PAF - Polish Armed Forces - Rekrutujemy

Day 845, 13:50 Published in Poland Poland by RABBITS.POG
http://www.e-paf.pl"> Oddział Rabbits chcąc
mocniej podkreślić swoją niezależność i oficjalnie oświadcza, że nie
jest pododdziałem ani akademią POG-u.
Od zawsze działaliśmy jako
niezależny oddział wojskowy. Aby to zaakcentować, członkowie oddziału
postanowili zmienić nazwę oddziału oraz jego avatar. Nie chcemy czerpać
korzyści ze sławy POG-u. Nazwa "Rabbits" od zawsze była kojarzona z
POG-iem z tego względu oddział przyjął nową nazwę – PAF


Z POGiem rozstaliśmy się w przyjaznej atmosferze, którą chcemy utrzymać.
Ogłoszenie niezależności przez nasz oddział jest czystą formalnością.
Działamy jak niezależny oddział, mamy swoich dowódców, którzy zarządzają
oddziałem od początku jego istnienia. Sami się finansujemy. Uważamy, że
jesteśmy w stanie sami zapracować na szacunek i renomę. Zmienia się
tylko nazwa i avatar, nadal jesteśmy tą samą jednostką działająca na
tych samych zasadach.
W świecie eRepublik jest miejsce tylko dla jednego oddziału Królików i
jest nim POG. Dziękujemy Wam za wspólne akcje w Północnej Korei i
Iranie. Były to dla nas bardzo ważne chwile, które ukształtowały nasz
oddział i nigdy nie zostaną zapomniane.
Zmiana nazwy i avatara w żaden sposób nie wpłynie na naszą mobilność
czy jakość wypłat
(od dawna jesteśmy w pełni samowystarczalni).
Oddział cały czas się rozwija!

http://www.e-paf.pl/"> Rekrutacja:
http://www.e-paf.pl/"> Wymagania:
- Skill w land lub manu- 5
- Siła- 10
- Aktywność na forum i irc.
Co oferujemy:
-Cudowną atmosferę i możliwość poznania ciekawych osób.
- Bronie lub wypłaty – codziennie
- Jedyny i niepowtarzalny awatar z Twoi własnym podpisem (możliwa jest
nieznaczna edycja awatara)
Co musisz zrobić?
1. Wejdź na forum: Forum oddziału PAF
2. Złóż podanie
3. Czekaj na odpowiedź
4. Wejdź na nasz kanał rekrutacyjny i porozmawiaj z nami: #rbts@quakenet
Miejsca ograniczone!
Forum: : Forum oddziału PAF
IRC: #rbts@quakenet
http://www.e-paf.pl/"> Garśc informacji o
oddziale:
Dowódcy:
Negaron i Chacel
Ilośc aktywnych członków: 50
Ilośc posiadanych firm: 6 planowana jest dalsza modernizacja posiadanych
przez nasz oddział firm.
Adres forum: : Forum oddziału PAF
Publiczny kanał oddziału: #rbts@quakenet

Jeżeli macie ochotę możecie przeczytac opowiadanie mojego autorstwa.
Jeśli opowiadanie zostanie ciepło przyjęte to w przyszłości ukażą się
dalsze jego części.


