Źle się dzieje w państwie ePolskim...

Day 1,857, 15:23 Published in Poland Poland by El Reto
Siema ePolsko!
Od pewnego czasu jestem w opozycji i siedzę cicho, patrząc jak to rząd działa.
No i zaczął całkiem nieźle. Dobrze było patrzeć, jak wprowadza postulaty, o które walczyłem- gazetka MON stała się nader aktywna, a Feed rozbrzmiał shoutami informującymi o wydarzeniach na frontach. Serce mi rosło, jak zobaczyłem, że MSZ wydaje kolejne arty okraszone nowinkami i pomysłami na współpracę międzynarodową.
Jednak na niewiele starczyło pary nowemu gabinetowi. Poprzedni tydzień pokazał wszystkie Nasze słabości- polegliśmy na każdym z możliwych pól. Zawiódł cały rząd, oprócz MENu, który zwolniony z obowiązku prowadzenia rządowych konferencji, legł na błogim łożu lenistwa.
Wojnę z Turcją przegraliśmy, dostaliśmy tęgie baty, wbrew temu co z zapałem godnym Goebbelsa wmawiają Nam miłościwie panujący.
Niedługo znów uzyskamy granicę z Turcją i rozpocznie się kolejna wojna. Czy jesteśmy na to gotowi?

Najsampierw parę słów odnośnie naszej ostatniej kampanii.
Pojawiły się głosy, że za atak na Turcję odpowiedzialny jest poprzedni gabinet z Prophetem na czele. Bzdura.
Faktem jest, że to Prophet rozpoczynał tą kampanię, on dogadał się z Węgrami i zrobił korytarz przez Ukrainę, tak ażeby była dostępna granica z Imperium Kebabów. Ruch ten był konsultowany ze wszystkimi kandydatami na CP i nie było sprzeciwu. Jednakże, poprzedni prezydent zostawił furtkę. Po ataku na Zaporoże, miała rozpocząć się bitwa w Doniecku. W takiej sytuacji nowy CP mógł wybierać czy zaatakuje Krym uzyskując granicę z Turcją, czy nie. Zgrzyt dyplomatyczny (na samym początku kadencji) postawił Nas w podbramkowej sytuacji. Wybawienie przyniósł Plato przedłużając maksymalny okres między bitwami do trzech dni.
Reasumując, kampania Turecka była pomysłem Propheta lecz przyjętym i wypełnionym (jak bardzo nieudolnie o tym zaraz) przez nową ekipę.


Wojna!
8-go grudnia atak na Osmanów stał się faktem. Rozpoczęła się bitwa o Tureckie Wybrzeże Morza Czarnego. W bitwę wbiliśmy miliony influ, paląc setki batonów, zużywając zapasy z ostatnich parunastu miesięcy.
Turasy jak widać było wszem i wobec nie tolerują łagodnego sosu i równo, przez całą bitwę stawiali ostry opór. Kolejne utrudnienia spowodowane były zaniedbaniami, które doprowadziły do odpalenia drainów we Włoszech (z którymi do ostatniej chwili nie wiadomo było co i jak, a sama pani prezydent miast rzeczowych wypowiedzi wolała zlewać sprawę), Francji (ledwo utrzymana guma), w Niemczech (RW można było odpalić dzień wcześniej i pozbyć się problemu z atakiem na teoretycznie nieważny region) oraz Czechach ("oddanie" regionu Słowacji, która niestety nie potrafi go utrzymać dłużej niż do pierwszego powstania). Niewprawną dłonią turecką puszczona szabelka odbiła prosto w osmański pysk- EDEN przegrał kilka istotnych powstań i kebabowe "resurses" straciły połączenie ze stolicą.
Szczęściem, wszystkie istotne dla Nas bitwy zostały wygrane. Pierwszy sukces, mały krok na drodze do całkowitego złamania EDENu.

