Krajobraz po wojnie

Day 2,596, 10:53 Published in Poland Poland by MATMATYK

Hejo!

Na początek, ku pokrzepieniu serc:
https://www.youtube.com/watch?v=JRZnKdCO24A

W gazetce MSZ-u udało mi się napisać ostatnio komentarz, który w zasadzie mógł robić jako samodzielny artykuł. Postanowiłem zatem trochę go poprawić, rozbudować i tu umieścić 🙂

Rozchodzi się oczywiście o traktat który ostatnio z Asterią zawarliśmy. Niektórzy gracze piszą że jest to traktat absolutnie haniebny, należy impeachować Sztandara i kontynuować działania wojenne. Inni są w krytyce nieco ostrożniejsi, ale też uważają traktat za błąd. Chciałbym zatem zwrócić uwagę na kilka kwestii. Po pierwsze, czy my wygraliśmy chociaż jedną bitwę z Serbią podczas tej wojny? Chyba nie. A jeszcze tydzień temu mieliśmy zdecydowanie więcej sił niż dzisiaj. Dlaczego?

Po pierwsze sprawy oczywiste, takie jak spalanie batonów, bazook i boosterów (czyli ogólnie „wykrwawienie” wynikające z wojny z Argentyną w której Serbia aż tak dużych strat nie poniosła). Również trudna sytuacja budżetowa i zbliżający się koniec kasy na CO.
Po drugie (i kto wie czy nie ważniejsze) sytuacja czysto gospodarcza była coraz słabsza - choćby patrząc na ceny (broń skoczyła z ~5,50 na początku grudnia do ~6,80, domki Q1 wylądowały na granicy opłacalności – podczas gdy wcześniej można było zarobić jakieś 50cc na tydzień na jednym domku) to widać. Trzeba było kupować nawet jedzenie w dużych ilościach, bo własna produkcja znikała niezwykle szybko i nie wystarczała nawet na MUDO (w krótkim okresie spokoju gdy byliśmy wymazani jeszcze przez Argentynę i łapaliśmy oddech) . I sytuacja z każdym dniem się pogarszała, bo zużycie sprzętu nie malało, ale własne zasoby już tak. Była wielka pomoc ze strony starszych graczy (choćby rozdawnictwo na feedzie w PCA, myślę że ja w sumie dostałem ok 100 weapon Q7 i jedzenia na kilka tysięcy energii, innych graczy w podobnej sytuacji było zapewne dużo więcej), ale im też się kiedyś te zasoby skończą. A Serbia w tym czasie co prawda nie miała 15/15, ale jednak dużo więcej tych bonusów i stale produkowali duże ilości broni, jedzenia i wszystkiego co potrzebne do prowadzenia wojny. Każdy dzień pogarszał tylko naszą sytuację, wszystkiego było coraz mniej i coraz droższe, a Serbia czy Argentyna spokojnie produkowała w tym czasie przy takim samym nakładzie pracy dużo większe ilości towaru.

Pomóc mógł nam tylko cud dyplomatyczny - ale naprawdę cud, MPP z Węgrami i Grecją albo coś podobnego. I zapewne gabinet Sztandara próbował takiego cudu dokonać, ale jak dobrze wiemy (tu miał być link do sceny z filmu „Szatan z siódmej klasy”, ale znaleźć tego nie mogę) „cudów nie ma... znaczy są, ale nie na zawołanie”. A bez tego żadnej nadziei na wyzwolenie nie było. Inną opcją było czekanie na pojawienie się determinacji, ale ona musiałaby być naprawdę spora żebyśmy coś wygrali – a jak już pisałem wyżej, każdy dzień okupacji oddalał możliwość zwycięstwa.

Niektórzy gracze rzucali jeszcze pomysł skopiowania Chorwatów sprzed paru lat – i wyemigrowania choćby do Indii. Pomysł ten na pierwszy rzut oka wydaje się sensowny, ale niestety tylko na pierwszy. Niestety, w tej chwili pół świata ma MPP z Serbią, a 3/4 drugiej połowy NAPy (więc dużo by to nie pomogło). Jednak podstawowy problem jest inny – kasa. Emigracja Chorwacji miała chyba miejsce przed wprowadzeniem przejmowania podatków przez okupanta. Aktualnie sytuacja wygląda tak – przy normalnych stawkach podatkowych (tzn pokojowych) nasza gospodarka generuje niemal 100k cc podatku dziennie. Przy zredukowanych tak jak w tej chwili (dzisiaj mamy jeszcze okupację i wszystkie stawki wynoszą 1😵 ponad 20k cc dziennie. Przypuśćmy że my zajmujemy całe Indie, a Serbia całą Polskę. Serbowie dostają codziennie 20k cc za darmo. A my? 200 cc. SŁOWNIE DWIEŚCIE ZŁOTYCH. I państwo umiera, bo nie ma kasy ani na dofa, ani na CO, ani nawet na głupie wywołanie gdzieś powstania treningowego.

Jest jeszcze zarzut zdrady sojuszników – na też pierwszy rzut oka sensowny. I nie będę tutaj się dokładnie z tego tłumaczył, bo wszyscy napiszą tl:dr, a tak może chociaż jedna osoba doczyta do końca 🙂 Ale też się nie zgadzam – tylko że to by trzeba analizować sojusznik po sojuszniku. Maksymalnie skracając, nie zgadzam się bo albo nasi sojusznicy są w sytuacji z której nie jesteśmy w stanie ich wyciągnąć (muszą bezpośrednio lub pośrednio wygrać z Serbią żeby takową sytuację odmienić) albo nic im nie grozi przez kilka najbliższych dni(tu myślę głównie o Chile, mam nadzieję że są zbyt silni żeby ich „połknąć" kilka dni po zakończeniu tak ciężkiej kampanii jak ta przeciw nam).

Podsumowując, ten traktat jest oczywiście fatalny. Jest traktatem, do którego pasuje ta scena:
http://youtu.be/iDUgigISy98?t=1h21m12s
Jednak, my wojnę podjęliśmy. ZrobiIiśmy niemal wszystko co możliwe (poza debilami bijącymi TP na Śląsku, ale niestety idioci byli, są i będą). Zostaliśmy w tej wojnie rozgromieni, pomimo wielkiego wysiłku społeczeństwa. I ten traktat wygląda na rzeczywiście najlepsze co możemy mieć w tej chwili. Ponadto ma on jedną wielką zaletę – obowiązuje tylko do 5 stycznia. Do tego czasu nawet wygrywając wszystkie bitwy i tak nic poza odzyskaniem rdzennych nie bylibyśmy w stanie zrobić. A tak, możemy złapać oddech oraz odbudować chociaż część rezerw państwowych i prywatnych. A jak będzie potrzebna wojna totalna, to po 5 stycznia zdążymy na nią pójść.

A i jeszcze jedno, WIELKI SZACUN dla Sztandara, Khere i całego gabinetu z tej kadencji (poza kakawką 😁. Naprawdę kawał dobrej roboty, pomimo wciąż wtapianych bitew, praktycznego braku szans na sukces i nietypowej elekcji (nie chciałem kandydować, ale coś źle się kliknęło i było już za późno). Wielkie dzięki również dla wszystkich rozdających tanki i jedzenie, bez Was młodzi odpadliby w pierwszym tygodniu wojny.

Ceterum censeo electiones repetendas esse