Rocznica na dziś [07.08.1944] - Koniec Rzezi Woli

Day 5,374, 04:24 Published in Poland Poland by kamil7771

Wojna jest zawsze porażką, ale największymi jej przegranymi są zawsze kobiety i dzieci, są to zawsze cywile.

Dzisiaj 07.08., wspominamy rocznicę jednego z najtragiczniejszych epizodów Powstania Warszawskiego. W dniach 05-07.08.1944 roku, Niemcy dopuścili się kolejnej już zbrodni na uciemiężonym polskim narodzie, którą historografia zapamiętała, jako Rzeź Woli. W ciągu zaledwie tych kilku dni umyślnie wymordowano, często w bestialski sposób, od 15 do nawet 65 tys. Polaków, z czego praktycznie całość stanowili cywile.

Rzeź Woli była odpowiedzią na ustny rozkaz Hitlera, który ten wydał gen. Heinzowi Guderianowi, dotyczący zrównania Warszawy z ziemią i wymordowania mieszkańców. Choć Guderianowi nigdy zbrodni wojennych nie udowodniono, to jednak drugim adresatem tego rozkazu był Szef SS Heinrich Himmler, który nie miał żadnych oporów przed jego wykonaniem. Wydał on kolejny rozkaz, napisany już ołówkiem, Oskarowi Dilewangerowi, wyjątkowemu zbrodniarzowi, według którego ten mógł zabijać kogo tylko zechciał.

Od pierwszych godzin powstania oddziały niemieckiego garnizonu Warszawy dopuszczały się licznych zbrodni wojennych. Wzięci do niewoli powstańcy byli rozstrzeliwani, rannych dobijano. Doszło także do pierwszych mordów na ludności cywilnej. Do ich rozpoczęcia nie był konieczny specjalny rozkaz Hitlera, gdyż generał Reiner Stahel jako dowódca garnizonu warszawskiego miał prawo „zastosować wszelkie środki w stosunku do ludności cywilnej w Warszawie, konieczne dla utrzymania spokoju, bezpieczeństwa i porządku”. Dzięki temu już między 1 a 4 sierpnia walczący na Woli żołnierze Dywizji Pancerno-Spadochronowej „Hermann Göring” zamordowali ok. 400 wziętych do niewoli powstańców, w tym wielu rannych. Wielka masakra rozpętała się 05 sierpnia.

