[InGo News] Powrot z zaswiatow XI

Day 2,148, 17:21 Published in Poland Poland by Ingo Wilmes
Dzień 2148









Galaktyka nieblanoD


"Laser... znów się zaciął" krzyczę do Cellomana


"Biohazard te nowe bronie Q10 w d*pe wsadzić można!"





Walka jest ostra... na razie staramy się utrzymać swoje pozycje wraz z mostkiem. Biegaja tutaj ludzie, którzy przeżyli Hiroszime, Nagasaki po czym wyjechali za chlebem do Czarnobyla, a później na zasłużony urlop do Fukushimy. Mówią na nich Klingonowie....





Podczas walki przypomniało mi się nie raz dzieciństwo... Matka nie raz tak wyglądała jak wracała z wywiadówki.







Nasza najważniejsza misja jest obrona Jeana Luca Picarda czyli po prostu Martinoza. Misja o tyle ciężka, ze kończy nam się amunicja do laserów, a ja jestem ranny w głowę.



W tym momencie mam dziwna wizje. Cos jak w MATRIXie. Nagle widzę ob***gany sedes po czym upadam na podłogę.










Klingonowie nie odpuszczają. Trzaskają nas jak Reksio pieczątki. Musimy wycofać się ponownie na mostek. Barykadujemy czym tylko się da aby przeżyć. Dostaje... robi się ciemno. Słyszę glosy. "Panie, stwórco nieba i ziemi czy to ty?"



















"Jego szef k***a! Plutonowy!"


"Zobacz Wilmes co k**** narobiliście?! Jakim k**** prawem daliście czołgi Q7 Multiszeregowym prowadzić. Tego się nie wyklepie już"





"Tłumaczę! Jakim prawem rozdajecie co nie wasze. Człowiek k**** dba lepiej jak o żonę a wy tutaj oddajecie tym palantom nasze czołgi, a sami LSD żrecie garściami..."



"Ale ja tego nie zrobiłem." odparłem



"Jak to k***a nie zrobiłeś. Co?! Wmówić mi chcecie, ze te białe tablety w koszarach to Aviomarlin?! A może BieliznaXL na bóle menstruacyjne zażywa to gow*o?`!




Ponownie straciłem przytomność... ale tym razem przyśniła mi się jakaś crazymarry czy jakoś tak. Niestety jeszcze nie nadszedł właściwy czas na opisanie tej historii...



/Ingo

P.S Pinius - twoja kreatywność mnie zabiła. Wydanie trochę słabsze, bo starałem się wywiązać z obietnicy ale zapewniam, ze kolejne będzie dużo lepsze