PRZEPIS NA SUKCES, czyli czy yave jest naprawdę złym prezydentem?

Day 1,372, 06:47 Published in Poland Republic of China (Taiwan) by Y U Y U

Zacząłem pisać komentarz pod jednym z ostatnich artykułów, ale po 3 minutach pisaniny zadecydowałem iż materiału jest na tyle duże, że można pokusić się o artykuł.

Ogólnie każdą kadencję oceniamy wg wielkich czynów lub wielkich porażek. Osoba prezydenta często ma bardzo mało z tym wspólnego lub niewiele. I co dziwne największy wpływ posiada prezydent PRZED kadencją, a nie w jej trakcie. Większość z was zapewne będzie zaskoczona tym stwierdzeniem, ale wyjaśnię to w dalszej części tego „komentarza”.

Jakim „graczem” więc był dotychczas nasz obecny prezydent?

Rzesze dwuklików chyba kojarzą go jako etatowego pm-kowca. Możliwe, nie dostałem do dziś dnia ani jednej pm-ki. Ale przyjmijmy ze tak jest. A jakie inne funkcje pełnił nasz prezydent poza bycia partyjnym aktywista?
Ano ja kojarzę jedną: był vMON-em, do tego, o zbiegu okoliczności, po części to ja go do tego przygotowałem. A było to za czasów prezydentury Ariakisa. Pamiętam ten dzień bardzo dobrze, wybory się zakończyły, głosy były liczone, admini właśnie wprowadzili zmianę zasad walk z MPP (można było atakować dowolny kraj WRAZ z całym kompletem MPP, dotychczas było tak iż cały pakiet MPP był aktywowany TYLKO jeżeli zaatakowany został region rdzenny. Łopatologicznie - Polska wypowiada wojnę Niemcom. W bitwach udział biorą TYLKO mieszkańcy ePL – podobnie jak w RW, ale po stronie wroga mogą bić nie tylko Niemcy ale i ich sojusznicy. Żeby ePL mogła bić z setem, Niemcy podczas tej wojny musieliby po wygraniu bitwy zaatakować jakiś rdzenny, żeby aktywować nasz set sojuszników – ehhh znowu rozpisałem się nie na temat : P) no i pośpiesznie poszukiwany był zucha – on bowiem posiadał jeszcze dostęp. Kliknął kolo 13:00 czasu CET i ekipa MON zaczęła przepiękną batalię przeciw Rosji, zakończoną wymazaniem ich z mapy i chyba najsłynniejszymi wyborami prezydenckimi w dziejach ereBUGlik, ale nie to miały być tematem. Tak oto nasz obecny prezydent od razu został wrzucony na głęboką wodę i tutaj muszę go pochwalić, co nawet na forum rządowym dokonałem w ówczesnym czasie, jako mudzin sprawdził się pierwszorzędnie. Teraz z perspektywy czasu rozumiem dlaczego Mix go trzyma blisko siebie. Tak więc sprawował wielokrotnie tę funkcję, jednak miał jedną wadę, pozostawiony bez opieki zdarzały mu się bledy, potem trochę przysiadł na laurach i był mniej aktywny w MON. Niestety co kadencja zdarzały mu się lekkie faile, a głownie dlatego iż nie do końca ogarniał albo z braku doświadczenia.

A co działo się na innych polach jego działalności? Szczerze, NIE WIEM. Domyślam się jedynie iż pierwszorzędnie wykonywał swoją pracę jako pomocnik Mixia. Tak więc wykonywał swoją pracę, raz spisywał się dobrze, raz failował, ale ogólnie był średnim ogarem. Jakim wiec jest obecnie prezydentem?
yave jest średnim prezydentem, tj nie jest błyskotliwym strategiem ani dobrym dyplomata. Ale co spowodowało iż wielu wiesza na nim ciągle psy? Wg mnie jest wiele czynników:

1. yave niestety używa dość pogardliwego tonu. Tak mój drogi prezydencie, trochę traktujesz ludzi z góry, szczególnie przeciwników politycznych, ale czy można od razu mówić że obrażasz graczy? Balansujesz w doborze słów na granicy przyzwoitości, może traktujesz ten sposób jako drogę do „tupnięcia nóżką”. Każdy jest kowalem swojego losu.

