Przekaz pełen miłości dla partii i sztabów wyborczych

Day 1,231, 10:30 Published in Poland Poland by Notorious Suicide

Ostatnio bawię się w dwa rodzaje gier.

Pierwsza z nich, ,,Czy Ty to Ty", polega na wysłaniu mi PW z tego typu pytaniem, na które to odpowiadam, czasem pokrętnie (a co, trzeba sobie urozmaicić życie). Gra ta jest prostą konsekwencją mojego własnego błędu, czyli oddania poprzedniego konta – pretensję mogę mieć tylko do siebie. Czasem zresztą jest zabawnie, np. gdy przyjdzie mi rozmawiać z graczem, który prosi, bym udowodnił mu, że rzeczywiście gram tak długo, jak mówię, że gram. Gdyby myślał nieco sprawniej, mógłby to sprawdzić sam, na wiele prostych sposobów.
Ale, ale – dostaję świetną okazję by komuś wytknąć prosto w twarz fetyszyzm na punkcie stażu, ilości MM i innych tego typu gagów, co zawsze działa dobrze na moje samopoczucie.

Druga gra nie jest już tak miła i przyjemna jak pierwsza, choć opiera się o bardzo zbliżone zasady. Ktoś mi wysyła PM i coś oferuje. Pół-biedy, jeśli chcę mi tłumaczyć reguły gry czy obdarzyć pomocą materialną – niech żyją dobre dusze!
Nawet jeśli dobre dusze nie czytają prasy i nie widzą, że ten świeżak odnosi się do zdarzeń, o których nie powinien mieć zielonego pojęcia (może dlatego, że dobra dusza sama z reguły jest za młoda, by je pamiętać) albo też wypowiada się na temat czegoś, co na 100% rozumie.

Są też jednak bardziej natrętne jednostki, po których się z przyjemnością dzisiaj przejadę, punkt po punkcie. Mam w tym niezłą praktykę, gdyż każde konto przechodziło przez podobną procedurę...

Jesteś nowy, na pewno szukasz partii. Świetnie się składa, gdyż...

...gdyż właśnie obrażasz moją inteligencję. A ja jestem próżny, butny i arogancki, więc bardziej mnie już naprawdę wkurzyć nie możesz. Punkt dla Ciebie, stary i doświadczony akwizytorze – pierwszy kontakt, a już udało Ci się wywołać najgorsze możliwe wrażenie!

Pozwól jednak, że permanentnie agitowany pomoże nieco permanentnemu agitatorowi.

Po pierwsze – tak, zdążyłem zauważyć, że wiadomość została wysłana automatycznie. I nie, nie chodzi już nawet o to, że dostałem ją kilka godzin po przekroczeniu 13 poziomu, czyli progu, od którego mogę zasilić Twoją wspaniałą partię. Chodzi o to, że nie oczekujesz ode mnie niczego więcej. Z polskiego na nasze – jedyne, na czym Ci zależy to bym polepszył Twoje kulejące statystyki.
A ja mam w dupie Twoje statystyki – jak na moje, możesz sobie do końca tej gry gnić na pozycji pięćset pięćdziesiątej piątej.

Chodzi też o to, że korzystasz ze standardowej formułki.
Stary, pozwól, że Ci coś powiem – od tego jest PRASA. Jeśli masz wiadomość do wszystkich, chcesz się podzielić niusem o nadchodzącym tsunami, opowiedzieć o swoich kontaktach z Panem Bogiem czy znaleźć partyjne mięso armatnie, spamuj PRASĘ.
Od mojej skrzynki Ci wara – rezerwuję ją dla ludzi, którzy chcą ze mną POROZMAWIAĆ, a nie dla Świadków Jehowy.
Dotarło?

Po drugie – zdarza się, że czasem wysyłasz mi wiadomość kilka tygodni/miesięcy później. Zakładam zatem, że wyłowiłeś mnie nie z listy łowców głów, lecz z prasy. Kolejny punkt dla Ciebie – umiesz czytać, doceniam to. W gruncie rzeczy, im później się do mnie odezwie jakaś partia, tym wyżej ją cenię – mam wtedy złudne wrażenie, że chodzi im nie tylko o to, bym pomógł im się utrzymać w TOP 5.
Jednakże, kolego – jeśli czytasz prasę i jeśli to z niej mnie wyłowiłeś, przestaw na chwilę obraz o 180 stopni i wyciągnij z niego wnioski: jeśli piszę w prasie, często i gęsto, to znaczy, że również ją czytam. A jeśli ją czytam to wiem, że istnieje coś takiego jak ND, PPL, PPP, PI etc. I skoro wiem, że coś takiego istnieje, a mimo to w mojej zakładce nadal wyczytać możesz "no political activity" to zrozum, że nie chcę dołączać do partii!
Może zmienię zdanie, a może nie – ale decyzję podejmę sam.
I nie przekonasz mnie ani chlebkiem, ani pieniędzmi, ani abonamentem na tajskie pornole.
Jasne?

