Jutrzenka

Day 2,478, 03:06 Published in Poland Poland by El Reto

R. nie lubił dwóch rzeczy w życiu. Biegania i spóźniania się. Mimo to dziś biegł. W myślach klął na swoją głupotę ale biegł. Bo nie lubił się spóźniać.

***

Blask ognia rozświetla wnętrze karczmy. Małe, zadbane czyste pomieszczenie, w nim kilka stolików. Prócz stałych bywalców, lokalnych moczymord pusto. Prawie pusto. Przy stoliku w rogu dwóch jegomościów, z dala od wścibskich oczu i gumowych uszu popijają piwo. Coś tajemniczego jest w dwóch przybyszach, wzbudzają respekt i grozę jednoczenie. Swawolni zazwyczaj karczmiani bywalcy w zwyczaju mieli zaczepiać nieznajomych, wręcz prowokować bójki i burdy. Dziś jednak byli wyjątkowo spokojni.
-K***a. - odzywa się młodszy z dwójki nieznajomych. Widać po nim, że ledwo co wszedł w wiek dorosły, pod nosem jeszcze kiełkował dziewiczy wąs. Mimo to, coś w twarzy młodziana sprawiało, że widoczne na pierwszy rzut oka było jego doświadczenie. - Znów się spóźnia. Jednym haustem dokończył kufel piwa i skinął na kelnerkę.
-Spokojnie, przyjdzie. - odrzekł zachowując postawę stoika drugi. Wyraźnie starszy, w słabym blasku ognia dostrzec można było pojedyncze siwe włosy na jego głowie. - Zawsze się spóźnia - skończył i wrócił do sączenia piwa w zamyśleniu.
S. nie zdążył dostać jeszcze swego kufla, gdy drzwi karczmy otworzyły się z hukiem.
W drzwiach stanął rosły, barczysty młodzieniec. Nie należał do typów, których spotkać byś chciał po zmroku.
-No w końcu - skomentował spóźnione przybycie R. Ten w odpowiedzi zmierzył go tylko wzrokiem.
R. usiadł przy stole, odetchnął. Jednym haustem osuszył kufel właśnie postawiony na stole. S. chciał się odezwać, jednak zrezygnował, nie chciał narażać się na kolejne porażające spojrzenie. Miast tego znów skinął na kelnerkę.
-Zaczyna się? - zapytał z nutą nadziei w głosie R.
-Zaczyna się. - odparł wyrwany z zamyślenia P.
R. westchnął. Jego twarz zachmurzyła się, w głowie nagle pojawiło się tysiące obrazów, wspomnień. Kraj rozciągający się od morza do morza, postrach Europy, bogactwo, bonusy, przyjaciele.
-Podejmiesz się tego, druhu? - Głos S. wyrwał go z zamyślenia.
-Niech się dzieje wola Nieba - R. uśmiechnął się w końcu - tak. Co będzie do zrobienia?
-Syn marnotrawny wrócił z podróży. Przyjąć go winniśmy i do dawnych układów powrócić. - odrzekł P.
-Nie będzie łatwo. dużo krwi i łez się przelało od czasu gdy drugi raz nas opuścił. - Dodał S. - Czy będziesz w stanie go przyjąć?
-Tak, tak, po trzykroć tak. - odparł R.
-W takim razie wznieśmy toast za nową władzę - tym razem S. szybko pochwycił kufel z piwem, wzniósł go do góry - niech żyje!
-Niech żyje! - pozostali biesiadnicy również wznieśli swe kielichy.

***

Nie świadom byłą ta mała karczma gdzieś na wschodzie Rzeczypospolitej jakich wydarzeń świadkiem była dziś. Gdyż historia zaczyna się teraz.


tl;dr
Startuję na CP. Jak ktoś chce spróbować sił w rządzie zapraszam na PM.
Oddany,
El Reto