Potrzebna ponowna mobilizacja!

Day 3,104, 07:37 Published in Poland Poland by Prophet009

Witam Was serdecznie!
Dzisiaj o surowcach do zdobycia, konieczności przeprowadzenia dodatkowej mobilizacji, a także trochę o tym, co się dzieje na świecie.

WBIJAMY NA IRC TERAZ: #DIV1 DO #DIV4 @QUAKENET, CEL: ALUMINIUM

Aluminium trudniejsze do zdobycia niż neodymanium.

Zacznę od jednego z naszych największych wyzwań czyli ame... aluminium. Wielokrotnie próbowaliśmy zdobyć ten surowiec kończąc naszą przygodę ze zdobywaniem bonusów do produkcji broni. Niestety za każdym razem nie mogliśmy tego wygrać. Powody są różne, a to chybione wyliczenia, a to nasza bitwa była „młodsza”, albo tak jak dzisiaj jedna osoba z Peru popsuła nam szyki w D3. Nie piszę tego po to, aby się załamywać. Nie. Chodzi raczej o to by móc wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski. Mianowicie znowu wpadliśmy w stagnację i potrzebujemy ponownej motywacji do działania i zmobilizowania się! Zanotowaliśmy 8 podejść do aluminium, z czego trafiliśmy przy 5 podejściach jednak za każdym razem ktoś miał więcej szczęścia. Tym razem, za dziewiątym, musi się udać. Będziemy próbowali aż do skutku, absolutnie nie ma dołowania się.



Nasze podejścia do aluminium wyglądają podobnie...


Ostatnia surka do produkcji broni wchodzi po 18. Proszę zatem byśmy wszyscy byli na IRC już po 16:00, stąd, jak zwykle, będziemy koordynować nasze bitwy. Kanały otwarte, czyli takie, gdzie może każdy wejść to #div1, #div2, #div3, #div4 na https://webchat.quakenet.org/
Myślę, że nawet po zakończeniu naszych zmagań o surowce powinniśmy utrzymać te kanały przy życiu. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z założeniami, to być może znów będą czekać nas bardziej wymagające wojny, dlatego też bardzo ważne jest dalsze aktywne uczestniczenie w zbiórkach.



Po co nam alu skoro leży w Brandenburgii?

Zgadza się. Aluminium i Iron, surowce do produkcji bronii już znajdują się na terenie Niemiec, jednak absolutnie nie ma takiej opcji, by sobie go tak po prostu wziąć. Nie wyobrażam sobie byśmy zajęli BaB po tym, jak nasi przyjaciele ustawili dla nas bonusy pod maksymalną ilość food. Początkowo była mowa o 60% (common, uncommon, rare) jednak, gdy poprosiłem ich jeszcze o Jelenie to z ich strony nie było w ogóle problemu. Ja rozumiem, że potrzebujemy surek, ale to nie jest dobry kierunek ekspansji. Możemy mieć wiele kierunków podboju, ale nie eGer. Tylko oni nie zadawali żadnych pytań, nie stawiali żadnych żądań, po prostu nam pomogli. Myślicie, że nie rozmawiałem z innymi krajami? Litwa dała nam zaledwie jeden surowiec i to też po intensywnym „spamie” z mojej strony (włączając w to delikatną aluzję, że zamierzam przywrócić dla ePL dawną świetność na polach bitew). Reszta albo nie odpowiedziała, albo się nie zgodziła. Traktujmy z szacunkiem tych, którzy nas traktują, zaś na tych, którzy mają nas w poważaniu przyjdzie czas i tu będzie nasz cel. Iron i fish leżą w okolicy, wysłaliśmy zapytanie o nie, na razie zostaje bez odpowiedzi.

Musimy przestać się bać o to, co ktoś powie, jak zareaguje. Owszem jak będę respektował przyjaźń i nie dam zrobić krzywdy naszym przyjaciołom, tak cała reszta... Cóż, dość rzec, że potrzebujemy wojny, inaczej wymrzemy. Musimy zrozumieć, że to też trochę potrwa zanim się wszystko przygotuje od strony dyplomatycznej itd, jednak cel jest jasny – podbijamy i bronimy zdobytych bonusów, albo każdy z nas odejdzie widząc tylko MUDO i pracę plus trening jako jedyną rozrywkę.