Po trzecie – jeśli chcesz, bym dołączył do Twojej partii, to odezwij się do Notorious Suicide aka Zafikela aka Szeine i postaraj się potraktować kwestię indywidualnie. ,,Jesteś nam potrzebny, bo", ,,podoba mi się to i to, więc może zrobimy razem tamto i tamto".
Kilka razy spotkałem się z konkretnymi propozycjami, zarówno od partyjniaków, jak i od rządu – i chociaż odmówiłem, nie mam do nich o nic żalu. Wręcz przeciwnie – cenię ludzi konkretnych, którzy mają do mnie jakiś interes.
Takich ludzi lubię, z nimi rozmawiać mogę i chcę.
A z Tobą nie.

Po czwarte i ostatnie – wiedz, że wysyłając mi taką wiadomość, jaką zazwyczaj wysyłasz, możesz być na sto procent pewien, że osiągniesz efekt odwrotny od zamierzonego.

Dlatego, jako Notorious Suicide, nigdy już nie zasilę szeregów PPMG.

Kto następny w kolejce?

Głosuj na X!

Wyrywaj cieciu.
Nie będę głosował ani na X, ani na Y, ani na Z. Mam Was w dupie, zapiszcie sobie to złotymi literkami na desce w kiblu i przypominajcie za każdym razem, gdy pójdziecie się wylać.

Bardziej niż na Pana Iksińskiego głosuję na jego program. Wierz mi lub nie, przy okazji każdych wyborów czytam ten program i zastanawiam się, czy mi odpowiada. W gruncie rzeczy łatwo rozpoznać, na kogo zagłosuję – jest to z reguły ten kandydat, któremu zadam najwięcej pytań.
I którego najbardziej skrytykuję.

Po analizie programu zaczynam się zastanawiać, czy dana osoba jest zdolna go wykonać. I wtedy, choć jest to nadal wartość drugorzędna, zagłębiam się w jego historię, czasem też personalia.
Nie ma szans, by Twoja durna wiadomość tekstowa wpłynęła w jakimkolwiek stopniu na mój wybór, z jednym tylko wyjątkiem: jeśli akurat chciałem zagłosować na kandydata, którego reklamujesz, właśnie zaistniało prawdopodobieństwo, że zmienię zdanie i będziecie mieli jeden głos mniej.

Jestem graczem z całkiem pokaźnym stażem, choć nie mam doświadczenia kwalifikującego mnie w jakimkolwiek stopniu do członkostwa w Starej Gwardii. Nawet, jeśli o tym nie wiesz: bo jesteś głupi, bo nie czytasz prasy, bo cokolwiek innego, wiedz, że ktoś na poziomie od dwudziestego w dół też ma mózg i umie z niego skorzystać.
Jako młody gracz nie będę głosował na kogoś tylko dlatego, że mnie o to uprzejmie prosisz – takich przysług w mojej ofercie firmowej nie ma.

Komu bije ten dzwon?

Te grę można podzielić na setki sposobów, według dowolnych linii. Jest tu masa dwuklików, multi, zwyczajnych debili, są też jednostki bystre i ogarnięte.
Istnieje pogląd, że większość tzw. dwuklików to ludzie niezbyt bystrzy.
Pogląd błędny – to nie im coś szwankuje z głową, tylko bardziej zaangażowanym graczom, z logiką.
I to ostro.

Dwuklik nie gra w tę grę zbyt intensywnie dlatego, że:
a) nie ma na to czasu
b) nie ma na to ochoty.

Nie zmienia to jednak nic w kwestii jego kompetencji analitycznych – jeśli jest bystry poza grą, stać go na bystry wybór również w samej eRepublik.
Nie kupię od Ciebie kota w worku dlatego, że nie siedzę na tym cholernym ircu i nie stanowię części żadnej zorganizowanej struktury (poza jedną – ePolską).
Nie robię tego, bo widocznie zależy mi na czym innym.
I wybór podejmę w oparciu o własne priorytety, a nie o Twoją tępą, prostacką, nachalną, bezmózgą, kretyńską, toporną propagandę.



Zrozum to wreszcie.

(prosty i przyjemny ending z FF: Last Order na koniec)