Ausländer von innen, czyli o nas i nie tylko z innej perspektywy

Day 1,250, 13:09 Published in Poland Poland by Notorious Suicide

Jak pewnie część z Was pamięta, brakowało mi w polskiej prasie wywiadów wychodzących poza ogólnikowy śmietnik. Ostatnio sytuacja uległa jakby zmianie, jest nieco lepiej – nadal jednak nie jestem w pełni usatysfakcjonowany.
Narzekając usłyszałem, że w takim razie powinienem się tym zająć sam.

Od razu pomyślałem o osobie, którą poznałem przy okazji mielenia tematu NGO: o Panu Schmidtcie. Jest ten Pan grającym w Polsce Niemcem, osobą może i niezbyt znaną, ale mającą do powiedzenia sporo ciekawych rzeczy. W dodatku dał pociągnąć się za język: efekt macie poniżej.

Nie wiem, czy jest to dobry wywiad; pierwotnie mieliśmy rozmawiać w niedzielę, ale że akurat obaj mieliśmy trochę czasu dzisiaj, plan uległ zmianie. Pod koniec HS musiał się już lekko spieszyć, ale mam nadzieję, że nasza mała pogawędka zainteresuje chociaż kilka osób.


Ausländer von innen, czyli o nas i nie tylko z innej perspektywy


Notorious Suicide: Cześć. Zacznijmy może standardowo: opisz proszę pokrótce kim jesteś i czym się zajmujesz, w erepie i poza monitorem?

Herr Schmidt: Jestem człowiekiem. Urodziłem się dawno dawno temu w państwie, którego nie ma, w pięknym mieście Łodzi. Od ponad 20 lat mieszkam we Frankfurcie nad Menem. W eRepie nazywam i nazywałem się Herr Schmidt. A zajmować, zajmuję się życiem i próbą przeżycia na tym nie najprzyjemniejszym świecie.

NS: Herr Schmidtem, który zupełnie przypadkiem został ambasadorem eRepublik. Jak?

HS: Śmieszna historia. Latem 2009 administracja chciała wprowadzić różne wersje językowe eRepu. Znajomy z gry zapytał mnie czy nie mam zamiaru jemu i kilku innym osobom pomóc w opracowaniu wersji niemieckiej. W ciągu półtora miesiąca siedzieliśmy, dyskutowaliśmy i w końcu oddaliśmy propozycję, za co dostałem parę groszy w Złocie i tytuł ambasadora eRepu. Jak widać nie był to żaden specjalny wyczyn, biorąc pod uwagę że wprowadzona wersja była nie najlepsza, a po zmianach (V2, Raising itd.) całkiem się rozleciała, ponieważ nie została przystosowana do nowych warunków gry.

NS: Przejdźmy może z pogranicza gry do jej wnętrza. Gdybym był obywatelem Niemiec, mając do wyboru między Polską a piekłem wybrałbym to drugie. Co, poza znajomością języka, skłoniło Cię do wejścia w paszczę smoka?

HS: Znajomość języka i przewaga ekonomiczna. Oraz fakt, że według polskich przepisów w grze polskie obywatelstwo należy mi się jak psu kość.

NS: Mimo wszystko, nie jesteś osobą tak rozpoznawalną, jak np. TGE. Trzeba było kogoś przekupić czy od razu dostałeś polski paszport?

HS: Naturalnie nie jestem osobistością wagi "Polskiego Orla" albo nawet Shoota. Trochę bawiłem się w Niemczech w politykę, ale nie za dobrze mi to szło. Paszport dostałem po chyba trzech albo czterech dniach bez większych problemów. Gdyby trwało to dłużej najprawdopodobniej odwoływałbym się na forum. Ale na szczęście dla wszystkich Membrana zlitował się nade mną ; )

NS: Membrana to w ogóle dobry człowiek; gdy nie ma go w kongresie nawet ja nie mogę być pewien, czy dostanę polski paszport, czy może będę musiał czekać w kolejce za jakąś węgierską bojówką. Mniejsza jednak o to. Polska, jaka jest, każdy widzi. ePolska jest jej zradykalizowaną kopią, co widać po częstym występowaniu postaw bogoojczyźnianych. Czy łatwo jest się odnaleźć w społeczności o takim profilu?