Spoland wciąż żywy i niedobity?

Mamy naszych Hiszpanów walczących na zbiórkach, bardzo często też jestem zaczepiany przez tamtejszych graczy (głównie z rządu). Mówią mi otwarcie o swoich planach, w rozmowach da się wyczuć nostalgię za starymi czasami, często też jest zarzucany temat mpp. Zaoferowali wcześniej Asa za samo pokrycie jego kosztów. To wszystko jest bardzo miłe, jednak trzeba przypomnieć, że to ta sama Hiszpania (może pod wodzą trochę innych ludzi) wmanewrowała nas do sojuszu z Chorwacją i Turcją de facto przeciągając nas na drugą, wrogą Serbii i Węgier stronę. Z perspektywy czasu widzę, że to był błąd. Oni od początku z akashą szli na zatracenie. Zresztą zostali tak do dziś mając „przyjaciół” Chorwatów, Macedończyków czy Bułgarów, którzy w swej dobroci mają NAPy z Serbią, knują na boku i tylko wysyłają naiwnych Hiszpanów na Litwę tym samym wzbudzając nasz gniew. Obecnie nie widzę możliwości podpisania MPP, jest po prostu za dużo rzeczy, które nas dzielą. Długo by pisać.

Obecnie w resource wars Hiszpanie radzą sobie doskonale, dzięki taktyce, 17 regionom i... odległości jaka dzieli ich od Bałkan mogą ustawić sobie to, co chcą. Po tym pewnie spotka ich permanentne kasowanie ze strony Serbii, przy bierności wszystkich „prawdziwych przyjaciół”.


Sabotować czy nie sabotować, oto jest pytanie.

Nie chcę wdawać się w pogadanki na temat moralności. Skupię się na prostym rachunku zysków i strat. Czy zatem sabotowanie jest opłacalne? Nie, w ogóle. Nadmierne skupianie uwagi na bitwach przeciwnika i psucie mu szyków, powoduje dwie rzeczy. Po pierwsze traci się kontrolę nad własnymi wojnami i ściągą na siebie gniew innych przez, co osiągnięcie celu często jest utrudnione, czy wręcz niemożliwe. Wystarczy podać przykład Węgier, na początku turnieju uznali, że wszystkie chwyty dozwolone. Teraz mają tylko jeden rzadki surowiec i to w Bratysławie na dodatek. Zero pożytku z przeszkadzania innym.

Ja rozumiem, że ktoś może mieć inne zdanie na ten temat, że jednak fajnie jest denerwować innych. Jednak, kurczę, niech nie dorabia do tego chwalebnej ideologii! Tak jak robił to Tr3LoS w swoim artykule. Moralne usprawiedliwianie swoich czynów nie sprawi, że to, co robił było ani dobre ani skuteczne. Pisał, że „było warto”. Tak, Egipt nie zdobył w pierwszej turze Jeleni, jednak w następnej już tak. Łotwa ich mieć już nie będzie, albowiem znienacka wyskoczyła Estonia i w myśl zasady, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, zgarnęła surowiec. Teraz Łotwa będzie musiała się dogadywać w tej sprawie z Finlandią. Nie wiem, czy dla kilku minut podniecenia warto było tracić szansę na najrzadszy surowiec, który będzie trwać nie chwilę, a przynajmniej kilka miesięcy. Według mnie lepiej nie kierować się własnym egoizmem. Z surowców cieszyliśmy się wszyscy, ze szkodliwego dla siebie sabotażu zabawę mieli tylko nieliczni i to tylko na parę godzin.
Powtórzę, nie mi jest oceniać czy takie czyny są dobre/złe. Podałem po prostu zyski i straty tego typu działań. Szczerze wątpię, by ktoś osiągnął wiele w ten sposób.


Co teraz?
Teraz musimy pomalować te amelinium jakoś. Nie ma wyjścia. Potem wolfram i tytan. Następnie rozejrzymy się za interesującymi nas surowcami. Chciałbym też byśmy na czas tournamentu utrzymali nasze TW. Jest gdzie zdobywać i TP i FF i RH. Ze względu na to, że mamy wiele bitew jest co robić.

Pozdrawiam,
Prophet