2. Dziwnym zbiegiem okoliczności za jego prezydentury doszło do zawirowania związanego z misją NE. Ale czy należy jego winić za to? Tutaj należy pomyśleć przez jaki pryzmat powinno się tę sprawę potraktować. Ale tutaj wszystko zależy od tego czy gracze logują się jeden raz dziennie, czy wielokrotnie oraz czy stać ich na bicie z broni czy też biją z łapy. Część dwuklików niestety loguje się tylko raz i bije z przysłowiowej „łapy”, tak więc dla nich wykonanie obydwu misji często graniczyło z cudem, ale większości jednak według mnie to się udało, a flejmu było co nie miara. Co ciekawe najwięcej flejmili ci którzy te misje WYKONALI 😛

3. Będąc więc średnim graczem i mając swoje 5 minut yave postanowił zabłysnąć. Tak więc podjął (ciekawe czy samodzielnie) decyzję próby przedarcia się do Chorwacji. Miał to być kamień milowy jego prezydentury i przyznajmy szczerze, jeżeli ta akcja by się powiodła wszelkie dotychczasowe porażki zostałyby przyćmione sukcesem wymazania Chorwacji. Gra była warta świeczki. Zaryzykował, jednak tu znowu dał o sobie znać brak doświadczenia. Już w poprzedniej kadencji była prawie identyczna sytuacja tj po drodze do Chorwacji był region który należały obronić przez atakiem chorwackich i edenowych mastercardow. Zadanie bardzo trudne do wykonania, jednak w pewnym sensie wykonalne, ale należało do tej akcji o wiele lepiej się przygotować no i co ważniejsze oszacować czy stać nas na taką kampanię. I znowu brak doświadczenia.

4. Ale jest jeszcze jeden aspekt tej prezydentury i co dziwne jest on tylko pośrednio związany z osoba samego prezydenta. EKIPA. Prezydenturę wygrywa się już przed wyborami. Od doboru kadr zależy powodzenie lub porażka urzędującego prezydenta. Nie można przecież wymagać od człowieka mającego prawdziwe życie aby sam ogarniał wszystkie resorty oraz siedział non stop przy komputerze. Widząc pracę „mojego” resortu widzę jak ci sami ludzie wciąż dwoją się i troją. A gdzie jest reszta? Chyba najciekawszą sytuacją było pytanie świeżo desygnowanego MON-a :”kto jest obecnie MON-em?”

Widać jak na dłoni, iż nasz prezydent starał się, chciał zabłysnąć ale nie do końca udało mu się wykorzystać swoją szansę. Miał możliwość „zaliczenia” tej kadencji i zostać nadal szarym graczem ereBUGlik albo postawić wszystko na jedną kartę i zaryzykować. Wybrał te drugą opcję. Jednak według mnie był do niej za słabo przygotowany. No i to cholerne doświadczenie. Ale należy mieszać go z błotem za to że się starał i nadal stara? Obecnie idzie drogą stabilnego zabezpieczenia tego co posiadamy i to chyba najlepsza droga do spokojnej, bezpiecznej i rozsądnej kadencji. Można było tak od razu, ale kto podobno nie ryzykuje ten w kozie nie siedzi. Próbował, nie wyszło cóż, ale COŚ robił.

Niech przyszli kandydaci na prezydentów przemyślą sobie czy stać ich na zasłużony lub niezasłużony flejm oraz czy są w stanie zebrać odpowiednią ekipę. Z tzw. „ogarniaczami” zawsze był problem, ponieważ albo są to osoby doświadczone ale z drugiej strony kontrowersyjne, albo zwykli klikacze którzy myśląc ze zabłysną nagle stawiani są przed wyzwaniem, które ich często przerasta.

Drodzy erepowicze, działajcie, starajcie się i wspierajcie KOGOKOLWIEK na stołku prezydenta, bo najważniejszym jest nasze wspólne dobro, czyli ePolska.