Bajka o Królu Sedesów

Day 4,975, 05:51 Published in Poland Latvia by zipkeczup

Bajka o Królu Sedesów

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, rozpościerała się het daleko, gdzie wzrok ludzki tylko sięgał widnokręgu, kraina Króla Sedesów. Kraina była rozległa, gdzieniegdzie usiana małą osadą, w której to mieszkańcy wiedli spokojne, leniwe życie. Rzeczą wartą uwagi było to, że nad każdą taką osadą górował w blasku, wspaniałości swojego majestatu królewski sedes. Jak zapewne się domyślacie, życie w osadzie kręciło się wokół sedesu. Wszak rzeczą ludzką jest, że kto je i żyje, musi się wypróżnić.
Ah, gdyby tylko życie w bajce było bajką, byłoby bajecznie… Sedes był jeden. Wyjątkowy w swoim pięknie i wyjątkowy w zasadach, w jakich można było zeń korzystać. Każdy, kto chciał się wypróżnić, mógł to robić w tym samym czasie. Sen z powiek wielu osadnikom spędzała nagroda. Nagroda nie była wiele warta. Nie każdemu wypróżniającemu się zależało na jej zdobyciu.
Król znany był z rządów twardej ręki. Jednak lubił swym ciekawskim okiem przyglądać się zmaganiom, który podany w czasie wypieczenia dwóch bochnów chleba, wyklei większą babę w sedesie. Zwycięzca dostawał garść słodkich landrynek.
W wielu zagrodach kufry były pełne landrynek. W zasadzie w każdym domostwie, w którym wiodło się dostatnio, do landrynek nie przywiązywano wielkiej wagi. Niezbyt wiele można był za nie kupić, a do jedzenia niezbyt się nadawały.
W jednej z lepianek, pokrytej strzechą, gdzie niczego nie brakowało, żył chłop, który jak kot, chodził własnymi drogami. Sedes odwiedzał tylko wtedy, gdy jego trzewia były pełne. Był zajęty swoim życiem i nie przywiązywał wagi czy komuś odbiera landrynki lub czy je w ogóle dostał.
Król sedesów wpadł we wściekłość. Nakazał chłopu szukać takiego sedesu, do którego nie wypróżnili się biedniejsi poddani, którzy potrzebowali landrynek. Rozpostarł również parasol ochronny nad bogaczami, których spichlerze pękały w szwach od ilości landrynek. Rozsądny chłop stwierdził, że nie ma zamiaru marnować swojego czasu na wędrowanie po osadach i szukanie wolnego sedesu. Wypróżnia się tylko trzy razy – o świcie, w południe i gdy już zmierzcha. Skupia się na swojej pracy i swoim życiu. Nie będzie się przejmował losem garstki, która walczy o landrynki przez cały dzień. Nie można mieć wszystkiego w życiu i nie zawsze się wygrywa, najważniejsze jest, żeby brnąć do celu, jak to robił mądry chłop.
Król aż się zagotował ze złości. Zaczął rwać swoje włosy z głowy, zaczął wymyślać jakieś intrygi, napluł na chłopa i powiedział, że skoro tak, to nie spocznie nigdy w swoim wysiłku i będzie się mścić na chłopie. Zrobi wszystko, żeby ten już nigdy nie dostał landrynek. Będzie jadł kiszone ogórki, zapijał je kefirem i gdy chłop już skończy swoje sprawy w sedesie, król ulepi w nim większą babę.
Następnego ranka, chłop wstał, jak co dzień, udał się do najbliższego sedesu z puli sedesów, które wytypował król do srania w opór dla ludu, ulepił babę i poszedł w swoją stronę, nawet nie sprawdzając na tablicy ogłoszeń czy wygrał landrynki.
Król nie odpuści, będzie się mścił, lecz jego zemsta nie zrobi wrażenia na chłopie, który nie potrzebuje landrynek, jednak musi się wypróżniać, póki jego żywot się nie skończy.
Ta bajka nie ma morału. Jest zbyt gówniana, żeby się nią zajmować.