O PTO raz jeszcze//<notoryczny samobójca melduje ponowne niewykonanie zadania>

Day 1,221, 11:14 Published in Poland Poland by Notorious Suicide

Zwyczajowo nie wstrzelę się w aktualny temat, artykuł pozostanie jednak w łączności z tym, co zdarzyło mi się porzucić dwa tygodnie temu. Zresztą, kwestia pTO powraca po każdym głośniejszym, udanym zamachu, zbierając z reguły górę krytyki i rzadkie głosy sympatii.

Ad rem.

Kilka oczywistości

Zanim przejdziemy do kwestii bardziej dwuznacznych moralnie, pozwolę sobie zaznaczyć kilka oczywistości.
Przejęcie partii jest szkodliwe, w każdym wypadku. I nie chodzi już o te 40 G, choć rozumiem rozpacz gracza, który dzielnie od początku ciułał sztukę do sztuki tylko po to, by przyszedł jakiś dres z grupą kolegów i mu ten dzielnie wywalczony majątek zabrał.
Chodzi przede wszystkim o fakt niszczenia życia politycznego. W rzeczywistości nie da się dokonać pto Platformy, PiSu czy Sojuszu (choć w ograniczonym zakresie da się zrobić to, co zrobił Wybranowski,). Walka w partii toczy się na słowa i głosy, zasady gry są regulowane przez wewnętrzne statuty. Wybicie się jednej kliki nad drugą może potrwać nawet lata (przypomnę proces zmiany władzy w takim SLD) – a nie, jak w eRepublik, godzinę czy dwie.

W eRepublik nie możemy nawet tak naprawdę mówić o 'political take over' – przejęcie partii to de facto podbój z bronią w ręku, odbywający się mniej więcej tak, jak zamieszki kibiców na stadionach. Sztaby zresztą też przypominają raczej te wojskowe niż polityczne (tutaj pozdrawiam kongresmanów, którzy co jakiś czas nadają polskie paszporty kolegom zza granicy).
Akceptując zjawisko pto partii, godzimy się na usytuowanie tych niezwykle istotnych narzędzi politycznych w szufladce z napisem ŁUPY. Udany atak na którąś z pięciu największych partii oznacza kilka pewnych medali kongresowych, bo same głosy kibi...przepraszam, elektoratu partyjnego to wystarczająco dużo, by przepchnąć paru kolesiów.

Jakie niesie to ze sobą konsekwencja w kontekście funkcjonowania kongresu, wiele mówić nie trzeba.
Samo widmo pto jest już wystarczająco szkodliwe – wszystkie liczące się partie wykształciły solidne systemy obronne, których funkcjonowanie siłą rzeczy wspiera graczy pewnych, a przez to – starych i doświadczonych. Niekoniecznie znaczy to, że są oni dobrymi kongresmanami; wystarczy, że mają zaufanie szefa wszystkich szefów. Jedni bronią, inni atakują: takim oto sposobem gra na poziomie partii przypomina często raczej zabawę w przeciąganie liny niż uprawianie polityki. A że każdego miesiąca możemy zagłosować na znajome mordy, mając każdorazowo do wyboru tylko 5 największych tygrysów w klatce, które się niczym specjalnie nie różnią (tu raz jeszcze oddam sprawiedliwość PPL; oni są wyjątkiem, choć nie zawsze chlubnym)...

System walki o duże koryto, oparty na pięciu mniejszych korytach (czy może, kuwetach?) – ot jedna z przyczyn, dla których Kongo ssie z samej definicji. A wystarczyłoby dopuścić do walki wyborczej więcej, niż pięć partii.
Admin zdecydowanie nie lubi prostych rozwiązań.

Krajowy obrońca (braku) moralności...

Póki system wygląda tak, jak wygląda, pTO jest problemem nie do przejścia. Można z nim walczyć, mniej lub bardziej udanie, nie da się go jednak wyrwać z korzeniami.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że są równi i równiejsi. Zatrzymam się na moment przy dwóch, od zawsze najzabawniejszych dla mnie, aspektach.

