3 dni do dnia trzytysięcznego!

Day 2,997, 13:50 Published in Poland Poland by qnkaj69

Ostatnio zabrało mi się na wspominanie nerdowskich gier z różnych czasów i prócz ogejma, na którego zmarnowałem ten czas, który dzieciaki powinny marnować na granie w nogę razem z rówieśnikami, przypomniałem sobie te dni zarwane na IRCu i siedzenia w dziwnych porach, żeby zrobić Battle Hero. Przypomniałem sobie, jak pisałem raporty z tego, co dzieje się na eFilipinach, jak próbowałem się łapać, orientować w polityce, tworzyć esporty, pisałem jakieś tam wywiady. Masa wspomnień, postanowiłem się zalogować.

Znajomy nick prezydentem - super! I to jeszcze z mojej partii (w której jestem od zawsze!), a przecież, jak ostatnio tu byłem - z 1000 dni temu, to staliśmy jako 5. czy 6. partia w kraju. A dzisiaj, z tego, co zaobserwowałem, jesteśmy pierwsi. Super!

Za trzy dni stuknie dzień 3.000. Niesamowita rocznica! Nie o tym jednak chcę pisać. Gdyby nie to, że wszedłem na artykuł Kaligora, który akurat wyświetlił się w topce, pewnie w ogóle bym nie zostawił śladu po sobie i nikt by nie zauważył, że wszedłem, dwukliknąłem i zniknę znowu, być może do jutra, a może na kolejne 1000 dni.

Kaligor jest troszkę młodszy ode mnie, ale z tego, co widzę, gra aktywniej. Jego teza jest taka, że Erepublik się kończy i to kazało mi napisać! Bo Erepublik kończy się od zawsze, tutaj od zawsze wieje nudą, nowi gracze nie mają nic do roboty, każdy próbuje ich ściągnąć, w gazetach od zawsze są cycki i żarty o Rumunach, od zawsze są te same partie i narzekania, że ktoś kupił golda albo jakiś kraj założył boty. Erepublik przeżył kilka dużych zmian, z których jedne niszczyły grę, inne ją urozmaicały, ale tłumaczenia wciąż pozostawiają wiele do życzenia, a zadania są głupie. Każda 9:00 rozpoczyna nowy dzień, a i pewnie zdjęcia cycków od 3000 dni wciąż krążą te same, a Wy wszystkie już widzieliście.

Dobra, ci, którzy dotrwali do końca, mają w nagrodę śmieszkowego sucharka:
Noe zapakował wszystkie zwierzęta na arkę i wypłynął w rejs. Rozpoczęła się ogromna burza, w środku nocy nagle Noe słyszy stukanie do drzwi swojej kajuty. „Kto to może być? Przecież jestem tu sam ze zwierzętami. To na pewno wiatr” – pomyślał. Położył się, ale po chwili znowu słyszy stukanie. "Niemożliwe, żeby ktoś w tę burzę przeżył i ukrył się na mojej arce. To pewnie tylko pioruny.” Ale po paru minutach znowu słyszy wyraźne stukanie.
Poirytowany podchodzi do drzwi kajuty i pyta:
- Kto tam?
- Hipopotam.


Ave!