Śmierdzi

Day 1,306, 18:13 Published in Poland Poland by Notorious Suicide

Nie planowałem dzisiaj nic pisać, nie nazywajmy zatem tego poniżej artykułem. Nie jest nim, nie chcę nic analizować, nie mam zbyt wiele do przekazania. Potraktujmy to zatem jako komunikat z subiektywnie rozumianego Ministerstwa Zdrowego Rozsądku.

Jak już prawie wszyscy wiedzą, a ci co nie wiedzą, dowiedzą się jutro, POW świętuje dzisiaj swoją rocznicę. A świętuje ją o tu. Ot, POW Złowacji nie lubi, a że bicie przeciw Polsce byłoby jednak happeningiem ,,o jeden krok za daleko", postanowił sobie radośnie walnąć po stronie słabo-silnego sojusznika Polski.
Na reakcję drugiej strony nie trzeba było długo czekać – masta destrukcji, obywatel Smrtan, wypuścił sobie artykuł w fajnej, bo nacechowanej pewnym dystansem konwencji.
Pod tym artykułem dane nam było uświadczyć podobnie złośliwo-dowcipne komentarze POWiaków i ich sympatyków.
I wszystko było fajnie. Ba, sam przez chwilę pomyślałem o uczestnictwie w zabawie, początkowo po stronie Słowacji (niestety, Smrtan szukał żołnierzy z silniejszym niż mój dmg, a ja skąpy jestem i chciałem bić za cudze), a potem po tej drugiej, lejzigrzesiowej. Jednych i drugich lubię, ale strona POWowa ma chyba więcej dystansu do całej zabawy – o ile bicie przeciw nim nie odbiłoby mi się czkawką, o tyle za bicie przeciw Słowacji ja i moje skromne kilka tysięcy zostalibyśmy zaszufladkowani do kategorii złych zdrajców.

No ale, summa summarum się do zabawy nie przyłączyłem – pozostało zatem obserwowanie nastrojów w prasie. A te poszły tak, jak idą zawsze.
Zarzućmy może kilka cytatów, tak na rozgrzewkę:

Sureshot (ostatnio mój faworyt; w przeciwieństwie do mnie ma dystans i poczucie humoru – jak widać poniżej)

Wszystkiego najlepszego COW o/
Posdrowiam Was ciule bijąc z drugiej strony.


GuralPB

Kiedyś było nie do pomyślenia, żeby zdrajca był dumny ze swego upodlenia - to tak parafrazując słowa jednej piosenki.

Oj, tu już popadamy w stary schemacik i zaczątki odwiecznej dyskusji o tym, kto, kiedy, kogo i bardziej zdradził.
Tak czy owak, dwa komentarze na 33 – nie jest tak źle, może tym razem skończy się bez szału. Byle tylko region nie padł, bo znowu prasa zacznie walić zgniłym śledziem.

Niestety, wszystkie bombki uj strzelił wraz z artykułem profesora ptoologii stosowanej, sir Siergieja Wybranowa.
Ten się już nie patolił.

Dzięki Siergiejowi miałem okazję dowiedzieć się całej prawdy o kolegach POW, m.in. Husarii – np. o tym, że lubią Żydołaków. Romulan i Crolaków jeszcze bym zrozumiał, ale od kiedy to mamy w tej grze jakieś silne reprezentowane interesy żydowskie? Czyżby mi umknęło powstanie i upadek królestwa Dawidów i Salomonów? A może dała o sobie znać endecka natura autora, który wedle starej dobrej szkoły tam, gdzie ma dwóch wrogów, a stylistyka wymaga trzeciego, musi choćby wspomnieć o Żydzie?
No nic, przynajmniej mam już pomysł na drugą rubrykę stałą w mojej gazetce.

Ale ja tu o pierdołach, a najważniejszy jest wstęp. Przytoczmy część in extenso, bo warto:

Wiadomo, pomimo że sytuacja ta przedstawia całkiem spory dylemat moralny, to w/w ludzi w Polsce 1939-45 nazywano Volksdeutschami, w obozach koncentracyjnych byli to Kapo, a w komunistycznej Polsce 45-90 wstępowali się do "Partii". Szacuje się, że w całej historii naszej Ojczyzny zawsze istniał ten 10% (czasami mniej, czasami więcej), którzy byli gotowi na zdradę Polski. Gdy pytaliśmy się o POW, jak mogą walczyć przeciwko Polsce, usłyszeliśmy tylko "pozdrowienia z Chorwacji, gdzie Romper funduje nam napki".

