ePolska da się lubić
Zafikel
ePolska da się lubić
Po umyciu nastu okien i posadzek, przygotowaniu iluś tam dań i zakupie prezentów wpadłem na pomysł, że odreaguję ten przyjemny, ale męczący zamęt świąteczny przy erepie. Normalnie wziąłbym pewnie książkę, ale o tej porze jakoś tak niespecjalnie chce mi się myśleć, czyli erep jest w sam raz – niezobowiązująca, ale jednak (momentami) emocjonująca rozgrywka.
Trafiłem akurat na 14 minibitwę w batalii o Małopolskę, którą od początku wyraźnie przegrywaliśmy. Po drodze wypuściłem wszystkie rezerwy, jakie miałem, zatem po trzech z rzędu obronach regionów rdzennych nie mogłem już nic więcej od siebie dodać.
Pierwsza myśl była taka, że chyba jednak za mało się staramy. Masterki masterkami, ale spoglądając od czasu do czasu na pole bitwy nie widziałem jakichś powalających ilości bazuk. Założyłem zatem, że jeszcze sporo osób je ma i kisi na ,,lepszą okazję", przy czym smutna konkluzja była taka, że ,,lepsza" jest w tym wypadku równoznaczna z ,,BH". Wyraziłem niezadowolenie z tego powodu, zdaje się że udało mi się ruszyć kilka osób.
Druga myśl która przyszła mi do głowy to podejrzenie, że starzy miliarderzy niespecjalnie kwapią się do udziału w kolejnej ,,epickiej" batalii. Nie wiem, czy mam rację, trzeba by to sprawdzić na egovie. Jeśli tak...no to trudno, bogacz zawsze może wykpić się sianem.
Trzecie i ostatnie spostrzeżenie wiązało się z postaciami Dwóch Wież Chorwacji, Argrobem i Romperem. 170 milionów influ na całą bitwę w wydaniu tych dwóch panów, Bóg jeden raczy wiedzieć ile więcej poszło od wszystkich tych, którzy za punkt honoru postawili sobie wygranie z nami bitwy, choćby za trój lub czterocyfrową cenę w euro – widać Chorwaci są równie zapiekli w niechęci, co wcześniej w miłości do swojej siostry, Polski. Przy tym spostrzeżeniu wyraziłem więcej niż jedno zastrzeżenie, jako że po raz kolejny obudził się demon o którym zdążyłem zapomnieć wiosną tego roku, kiedy to prymat mastercardów zdawał się jeśli nie zemrzeć śmiercią tragiczną, to przynajmniej przesunąć tyłek gdzieś w odmęty drugiego planu. Starannie pielęgnowane złudzenie nie przerodziło się w prawdę, a efekt w postaci wygranej przez euro walki z Polską (8:6, tak dla przypomnienia) kolejnym tego przykładem.
Niejednokrotnie wykpiwałem ludzi, którzy tłumaczyli nasze porażki ,,tymi złymi mastercardami". Myślę, że miałem rację – tamte porażki, w bitwach o cele mniejszego kalibru, przy nieporównywalnie słabszej mobilizacji naszego eSpołeczeństwa i porównywalnym z dzisiejszym udziałem rodzimych mastercardów nijak nie pasowały mi do archetypu dzielnego romantyka, rycerza bez skazy i zmazy, walczącego z przeważającymi siłami wroga ze świadomością pewnej porażki. Prędzej już do teorii spiskowych, ala Korwin-Mikke w chwilach słabości.
Dzisiejszej bitwy również nie przegrali romantycy...bo Chorwatów jakoś o romantyzm nie podejrzewam. Jeśli ktoś tę bitwę przegrał to właśnie oni, względnie nie przegrał jej nikt – a już na pewno nie my.
To przedziwne i na pierwszy rzut oka nonsensowne spostrzeżenie jest ostatnim z dzisiejszych, dla odmiany całkowicie pozytywnym – albowiem, jeśli podliczyć bilans ostatnich tygodni, możemy być z siebie zadowoleni.
