Zagłada eRepublik, dzień 2012... CZĘŚĆ 5

Day 1,448, 07:40 Published in Poland Poland by ascx12

Część pierwsza - http://www.erepublik.com/en/article/zag-ada-erepublik-dzie-2012--1894737/1/20
Część druga - http://www.erepublik.com/en/article/zag-ada-erepublik-dzie-2012-cz-2-1895868/1/20
Część trzecia - http://www.erepublik.com/en/article/zag-ada-erepublik-dzie-2012-cz-3-1896759/1/20
Część czwarta - http://www.erepublik.com/en/article/zag-ada-erepublik-dzie-2012-cz-4-1897445/1/20



Godzina 16.05 wzgórze LePlatoBastion
- Podjąłem wyzwanie śmierci – Pomyślał Mixliarder i ruszył wraz ze swoim wojskiem. Pierwszy strzał, drugi, trzeci, słyszał tylko huk wybuchów jednak duchów nie sposób było zabić. Odrzucił więc bazukę i wyjął szablę, którą dostał na początku swojej egzystencji.
- Miałem nią bronić mojej partii lecz dzisiaj posłuży jako broń przeciw rewolucjonistom.
- Wpadł w wir walki. Pierwsze cięcie, klinga przeszła gładko przez jednego z duchów, sparował uderzenie innego przeciwnika i szybko skontrował z lewej strony. Podbiegło do niego dwóch przeciwników. Pierwszy zaszedł go za plecy, drugi uderzył od frontu. Sparował nad głową uderzenie ich obu. Wyciągnął szybko pistolet z kieszeni i przestrzelił atakujące z przodu. Drugi widząc padające truchło, zaatakował raz jeszcze z dwa razy większą siłą. Mixliarder jednak wykorzystał to i obrócił miecz płasko, klinga przeciwnika odbiła się od niej i samemu sobie rozciął czaszkę, a następnie z sikającą krwią dziurą w głowie upadł martwy.

W tym momencie dojrzał jak przed Mordlulcem na kolana padła jego najlepsza przyjaciółka Caroline au Marymont. Generał rebeliantów krzyknął bojowy słowacki okrzyk i z wielką precyzją uciął jej głowę pozbawiając Mixliardera jednego ze swoich hetmanów.

Gdy dowódca serbsko-węgiersko-polskiego oddziału zobaczył upadające ciało i metr dalej głowę, wpadł w szał. Nie patrzył na otaczający go tłum. Miał tylko jeden cel, zabić Mordlulca, zemścić się. Odpychał szable wrogów, był niczym w transie. Siekł wrogów swoją klingą. Dobiegł zdyszany do rewolucjonisty jednak nie czuł zmęczenia, jedyne co czuł to złość, nienawiść i chęć niszczeni.

Rzucił się w wir walki. Szable obu generałów zwarły się w piekielnym trzasku metalu o metal. Obrócili się wzajemnie i zaatakowali, znowu zderzając się klingami. Kolejny obrót i jeszcze jedna próba. Znów to samo. Oboje wiedzieli, że są znakomitymi fechmistrzami.

Walka wrzała nadal. Oddziały rewolucjonistów topniały prawie tak szybko jak oddziały Mixliardera. Nie wiadomo było kto wygra tą bitwę. Przy walce oprócz poświęcania uwagi wrogu trzeba było patrzeć, aby nie wywrócić się o ciała żołnierzy. Nad nimi zaś krążyły wygłodniałe kruki.

Popatrzyli sobie w oczy i po raz kolejny unieśli szable do ataku. Mordlulec zaatakował pierwszy, Mixliarder zaraz po sparowaniu ciosu zaatakował z drugiej strony uderzając na klatkę piersiową. Rewolucjonista zrobił unik i posłał miecz ku szyi przeciwnika. Klinga jednak odbiła się od jego szyi co wprawiło Mordlulca w zdumienie. Mixliarder wykorzystał to i szybkim kopnięciem posłał rewolucjonistę na glebę dwa metry dalej.
- Widzisz, bycie ulubieńcem Platona daje bonusy w postaci np. stalowego ochraniacza na szyję. Teraz czeka Cię już tylko śmierć. – Podszedł do generała wrogich wojsk, uniósł klingę i uderzył.

Polała się krew, jednak nie Mordlulca, a jego podwładnej Ninji A. W tym momencie zabrzmiał róg z zamku i Mixliarder zbiegł razem z pozostałościami swoich oddziałów do twierdzy.

Mordlulec podszedł do Ninji A i zdjął jej maskę. Zdziwił się ogromnie, po policzku spłynęła mu łza.
- Aniaa? Przecież Ty zginęłaś w bitwie o NoB!
- Przeżyłam, ale miałeś ważniejsze sprawy na głowię ode mnie, musiałeś poprowadzić rewolucję. Tu nie było miejsca na miłość!
- Ale ja przystąpiłem do rewolucji bo Ciebie nie było blisko mnie. Ja Ciebie potrzebowałem! Ja Ciebie nadal potrzebuje! A teraz znowu mam Cię stracić? Nie mogę na to pozwolić!
- Musisz najdroższy, musisz. – Zakaszlała krwią. W tym momencie wtrącił się 4Fakir.
- Generale znam pewną legendę. Jeżeli przejdzie się przez 12 bram zodiaków to można poprosić o uleczenie kogoś nawet z najdotkliwszych ran. Jednak ona nie pożyje dłużej niż 24 godziny.
- Mamy więc mało czasu – Odparł Mordlulec. – Za chwilę wyruszam, wezmę najwięcej 5 ludzi ze sobą, ale najpierw przekażę Sztandarowi dowództwo i zajmę się nim za wzywanie mojej dupy 3 razy. Lepiej pożycz mu swoją wazelinę 4Fakir przyjacielu…

CDN…