Trorololo, czyli cycki zostały rzucone, cz.2

Day 1,459, 05:01 Published in Poland Poland by Brovario Vein
Trorololo, czyli cycki zostały rzucone cz.1

- „Na pomoc?” – zdziwił się Zygfryd – jeśli ktoś potrzebuje pomocy na tym zadupiu to tylko Mrocb.
Cały oddział odwrócił się i spojrzał na Mrocba, który właśnie przebudził się i zaczął zawodzić: „seksualna, niebezpieczna”.
- Czytaj dalej!
- „Jesteśmy ostatnimi obywatelkami Wenezueli na tych ziemiach” – czytał dalej Greek tajemniczy list – „Odkąd Wenezuela została podbita przez Portugalię, dzieją się tu straszliwe rzeczy! Portugalczycy wymordowali wszystkich wenezuelskich mężczyzn, żeby nie zostali partyzantami. Zostawili tylko kobiety, żeby im usługiwały, i dzieci, żeby pracowały na ich farmach. Prosimy was, dzielni żołnierze, pomóżcie nam oswobodzić nasz kraj z rąk najeźdźców!” – Greek zaakcentował wykrzyknik i dodał normalnym tonem – Co one, zwariowały?
Inni żołnierze Armii Imperialnej podzielali jego zdanie, atmosfera ciekawości wywołana niespodziewanym listem ulotniła się gdzieś.
- A co ja jestem, Caritas? – zakpił Kusznik.
- Ja się pytam, kto nam zwróci za czołgi, koszt powstania... – Zarkhan wymieniałby dalej, ale wolał pociągnąć łyk piwa – Nie wspominając utraty zysków spowodowanej przerwaną produkcją lunet, łopat ...
- Tak, tak, tak – przerwał mu Holokron – biedne kobiety, ale takie jest życie. I kropka!
- Niech ich pozarażają jakimś syfem, tych Portugalców. W tych stronach to popularne... Tak słyszałem. – Dodał speszony Arbooz.
- Albo oticketują za multinkonta – dodał ponuro Ogniwo.

Latynoski chłopiec, doręczyciel listu, wyczuł niepomyślny obrót sprawy. Wyciągnął z kieszeni arkusz papieru i rzucił po nogi żołnierzy.
- Esta es me madre! – krzyknął, żeby zwrócić ich uwagę na obrazek:



- Cycki! – syknął ZeeMruk, zupełnie niepotrzebnie, gdyż obraz trafił już poprzez oczy każdego żołnierza, pomijając mózg bezpośrednio do rdzenia kręgowego, wywołując u każdego poczucie zadowolenia, ciche westchnienia oraz niechęć do odrywania wzroku od zdjęcia. Mężczyźni bezwiednie zacieśnili krąg wokół zdjęcia leżącego na piachu. Ci będący najbliżej środka pochylili się, żeby przyjrzeć się z bliska, a także dlatego, że ci stojący za nimi odpychali ich głowy w celu polepszenia widoczności. Jedynie Vein, u którego pochylenie się nasiliło ból nadwyrężonych pleców, nie podzielił ogólnej reakcji i powiedział zamyślony:
- Nawet jest podpisana, że z Wenezueli... Kto normalnie pozuje do zdjęcia w szarfie z napisem...
- Tía! – wrzasnął chłopczyk nie dając dokończyć Veinowi pytania i rzucił kolejną fotkę:



- Oooo! – ucieszył się Pierdek.
- Całkiem całkiem, jeśli mogę wyrazić swoją opinię – Kusznik starał się zachować spokój.
- Widać, że biedna kobieta jest niedożywiona – Pan Zygmunt znowu się rozczulił.
- I nawet nie ma na porządne ubranie – poparł go Dzes.
- Pewnie jest jej zimno na tym kamieniu – Zarkhan zaczął odkrywać w sobie pokłady empatii.
- I w nocy... – zamyślił się Holokron.
- Znaczy... Że trzeba jej kogoś... kto by ją rozgrzał w nocy – wykrztusił Zygfryd przez spierzchnięte nagle wargi.

Uwaga ta wywołała pewne rozmarzenie w oddziale. Ogólnie podczas kontemplacji uciemiężonych Wenezuelek żołnierze uformowali ze swoich ciał coś na kształt kopuły, z głowami skierowanymi w stronę centralnego punktu, jakim były zdjęcia. Pierwszy rząd klęczał na piachu, inni wdrapywali się na ich plecy, sami mając na plecach kolejnych. Ci , którzy nie mieli zdolności alpinistycznych, wciskali głowy pomiędzy ciała towarzyszy, w desperackiej walce o lepszą widoczność.

- Mi hermana! – krzyknął chłopiec i dorzucił kolejną fotkę:



- Wow! – wyrwało się Dawkupowi.
- Ta to już umiera z wycieńczenia, musi się drzewa podtrzymywać – litował się Redrumovy.
- Za to z braku tlenu nie umrze – zauważył Phate Adamar, czym zyskał powszechną aprobatę.

- Abuela! – mały urwis najwyraźniej podkręcał tempo:



- Abuela to znaczy babcia – zdziwił się Rugobert.
- Dobrze zakonserwowana – ocenił Tweester.
- J***y wodotrysk – zmartwił się Dzes.