Kilka tygodni temu byliśmy spasionym, samolubnym grubasem który bezsensownie ładował influ tam, gdzie nie trzeba, byle tylko zabezpieczyć własne śmierdzące tyłki. Słowo ,,sojusznik" było pojęciem abstrakcyjnym, rozumianym jako coś, co odnawia się raz na miesiąc i z czym wspólnie hailuje się kolejne, oczywiście zwycięskie bitwy pod szyldem ONE. Słowo ,,pomoc" było pojęciem równie dalekim od konkretu, jako że pomagaliśmy jedynie naszym kochanym potentatom w ochronie bezcennych bonusów, by mogli sobie produkować kolejne tysiące ku piątek w nadziei jeszcze większego zysku.
Po drodze stały się dwie rzeczy, obie istotne.
Po pierwsze, przestało istnieć ONE. W miejsce sojuszu, który mógł (i przez chwilę nawet był) być ciekawy wskrzesiliśmy PEACE, dodając do grona towarzyszy Słowenię, Iran i Wielką Brytanię. Ten symboliczny akt zamyka pewien etap historii – etap, na którym pewni ludzie w pewnych sferach tej gry chcieli zrobić coś, czego jeszcze nie było, coś wyjątkowego i ciekawego. Od chwili wskrzeszenia PEACE nikt nie powinien mieć już wątpliwości, że tak oto wjechaliśmy z powrotem na stare tory.
Mniejsza o to, ile było w tym planu, a ile przypadku. Jakby mnie kto pytał: PEACEu hailować nie zamierzam, zwisa mi ten twór luźnym flakiem.
Po drugie, TEDEN przypomniał sobie o ePolsce, jako o tym upierdliwym cierniu co to od dawna nie dostał już należnego sobie oklepu. I TEDEN zabrał się do rzeczy.
Najpierw wybito nam z głowy różowe pierścionki i spróbowano wjechać w Mazury. Taktycznie przegraliśmy na całej linii, ale faktycznie zyskaliśmy coś cennego – tłusty i arogancki Polak przypomniał sobie, że każdy punkt na mapie eRepublik da się podbić.
I że ten badziewny, różowy, nie jest tu żadnym wyjątkiem. Wygraliśmy, co w sumie trudne nie było – tym razem TEDEN nie postanowił iść na całość.
Poszedł chwilę później, za sprawą Bułgarii. Ochoczo, ale jeszcze na pół sennie ruszyliśmy do obrony tego regionu...i przegraliśmy. Po raz pierwszy. Naprawdę.
Od bardzo, bardzo dawna.
I w tym momencie tłuścioch się wkur*. Bułgaria nie zdążyła się nacieszyć swoim sukcesem, smee tylko przez chwilę mógł sobie potrollować na temat zmian w nazewnictwie naszej byłej stolicy. Z pewnym wysiłkiem, ale szybko i pewnie pokazaliśmy Bułgarom, że jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie nim ten kraj zbliży się do drugiego państwa eRepublik. Dostali serię klapsów i zostali dosłownie wykopani poza obszar naszych zainteresowań.
Na szczęście chwilę potem trafiliśmy w samo oko cyklonu, przyciśnięci na Zachodzie przez Kanadę i USA, z perspektywą poważnego zagrożenia na wschodzie i na południu.
Utrata Francji i odcięcie się na terenie Niemiec było zabiegiem przykrym, lecz koniecznym – z pewnymi trudnościami i nie bez wpływu mechaniki gry (nieszczęsne daily orders...przyznaję, że wbiłem z 20 tysięcy zanim się zorientowałem, że coś tu nie gra; grzech odpokutowałem z nawiązką chwilę później). Podarujmy sobie może Dżeja i jego prezydenturę, która jest idealnym antytypem – przykładem na to, jak spierniczyć wszystko, co da się spierniczyć. Podarujmy, bo przy tej dysfunkcji rządu Polak wraz z tłuszczem (w postaci bonusów) zaczął tracić również arogancję. W efekcie przypomnieliśmy sobie, że umiemy zorganizować się sami.