Czy aby na pewno?
Zdecydowanie- tą bitwę wygraliśmy. Jednak to zwycięstwo było iście pyrrusowe. Wydaliśmy tego dnia w sumie ponad 225 tysięcy PLN (aby zobrazować Wam ogrom tej sumy wyobraźcie sobie ponad 640 golda lub koło 26-ciu firm raw q4), nie licząc dofinansowania dla PGB i WP.
Lecz następnego dnia okazało się, że cała ta kasa poszła w błoto- przegraliśmy RW w dopiero co zdobytym regionie.
Analogiczna sytuacja nastąpiła w następnych dniach. Atak na Wschodnią Anatolię, zwycięstwo w bitwie po czym przegrana w RW.
Nie ma się co rozwodzić nad ostatnią bitwą, Turcy dosłownie zmietli Nas z powierzchni. Czwarta dywizja nie zdobyła żadnego punktu, kasy na supple nie było a vMONy próbowały nieudolnie ratować sytuację alinami przy stanie 21:56.

Tylko 3 bitwy a na jaw wyszło tyle naszych słabości- większych i mniejszych.
Najsampierw, atak na Turcję nie miał być samotna wyprawą krzyżową tylko zorganizowanym atakiem TWO i CoT. Gdyby równocześnie poleciały dwa NE (Nasz i Bułgarów) ofensywa byłaby znacznie łatwiejsza. Do bułgarskiego ataku doszło parę dni później. Ich ofensywa szła jak po maśle, nie napotykając praktycznie żadnego oporu. Trwało to jednak tylko do momentu wykopania Polaków z tureckich regionów rdzennych. Teraz kebaby przejęły inicjatywę, bez problemu odzyskały swoje tereny i atakują Burgas. Oby ta wojna nie skończyła się wymazaniem naszych sojuszników.

Po drugie, nie mamy ludzi do wydawania suppli, nie mówiąc już o pieniądzach na nie. Na szczęście wierni przyjaciele z CoT wyręczyli Nas w tej czynności, a to, że nie szło im najlepiej to już inna bajka. Turkom wychodziło to o wiele lepiej, poczynając od bota filtrującego trololo-zgłoszenia do kierunkowania influ poprzez konkretne informacje kiedy tanki będą wydawane. Co tu dużo mówić:


Na koniec, coś co pewnie bardzo dobrze widać- mamy fatalnie zorganizowany MON.
Dowów na kanale jest za dużo, bojówki mają zbyt wiele dostępów. Trzeba je ograniczyć i zminimalizować liczbę ludzi na kanale. Nad mniejszym tłumem łatwiej jest zapanować. Niestety, obecny rząd tego nie widzi. Ponadto obecny skład MONu najzwyczajniej w świecie zawodzi, failując nadzwyczaj często. Można przytoczyć tu rozkazy oddania regionu nakazujące bicie po złej stronie czy zwyczajnie nieogarnięcie lub chamstwo . Niestety, również poszukiwania zastępstwa spełzły na niczym.


Na zachodzie...
Na koniec parę słów o polityce zagranicznej.
Nasi Serbscy bracia niedawno przeszli eRepa zdobywając komplet surowców. Dużo mówiło się o tym, że tuż po podbiciu Akwitanii pójdzie Amerykańskie NE na Serbów. Tymczasem my radośnie podpisujemy MPP z USA licząc na trochę dodatkowego nocnego influ w wojnie z Turcją (po olbrzymim failu na linii CP- kongres i utracie MPP z Brazylią). Co zatem słychać u Serbów? Od ponad tygodnia próbują podpisać NAP z BrUsa. Bezskutecznie. Z Brazylią mamy dobre stosunki, jeszcze lepsze mają Hiszpanie. Jeśli podpisaliśmy MPP z USA, widocznie obie strony widziały w tym korzyści. Jaka powinna być Nasza postawa? Jasnym jak drut (wolframowy) jest to, że powinniśmy stanąć w pozycji mediatora między BrUsa a Serbią i pomóc im zabezpieczyć bonusy finalizując NAP. Tymczasem rząd realizuje politykę miłości do wszystkich- USA, Macedonii, RPA...


Epilog
Być może rzeczywiście nie przegraliśmy ostatniej wojny z Turcją. Tak ciężki dla Nas okres pokazał, jak jesteśmy słabi. Ostatnie dwa tygodnie to show, jak z największego i najsilniejszego państwa zrobić samolubnego żebraka o influ. Jednak nie wszystko stracone. Jeszcze możemy wygrać kampanię ważniejszą niż turecka, w której stawką jest opinia i pozycja międzynarodowa.