- Mi criada! – chłopczyk, widząc coraz bardziej nieobecne spojrzenia żołnierzy, ich coraz szybszy oddech i delikatne rumieńce na niektórych twarzach, kontynuował:



Jednak to zdjęcie nie wywołało podobnego rezultatu, wręcz przeciwnie, gdyż Szekspir od razu zapytał:
- A po co jej ta peruka?
- Upolowała lisa i się chwali, hehe – zarechotał Redrumovy.
- Lisy są rude, a nie brązowe – Arbooz nagle zaczął być biologiem.
- Farbowany lis – nie ustępował Redrumovy.
- Criada znaczy pokojówka, więc nosi na głowie miotełkę do kurzu – zawyrokował Rugobert – W Afryce tak nosi się różne przedmioty, na przykład dzbany z wodą.
- Nie jesteśmy w Afryce, tylko w Wenezueli – Arbooz zmienił hobby na geografię.
- W Portugalii, oficjalnie – wycharczał Vein, próbując zrzucić z pleców Pierdka.

- Primo! – wrzasnął chłopczyk, widząc że przegrywa:



- Łooooo! – zawył Ogniwo niczym asdfman odkrywający, że tu nie ma psa.
Atmosfera spokojnej kontemplacji pięknych krajobrazów powróciła natychmiast, zakłócana jedynie przez Holokrona, mamroczącego: „ sześć... sześć... sześć...”
- Co jest dalej w tym liście? – zapytał Vein, który nie kontemplował niczego oprócz kolana Pierdka wbijającego się w jego kręgosłup. Pytanie wyrwało Greeka z zaczytania, ten chrząknął i powiedział:
- Piszą tu, że w Wenezueli przeprowadza się najwięcej operacji plastycznych na świecie...
- To widzimy...
- I że będą bardzo, bardzo wdzięczne za ratunek – Greek przełknął ślinę – Bardzo.
- Ekhem, no więc tak sobie myślę... – zaczął Ogniwo i urwał.
- Jako żołnierze hołdujący etosowi rycerskiemu... – Kusznik wspinał się na wyżyny elokwencji.
- Chyba możemy poświęcić jeden dzień i pomóc tym cyc.. kobietom – Zarkhan wypowiedział wreszcie myśli wszystkich zgromadzonych wokół zdjęć.
- Uciemiężonym i zniewolonym niewiastom – poprawił Kusznik.
- Białogłowom – Szekspir nie na darmo miał taki nick.
- E tam, nasze polskie dziewczyny są lepsze niż te plastikowe latynoski – studził Vein.
- Święta racja, Vein. Tylko policz, ile jest obecnie kobiet w Armii Imperialnej – poprosił ZeeMruk.

Vein popatrzył przed siebie, na zwartą ścianę głów facetów gapiących się na zdjęcia. Popatrzył w lewo i zobaczył Phate Adamara oraz Władka, odpychających się nawzajem łokciami w walce o lepszą pozycję. Popatrzył w prawo i zobaczył kolejnych facetów. Popatrzył w górę i zobaczył trzydniowy zarost na podbródku Pierdka. Popatrzył w dół i zobaczył piach.

- Zero – przyznał ponuro.
- Niedawno przyszła jedna, to Holokron wypłoszył ją opisując obrazowo swojego kaca – powiedział z wyrzutem Greek.
- No co, kaca nie mieliście nigdy? – burknął Holokron.
- I właśnie dlatego... tfu!... Nawet gdybyśmy tu mieli na pęczki polskich dziewczyn, które są piękne, inteligentne i dowcipne, naszym obowiązkiem jest ruszyć z odsieczą tym pokrzywdzonym cyc... kobietom! – zakończył przemowę ZeeMruk, wszyscy pokiwali głowami i dalej gapili się na fotki.
Widząc to, latynoski chłopiec walnął pięścią w kolano Greeka.
- Piszą tu – Greek zrozumiał aluzję i czytał dalej – że na każdego wybawcę czekają samotne w swoich wielkich, luksusowych hacjendach, z jacuzzi, tequillą i olejkiem do masażu – słowa te wywołały spore poruszenie – wszystkie oprócz kuzynek...
- Co?!
- Które nie czekają samotne – Greek przymknął oczy – ponieważ one wszystko robią razem.
- Czworobok! – zakrztusił się Władek.
- JADĘ TAM!!! – ryknął Kusznik i szarpnął się w górę. Niestety, jego głowa natrafiła na łokieć leżącego na nim Pana Zygmunta, odbiła się od niego i z krzykiem bólu zaryła w piach.

Mimo tego, jego okrzyk stanowił impuls dla żołnierzy. Zapomnieli o fotkach, kopuła zniknęła, czołgi zapuściły silniki. Po dwóch minutach pierwsi żołnierze opuszczali obóz z okrzykiem „Na Caracas!”. Vein, widząc że Grek powrócił do lektury listu, wyrwał mu go gwałtownie. Jego wzrok padł na zdanie: „ale to nie wszystko, co potrafię zrobić językiem”, lecz Greek wyszarpnął mu list z powrotem.
- To moje! – i schował go do wewnętrznej kieszeni munduru.
- Nie masz wrażenia, że ten mały gołodupiec jest militarnym alfonsem, mającym wpędzić nas w zasadzkę? Czemu list był po polsku?
- Bo jesteśmy najlepszą nacją w erepie. Vein! Rozejrzyj się – zatoczył ręką koło, pokazując krzątających się gorączkowo żołnierzy – tego nie da się zatrzymać! Cycki.. kości zostały rzucone! A teraz bierz Mrocba na plecy, AI nie zostawia towarzyszy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Drogi czytelniku! Jeśli spodobał Ci się ninejszy tekst, zachęcam do przeczytania moich poprzednich opowiadań. Masz gwarancję, że będą jeszcze lepsze, gdyż systematycznie obniżam loty:
| Łonki ONE | Tajemne inicjacje Michasia |