I dało to zadowalające rezultaty.
Rezultaty te można było zaobserwować dzisiaj na polu bitwy. Można narzekać na to, że znalazły się pewnie ciołki którym bardziej zależy na medalikach niż na grze w drużynie. Być może paru starych potentatów również powinno znaleźć się na cenzurowanym, bo nie zrobili tego czego można by się po nich spodziewać.
Niemniej jednak, co można powiedzieć o kraju, który po bardzo ciężkim i sumie dość już długim okresie wysiłku militarnego, przy maksymalnym zaangażowaniu zmusił dwóch ludzi do wbicia 170 milionów influ? Po kraju, który pozwolił Argrobowi na pobicie rekordu osobistego, w postaci absurdalnej ilości 110 milionów influ w profilu? Po kraju, który pod tak miażdżącym obstrzałem był w stanie przez cały czas walczyć na pograniczu 50:50, przechylając to w jedną, to w drugą stronę wartości na pasku stanu? I który zdołał przy tym wygrać 6 rozgrywek?
Nie jest to nasz miesiąc pod względem ekonomicznym, taktycznym i strategicznym, ale jest to miesiąc, w którym udało się wskrzesić ePolskę.
I taką ePolskę lubię o wiele bardziej niż butnego, grubego potwora sprzed miesiąca, którego głównym zmartwieniem było to, kto i za ile wbije kolejny bezsensowny medalik.
Teraz możemy iść krok dalej. Możemy nadal walczyć tak, jak dzisiaj, a nie będziemy się mieli czego wstydzić przy dowolnym wyniku. Możemy odpokutować nasze grzechy i pokazać, że umiemy wybaczyć (np. Serbii, że mimo wszystko ważniejsza okazała się Albania) oraz przeprosić (np. również Serbię za to, że gdy ta znikała z mapy, dla nas ważniejsze były Niemcy). Możemy też wyrównać rachunek z małą Słowacją, która nie zawahała się pomóc jednemu z naszych najważniejszych sojuszników, Węgrom, ulegając przy tym kasacji.
Możemy, więc szkoda byłoby to spierniczyć.
Wesołych Świąt
Comments
1st
btw SCIANA
ale +v masz 🙂
Zgodzę się... i nie.
Jeden rdzenny nie czyni wiosny, za kilka regionów będzie rzeczywiście o czym gadać. ePolska potrzebuje zostać skasowana, żeby odrodziła się drużyna, o której piszesz. Dla mnie to (nie BH) jest motywacją do niewypluwania w jej obronie wszystkiego co mam - ale nie będę miał takich skrupułów przy jej wyzwalaniu. Przypuszczam, że nie jestem w tym poglądzie jedyny, a Ty go pominąłeś.
Poza tym dużo mądrych słów i jak zwykle przyjemnie się czyta.
Wesołych Świąt.
Zgadzam się w zupełności. smaark oczywiście miał rację mówiąc, że Polska musi upaść, by na jej miejsce przyszła nowa, lepsza Polska. Tutaj mamy przykład jak pierwsze porażki przyniosły efekty - świetna oddolna mobilizacja na #monwon. Ale to dopiero początek - tego tłuszczu jest nadal zdecydowanie za dużo. Gdyby tak Polska trafiła pod pełną okupację na takie dwa tygodnie, a bez surowców pozostała jakiś miesiąc, nagle zaczętoby szanować swoich sojuszników - np. pomagać im w kluczowych bitwach, w zamian prosząc o obywatelstwa w krajach z dobrymi bonusami... Nagle zauważyliby problem obywatelstw, który wytykał k0stek - że sojusznikowi trzeba pomagać. Sojusz to nie jest pakt o nieagresji wobec siebie, lecz realizowanie wspólnych celów. Polska miała tylko prywatny cel - full bonus i do przodu.
fajny art ; - ) v+s
HAIL POLSKA!