Młody obywatel Polski, po kolejnym dniu pełnym znoju, ciężkiej,
kiepsko płatnej pracy i nudzie- dniu pełnym znoju, wypełnionym ciężką,
kiepsko płatna praca i nuda, udał się do swego domu. Właściwie to była
to kawalerka o
najniższym standardzie. Otworzył drzwi do swojego przytulnego
mieszkania, usiadł w fotelu i zaczął czytać prasę, którą kupował
codziennie wracając z pracy. To co tam przeczytał, tylko zepsuło mu i
tak już kiepski humor.
Gazety wypełniały ciągłe przepychanki polityczne, kłótnie i oskarżenie,
bzdurne artykuły. Dobre artykuły ginęły w morzu niepotrzebnych
informacji i pompatycznych wypowiedzi polityków.
Podczas czytania jednego z takich artykułów nasz bohater zasnął zmęczony
swoim życiem..
Noc była zimna i deszczowa, delikatny wiatr poruszał koronami drzew,
gdzieś w oddali zawył wilk.G oście gospody o nazwie "Głowa Hunałoka",
której szyld przedstawiał głowę pół wilka pół Huna nabitą na włócznie ,
nie zwrócili na to uwagi.
Całą gospodę wypełniał zapach potu, dużej ilości taniego piwa, jeszcze
tańszego gulaszu oraz gryzący zapach dymu wydobywającego się z łuczyw
zatkniętych w ściany. Łuczywa spowijały wnętrze karczmy migotliwym
półmrokiem. Atmosfera w gospodzie była napięta i tak gęsta jak podawany
tutaj gulasz.
Wszyscy goście wpatrywali sie w człowieka siedzącego pośrodku sali.
Przybysz ćmił fajkę, jego wpółprzymknięte oczy zdawały się nie widzieć
otaczającego go tłumu i zainteresowania jakie wzbudzał.
Mężczyzna wypuścił z ust kłąb szarego dymu. Uniósł głowę, odsłaniając
ogorzałą od słońca twarz, pokrytą siateczka blizn. Westchnął i wbił
spojrzenie swoich niebieskich oczu w młodego mężczyznę, ubranego w
fantazyjny kapelusz z długim niebieskim piórem i brzdąkającego na starej
lutni. Skinął na niego i rzucił mu błyszczącą złotą monetę.
-Grajku, teraz przemówię, a Twoja muzyka poniesie moje słowa.
-Oczywiście, panie.- Młodzieniec z niedowierzaniem patrzył na monetę.
Mógł za to żyć iście po królewsku przez miesiąc albo i dłużej..