Taki krótki fragment, a ile w nim treści i uczuć!
Mamy zatem dylemat moralny – a jeśli nie mamy, to mieć powinniśmy.
Drogie ePolki, drodzy ePolacy, uważajcie z kim i o czym rozmawiacie.
Pewnych ludzi to nawet kijem ruszać nie wypada. Jam jest człowiek prosty, jako gimbus słucham się starszych i mędrszych, ergo od dzisiaj nie gadam już z tymi dziwkami z POWu.
Prostytutko Ariakisie, lafiryndo Lejzi Grzesiu – było miło, ale spadajcie na drzewo.
Nie chcę mieć przez Was moralnej sraczki.
Tym bardziej nie podam ręki ludziom, którzy znaleźli się w kategorii obozowych kappo i PRLowskich partyjniaków. Zbrodniarze, za kawałek chleba, za romperowego napka zdradziliście święty Sztandar...sztandar naszej Ojczyzny!
Na szczęście, jesteście tylko w 10% populacji. Ja aspiruję do pozostałych 90%, oświeconych i prawowiernych.

Wali śledziem, doprawdy straszny ten zaduch...

A pod artykułem to, co 90% nazywa flejmem i trollingiem (jestem za głupi, by odróżniać te wysublimowane kategorie – może mi to kiedyś Mała Kasia wytłumaczy, empirycznie).
Cytować szkoda, konwencje wyłowić trudno – mamy tam wszystko, od zdrowej złośliwości poprzez niezdrowe i chamskie docinki ad personam.

A impreza się kręci – jest szansa, że już jutro dowiemy się o tym, kto i ilu miał dziadków w Wehrmachcie.

W tym burdelu pojawił się jeden głos, który bardzo ładnie podsumował całą sytuację:

Wujek Remo

Bawcie się dobrze, jedni i drudzy.

...Może tak zamiast, zamiast zapierdzać atmosferę, spotkacie się w końcu w RL - nie wiem, niech Wam Wea jakiś specjalny zlot zorganizuje - i przy okazji porównacie w końcu rozmiary przyrodzenia? Bo w końcu tylko o to tu już chodzi...


Jakby co, służę linijką.

Kochani moi mili,

Naprawdę Was to nie nudzi? Czytam Was od stycznia, a zaraz będzie lipiec; jakby nie było, od sześciu miesięcy pieprzycie dosłownie to samo, toczka w toczkę. Te same problemy, te same argumenty, te same – o zgrozo! – emocje i napięcie.
Zastanawia mnie co by się musiało stać, bym zaczął snuć tego typu dywagacje w rzeczywistości wirtualnej, a propos wirtualnych państw, ku chwale wirtualnej kupy pikseli.
Nie chodzi tu przecież o idee – te powinny się realizować w miejscu nieco innym niż eRepublik. Tutaj mamy się po prostu bawić, epatowanie patriotyzmem zachowajcie sobie na Krakowskie Przedmieście – tam jest wielu chętnych by ponieść Sztandar...sztandar jedynych słusznych Polaków.

Usensownianie decyzji o ,,pozostaniu przy starych sojusznikach" czy ,,wierności własnej ojczyźnie" przypomina mi tłumaczenie, która część Solidarności jest to ,,prawdziwszą" i ,,słuszniejszą". Różni Was od nich tylko to, że oni siedzieli w pierdlu i zbierali pały na plecy, a Wy siedzicie w gaciach przed komputerem, bryzgając nań patriotyczno-etyczną spermą.
Umyjcie monitor, wyjdźcie na spacer – dobrze Wam to zrobi.



Swego czasu zdarzyło mi się pisać (do spółki z Anglovem) na temat pewnych problemów moralno-etycznych, z zakresu kanapowej socjologii. Zajmowało mnie czy to ładnie psuć komuś zabawę poprzez PTO kraju, co tkwi w głowie człowieka, który czuje potrzebę wylania na innych swojego ,,flejmu/trollingu", jak zabawne są dowcipy o N-A-P-O-L-E-O-N-A-C-H i tak dalej. Były to zdecydowanie najmniej popularne z moich artykułów, ludzie narzekali, że zajmuję się oczywistościami (że ,,narzekam na oczywiste").
Ci sami ludzie podniecają się konfliktem crolackim, a próby tłumaczenia ,,że to tylko dla jaj" nie idą w parze z temperaturą wypowiedzi – ostrych, brutalnych, nader często zwyczajnie ohydnych.
Może ja jakiś głupi jestem i, jak już mi powiedziano, nie mam dystansu oraz poczucia humoru (tj. tego jedynego słusznego, pzdr. Siurstrzelił), ale piętnowanie pewnych brzydkich postaw w eRepublik stanowi problem nieco większej wagi niż dywagacje na temat wierności jednej lub drugiej kupie pikseli, w grze (teraz już grze) będącej symulatorem rzeczywistości.
I niczym więcej.