HAIL MONWON!
... ^
Takie artykuły lubię
dokładnie te same wnioski mi się nasunęły, zarówno w kwestii rewizji naszego zachowania w grze jak i rezultatu bitwy - którą oczywiście wygraliśmy.
Zbyt przesłodzone, zbyt patetyczne, zbyt naiwne,
fajne
Vote. Nasze bazzoki zregenerują się szybciej niż ich Visa.
Nie ma sensu płakać, zrobiliśmy wszystko co można było zrobić. No może nie każdy z nas 😉 jak wiemy setki koksów kiszą po 100 bazzok i 100 batonów na ważniejsze bitwy.
+1 dla nowakera
Jak radzicie - reszte bazook zostawić na obronę kolejnych regionów czy na ich odbijanie?
Zafikel, jak zwykle trafnie i w bardzo dobrym stylu jęzkowym (serce się raduje i rośnie, że są jeszcze młodzi ludzie umiejący w taki sposób posługiwać się językiem ojczystym). 🙂
P.S. Spokojnych i pogodnych Świąt.
jedna z niewielu ścian tekstu, którą zawsze przeczytam i jeszcze nigdy się nie rozczarowałem to arty Zafikela
pisz chłopie jak najczęściej! 🙂
Epickie.
Jaki optymizm, zupełnie jakbym nie Ciebie czytał🙂
Zafikelu, zawsze lubiłem czytać Twe artykuły ale ostatnio "pióro ci zwiotczało". Jakiś erepowy kryzys?
Jak krótka jest pamięć ludzka! Osoby które przyczyniły się do zaistniałej sytuacji za jakiś czas będą "noszone na rękach" a w prasie, pochwalnym artykułom nie będzie końca.
Chodzą słuchy że Vin prowadzi zakulisowe negocjacje z Ariakisem.
Śmiem twierdzić że ePolska nie zostanie wymazana. Przetrwa a wraz z nią BETON!
I znów będzie jak dawniej...
Jak widać Zafikiel, smaark, Taczer i moja skromna osoba - mieliśmy rację. W tym kraju coś drgnie dopiero jak przyjdą niepowodzenia i straty rdzennych regionów. Tak właśnie się dzieje i dopiero gra odżywa. Jest mobilizacja mlodych - PCA, jest kanał irc - #monwon Wszysto jak za starych dobrych czasów. Tylko dlaczego znowu te same marionetki wybieramy na CP?
Możemy też wyrównać rachunek z małą Słowacją, która nie zawahała się pomóc jednemu z naszych najważniejszych sojuszników, Węgrom, ulegając przy tym kasacji.
Dziekujemy Slowacji za wystawienie NE na Chorwacje co spowodowalo bezproblemowe podejscie Chorwacji pod granice z Polska. No ale tam zawsze siedzieli geniusze taktyczni (zreszta podobnie jak obecnie w PL).
"Nie jest to nasz miesiąc pod względem ekonomicznym, taktycznym i strategicznym, ale jest to miesiąc, w którym udało się wskrzesić ePolskę."
Nah, tu się mylisz. Póki co tłusty, zapatrzony we własną piaskownicę bachor zamienia się w pryszczatego chudego gnoja, hejtującego wszystko dookoła - od sojuszników, po złe mastercardy. Nic nie straciliście na swojej arogancji jako kraj i wątpię, żeby w dłuższym okresie czasu kilkanascie czy kilkadziesiat jednostek bez większego przebicia, które zdają sobie sprawę z prawdziwego problemu drażącego ePL, zdołało cokolwiek zmienić.
Lubię, lubię🙂 Zarówno artykuły, jak i komentarze pod nimi. Dla takich rzeczy istnieje przycisk subscribe.
@Ariakis
Nie pierdol 😉
Jedyną grupą którą można porównywać do pryszczatych gnojów hejtujących wszystkich (wszystkich polaków?) jesteście wy :>
@up, haha.