Już od godzin porannych na Woli trwała rzeź polskiej ludności cywilnej. Wypełniając literalnie rozkaz Hitlera esesmani i policjanci mordowali bez względu na wiek i płeć każdego schwytanego Polaka. Zbiorowym egzekucjom towarzyszyły gwałty na kobietach i dziewczynkach oraz masowa grabież. Początkowo ludność Woli mordowano w sposób chaotyczny i bezładny – w mieszkaniach, w piwnicach, na podwórzach kamienic, na ulicach. Szereg domów podpalono, a uciekającą w panice ludność wybito ogniem broni maszynowej. W drugiej połowie dnia rzeź przybrała bardziej zorganizowany charakter. Ludność dzielnicy spędzano odtąd do kilku wyselekcjonowanych miejsc egzekucji przy ulicach Wolskiej i Górczewskiej. Funkcję tę pełniły najczęściej duże zabudowania i place fabryczne, parki, cmentarze, tereny przykościelne lub obszerne dziedzińce większych kamienic. Mieszkańców Woli – mężczyzn, kobiety i dzieci – doprowadzano tam mniejszymi lub większymi grupami, a następnie systematycznie mordowano, zazwyczaj strzałem w tył głowy lub przy użyciu broni maszynowej. Rzeź przybrała takie rozmiary, że wśród obserwujących ją niemieckich żołnierzy zanotowano przypadki załamania nerwowego. 5 sierpnia ofiarą rzezi padli także pacjenci i personel wolskich szpitali. 5 sierpnia w godzinach popołudniowych na stanowisku dowodzenia Reinefartha pojawił się przybyły z Sopotu SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski, który przejął dowodzenie nad siłami wyznaczonymi do stłumienia powstania. Podczas wieczornej odprawy zwrócił on uwagę swoich oficerów na panujące wśród niemieckiego wojska „wielkie zamieszanie i bezhołowie”. Jeszcze tego samego wieczoru von dem Bach doprowadził – zapewne za wiedzą i zgodą niemieckich przywódców – do złagodzenia eksterminacyjnego rozkazu Hitlera. Zakazał mianowicie mordowania kobiet i dzieci, utrzymując jednak w mocy rozkaz likwidacji wszystkich polskich mężczyzn oraz ujętych powstańców. W swoim dzienniku von dem Bach zapisał tego dnia: „uratowałem życie tysiącom kobiet i dzieci, choć to byli Polacy". 6 sierpnia głównym miejscem kaźni stał się skład maszyn rolniczych fabryki Kirchmajera i Marczewskiego (ul. Wolska 79/81). Prawdopodobnie rozstrzelano tam tego dnia blisko 2 tys. mieszkańców Woli. Tego dnia masowe egzekucje mieszkańców Woli były przeprowadzane przez Niemców również w fabryce Franaszka, w okolicach kościoła św. Wawrzyńca oraz w okolicach klasztoru redemptorystów przy ul. Karolkowej. 7 sierpnia oddziały niemieckie dopuściły się szeregu mordów na mieszkańcach Woli oraz zachodnich kwartałów Śródmieścia Północnego. Na trasę niemieckiego natarcia spędzono setki mężczyzn, których zmuszono do usuwania barykad i gruzu oraz osłaniania swoimi ciałami natarcia niemieckich czołgów. Trwało jednocześnie wysiedlanie ludności stolicy. Płonącymi ulicami, wśród stosów trupów, tysiące mieszkańców Woli, Powiśla i Śródmieścia Północnego pognano do kościoła św. Wojciecha, a stamtąd na Dworzec Zachodni lub do Włoch, skąd wysiedleńcy byli następnie wywożeni do obozu w Pruszkowie. Towarzyszyła temu masowa grabież oraz gwałty na kobietach i dziewczynkach. Niemieccy żołnierze wyciągali mężczyzn i chłopców z tłumu uchodźców, po czym na miejscu ich rozstrzeliwali. Prawdopodobnie 7 sierpnia zginął w ten sposób ks. płk Tadeusz Jachimowski ps. „Budwicz”, naczelny kapelan Armii Krajowej. Nagminnie mordowano także osoby ranne, chore i niedołężne, które opóźniały marsz lub nie miały siły iść dalej.

Większość z głównych odpowiedzialnych nigdy nie poniosła żadnej odpowiedzialności przed sądami:

Heinz Reinefarth - mimo żądań polskich władz nie został przekazany przez Brytyjczyków Polsce. Po wojnie zwolniony z więzienia z powodu braku dowodów. W latach 50 i 60 był burmistrzem niemieckiego miasta, a nawet posłem do Landtagu.

Reiner Stahel - po wojnie aresztowany przez Sowietów, za zbrodnie popełnione na froncie wschodnim i umieszczony w łagrze. Zmarł tam na atak serca. W 2014 roku jeden z jego krewnych domagał się od Dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego usunięcia informacji, iż był on zbrodniarzem wojennym. Dyrektor odmówił.

Oskar Dirlewanger - po wojnie aresztowany przez Francuzów, zmarł w niejasnych okolicznościach. Najprawdopodobniej został zatłuczony na śmierć przez polskich żołnierzy lub francuskich strażników polskiego pochodzenia.

Erich von dem Bach Zalewski - po wojnie aresztowany przez Amerykanów, nie przekazano go Polsce ani ZSRR, gdyż dla Aliantów był cennym świadkiem w procesach norymberskich. Po wonie przeszedł wiele procesów. Najpierw był przetrzymywany przez 10 lat w areszcie domowym, by później zostać skazanym na 4,5 roku więzienia za udział w "nocy długich noży", aż w końcu został skazany na dożywocie za śmierć 6 komunistów. Zmarł w więziennym szpitalu. Nigdy nie odpowiedział za zbrodnie ludobójstwa.