Kiedy powiem sobie dość...

Day 963, 10:18 Published in Poland Poland by WujekRemo
podkładzik do czytania

„Kiedy powiem sobie dość”, jak śpiewała pewna ceniona niegdyś artystka, która niestety „nie odeszła cicho, bo tak chce”, tylko popełniła artystycznego ragequit’a swoją ostatnią płytą... Ale nie o Chylińskiej dzisiaj.



Mój ostatni artykuł, w którym zamierzałem dowalić pewnemu-znanemu-żurnalito-politykowi, w taki sposób, że „niby nie dowalam”, spotkał się z raczej chłodnym przyjęciem. Powodów tego może być kilka - albo pomysł był zbyt genialny, albo wykonanie zbyt finezyjne, albo autor jest kompletnym kretynem.

Mała prośba – nie wypowiadajcie się, która z tych możliwości jest Waszym zdaniem słuszna. Dziękuję z góry. A ja obiecuję wyciągnąć wnioski z nauczki.

Dziś będzie o v2. Wiem, wiem – „było”, „spam”, itd... Ale skoro już wybuliłem te dwa golda na gazetkę, to mam prawo ponarażać się na Napki w komentarzach, nieprawdaż? 😉

Cóż... Pierwsza rzecz, jaką z rana robię – jak w v1, a także jak to w życiu... praca*. Nikt nie lubi, każdy musi. Nikt nie obiecywał, że będzie lekko. No dobra, trza się brać... 8 godzin ustawiam – „nie przepracowywać się” to zasada, której rygorystycznie przestrzegam i która nigdy mnie nie zawiodła – ustawić booster... Hmm, co on daje właściwie? Highlight – aha, plus do productivity. Czyli – w tym samym czasie więcej wyprodukuję, ergo – więcej zarobię, tak?

Otóż nie. Okazuje się, ze wydając swojego golda na podniesienie swojej productivity zyskujesz jedynie zadowolenie swojego szefa, co – w mojej opinii – wcale nie jest takie bezcenne.
Cóz, v2 zawstydziła [RL] Chiny. W Chinach pracujesz za parę dolarów miesięcznie – w v2 za pracę płacisz. Ultrakapitalizm... Geniusz adminów wykracza poza skalę, dla tych gości ekonomiczny Nobel byłby zwykłym policzkiem.

No dobra, ochłonąwszy nieco, lecę dalej. Trening – ważna dla mnie rzecz, moduł wojskowy był dla mnie w eRep najważniejszy (dlaczego ”był”, o tym nieco dalej). Suwak, czas, booster (darmowy ofc, „bo biedny jestem i ubogi”, jak pisał psalmista), train... Rezultat? Przyrost 238 p. Jeszcze tylko 15k i już będę ranger...
To wychodzi za dwa miechy, przy codziennym treningu... A już teraz wiem, że nie będę trenował codziennie, bo od czasu do czasu trzeba podreperować Happiness... W v1 jakoś szybciej to szło, czy mi się wydaje? W takim tempie FMa wbiję koło sześćdziesiątki...

Jedziemy dalej. Biblioteka. Przyznam, że sam pomysł mi się nawet podoba, ale wykonanie... Już mniej. Rozumiem, że można być rowów kopaczem, a wieczorowo uczyć się np. na mat-fizie. Rozumiem nawet, że jak ktoś jest dobrym rowów kopaczem, to stać go na dobre korki z majzy i fizy (Bożesz Ty mój, ile ja lat tych słów nie używałem...). Ale...Jak ktoś jest harvesterem i chce się doskonalić w tym zawodzie, to dojście do kolejnego levelu z darmowym (see up) boosterem zajmie mu xx dni... Życie dwuklika w v2 nie należy do lekkich, łatwych i przyjemnych. Oraz tanich.

No dobra, dzień się ma ku końcowi – czas wypocząć i poczuć sie „szczęśliwym”... Tym bardziej szczęśliwym, im więcej zapłacę (we własnym domu!!!). A że nie płacę (see up), to, niestety, moje płynące z chillowania się w towarzystwie pięknej i pazernej sąsiadki zadowolenie nie niweluje zmartwień, których nabawiłem się pracując, trenując i ucząc się. O „happiness” napiszę w jednym z dalszych artykułów, więc – póki co – komentarz krótki: łożeszkufa...

I na koniec – słów kilka o niedostępnym jeszcze module militarnym. Nie ukrywam, że od początku mojego eżycia ten był najważniejszy. Jakoś tak mnie jarało bicie Niemca/Serba/Węgra/Ruska/Kogobądź po kasku, więc w becie zapoznałem się z nim w pierwszej kolejności i cóż - wniosek jest jeden – nazywam się Mięso Armatnie. W v1 w sumie też tak było, ale mimo wszystko, mój skromny dmg coś tam tego muru zbijał i była duma, że coś od siebie się wniosło. A w v2? Zapomnijcie. Jest PvP, więc albo wygrywasz, albo giniesz. I tyle. Możesz oczywiście dopakować się extrałipenami albo 999 WB (czy jak im tam teraz), ale że ja... see up, przeto – żegnaj, wojskowa kariero.

Skończyłbym tę grę już teraz, ale nie zrobię tego z jednego powodu. Powód ten to grupa bojowa, w której jestem (o7 The Dragons!). Niezmiernie mnie ciekawi, jak będą wyglądały walki w grupie – w becie walczyłem solo, zero szans. Walka w grupie – taktyka, strategia, właściwa dyslokacja i inne mądre słowa – o tak, zdecydowanie chcę spróbować. To jedyny powód, dla którego tu jeszcze jestem.

Erepublik v1 pokochałem od pierwszego wejrzenia. Jej prostota, przejrzystość i – co tu ściemniać – możliwość dwukliku bez specjalnego zostawania w tyle przekonały mnie od razu. Tej gry nie lubię. Bo – powiedzmy to sobie jasno – to nie jest wersja druga eRepublik. To zupełnie inna gra, której autorzy pozbawili najsilniejszych atutów poprzedniczki.
Ja prywatnie daję sobie dwa tygodnie na pokochanie tej gry, a jeśli tak się nie stanie... cóż, najpewniej:

Kiedy powiem sobie dość
A ja wiem, że to już niedługo
Kiedy odejść zechcę stąd
Wtedy wiem, że oczy mi nie mrugną, nie

Odejdę cicho, bo tak chcę
I ja wiem, że będę wtedy sama
[sam 😉 – przyp. aut]
Nikt nawet nie obejrzy się
I ja wiem, że będzie wtedy cicho...


Czyli – ragequit’a nie będzie. Ani spamowania reklamami innych gier, do których być może przejdę.
Lub nie.


P.S: Co mnie niezwykle cieszy, beta jeszcze istnieje, więc wreszcie można „sprawdzić” arta przed ostateczną publikacją. Admini, a nie da się tej opcji wprowadzić w v2? Plosię? 😃

EDIT: @up: już nie działa...

P.S. 2: Aha, wymarzyłem sobie MM przed FM (czyli przed sześćdziesiątką), niby czasu dużo, ale, jakbyście byli tak łaskawi, to poproszę v+s. Dzięki, pozdro!

😉 Już po napisaniu arta trafiłem na ten artykuł, z którego dowiedziałem się, że znacznie korzystniej jest zacząć dzień od... wypoczynku. Hell yeah, sounds great 😃