Nie bede Cie do niczego przekonywal, jak interesuje Cie dlaczego sie smieje, i bedziesz mial kiedys wolny dzien, to popros kogos o wczorajszego loga, np z... #monwon.
Ja nie hejcę. Ale lubię trollować Polaczków. Ich ból tyłka mnie autentycznie bawi.
Aczkolwiek jeśli nie potrafisz odróżnić trollingu od hejtowania gówniarzy siedzących na monwonie i dostających wzwodu na dźwięk Roty w trakcie wirtualnej bitwy czy spinających poślady w komentarzach to już nie mój problem.
Ale Cię wciągnęło, nie mogę się nadziwić - z pierwszego nudziarza erepa (no, może drugiego, po mnie znaczy...) przeradzasz się w męża opatrznościowego czy co? 😃
@Ariakis
Bawi cię nie tyle ból tyłka, co fakt że można się emocjonować tą grą😛 Co oczywiście musisz wyśmiać. Sam zapewne kiedyś walczyłeś o jakikolwiek ważny region więc nie pierdziel. Cechą charakterystyczną erepa jest to, że wychodzi poza ramy mechaniki (Rządy, Fora, IRCe), a jak ktoś lubi sobie przy biciu posłuchać Roty to nie widzę powodu do radości. Ja tam nigdy żadnych wzwodów na monwonie nie widziałem.
@Nikczemny
Byłem wczoraj (wieczorem), i nie wiem o co chodzi😛
[removed]
O, widzę, że ktoś dyspozycyjny kasuje komentarze 😁
@ Zefiriasz "Dziekujemy Slowacji za wystawienie NE na Chorwacje co spowodowalo ..." maybe if Poland would help to its allies it would not happened, dont you think? and I mean allies not only CzechoSlovakia but also Hungary. probably you dont know but many of polish soldiers fought in RWs against CzechoSlovakia, question is why ...
Zafikel, spoko. Jak bedziesz potrzebowal pomocy zwiazanej z militariami - pytaj : F
Co do "zmiany" ePL - nie stanie sie to bez utracenia regionow i zmiany rzadzacych...Tylko na kogo? Bo chyba nikt ogarniety nie chce rzadzic.
Da się. Jak tylko beton zniknie. o/
@Norbertus Orlikus
Ty mówisz o jednostkach, ja o całości. Całość zdała egzamin, a co do jednostek...szczerze? Kogo to w tej chwili obchodzi? Na przypominanie ludziom ,,kto i co" będzie jeszcze czas, poza tym niespecjalnie czuję się kompetentny by to zrobić, bo brak mi niezbędnych danych.
W którymś z pierwszych artykułów (a może komentarzy? nie pamiętam) pisałem, że krytykuję postawy, a nie jednostki. Tak samo jest z pochwałą.
@Zefiriasz
Słowacja zrealizowała swoje zobowiązania sojusznicze wobec Węgier. O ile poprawnie odczytuję pole bitwy, Węgry zapamiętały tę przysługę i właśnie ją odwzajemniają. Polsce oberwało się przy tym niejako rykoszetem i obwinianie Słowaków o to, że zrobili coś, na co nas nie było stać przez bardzo długi czas, jest cokolwiek niestosowne.
@Ariakis
Jesteś pesymistą. Nawet jeśli ten pesymizm ma swoje uzasadnienie, wolałbym w tym wypadku skoncentrować się na pozytywach – i pomóc im rozkwitnąć. O rewolucji światopoglądowej oczywiście nie ma mowy, pokazaliśmy jednak coś dobrego. Rola establishmentu (Khere!) w tym, żeby dobrej koniunktury nie zaprzepaścić.