Bard trącił mocniej struny palcami. Przez salę przepłynął piękny dźwięk,
wzbudzając na twarzy przybysza uśmiech pełen aprobaty.
Wędrowiec zaciągnął się raz jeszcze i zaczął mówić spokojnym i cichym
głosem. W całej gospodzie ustały rozmowy i szepty. Wszyscy: kupcy,
żołnierze królewscy, najemnicy i prości chłopi, zasłuchani, ulegli
czarowi jego słów i dźwięków lutni
--Bogowie obdarzyli nas łaską. Stworzyli ten piękny świat i oddali go we
władanie Człowiekowi. Świat pełen żyznych pól, bogatych złóż stali,
miedzi i złota. Świat gęstych lasów obfitych w zwierzynę łowną. Świat
obfitości i szczęścia. Bogowie podzielili ludzi na narody, aby każdy
naród w spokoju mógł budować swój dobrobyt
Wszyscy obecni znali tą historię, ale mimo tego słuchali z uwagą. Głos
mężczyzny niesiony dźwiękiem lutni miał niezwykłą moc.
Opowieść zaczęła się zmieniać. Mężczyzna zaczął mówić szybciej, tonem
pełnym smutku i cierpienia. Bard uderzył mocniej w struny. Muzyka i
słowa spletły się ze sobą jak warkocz.
-- Jednak Człowiekowi nie wystarczyło to co posiadał. Wielu władców było
niezadowolonych, chcieli mieć więcej dóbr, pragnęli większej władzy,
niektórzy chcieli wyłącznie rozlewu krwi. Więc Człowiek podniósł rękę na
Człowieka. Kuźnie zamiast lemieszy zaczęły wykuwać miecze. Broń, która
miała posłużyć do mordu i grabieży!
Przez twarz przybysza przebiegł grymas bólu. Akordy stały się
głośniejsze, słychać w nich było echo palących się miast i ginących
ludzi.
--W tych czasach wiele królestw upadło. Ludzie ginęli lub byli
niewoleni. To samo spotkało naszą ojczyznę! Ziemię, która nas karmi!.
Jednak naszego narodu nie sposób stłamsić. Ludzie chwycili za broń i
ramię w ramię walczyli z wrogiem. Wielu zginęło. Jednak nie zginęli na
darmo. Wróg został pokonany i ojczyzna znowu była wolna. Obiecali wtedy
sobie, że teraz będą już zawsze gotowi. Że nigdy nie pozwolą aby wróg
znowu zniszczył to, co kochają. Dlatego najwaleczniejsi i najzdolniejsi
wojownicy postanowili stworzyć zakony, które szkoliłyby żołnierzy.
Oddanych żołnierzy, którzy własnym życiem będą służyć królestwu. Tych
żołnierzy i te zakony wszyscy znacie.
W gospodzie zaczęły podnosić się głosy aprobaty. Każdy znał bohaterów
którzy przynieśli im wolność.
--Dziś opowiem Wam o jednym z tych zakonów. Jego historia jest burzliwa
i piękna.
Ton głosu gościa ponownie stał się spokojny, przepełniony radością i
dumą. Melodia ponownie zmieniła się, niemal w takt myśli mężczyzny.
-- Zakon ten zwał się Rabbits. Założony został przez największego
bohatera i wojownika jakiego wydała na świat nasza ojczyzna - przez
Sadixa!
Na dźwięk imienia tak znakomitego wojownika w sali wybuchły okrzyki
radości. Ludzie wznosili toasty za jego zdrowie, wychwalali jego męstwo,
błagali bogów, by bohater powrócił i przyrzekali, że będą służyć
ojczyźnie równie ofiarnie, co ów mąż.
- Stworzył ona ten zakon z myślą o ludziach młodych, którzy nie
zasmakowali jeszcze życia żołnierza. Chciał ich wyszkolić, by mogli
bronic ojczyzny. Jak wiecie, Sadix był również założycielem
najpotężniejszego zakonu, którego nazwa budziła strach w sercach wroga,
strach tak paraliżujący, że uciekali oni z pola bitwy bez walki. Jednak
nie każdy mógł dołączyć do potężnego POG - nie bez lat morderczych
ćwiczeń. Dlatego właśnie powstały Rabbitsy - aby dać szansę tym, którzy
są jeszcze zbyt słabi ciałem, ale potężni duchem.
Mężczyzna przerwał na chwilę swoją opowieść, a po jego twarzy spłynęła
pojedyncza łza.
-- Jednak Sadix odszedł, zostawiając oba zakony pieczy zdolnych
dowódców. Więź łącząca oba Zakony zaczęła słabnąć. Króliki stawały się
coraz silniejsze, świadome swojej rosnącej potęgi. Wszyscy żołnierze
pokochali swoich przywódców - strasznego sir Chacela i przebiegłego sir
Negarona. Czuli, że stali się wspólnotą, bractwem ludzi, którzy już na
zawsze będą walczyć ramię w ramię. Dlatego właśnie postanowili pójść
własną drogą, inną od tej którą podążał zakonu POGu z którym nie łączyło
ich nic oprócz wspólnej historii i... przyjaźni.
Gość wziął głeboki oddech i zaczął mówić dalej. W głosie był smutek, ale
również niezachwiane przekonanie o słuszności podjętych decyzji. Muzyka,
która wypełniła salę była równie smutna co piękna. Straszliwi wojownicy
słuchający tej muzyki i słów tajemniczego mężczyzny zaczęli cicho
płakac, jakby ich osobiście dotknęło jakieś nieszczęście.
--Rozstania bywają trudne, zwłaszcza kiedy rozstają się przyjaciele, ale
tak trzeba było postąpić. Zakon Rabbitsów zwinął obóz i pod dowództwem
sir Chacela i sir Negarona wyruszył szukać własnego sposobu służenia
ojczyźnie. Wielu żołnierzy w głębi serca chciałoby innego rozwiązania,
jednak rozumieli oni, że decyzja była słuszna.
Muzyka gwałtownie zmieniła swoje brzmienie, stała się podniosła, pełna
patosu i nadziei. Palce grajka poruszały się jakby bez jego udziału,
wydobywając z lutni coraz to piękniejsze tony. Nieznajomy szybkim ruchem
podniósł się z krzesła i zrzucił okrywający go płaszcz. Oczom tłumu
ukazał się błyszczący napierśnik z herbem przedstawiającym potężnego
srebnego gryfa na czarnym tle. Bestia stała na ziemi z rozłożonymi
skrzydłami zwrócona profilem do słuchaczy zebranych w gospodzie. Herb
był tak kunsztownie wykonany, iż wydawało się, że gryf lada chwila
poruszy swoim potężnym łbem.
Na sali zapanowało poruszenie. Wszyscy czekali w napięciu na dalszą
cześć historii. Mężczyzna doniosłym głosem herolda zaczął mówić dalej.
-- Zakon po odejściu ze wspólnego obozowiska długo naradzał się nad swą
przyszłością. Wszyscy debatowali. Każdy głos był ważny i każdy głos
został wysłuchany. Po wielu dniach ustalono, że zakon zmieni swą nazwę i
herb, aby nie czerpać korzyści z bogatej i chwalebnej historii POGu.
Nazwali się PAF. Wierzą, że swoją dotychczasową i przyszłą sławą zasłużą
na pamięć potomnych. Odwagą bowiem dorównują bogom, a ich sztandar
wzbudza strach w sercach wrogów!
Ludzie zaczęli rozmawiać między sobą coraz głośniej, lecz głos herolda
unosił się nad tym hałasem jak fala.
-- Jam jest sir Agarwaen, Herold zakonu! Moim zadaniem jest ogłosić tą
wieść w całym kraju, wszystkim tym, którzy chcą mnie wysłuchać!
Słuchajcie uważnie, bo moje słowa mogą zmienić Wasze życie! Zakon
poszukuje ludzi walecznych, dzielnych i prawych. Wymagania jakie muszą
spełniać kandydaci wiszą na drzwiach gospody. Jeżeli Wasze serce nie zna
trwogi - przybądźcie do naszego zamku :
Ludzie słysząc to rzucili się w stronę drzwi chcą przeczytać informację,
która może zmienić ich życie. Przy Agarwaenie pozostała tylko jedna
osoba - ów grajek, który przez cały czas wypełniał salę dźwiękami swojej
lutni.
-Zasłużyłeś na kolejną monetę, masz talent.
Agarwaen sięgnął do mieszka wiszącego u pasa, lecz młodzieniec odezwał
się pierwszy.
-Panie, nie chce pieniędzy. Pragnę tylko abyś zabrał mnie ze sobą!
Sir Agarwaen przyjrzał się chudemu jak patyk grajkowi, uśmiechnął się i
klepnął chłopaka po ramieniu.
--Spakuj się, ruszamy za pół godziny.