HS: Przed dwoma laty bardzo mnie to raziło. Główną przyczyną jest chyba moje "niemieckie wychowanie", znaczy wyplenienie ze znanych powodów historycznych praktycznie wszelkich form nacjonalizmu z życia publicznego. Naturalnie nie oznacza to ze Niemcy nie są nacjonalistami. Są, ale inaczej niż np. Francuzi, Anglicy, Rosjanie czy Polacy. W międzyczasie sytuacja w grze przestała mnie żenować i razić. Można powiedzieć, że śmieszy i nudzi mnie ultranacjonalizm w grze przeglądarkowej.

NS: Gdybyś miał porównać z eNiemcami, jakie główne różnice wymieniłbyś między tamtejszą a polską polityką?

HS: Tutaj trzeba zacząć trochę głębiej. W przeciwieństwie do ePolski, w eRFNie nie ma praktycznie naprawdę "starej gwardii". Większość aktywnych graczy jest albo w moim wieku, (iG) albo nawet młodsza. Niemcy nie zdołali do tej pory stworzyć żadnych stabilnych instytucji (iG) państwowych lub pozapaństwowych. Jeżeli spojrzysz np. na rdzeń każdej społeczności w grze, znaczy, na wszelkiego typu bojówki, to stwierdzisz ze powstały one w Niemczech dopiero jakiś rok temu i później. Podobnie jest z "nacjonalizacją" prasy i forum. Przyjęcie niemieckiego jako pierwszego języka urzędowego nastąpiło w grze dopiero zimą 2009. Ale nawet i po tym terminie byli w eRFNie politycy nie władający tym językiem. W ePolsce jest to, z tego co mi wiadomo, od dłuższego czasu praktycznie niemożliwe. Główną różnicą jest chyba brak "zgranej paczki" rządzącej de facto od dłuższego czasu państwem.

NS: Starowałeś w marcu do kongresu, z ramienia WiP. Widać nie wylizałeś nikomu tyłka, przepadając gdzieś w ogonie kandydatur; kierowały Tobą jednak pewne pobudki. Czego chciałeś dokonać w polskim kongresie?

HS: Szczerze, w tym momencie potrzebowałem te pięć sztuk złota i myślałem że w tak nieistotnym regionie jakim jest Baden Würtemberg uda mi się przelecieć ,,pod radarem".
Na dodatek przestałem być w grze idealistą i nie wierzę, że jedna osoba jest sama w stanie zawojować lub zmienić system działający już od paru lat. A ponieważ nie jestem zbyt wylewny i towarzyski, nie mam w zasadzie w polityce, w żadnym kraju gry, większych szans.
Jak widzisz były to bardzo niskie pobudki.


NS: Hmm, to tak jak 80% kongresu. Rozumiem, że WiPom Twoje niskie pobudki nie przeszkadzały?

HS: Z ta różnicą, że osobiście nie próbuję przyprawić sobie jakichkolwiek ważnych lub patriotycznych motywów. Najwyraźniej nie. Nikt mnie nie pytał dlaczego jestem na liście. Nikt mnie z niej nie zdjął, wiec wychodzę z założenia, że grałem rolę. Jak jest "Platzhalter" po polsku?

NS: Ja bym powiedział ,,figurant", ale to nie do końca to samo. Przejdźmy może do nieco innych kwestii. Rozmawialiśmy jakiś czas temu o polskim ,,Drang nach Westen"; o ile ja byłem skłonny uznać parcie na Zachód za wynik celów strategicznych (przede wszystkim, surowce), o tyle Ty miałeś na ten temat nieco inne zdanie. Pomijając oczywistą kwestię podbijania Niemiec: co nas tak ciągnie na Zachód?

HS: Niestety nie jestem w stanie sobie tego logicznie wytłumaczyć. Wszelkiego typu argumentacja na płaszczyźnie strategiczno-surowcowej jest moim zdaniem picem na wodę. Te same surowce, nawet częściowo bliżej były i są na wschodzie. Naturalnie, zmieniło się to trochę przez V3 i potrzebę linii zaopatrzeniowych, ale w zasadzie miedzy wschodem a zachodem nie ma większej różnicy z wyżej wymienionego powodu. Pozostaje wiec jedynie podłoże narodowe i to na dodatek nie z historii gry lecz raczej z realu. Chociaż również w tej kwestii w zasadzie nie widzę różnicy w niechęci do naszych zachodnich jak i wschodnich sąsiadów. Dodatkowo dziwie mnie fakt że przy takiej ilości "dobrych, prawych, polskich patriotów" w grze nikt nie wpada na pomysł odrestaurowania Rzeczpospolitej Obojga Narodów lub planu "Międzymorza". Śmieszą mnie w tym kontekście wszelkie wystąpienia na zasadzie ,,bić Niemca po kasku" w grze. Czemu nikt nie chce Wileńszczyzny, Wołynia, Kijowskiego i Żmudzi z powrotem przy macierzy?