@Nowaker, mr00 (i po cześci Ariakis)
Program (auto)kasacji Polski był ciekawy, ale wydawał mi się też zbyt radykalny. Myślę, że gdybyśmy rzeczywiście stracili niepodległość, wraz ze wszystkimi surowcami, efekt mógłby być wręcz przeciwny od zamierzonego – rozżalony Polak obwiniałby (jeszcze bardziej) sojuszników o brak dostatecznej pomocy i poczuł się mocno skrzywdzony. To, o czym zwłaszcza POW tak często mówi, tj. polska arogancja, jest częścią czegoś co ja bym nazwał świadomością imperialną. Oczywiście, arogancja jest niekorzystna, ale dobre mniemanie o sobie już nie, a nawet więcej – jest niezbędne.
W polskiej eRepublik podoba mi się między innymi to, że ten żałosny schemat patriotyzmu martyrologicznego został w dużej mierze wyparty przez patriotyzm siły (ze sztafażem wad, co jasne; patriotyzm oczywiście w cudzysłowie).
Osobiście cieszyłbym się, gdyby ePolska była silnym krajem pewnych siebie ludzi, którzy zdają sobie sprawę, że ich powodzenie zależy od powodzenia innych. Okoliczności ku zbudowaniu takiego państwa są najlepsze właśnie tu i teraz. Nie potrzebujemy apokalipsy: nie po to buduje się coś, by następnie pozwolić temu runąć.
Potrzebujemy poważnej debaty, w której (nazbyt, tu się z Ariakisem zgodzę) podniosłe nastroje przekuje się w realne narzędzie odnowy państwa.
@Nasir Malik
Mąż opatrznościowy mógłby chyba liczyć na nieco więcej wotów. Poza tym, musiałby być bardziej dyspozycyjny i skuteczniejszy, ergo – nadal najlepiej nadaję się na nudziarza.
No dobra, niech będzie kompromis - mąż opacznościowy 😉
Jestem za. Ale nadal drugi, po Tobie 😉
Nigdy nie oddam pierwszej pozycji. Zbyt długo na nią pracowałem.
Jestem realistą - stawiam, że pierwsze plony monwona będa zbierane 5 stycznia. W międzyczasie pewnie zaczną się pojawiać żądania odzyskania surowców i zemsty na złym TEDENie, etc. Zresztą sam monwon pewnie umrze śmiercią naturalną w momencie, gdy nie będzie potrzeby obrony rdzennych bądź zabraknie sponsorów tanków.
Pozytywy się rozpłyną, w momencie, gdy zabraknie zewnętrznej presji, a do gry wrócą wewnętrzne antagonizmy. Ponieważ nie ma wewnętrznych wzorców, które próbowałyby budować ePL wokół czegoś pozytywnego - zamiast tego znając życie podjęte zostaną starania do wprowadzenia polityki rewanżyzmu.
Odnowy nie będzie, bo świnie przy korycie się nie zmienią. Zmieniłyby się może wtedy, gdyby całkowicie przygniotła ich porażka. Niestety tak sie nie stało, a osoby odpowiedzialne za stan ePL zostaną wyniesione na ołtarze.
Skutkiem czego będzie jak było.
A i na marginesie: już i tak porażkę obraca się w zwycięstwo - sorry Zafikel ale obrona polskich rdzennych to bajka z rodzaju cudu jasnogórskiego. Taka wypisz wymaluj martyrologia.
Ariakis, no skończ waść, wstydu oszczędź.
Chcesz nas pouczać jak zwalczać zewnętrzne antagonizmy, Ty, który pod artykułem obok deklarowałeś, że biłeś przeciwko ePolsce bo nie lubisz paru ludzi przy władzy...?
Widzisz - kiedyś któryś prezydent stwierdził, że nas nie potrzebuje. W ciągu tych około 9 miesięcy jakoś tak się zdarzyło, że z grupy, której większość deklarowała chec bicia dla ePL, a po wywaleniu niebicia przeciw ePL dotarlismy do punktu, gdzie większości to nie przeszkadza.
I nie: biłem częściowo w LP, choć głównie w RW w Zulian i któreś tam of Mexico - po to, żeby wygrać.
I nie, nie jestem jakimś cholernym Gandhim czy innym świętym: jak ktoś stosuje wobec mnie agresję to odpowiadam tym samym.