Młody człowiek powoli otworzył oczy. Zauważył, że nie otacza go już tłum
dziwnie ubranych postaci, a zapach piwa i dymu gdzieś zniknął. Dotarło
do niego, że jest w swoim ciasnym mieszkaniu. Sen był tak realny, że
pozostawił niepohamowaną tęsknotę - gdyby tylko gdzieś naprawdę istniał
zakon, który obiecywał dobrą zabawę i niesamowite przygody! Życie
nareszcie stałoby się ciekawe.
Młodzieniec spojrzał na stos gazety które czytał przez sen. Spostrzegł
kawałek papieru pożółkłego ze starości. Z drżącym sercem delikatnie ujął
go w dłonie. Przez palce przemknęła mu fala bólu. Zdziwiony spojrzał na
swoje dłonie, na których odciśnięte były czerwone ślady, jakie na
nienawykłych opuszkach mogła zostawić długa gra na gitarze. Lub lutni...
Serce zaczęło mu bić szybciej. Zaczął czytać pożółkłą notatkę.
"Oddział PAF ogłosza rekrutację! Poszukujemy ludzi odważnych, umiejących
posługiwac się bronią. Po więcej informacji zgłoś się do gracza Titanium
lub wejdź na nasze forum :Forum oddziału PAF
Czekamy na Ciebie!
Sir Agarwaen."