przekroczenie 10k graczy (może więcej). Tam są przecież regiony surowcowe, które tak bardzo są nam potrzebne.