O PTO raz jeszcze//<notoryczny samobójca melduje ponowne niewykonanie zadania>
Notorious Suicide
Zwyczajowo nie wstrzelę się w aktualny temat, artykuł pozostanie jednak w łączności z tym, co zdarzyło mi się porzucić dwa tygodnie temu. Zresztą, kwestia pTO powraca po każdym głośniejszym, udanym zamachu, zbierając z reguły górę krytyki i rzadkie głosy sympatii.
Ad rem.
Kilka oczywistości
Zanim przejdziemy do kwestii bardziej dwuznacznych moralnie, pozwolę sobie zaznaczyć kilka oczywistości.
Przejęcie partii jest szkodliwe, w każdym wypadku. I nie chodzi już o te 40 G, choć rozumiem rozpacz gracza, który dzielnie od początku ciułał sztukę do sztuki tylko po to, by przyszedł jakiś dres z grupą kolegów i mu ten dzielnie wywalczony majątek zabrał.
Chodzi przede wszystkim o fakt niszczenia życia politycznego. W rzeczywistości nie da się dokonać pto Platformy, PiSu czy Sojuszu (choć w ograniczonym zakresie da się zrobić to, co zrobił Wybranowski,). Walka w partii toczy się na słowa i głosy, zasady gry są regulowane przez wewnętrzne statuty. Wybicie się jednej kliki nad drugą może potrwać nawet lata (przypomnę proces zmiany władzy w takim SLD) – a nie, jak w eRepublik, godzinę czy dwie.
W eRepublik nie możemy nawet tak naprawdę mówić o 'political take over' – przejęcie partii to de facto podbój z bronią w ręku, odbywający się mniej więcej tak, jak zamieszki kibiców na stadionach. Sztaby zresztą też przypominają raczej te wojskowe niż polityczne (tutaj pozdrawiam kongresmanów, którzy co jakiś czas nadają polskie paszporty kolegom zza granicy).
Akceptując zjawisko pto partii, godzimy się na usytuowanie tych niezwykle istotnych narzędzi politycznych w szufladce z napisem ŁUPY. Udany atak na którąś z pięciu największych partii oznacza kilka pewnych medali kongresowych, bo same głosy kibi...przepraszam, elektoratu partyjnego to wystarczająco dużo, by przepchnąć paru kolesiów.
Jakie niesie to ze sobą konsekwencja w kontekście funkcjonowania kongresu, wiele mówić nie trzeba.
Samo widmo pto jest już wystarczająco szkodliwe – wszystkie liczące się partie wykształciły solidne systemy obronne, których funkcjonowanie siłą rzeczy wspiera graczy pewnych, a przez to – starych i doświadczonych. Niekoniecznie znaczy to, że są oni dobrymi kongresmanami; wystarczy, że mają zaufanie szefa wszystkich szefów. Jedni bronią, inni atakują: takim oto sposobem gra na poziomie partii przypomina często raczej zabawę w przeciąganie liny niż uprawianie polityki. A że każdego miesiąca możemy zagłosować na znajome mordy, mając każdorazowo do wyboru tylko 5 największych tygrysów w klatce, które się niczym specjalnie nie różnią (tu raz jeszcze oddam sprawiedliwość PPL; oni są wyjątkiem, choć nie zawsze chlubnym)...
System walki o duże koryto, oparty na pięciu mniejszych korytach (czy może, kuwetach?) – ot jedna z przyczyn, dla których Kongo ssie z samej definicji. A wystarczyłoby dopuścić do walki wyborczej więcej, niż pięć partii.
Admin zdecydowanie nie lubi prostych rozwiązań.
Krajowy obrońca (braku) moralności...
Póki system wygląda tak, jak wygląda, pTO jest problemem nie do przejścia. Można z nim walczyć, mniej lub bardziej udanie, nie da się go jednak wyrwać z korzeniami.
Warto jednak zwrócić uwagę na to, że są równi i równiejsi. Zatrzymam się na moment przy dwóch, od zawsze najzabawniejszych dla mnie, aspektach.
Pierwsza kwestia tyczy się tych pięknych deklaracji wsparcia i rozumienia w sytuacji, gdy na pięć tygrysów jeden pada ofiarą wirusa. Gdy padło PPP, można było przeczytać oświadczenia większości dużych partii, przekazujących wyrazy współczucia, zrozumienia oraz głosy potępienia dla tego zła wcielonego, Wybrana aka Siergieja. Nie inaczej było, gdy na polskiej scenie politycznej ofiarą ataku padły PWL i PPL.
Tymczasem ofiar agresji jest znacznie więcej, co czasem można zaobserwować w postaci płaczliwych artykułów świeżo upieczonych prezesów, którym raptem ktoś zaczyna podbierać zabawki (z reguły – udanie).
Jeśli wirus jest czyimś przeciwnikiem politycznym, może liczyć na kilka słów dezaprobaty w obrębie artykułu (z reguły nie przekraczającego 50 wotów). I co? I nic.
Jeszcze nigdy nie widziałem, by którakolwiek z dużych partii potępiła w oficjalnym komunikacie wrogie przejęcie jednej ze swoich mniejszych sióstr.
Gdyby komuś rzeczywiście chodziło o tępienie pto, takie komunikaty stanowiłyby normę. Nie stanowią, co ładnie tłumaczy intencje, które przyświecają tygrysom przekazującym wyrazy miłości tygrysowi, który akurat miał pecha. Wszyscy: endecy, pppatrioci, wolni ludzie, liberałowie, enwuowcy, etc. – wszyscy oni po prostu wiedzą, że pewnego dnia może ich spotkać to samo (bo z reguły już się tak kiedyś stało), więc na wszelki wypadek lepiej zadbać zawczasu o odpowiedni image.
Jeśli powiem ,,me pto nie lubić" w lutym, to szansa, że ktoś mi pomoże zwalczyć wirusa w, dajmy na to, kwietniu czy maju jest już znacznie większa. Ba – jako duży, legitymujący się poprawną politycznie postawą chłopiec być może zostanę wsparty przez samego prezydenta!
Prezydenta, który mniejsze partie ma, tak dla odmiany, bardzo głęboko w dupie.
Sprawiedliwość to dziwka – daje każdemu, ale tylko za opłatą. A że małych na nią nie stać?
So ein Pech, jak mawiają koledzy z podwórka na zachód stąd.
...oraz międzynarodowy madafaka
Mamy jeszcze drugi wątek, który bawi mnie nawet bardziej. Bardziej niż bardziej – tak bardzo, że swego czasu z lubością krytykowałem krytyków pTO. Nie z wewnętrznego przekonania, za to dla zasady – hipokryzja jest po prostu obrzydliwa, w każdym wydaniu.
Gdzie się nie obejrzysz, standardowy krytyk pto pisze o ,,uczciwej walce politycznej". Mniejsza o to, że ten sam krytyk będzie później budził trupy na głosowanie w partii (co jest zagrywką wybitnie etyczną) – walka ma być CZYSTA. Walczmy, ale twarzą w twarz, na głosy i argumenty, przy urnach wyborczych! Nie zaś – niszcząc kogoś od środka.
Chyba, że ten ktoś jest Niemcem, Rosjaninem czy w ogóle, ma obywatelstwo inne niż polskie. Wtedy pto nie jest już nieetyczne, brudne i złe – cel zaczyna uświęcać środki.
Przejęcie niemieckiego kongresu? Tak!
Shoot prezydentem Bundesrepublik? Tak!
Alpho na gubernatora protektoratu Kamczatki? Tak!
Polskie rządy w Peru? Tak!
Polska większość na Białorusi? Tak!
Tak, tak, tak – i raz jeszcze, tak!
A dlaczego? No bo przecież:
- oni robią to samo
- bo to nie Polacy
- bo w Peru praktycznie nie ma Peruwiańczyków
- bo inne bo.
Obok sprawiedliwości różnej dla równych i równiejszych mamy zatem sprawiedliwość dla mojszych i twojszych. Nie sraj na własnym podwórku – pójdź się wysrać pod krzaki sąsiada.
I tak się skurczysynowi należy, za pto kiedyś tam, za podbój kraju, za dojczmarki, które miały być nasze a nie są, a jeśli i to nie starczy – za Hitlera, Auschwitz i z czystego braku sympatii. Bądźmy sprawiedliwi i grajmy czysto, ale nie z tymi gnojami zza płota.
Gdyby Jasiu-antyPTOoer chciał być konsekwentny, podbiłby wrogi kraj, zamieszał na jego rynku walutowym (ostatnio raczej trudne, ale pewnie nadal da się), wykazał się innym, bardziej etycznym zachowaniem (abstrahując już od faktu, że żadna wojna, żadna agresja nie jest etyczna – gdybyśmy jednak byli temu wierni, nie moglibyśmy grać w eRepublik).
Ale Jasiu nie chce być konsekwentny. Zależnie od swoich możliwości umysłowych, woli albo okłamywać samego siebie (,,no bo oni..."), albo też – okłamywać innych (każda z publicznych deklaracji anty-PTO to zakamuflowane kłamstwo).
Jesteś głupim rzezimieszkiem czy sprytnym bandytą, to bez znaczenia.
Nadal jesteś, kim jesteś.
Konkluzje
Osobiście nie wiem, jaką pozycję zająć wobec pto. Sam brałem udział w akcji ,,TKM na Rosję", nigdy też nie potępiałem żadnego pto na naszym podwórku. Można zatem powiedzieć, że faktycznie wspieram tę praktykę.
Z drugiej strony, nie lubię jej. Prosta zmiana w postaci dopuszczenia do boju przy urnach 10 czy 20 partii oraz automatyczny separator, systemowo wyrzucający z partii wszystkie konta, które nie żyją, mógłby znacznie poprawić tę sytuację. Nie uleczyłby jej zupełnie – nadal są jeszcze tradycyjne multifarmy, z równą mocą uderzające zresztą w system ekonomiczny (a zatem również militarny) gry; zmiana mogłaby się jednak okazać krokiem milowym na drodze ku przekształceniu prostackiego symulatora społeczności w system jedynie uproszczony. Gdyby uzdrowić nieco sytuację na poziomie partii, można by zacząć walczyć z pto w skali międzynarodowej.
Póki co jednak, nie ma o czym myśleć.
Przyznam więc otwarcie: z konieczności jestem bandytą. Od innych różnię się tylko (czy aż) tym, że nie jestem jednocześnie hipokrytą, ani też nie bawię się w sofistyczne wywody udowadniające dlaczego jedno pto jest złe, a drugie mniej lub wcale.
Wszystkie są złe, bez wyjątku.
Ale system tego nie zabrania.
Pozdrawiam
Komunikat niespecjalny
Tak, to ja. Znowu ja.
Nie podoba mi się to, co dzieje się z moim kontem. Jego aktualny, młody właściciel ma prawo pisać co chce i gdzie chce – nie złamał w żadnym stopniu umowy między nami. Ktoś mi jednak pokazał parę rzeczy, kilka wypowiedzi. No cóż, wrodzona próżność dała o sobie znać i oto jestem.
Byłem gotów odkupić konto za 100 G (nawiasem mówiąc – byłby to pierwszy raz, gdy dokonałbym tak dużego zakupu złota). Kolega zażądał jednak dwa razy więcej. Stać mnie, ale z zasady nie poświęcam pieniędzy na gry internetowe – jego odmowa pozwoliła mi zatem przezwyciężyć tę pokusę. Nie wiem, co bym zrobił z Zafikelem. Pewnie by gdzieś tam sobie żył, od czasu do czasu pisząc artykuł (rzadziej, niż do tej pory) – nie umiałbym przezwyciężyć pokusy kryjącej się za guziczkiem "Publish".
Zrobię zatem to samo na tym koncie, dam wyraźnie do zrozumienia, że ja to ja. I tyle. Więcej pożegnań nie będzie, już i tak przekroczyłem poziom śmieszności.
I tak, ,,aniemówiliście?".
P.S. Siergieju O. – gratuluję. Na szczęście nigdy nie było szansy, bym na Ciebie zagłosował – mam zwyczaj czytać programy wyborcze, a Twój mi się nie spodobał. Nie zostałem zatem przez Ciebie oszukany – teraz wiem, żeby automatycznie z ostrożnością podchodzić do każdej inicjatywy politycznej, w której weźmiesz udział.
Mimo to, naprawdę gratuluję rozmachu – akcja była perfekcyjna.
Doceń to – jest w PPP kilka osób, które by Cię z chęcią wykastrowało, a które lubię i szanuję daleko bardziej niż kogoś takiego, jak Ty. Muszę być jednak konsekwentny – drobny złodziejaszek gratuluje arcymistrzowi zbrodni.
Comments
Witaj ponownie. Nie bede mowil, ze nie mowilem, bo akurat naprawde nic nie mowilem. Musze jednak przyznac, ze dlugo nie wytrzymales.
Powodzenia w dalszej grze ; )
Jedna rzecz niezwykle podoba mi się w ciągłym zaczynaniu od nowa - każde nowe konto przechodzi przez inne trudności i udogodnienia. Granie młodym kontem chyba jeszcze nigdy nie było tak...wygodne.
HAIL!
Btw. Publikuj dalej. Właśnie zobaczyłem diabelnie ważną rzecz. Dzięki Ci.
Aleś odszedł. Cały tydzień Cie nie było chyba. Ale dobrze, że wróciłeś
Litości...wiem, że to jest śmieszne, głupie i wygląda skrajnie niepoważnie. I takie jest...bo taki w sumie też sam jestem. Stety lub niestety.
Cieszę się, że wróciłeś vote+sub
cześć o/
sub już jest🙂
Wróciłeś, Sneogg, wiedziaam...
Chrzanić pazernego właściciela Zafikiela, co za różnica, pod jakim nickiem publikujesz?
Ad rem
Just true.
Ta rozbieżność pomiędzy osobistym stosunkiem do pTO zewnętrznego i wewnętrznego uwiera mnie trochę. Mawiają, że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone, ale obserwacja faktycznej likwidacji zabawy obywateli takiej eMalezji i podobnych pozostawia niezatarte wrażenie, że coś tu jest mocno nie tak.
Nieco inaczej jest w wewnętrznych pTO. Nie odczytuj milczenia zarządów jako aprobaty do przejęć mniejszych partii. Partie martwe, przejęte wcześniej i odzyskiwane, nieaktywne w żaden obserwowalny sposób są imo do wzięcia bez żalu i wyrzutów sumienia. Jeśli tam ktoś jednak działa, to u licha, trupów nie brakuje, szkoda takiemu zabierać zabawkę. Co nie znaczy, że każdy pilnie śledzi i sprawdza czy przypadkiem nie przejęto czegoś żywego ale małego. To kwestia siły przebicia bardziej, niż naginania zasad.
Ale ja w te... jak im bylo, pulchate? aniołki ponoć wierzę. 🙂
No i welcome to hell. Pan sobie winszuje który krąg?
Cześć Tremeda,
Piekło? Ja tam skromnie, pozostanę w Limbo (jak na prawdziwego krrrześcijanina przystało). Zajebiste towarzystwo, nie zaprzeczysz?
Jeśli chodzi o milczenie zarządów; dla mnie grzech igno- i arogancji nadal stoi wysoko w hierarchii. Dobrze wiedzą, co się dzieje - jest to zjawisko starsze, niż moje pierwsze konto (czyli trochę już ma). Ludzie którzy zakładają łapki na oczka i skowyczą ,,nie widze, nie widzę" to tacy sami hipokryci jak i wszyscy inni. Póki walczą nie tyle z pto, co koniunkturalnie dobierają sobie temat do ,,wyrażenia współczucia" (jak masz stówkę zombie to się kwalifikujesz, jeśli mniej - pomyślimy), póty będę ich żałosną hipokryzję krytykował.
Nawiasem mówiąc, ja tam nic nie mam do pazerności Zafikela 2.0. Sam mu dałem konto; zachowałbym się nie fair, gdybym chciał mu je teraz odebrać, za nic. A że wyrównanie między jego oryginalnym a moim kosztowało rzeczywiście coś między sto a dwieście G...
Sub nr 11.
Po pięciu linijkach wiedziałem, że to Ty. Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
Pierwsze kilka zdań i na myśl przychodzi: Zafikel?
Pozwolę sobie nie zgodzić się z Tobą Zafikel. Sądze, ze brak reakcji na pTO mniejszych partii wynika ze zwykłego braku wiedzy na ten temat. Nikt nie mówi o małych przejęciach, partie tego nie nagłaśniają.
I ja mogę powiedzieć - jestem przeciwnikiem pTO. Nigdy nie brałem udziału w takowym, z drobnym wyjątkiem "partii bez partii" tzn. jednoosobowej, w której nawet prezes nie startował. Za próbę pTO ktoś traktował mój start w Harmonii Timokratycznej szmat czasu temu, choć tak naprawdę było to zwykłym startem, popieranym przez dużą część graczy "starego HT". No ale to historia. Ale podczas moich dwóch lat gry nigdy nie brałem udziału w przejęciu wrogiego państwa, a przejmowanie Peru przez GROM zniechęcało mnie powoli do niego. Nie uczestniczyłem w pTO Niemiec, Rosji (choć chciałem zawsze być rosyjskim kongresmenem...) ani żadnego innego kraju. Po cichu zawsze potępiałem KAŻDE pTO. Choć to element gry, nie chcę brać w nim udziału.
I szczerze mówiąc - myślałem że nie wrócisz, czego szczerze żałowałem. Bo jednak zdążyłem Cię polubić jako gracza. Miło że wróciłeś, choć chciałeś tego nie robić.
Anglov,
Nie wiem jak podchodzisz to tej kwestii, ale moim zdaniem psim obowiązkiem władz partii jest monitorować prasę. Jeśli tego nie robią, nie liczą się z wyborcami - a jeśli nie liczą się z wyborcami, są najgorszą możliwą wersją polityków.
Nie piszę tu o przejmowaniu partii martwych - taka praktyka nie ma w sobie nic nagannego. Więcej nawet - jest zrozumiała, jeśli chce się zaoszczędzić złoto.
Mieliśmy jednak wielokrotnie do czynienia z protestami w prasie (stąd moje przywołanie tejże), gdzie prezes powiadamiał o takiej praktyce. I wszyscy - od PPP do PPL mieli to głęboko w nosie.
Ostatnie takie zdarzenie miało miejsce gdzieś w styczniu (niestety nie pamiętam gracza i raczej już go nie odnajdę).
Podsumowując: jeśli wiedzą i nic nie robią, mogą się wstydzić.
Jeśli nie wiedzą, powinni się wstydzić nawet bardziej.
Pzdr.
Masz rację, coś w tym jest.
Na towarzystwo grzech narzekać 🙂
"Mieliśmy jednak wielokrotnie do czynienia z protestami w prasie"
Przeciwnie.
Czytam prasę jak nałogowiec od początku bytności. Powyższe stwierdzenie jest naciągnięte do granic możliwości, zwłaszcza w stosunku do skali zjawiska. Protesty po pTO małych partii są jednym z najrzadziej występujących tematów w naszej prasie a do pewnego momentu 15. każdego miesiąca właściciela zmieniała większość malizn posiadających cokolwiek na koncie.
(która to GB łapała naiwniaków na mikrą partyjkę z kupką golda? Co miesiąc mieli chętnych na pTO po 2 gold od łebka 🙂)
Mieszasz ignorancję z hipokryzją i oblewasz tym koktajlem zarządy większych partii, zapominając niejako, że już sama skala zjawiska i ilość czasu/pracy zainwestowanego w dużą partię sprawia, że ich dorobek ceni się wyżej, niż istniejący od tygodnia i najprawdopodobniej martwy już w chwili powstania (bo taki jest los większości tych partii) twór.
czy to naprawdę odnosi się do Erepa? Nie jest to fragment pracy mgr z politologii? Wyluzować!