Czy praca na akord jest opłacalna dla przedsiębiorców?

Day 1,132, 08:12 Published in Poland Poland by Moozgy

Do postawienia tego pytania skłoniły mnie prośby właścicieli firm o uzależnienie wypłaty od produktywności. Bo koszt ekonomiczny poniesie pracownik a nie pracodawca w przypadku pracy z niskim wellem. Naturalną odpowiedzią na pytanie postawione powyżej jest odpowiedź twierdząca. Ja jednak pomyślałem o tym i stwierdziłem, że niekoniecznie. W domyśle ujrzymy podstawy teorii gier oraz kilka dziwnych założeń. Po pierwsze - załóżmy, że w eŚwiecie jest dużo golda. Po drugie, że jest więcej niż dużo firm. Po trzecie, że jest dużo pracowników. Po czwarte, że pracownikom zwisa gdzie pracują i jedynym kryterium jest płaca. Po piąte przyjmijmy, że interesem pracodawcy jest zysk. Odkrywcze założenia. No ale pamiętajmy o nich podczas obalania mojego toku myślenia. I po szóste, czyli najważniejsze admini nie wpierdzielają nam się do gry. I dodatkowe - ludzie są myślący, chcą zarabiać, chcą zakładać firmy, konsumpcja jest stała.

Niech więc okaże się, że mamy możliwość pracy na akord. Wtedy więc bardzo łatwo ustalić koszty ewentualnej produkcji porównać z ostatnimi cenami i być świadomym ew. zysku. Słowo klucz ew. Zastanówmy się co się wtedy dzieje. Ceny produktów są jakieśtam, więc łatwo wyliczyć ile pozostaje nam na wynagrodzenie. Załóżmy, że chleb q1 sprzedajemy za 1.2 PLNa. Więc koszt jednego punktu produktywności wynosi jakieś 0.2 PLNa. Raw za 0.11 czyli zostaje nam 0.09 na płacę. A ponieważ w założeniach wpisałem więcej niż dużo firm, walczą one o pracownika. Więc podbijają cenę pracy. Bo skoro da się zarobić nie pilnując ludzi to podbijamy płacę, która dąży do 0.09 PLNa. Jednak nigdy nie osiąga tej kwoty. Tutaj uzasadnienie założeń - spojrzeć polecam na innąpolskę. Przypada mniej więcej 3.5 pracownika na firmę. W tym momencie zysk pracodawców dąży do zera. Ponieważ bariery wejścia i wyjścia są niskie następuje ciągła rotacja firm. I w ten sposób dochodzimy do konkurencji doskonałej, laiisez-faire czy jakbyśmy to tam nie nazwali. Ale spójrzmy od strony pracownika.

Zarabiając określoną ilość pieniędzy każdy człowiek wyda pewną część na chleb do walki i chleb do podniesienia utraconego wella w pracy+treningu. Co w efekcie da nam określoną liniową funkcję obrażeń zadawanych przez obywatela. Uogólniając można przyjąć, że sprzedałoby się wszystko, gdyż tych oszczędzających z pensji mogliby zrekompensować ci bijący za golda z medali. Tak wygląda model. A teraz jego rozbieżności od stanu faktycznego.

Po pierwsze ludzie niekoniecznie chcą zarabiać. Mam na myśli tych dofinansowujących swoje firmy goldem z medalików. W rozpatrywanym przypadku okazywałoby się, że ludzie płaciliby po 0.091 za punkt produktywności, żeby tylko dalej działać dla samego faktu działania. Po drugie konsumpcja nie jest stała. Wchodzą w to wojny i granaty. I dlatego sednem prowadzenia biznesu byłaby tylko spekulacja. A teraz mamy oprócz tego przynajmniej możliwość dogadania się z pracownikami i uzyskania przewagi konkurencyjnej pod względem kosztów. I zarabiania.

Wesołych Świąt!