To nie ma żadnego związku z eRepem - Przemyślenia o wartości bytu i życia

Day 1,742, 02:37 Published in Poland Poland by Cysian

Ostatnio długo nie pisałem. Ani się nie wydurniałem. Ale teraz obudziły się we mnie filozoficzne pobudki, i chciałbym się podzielić z wami moimi przemyśleniami.

Mianowicie, ostatnio widzę coraz więcej ludzi, którzy uważają, że życie jest bezcenne, a nie odróżniają byty od samego życia. Więc pewnego razu usiadłem, i zacząłem myśleć nad tym...

Według mnie, życie nie ma wartości. A w każdym razie jest ona bardzo mała. To byt ma wartość. Nie życie. Buddyści co prawda wierzą, że życie ma nieskończoną wartość, bo wierzą w reinkarnację. Ale oni myślą swoje, bowiem oni wierzą, iż mrówka była w innym wcieleniu człowiekiem, lub może nim być w następnym. Bujdy. Reinkarnacja to bujdy. Ja w każdym razie w nią nie wierzę.


On się ze mną nie zgadza.

Według mnie życie nie ma wartości, a byt ma, i my sami watość owego bytu kształtujemy. Tak samo jak cały byt. Przykładowo, nie będziemy mieli wyrzutów sumienia, jeśli zabijemy osę, komara czy mrówkę. Ich byty mają małą wartość. Ale ich życie, ich iskra życia jest taka sama jak człowiecza. Podczas gdy zabijemy człowieka, będziemy mieli wyrzuty sumienia. I to wielkie. Chyba, że to człowiek o marnym bycie. Który to byt sobie ukształtował. Taki Bin Laden czy Hitler naprzykład (jakby jeszcze żyli, oczywiście). Sami wybrali, kim zostaną Terrorysta i tyran nazista. Przez jego wybór (lub wybory) zmarnował swój byt, i jestem pewien, że marine który zabił Bin Ladena, nie ma wyrzutów sumienia. Ba! On jest dumny. W taki sposób człowiek doprowadził swój byt do stanu gorszego niż byt mrówczy, bowiem wartość owego bytu stała się... Minusowa.

Można by sądzić, że byt ludzki jest najbardziej wartościowy. Dla ludzi owszem. Z pocztku. Lecz jest on też najbardziej plastyczny. Najbardziej można go zmienić. Bo osy, nawet, jeśli użądliłaby cię dwieście razy, nie nienawidziłbyś tak bardzo, jak jakiegoś nazistowskiego przywódcy, który jest sprawcą śmierci połowy twej rodziny i wielu innych osób (z założenia, oczywiście).

Załóżmy, że masz małą, dwuletnią, wredną siostrę, która znęcała się nad twoim kotem i ten uciekł, ale za razem bardzo ją kochasz. I początkowa wartość bytu twej siostry była dla ciebie bardzo duża, bo to w końcu twa siostra, lecz paradkos polega na tym, że twa siostra w tym samym momencie zaczęła ogromnie wartość swego bytu w twoich oczach powiększać, i pomniejszać. Jak kawałek przeżutej gumy do żucia ciągnięty w dwie strony na raz. Teraz pozostaje czekać, aż guma pęknie, i po której stronie zostanie więcej gumy. Ale człowiek jest wyposażony w mechanizm wybaczania, więc raczej po stronie kochającej tej "gumy" będzie więcej.


Istota wartości bytu w czystej postaci.

Może i art był krótki, może wyszła ściana tekstu. Nie wiem. A teraz macie cycki, tak dla zasady.



A więc votujcie, i piszcie komentarze, bo chcę wiedzieć, jakie jest wasze zdanie!