Trochę prawdy poszło w świat , ale czy odwdzięczymy się sojusznikom wsparciem - czas pokaże .
Kawał naprawdę bardzo dobrego arta, sub+vote.
Ariakis, to jeśli nie jesteś święty, to sobie po prostu daruj...
Ariakisie,
,,Świnie przy korycie" nie zmieniają się tak długo, jak:
a) grają
b) nie pojawi się żadna zorganizowana opcja polityczna, alternatywna wobec uprzednich.
Obie te kwestie są niezależne od tego czy Polska wygrywa czy też nie.
Monwon sam w sobie nie jest potrzebny jako schemat organizacyjny. Jako działalność obywatelska i pozarządowa, pod którą szybko podpiął się rząd, gdy zmieniła się ekipa (kuriozum samo w sobie, nie do przejścia na dłuższą metę), zdał egzamin w sytuacji awaryjnej – i do takiej został stworzony. Monwon na dłuższą metę miałby sens tylko jako kontrpaństwo, ale to z kolei nie jest potrzebne Polsce. Także nie widzę powodu by oczekiwać, że z monwonu wyrośnie coś więcej.
Ty wieszczysz co będzie, zakładając najgorszy scenariusz. Nie wykluczam, że jako rodzaj samospełniającej się przepowiedni może się tak rzeczywiście stać, ba – taki przebieg wypadków byłby najbardziej prawdopodobny, jeśli oprzeć się o dotychczasowe doświadczenia. Ja piszę to co wyżej po to by pokazać, że wcale nie musi być tak, jak Ty to widzisz. Nie bawię się w proroka i nie próbuję przewidywać, co się stanie. Zamiast tego rysuję opcję i drogę, którą można pójść. Jak już wyżej zauważyłem, żaden ze mnie mąż opatrznościowy, a do tego nie mam przebicia (nie dostałem się tym razem nawet do top10), więc nie mam większego wpływu na masy obywatelskie – ale ktoś, kto to czyta, może z tego zaczerpnąć jakiś tam impuls, dorzucić własny, podyskutować, coś zacząć.
Idę przy tym w zgodzie z pewnym szerszym trendem. Jeśli przyjrzeć się feedsom oraz rozkładowi daily orders czy w ogóle, ostatnim decyzjom militarnym naszego rządu łatwo da się zauważyć, że ePolska nieco zmieniła swoją politykę. Ustawa NE poszła na Ukrainę (ku zdziwieniu np. Ernsta, który gdzieś u Mixa wyraził pozytywne zaskoczenie, bo był pewien, że jak zwykle zainteresujemy się najpierw Niemcami), coraz częściej pomagamy w bitwach Serbii, Estonii, Węgier etc. Kroki te spotykają się ze zrozumieniem, a nawet entuzjazmem naszej e-społeczności. Zamiast bawić się w Kasandrę, mógłbyś tak dla odmiany zobaczyć, czy aby przypadkiem nie mógłbyś zrobić czegoś od siebie dla tego kraju, którego jednym z najcenniejszych krytyków jesteś.
I ostatnie – bitwa o LP jako ,,cud jasnogórski". Metafora niezbyt trafna – nikt nie zdołał nas zalać, za to nam udało się odeprzeć wszystkie inwazje z utratą bagatela jednego regionu. Co to jest, jak nie sukces? Bez wątpienia EDEN ma teraz swój czas, ale to nie potrwa długo. A sama Chorwacja nie pokazała się z najlepszej strony – machanie szabelką po najgorszym, epolskim schemacie, bitwa która kosztowała ich koszmarny wysiłek, zasilana tysiącami euro, okazała się efemerycznym ,,sukcesem" – mimo tego że to my powinniśmy być wyczerpani, wykopaliśmy ich tak, jak wcześniej Bułgarów.
Teraz czas na zrobienie porządku w Europie po naszej myśli – i wierz mi, że jesteśmy w stanie to zrobić.