NS: Sądzisz, że polska polityka podbojów i w ogóle, sposób na ,,bycie" w tej grze, różni się czymś znaczącym od innych krajów?

HS: W zasadzie chyba nie bardzo. Chociaż u Polaków zauważyłem większe tendencje do "bicia słabszych". Np. na Bałkanach sytuacja jest o tyle bardziej wyrównana że tam wszyscy maja dojście do tych samych, nacjonalistycznych kart. Podobna sytuacja byłaby w relacjach np. ePolska, eUkraina, eBiałorus lub eLitwa. Nie można chyba zaprzeczyć, że istnieje możliwość BB w tych krajach, pod hasłami ala ,,na Lachy!" itd. I być może strach przed tym jest głównym powodem stałej ekspansji na zachód. W międzyczasie powinno być wiadome że w eNiemczech nikt nie chce, a nawet nie może wykorzystać stępelka "faszol", zrobić BB z otwarcie nacjonalistycznymi hasłami.

NS: Jesteś też redaktorem i chociaż częściej udzielasz się w prasie Księstwa Saary, polska nie jest Ci obca. Znajdujesz w niej coś ciekawego dla siebie?

HS: Ciężko. Ale nie jest to wyłącznie problem ePolski. W tej chwili również na niemieckim rynku, jak i w angielskojęzycznej prasie mało jest dobrych artykułów. A perełki toną w masie bzdurnej propagandy.

NS: Z tego co pamiętam, miałeś jakiś czas temu opory w wypowiadaniu się na łamach polskiej prasy. Czy możemy się spodziewać, że włączysz się kiedyś bardziej aktywnie w ten nasz mały burdelik?

HS: Nie wiem. Nie widzę w tej chwili miejsca dla mnie na rynku. Z drugiej strony brakuje mi trochę czasu w RL. Żeby cos napisać potrzebny jest temat. A w tej chwili jakoś mi go brakuje.

NS: Wróćmy jeszcze na chwilę do Niemiec. Mi osobiście nie podoba się fakt, że nasz zachodni sąsiad jest taki słaby. Zahaczyliśmy już o to, ale jestem ciekaw: czy Niemcy mają jakieś widoki na bb, inne niż intensywna agitacja na stronach neonazistów, którym ta gra by na pewno przypadła do gustu?

HS: Nie. Niestety nie. Problemem jest sama gra. Dla przeciętnego niemieckiego gracza jest ona ,,za uboga". Z drugiej strony odstrasza swoim nacjonalizmem. Jak wspomniałem, Niemcy nie są do czegoś takiego przyzwyczajeni z realnego, codziennego życia. Przez 60 lat tępiono w nich wszelkie otwarte pobudki narodowe. Ale jest to zupełnie inny, głębszy temat.

NS: Jasne. Zarysowałem kiedyś tezę w której stwierdziłem, że nie ma szans, by kraje Zachodu czy azjatyckie zainteresowały się w jakiś szerszy sposób taką grą, jak eRepublik. Jak sądzisz: czy do końca Nowego Świata czeka nas dominacja krajów bałkańskich wraz z Europą Środkowo-Wschodnią, czy może jednak doczekamy się kiedyś tygrysa z innego regionu?

HS: Dzielę w zasadzie Twoją tezę. Chociaż możliwe jest prawie wszystko. Jedynymi krajami które być może są w stanie sprawić nam niespodziankę są kraje skandynawskie. Chociaż zostaje tam problem ,,prymitywności gry".

NS: Kończąc już, masz coś do przekazania od siebie moim czytelnikom?

HS: Mam : D Chłopaki, jeżeli juz jesteście takimi "dobrymi Polakami" to ruszcie dla odmiany na wschód. Tam są rdzennie polskie ziemie, bezczeszczone przez pohanców, sowiety i inne obce wam i z gola niechrześcijańskie elementy napływowe. Więc Panowie, szable w dłoń i na dzikie pola. ; )

NS: Dostaniemy za to po ryju, obaj. Nie mniej jednak, dziękuję za poświęcony czas.

HS: Maksymalnie po wirtualnym, a to nie boli. Nie ma za co. Sprawiło mi to przyjemność.



Eines meiner Lieblingslieder am Ende. Frohe Ostern!