Obyś żył w ciekawych czasach

Day 1,713, 14:43 Published in Poland Poland by WujekRemo

Witam (oboje) stałych P.T. Czytelników po kolejnym okresie długiej hibernacji - stęskniliście się? Nie musicie odpowiadać, wiem, że nie. Ale, mam nadzieję, zniesiecie jakoś moje wynurzenia na najbardziej oklepany ostatnio temat, szczególnie, że akurat mój artykuł jest chyba pierwszym, traktującym wyjście z ONE post factum, chociaż a priori 😃


Obyś żył w ciewkawych czasach...


...jak zwykli złożeczyć chińczycy; ciekawa sprawa, bo o ile przodkowie wspólczesnych właściceli małych, zwinnych rączek obdarzali bliźniego tą sentencją jedynie w skrajnych przypadkach i z jak najgorszymi intencjami, o tyle my, współcześni gracze w nudnawą grę internetową, takie życzenia przyjęlibyśmy w ciemno.

Cóż, różne czasy zdarzyło mi się tu przeżyć - i te ciekawe, i te mniej. Najciekawiej oczywiście było wtedy, gdy nas kasowano, gdy "zdradzaliśmy" sojusz, czy kiedy wygrywaliśmy jakąś epicką kampanię. Choć w tym ostatnim przypadku nieco jakby mniej. Tak, czy owak, znacznie częściej zdarzało mi się narzekać na nieznośną nudę, niż wychwalać pod niebiosa walory rozrywkowe tej gry.

W chwili, gdy piszę te słowa, wynik referendum wydaje się teoretycznie przesądzać sprawę. Teoretycznie, bo decyzję na podstawie referendum podejmie kongres plus prezydent; nie spodziewam się jednak innej decyzji, niż odejście z ONE. Choć, z drugiej strony, rządzącym już nie raz zdarzało się... Hmmm, wprawić mnie w osłupienie, by nie używać określeń dosadnych.


Quo vadis, Poloniae?


No własnie, co dalej? Stajemy się krajem proONE? Ze wstępnych deklaracji tzw. oficjeli wychodzi mi, że tak. I dobrze, bo - jak pokazuje e-historia, takie kraje radzą sobie całkiem nieźle, zważywszy na ich jednostkowy potencjał. My, mając nieco więcej pier***nięcia, nie powinniśmy raczej mieć większych kłopotów... o ile, oczywiście, nie narobimy sobie nowych wrogów. Poza tymi, których już mamy, rzecz jasna. A tych jest w końcu niemało.

Już wówczas, gdy na horyzoncie pojawiła się perspektywa wyjścia z EDENu, wraz z bardzo nielicznymi graczami wyrażałem pogląd, że nie powinniśmy tworzyć nowego, formalnego sojuszu (czyli, de facto, przystępować do ex-Phoenixa), tylko zbudować sieć bilateralnych relacji z zaufanymi sojusznikami.Dałoby nam to jasną sytuację, oddanych sojuszników u boku i w perspektywie znacznie lepszą reputację.Wyszło inaczej, a jak - to dziś wszyscy wiemy.

Tym razem - w odróżnieniu od sytuacji sprzed roku - mamy o tyle łatwiej, że szlaki przetarli nam Hiszpanie. I w sumie dobrze, bo - choć południowcy - to jednak wykazali sporo zimnej krwi i chłodnej kalkulacji. Mam takie nieznośne wrażenie, że gdyby to do nas należał pierwszy krok, mielibyśmy już na karku NE Serbii, Węgrów i Mateczka Rosja wie, kogo jeszcze 😉 Plus wszystkich trolli e-świata w prasie. Choć akurat tych ostatnich pewnie i tak nie unikniemy.

Na szczęście wyszło lepiej - Dał nam przykład Spaniard, jak postąpić mamy. Zostawiamy sobie MPP z tymi krajami, które nam pasują, sami decydujemy o tym, komu pomagać - wszycy są szczęśliwi.

Właśnie, są? W tej beczce miodu jest łyżka dziegciu. Choć, jak powszechnie wiadomo, jestesmy wspaniali, niepokonani i ogólnie pół-boscy, to jednak zdarzają nam się dziwne sytuacje, kiedy nie jesteśmy w stanie (lub jesteśmy, ale z najwyższym trudem) wygrać RW w takiej Holandii na przykład. Ja oczywiście wiem, ze to tylko dlatego, że tam bije cały TEDEN, a ONE ma inne prorytety i zostajemy sami. That's the point.


Siatka układów dwustronnych - u mad, bro?


Jak to będzie teraz wyglądało w praktyce? Sojusze Polska - Hiszpania, Polska - Serbia, Polska - Węgry i?... Polska - USA, Polska - Brazylia? Czy to ma szanse zadziałać?

Wrodzone czarnowidztwo podpowiada mi taką oto sytuację: Polska, uwikłana w konflikt z - dajmy na to - Niemcami, Ukrainą i Rosją plus, powiedzmy, Chorwacją albo Rumunią (żadne SF, przecież podobnie bywało drzewiej), walczy o uniknięcie kasacji. Zaangażowanie sił polskich i hiszpańskich nie wystarcza, Amerykanie - jak to oni - właśnie zajmują się własnymi sprawami, a Brazylijczycy - jak to oni - są offline. W tym momencie nasz CP wzywa na pomoc sojuszników z Serbii i Węgier. Niestety, ci nie mogą nam pomóc tak, jakby chcieli. Są akurat zaangażowani, zgodnie z najwyższym prorytetem ich sojuszu, w arcyważnej, kolejnej w tym tygodniu bitwie pomiędzy państwem, według oficjalnej nomenklatury ONZ nazywanym FYROM, a Grecją. Stawka jest ultra-hiper-duper-ważna, bo chodzi o region o nazwie "Macedonia"

No to jak w końcu? Będzie lepiej, czy gorzej po tym wyjściu? I jaka jest alternatywa?

W mojej opinii - żadna. Zbałkanizowane prio w ONE były naszym wrzodem na dupie już od miesięcy. To się nie zmienia, za to zmienia się coś innego - możemy już wszelkie dyrektywy HQ ONE mieć głęboko w poważaniu i sami decydować. Czy to, plus ewentualne nowe sojusze, pozwoli nam zachować liczne kolonie? Zapewne większość tak. Czy zabezpieczy nam 10/10? Raczej nie, ale to - jak dla mnie - niewielka cena za to, że teraz będziemy mogli być kowalami swego losu. A to, że o ePolsce decydują ePolacy, to, jak już nieraz pisałem, dla mnie sprawa fundamentalna.

Ot, taki już ze mnie mały, internetowy szowinista.


Pozdro,
Wasz WujekRemo


P.S.: Niech nikt nie odniesie mylnego wrażenia, że starałem się przeprowadzić jakąś analizę sytuacji - chodziło mi raczej o pierwsze wrażenia na gorąco. Mam też świadomość nieogarnięcia, jeśli chodzi o szerszą geopolitykę, czy siłę poszczególnych krajów, więc proszę mi komentarzach tej ignorancji nie uzmysławiać - ja o niej doskonale wiem 😉


Czytaj i subskrybuj: