Może dziwna lista piwna

Day 1,282, 09:40 Published in Poland Poland by Notorious Suicide
,,Artykuł" ma z erepem cokolwiek luźny związek. Nie chcesz marudzić, nie czytaj - nic nie stracisz.


Dobrze jest zrobić sobie czasem dwie listy: listę ludzi, z którymi chętnie poszłoby się na piwo oraz listę tych, z którymi kiedyś się chętnie na piwo chadzało.
I tak sobie pomyślałem, że tę pierwszą listę byłbym już w stanie zrobić w eRepublik, mimo mojego specyficznego trybu egzystowania w tym tworze. I tak sobie zacząłem luźno myśleć...

Pierwszy przyszedł mi do głowy Belea, ale jak przyszedł tak i wyszedł – kontakt z nim mógłby być ciekawy w grze, ale poza grą...chyba nie interesuje mnie erep labs od wewnątrz. Choć pewnie jest miłym i ciekawym człowiekiem, jak i miliony innych.
Zaraz po Belei wpadł mi do głowy Romper. Uwielbiam się go czepiać, przy czym jest zjawisko dość zabawne – on z braku laku wylewa tu swoje tysiące, a ja z braku laku się za to z niego śmieję. Mimo to jestem ciekaw, jak jedyny znany mi (z nicka, bo osobiście z tym panem przyjemności nie miałem – za wysokie progi, przynajmniej dla mnie) w erepie milioner bawi się poza grą. Sam milionerem nie jestem, ale kilku znam, z reguły mają dość ciekawe pomysły na przepieprzanie forsy. Wizja rejsu na Adriatyku z Romperem, rakiją (Chorwaci piją gówno, a nie piwo...no, z drobnymi wyjątkami) i długimi interwałami, by właściciel jachtu (nie wierzę, że nie ma jachtu) mógł wbić rangę ,,Romper**"...hmm, wizja jawi mi się w dość jasnych kolorach. ,,Romper jakiego nie znacie!" – odrobina szczęścia i napisałbym artykuł na miarę ,,Faktu".
Nie ukrywajmy jednak, że najbardziej interesuje mnie Polska. A w Polsce mieszka Miksio, z którym też bym na piwo poszedł. Nie z fascynacji, za to z ciekawości – wielu ludzi odmawia temu dzieciakowi inteligencji, podczas gdy ja twierdzę, że jest to bardzo bystry chłopak; tyle tylko, że bardzo też lubi udawać kretyna. Chciałbym zobaczyć inne oblicze Miksia – kto wie, może okazałby się bardziej interesujący niż wspomniany wyżej Romper Stomper. Z niemniejszą ciekawością wypiłbym też piwo z krypto-pedałem Doktorem I., jednak na tę okoliczność musiałbym mieć jakiegoś asa w rękawie (jak sądzę, obrzyn by starczył). Prawica w wieku nastu lat ma pewien określony image, którego nie wolno lekceważyć.
Ze smrtanem, nawet gdybym tego gracza nie znosił, na piwo poszedłbym na pewno - słyszałem, że wybrałby dobre. Jako dodatek do piwa chciałbym przetestować coś, co usłyszałem w erepowej audycji, gdzie smrtan mówił długo i ciekawie (z reguły ludzie mówią albo długo, albo ciekawie – jakoś łączenie jednego z drugim nie jest ostatnimi czasy w modzie). Ciekawe, czy tak samo umie mówić na tematy nie-erepowe.
A skoro już jesteśmy przy ,,długi i ciekawie", naturalnym partnerem do kilku(nastu) kufli wydaje się być oczywiście Wittman. Jestem ciekaw, który z nas straciłby cierpliwość i tolerancję dla rozmówcy jako pierwszy – mnie trudno zdenerwować, choć sprawiam wrażenie wręcz przeciwne; Wittman zdenerwowania nie werbalizuje, więc może tete-a-tere byłoby na odwrót?
Są to jednak opcje niezbyt ryzykowne; zupełnie odmienną prezentowałoby wyjście na piwo z Nasirem Malikiem. Wiadomo, że pisanie ciętych ripost i złośliwości jest w Internecie dużo łatwiejsze niż w bezpośredniej rozmowie. Okazałoby się wreszcie, który z nas jest sprawniejszym szermierzem słownym.
Podobny stopień ryzyka przedstawiałoby piwo z Tremedą, choć w nieco innym sensie – Dama Pik prezentuje żelazna logikę, co samo w sobie stanowi spore wyzwanie w rozmowie. Ciekawe, czy żelazna logika ulega korozji w połączeniu z kuflem lub dwoma...
Żadnego ryzyka nie przedstawia za to piwo z LejziGrzesiem; diamenty przeciw orzechom, że jest to poza ekranem złoty i kochany człowiek. By jednak nie było tej słodkości zbyt wiele, musiałby przyjść ze swoją erepową żoną – ot, tak w ramach zachowania proporcji.
Doznaniem...ezoterycznym mogłoby być piwo z moim ulubionym tankiem, LK777. Facet operuje humorem tak absurdalnym i abstrakcyjnym, że w zasadzie mógłbym sączyć swoje brunatne, po prostu słuchając tego, co ma do powiedzenia.
Chciałbym też pójść na piwo z harcerzykiem ePolski, Anglovem – ale on niestety piwa nie pije. Mimo to, warto byłoby się spotkać przy wodzie mineralnej – kto wie, może harcerska mentalność Anglova za jednym zamachem wpłynęłaby na moją zdegenerowaną i na wskroś złą naturę? Bałbym się jednak takiego spotkania, ze względu na okres dwóch tygodni po; gdybym bowiem postanowił swego życia nie zmieniać, musiałbym wydać więcej na wódkę niż Romper na WellnessBoxy, by z odpowiednio nieczystym sumieniem na powrót kroczyć ścieżką bezmyślnej destrukcji.
Piwa nie pija również Mr. Grandma, ale tu, przy wodzie mineralnej, chciałbym ujrzeć co innego: o ile w przypadku Anglova to ja byłbym zagrożony jego nieskazitelną prawością, o tyle przy Panu Babci to właśnie jego nieskazitelność mogłaby paść ofiarą mojego radioaktywnego zła. Notorious w służbie Wollanda, przy szklance przezroczystej...opcja tak piękna, że aż nierealna.
I mógłbym tak jeszcze długo, ale że nudzę od pierwszego wiersza, a Ty już przy ostatnim jesteś, zakończę Ariakisem.
Dlatego, że cynik się zawsze z drugim cynikiem dogada.

A Wy z kim byście poszli na piwo?

P.S. Z Panem Schmidtem bym za to na piwo nie poszedł, ze strachu przed kompromitacją. Wreszcie by się wydało, że ja z tym niemieckim to tak niespecjalnie...
Nie poszedłbym też na piwo z WujkiemRemo, bo on pracuje, podczas gdy ja się przez całe życie opieprzam. Obawiam się, że mógłbym tego przodownika pracy nie zrozumieć, a drażnić go nie chcę.