Pierwsza kwestia tyczy się tych pięknych deklaracji wsparcia i rozumienia w sytuacji, gdy na pięć tygrysów jeden pada ofiarą wirusa. Gdy padło PPP, można było przeczytać oświadczenia większości dużych partii, przekazujących wyrazy współczucia, zrozumienia oraz głosy potępienia dla tego zła wcielonego, Wybrana aka Siergieja. Nie inaczej było, gdy na polskiej scenie politycznej ofiarą ataku padły PWL i PPL.
Tymczasem ofiar agresji jest znacznie więcej, co czasem można zaobserwować w postaci płaczliwych artykułów świeżo upieczonych prezesów, którym raptem ktoś zaczyna podbierać zabawki (z reguły – udanie).

Jeśli wirus jest czyimś przeciwnikiem politycznym, może liczyć na kilka słów dezaprobaty w obrębie artykułu (z reguły nie przekraczającego 50 wotów). I co? I nic.
Jeszcze nigdy nie widziałem, by którakolwiek z dużych partii potępiła w oficjalnym komunikacie wrogie przejęcie jednej ze swoich mniejszych sióstr.
Gdyby komuś rzeczywiście chodziło o tępienie pto, takie komunikaty stanowiłyby normę. Nie stanowią, co ładnie tłumaczy intencje, które przyświecają tygrysom przekazującym wyrazy miłości tygrysowi, który akurat miał pecha. Wszyscy: endecy, pppatrioci, wolni ludzie, liberałowie, enwuowcy, etc. – wszyscy oni po prostu wiedzą, że pewnego dnia może ich spotkać to samo (bo z reguły już się tak kiedyś stało), więc na wszelki wypadek lepiej zadbać zawczasu o odpowiedni image.
Jeśli powiem ,,me pto nie lubić" w lutym, to szansa, że ktoś mi pomoże zwalczyć wirusa w, dajmy na to, kwietniu czy maju jest już znacznie większa. Ba – jako duży, legitymujący się poprawną politycznie postawą chłopiec być może zostanę wsparty przez samego prezydenta!
Prezydenta, który mniejsze partie ma, tak dla odmiany, bardzo głęboko w dupie.
Sprawiedliwość to dziwka – daje każdemu, ale tylko za opłatą. A że małych na nią nie stać?

So ein Pech, jak mawiają koledzy z podwórka na zachód stąd.

...oraz międzynarodowy madafaka

Mamy jeszcze drugi wątek, który bawi mnie nawet bardziej. Bardziej niż bardziej – tak bardzo, że swego czasu z lubością krytykowałem krytyków pTO. Nie z wewnętrznego przekonania, za to dla zasady – hipokryzja jest po prostu obrzydliwa, w każdym wydaniu.

Gdzie się nie obejrzysz, standardowy krytyk pto pisze o ,,uczciwej walce politycznej". Mniejsza o to, że ten sam krytyk będzie później budził trupy na głosowanie w partii (co jest zagrywką wybitnie etyczną) – walka ma być CZYSTA. Walczmy, ale twarzą w twarz, na głosy i argumenty, przy urnach wyborczych! Nie zaś – niszcząc kogoś od środka.
Chyba, że ten ktoś jest Niemcem, Rosjaninem czy w ogóle, ma obywatelstwo inne niż polskie. Wtedy pto nie jest już nieetyczne, brudne i złe – cel zaczyna uświęcać środki.

Przejęcie niemieckiego kongresu? Tak!
Shoot prezydentem Bundesrepublik? Tak!
Alpho na gubernatora protektoratu Kamczatki? Tak!
Polskie rządy w Peru? Tak!
Polska większość na Białorusi? Tak!

Tak, tak, tak – i raz jeszcze, tak!

A dlaczego? No bo przecież:
- oni robią to samo
- bo to nie Polacy
- bo w Peru praktycznie nie ma Peruwiańczyków
- bo inne bo.

Obok sprawiedliwości różnej dla równych i równiejszych mamy zatem sprawiedliwość dla mojszych i twojszych. Nie sraj na własnym podwórku – pójdź się wysrać pod krzaki sąsiada.
I tak się skurczysynowi należy, za pto kiedyś tam, za podbój kraju, za dojczmarki, które miały być nasze a nie są, a jeśli i to nie starczy – za Hitlera, Auschwitz i z czystego braku sympatii. Bądźmy sprawiedliwi i grajmy czysto, ale nie z tymi gnojami zza płota.

Gdyby Jasiu-antyPTOoer chciał być konsekwentny, podbiłby wrogi kraj, zamieszał na jego rynku walutowym (ostatnio raczej trudne, ale pewnie nadal da się), wykazał się innym, bardziej etycznym zachowaniem (abstrahując już od faktu, że żadna wojna, żadna agresja nie jest etyczna – gdybyśmy jednak byli temu wierni, nie moglibyśmy grać w eRepublik).
Ale Jasiu nie chce być konsekwentny. Zależnie od swoich możliwości umysłowych, woli albo okłamywać samego siebie (,,no bo oni..."), albo też – okłamywać innych (każda z publicznych deklaracji anty-PTO to zakamuflowane kłamstwo).
Jesteś głupim rzezimieszkiem czy sprytnym bandytą, to bez znaczenia.

Nadal jesteś, kim jesteś.

Konkluzje

Osobiście nie wiem, jaką pozycję zająć wobec pto. Sam brałem udział w akcji ,,TKM na Rosję", nigdy też nie potępiałem żadnego pto na naszym podwórku. Można zatem powiedzieć, że faktycznie wspieram tę praktykę.
Z drugiej strony, nie lubię jej. Prosta zmiana w postaci dopuszczenia do boju przy urnach 10 czy 20 partii oraz automatyczny separator, systemowo wyrzucający z partii wszystkie konta, które nie żyją, mógłby znacznie poprawić tę sytuację. Nie uleczyłby jej zupełnie – nadal są jeszcze tradycyjne multifarmy, z równą mocą uderzające zresztą w system ekonomiczny (a zatem również militarny) gry; zmiana mogłaby się jednak okazać krokiem milowym na drodze ku przekształceniu prostackiego symulatora społeczności w system jedynie uproszczony. Gdyby uzdrowić nieco sytuację na poziomie partii, można by zacząć walczyć z pto w skali międzynarodowej.
Póki co jednak, nie ma o czym myśleć.

Przyznam więc otwarcie: z konieczności jestem bandytą. Od innych różnię się tylko (czy aż) tym, że nie jestem jednocześnie hipokrytą, ani też nie bawię się w sofistyczne wywody udowadniające dlaczego jedno pto jest złe, a drugie mniej lub wcale.
Wszystkie są złe, bez wyjątku.

Ale system tego nie zabrania.

Pozdrawiam

Komunikat niespecjalny

Tak, to ja. Znowu ja.
Nie podoba mi się to, co dzieje się z moim kontem. Jego aktualny, młody właściciel ma prawo pisać co chce i gdzie chce – nie złamał w żadnym stopniu umowy między nami. Ktoś mi jednak pokazał parę rzeczy, kilka wypowiedzi. No cóż, wrodzona próżność dała o sobie znać i oto jestem.
Byłem gotów odkupić konto za 100 G (nawiasem mówiąc – byłby to pierwszy raz, gdy dokonałbym tak dużego zakupu złota). Kolega zażądał jednak dwa razy więcej. Stać mnie, ale z zasady nie poświęcam pieniędzy na gry internetowe – jego odmowa pozwoliła mi zatem przezwyciężyć tę pokusę. Nie wiem, co bym zrobił z Zafikelem. Pewnie by gdzieś tam sobie żył, od czasu do czasu pisząc artykuł (rzadziej, niż do tej pory) – nie umiałbym przezwyciężyć pokusy kryjącej się za guziczkiem "Publish".
Zrobię zatem to samo na tym koncie, dam wyraźnie do zrozumienia, że ja to ja. I tyle. Więcej pożegnań nie będzie, już i tak przekroczyłem poziom śmieszności.

I tak, ,,aniemówiliście?".

P.S. Siergieju O. – gratuluję. Na szczęście nigdy nie było szansy, bym na Ciebie zagłosował – mam zwyczaj czytać programy wyborcze, a Twój mi się nie spodobał. Nie zostałem zatem przez Ciebie oszukany – teraz wiem, żeby automatycznie z ostrożnością podchodzić do każdej inicjatywy politycznej, w której weźmiesz udział.
Mimo to, naprawdę gratuluję rozmachu – akcja była perfekcyjna.
Doceń to – jest w PPP kilka osób, które by Cię z chęcią wykastrowało, a które lubię i szanuję daleko bardziej niż kogoś takiego, jak Ty. Muszę być jednak konsekwentny – drobny złodziejaszek gratuluje arcymistrzowi zbrodni.