Wszyscy mają arta (o WP), mam i ja!

Day 1,601, 12:01 Published in Poland Poland by Qjon13

Witam
Jako, że w prasie wrze ciekawa dyskusja wojna na temat niezależności WP chciałbym się odnieść do kilku interesujących tez, które co rusz w niej padają. Zaznaczam, że nie jest moim celem atakowanie WP (które cenię za jego dokonania), ani strony rządowej.

Napisawszy wstępny wstęp, przystępuję do wstępu właściwego. Otóż jakiś miesiąc temu broniłem prawa PCA do zadecydowania o własnej nazwie. Teraz w komentarzach (co, może niektórzy zauważyli) jestem bliższy stronie rządowej, odmawiając WP prawa do swobodnego decydowania o własnym dowództwie. Żeby uniknąć zarzutów ze strony zbiorowego sumienia erepa w składzie: Taczer, Nasir Malik i anglov, wymienię parę różnic między oboma sytuacjami:

1. PCA nigdy nie brało i nie bierze kasy za bicie, WP owszem.
2. PCA chodziło tylko o detal, zmianę nazwy, WP chce się rządzić samo.
3. W WP mamy wojskowych (przynajmniej aspirują do tego miana) w PCA, jak sama nazwa wskazuje cywili
4. PCA nigdy nie chciało samo wybierać sobie dowódcy, nominowanie go przez prezydenta było traktowane jako rzecz normalna.



Rzekłem. Teraz część właściwa. W czym w ogóle jest problem? Moim zdanie cały flamewar w prasie powstał z powodu przedstawienia całego problemu według dwóch odmiennych narracji tego samo wydarzenia, czyli mianowania staruszka na stanowisko GD Wojska Polskiego. Członkowie WP i co ciekawe tylko oni, uważają tę decyzję za słuszną, co więcej twierdzą, że mają prawo sami zadecydować o wyborze swojego dowódcy. Strona rządowa (bo prezydent w tym sporze jest mało widoczny, co niespecjalnie mnie dziwi) stoi na stanowisku, iż prezydent może powoływać dowódcę WP, co najwyżej konsultując się z żołnierzami.

Tak przynajmniej wynika z komentarzy członków rządu pod artami opisującymi sytuację. Panie prezydencie naprawdę przydałby się jakiś oficjalny komentarz w gazetce RR.



Upisałem, upisałem i nic z tego nie wynika jak na razie. Już przechodzę do rzeczy. Jeśli przyjmiemy, że narracja WP jest słuszna to nie ma żadnej różnicy między naszą państwową armią a PGB. Jedni i drudzy dostają dofy, faktem jest, że na różnych zasadach i nie mnie oceniać, kto faktycznie bierze więcej. Jedni i drudzy sami wybierają sobie dowództwo, jedni i drudzy czasem strzelają focha i nie słuchają MON. Czy w takim razie WP powinno zachować przywileje takie jak na przykład państwowy org na użytek bojówki (bo z takiego, jak rozumiem wydawana jest gazetka, jeśli nie proszę mnie poprawić) albo występowanie jako armia państwowa? No nie raczej. Nie poruszę już tematu, spłaconych lub nie, firm sfinansowanych z budżetu państwa a należących do WP.



Nie trafia mi także do przekonania argument, że comiesięczna zmiana dowódcy doprowadzi do bałaganu w jednostce. Mogę Wam nawet zdradzić tajemnicę: w każdym państwie w erepie zmienia się co miesiąc gość na takim mało istotnym stanowisku, prezydent czy jakoś tak.

Śmiesznie brzmią również zapewnienia o Waszej karności, w sytuacji buntu spowodowanego decyzją Waszego zwierzchnika (jak nie prezydent nim jest, to kto?). Wbrew temu co niektórzy sądzą WP nie jest „demokratyczną instytucją” jeno wojskiem. A demokratyczne wojsko to chyba tylko armia czerwona, a to i tak na samym początku.

Dziwne są teksty sugerujące, że politycy i członkowie rządu nie powinni ingerować w prace naszej państwowej armii ponieważ to jej szkodzi. Panowie żołnierze, cywilna kontrola nad armią to norma w demokratycznych państwach prawa, a jak sądzę takie chcielibyśmy mieć w erepublik.



I jeszcze powoli zbliżając się do końca cała sprawa z punktu widzenia starego legifaszysty*. Gdybyśmy mieli uchwaloną konstytucję, a w niej czarno na białym napisane, coś w ten deseń: „Zwierzchnikiem Wojska Polskiego jest prezydent” to całej sprawy prawdopodobnie by nie było. A nawet jeśli by była to w znacznie łagodniejszej formie, z tekstem normatywnym spierać się trudno. Niestety jedynie słuszna doktryna libertarianizmu powoduje, że niektórzy mają klapki na oczach w związku z czym uchwalenie ustawy zasadniczej jest niemożliwe, bo to "biurokracja". Jeszcze tak ciągnąc cały temat z prawnego punktu widzenia, jeśli przyjmiemy, że prezydent i kongres (władzy sądowniczej nie mamy, a szkoda) są dwoma organami usytuowanymi najwyżej w hierarchii organów państwa, to siłą rzeczy wszystkie muszą im podlegać. Skoro WP uważa, iż nie podlegają nikomu to mamy dwie możliwości:

1. Trzeci organ i specyficzny trójpodział władzy na ustawodawczą (kongres), wykonawczą (prezydent) i „wojskową” WP.
2. WP nie jest państwowe, w związku z czym nie jest formalnie związane z państwem i traci wszystkie przywileje.

Myślę, że pierwszą możliwość można odrzucić, więc zostaje tylko druga. Także tego.

*legifaszyzm – doktryna powstała w jednym z klonów erepa, zakładająca konieczność uregulowania znacznej części spraw państwa w drodze ustaw. Mocno krytykowana. Twórcą pojęcia był nieodżałowany Dr Infected.



Tyle. Dziękuję za przeczytanie tego kiepsko napisanego, chaotycznego i zupełnie pozbawionego polotu artykułu. Zapraszam do komentowania.
Na wieki Wam oddany
Qjon13