Jak żyć Panie Prezydencie? - czyli LP, dofy i inne

Day 1,495, 11:14 Published in Poland Poland by Siewca wiatru

Witam,
minęło już sporo czasu od mojego pierwszego i zarazem ostatniego jak dotąd artu. Przez te trzy miesiące byłem dwuklikiem, kilkuklikiem i częściowo również no-klikiem. Konto też zmieniało właścicieli. Kiedy budziłem się kilka dni temu nie sądziłem, że znów zacznę grać, że wbije 2.5kk dmg w jednej kampanii i w końcu, że znów wrócę na znienawidzony przez wszystkich stołek w MON.
A jednak - eżycie po raz kolejny mnie zaskoczyło.

Spis treści:
- LP - podziękowania i krytyka
- dofy - czy i jeśli tak to ile?
- koksy
- WP


Zaczynając od wydarzenia, które byłoby na ustach wszystkich gdyby nie Święta - bitwa o LP. Jaki był rezultat i dlaczego wszyscy wiedzą, więc nad tym się rozwodził specjalnie nie będę. Nasze "bliźniaki" wbiły epicką ilość influ i tego nie przeskoczymy.
W tej części arta chciałbym przede wszystkim podziękować wszystkim ePolakom, którzy bili tam gdzie trzeba i wtedy kiedy trzeba. Oczywiście najbardziej widoczne były nasze tanki (zwłaszcza w odniesieniu do poprzedniego, delikatnie niepochlebnego dla Was artykułu serdecznie Wam dziękuję i cieszę się, że byliście z nami.
Dziękuję również wszystkim tym, którzy wyciągali bazooki i batoniki i wbijali swoje rekordy dmg w tej kluczowej dla nas bitwie. Może nie wszystkich Was było widać w topkach, ale wiem, że tam biliście i wbijaliście tyle ile mogliście. Chwała Wam za to!
Niestety, nie obejdzie się również bez krytyki. Przede wszystkim krytyka będzie skierowana w stronę ONE i tego jak ów sojusz wygląda od środka.
Mam wrażenie, że ONE to zupełnie luźna grupa państw, z których każde ciągnie przysłowiową przykrótką kołdrę w swoją stronę. Przez ostatnie dwa dni nie widziałem nikogo, kto by tym wszystkim dowodził, kto by nad tym myślał. Doskonałym przykładem był fakt bicia ONE u Węgrów, gdy oni mieli jeszcze ok. 9 godzin do zakończenia bitwy, podczas gdy nam, brakowało 2 godzin do zamknięcia LP. W żaden sposób nie dało się wyprosić pomocy od nich. Nie wiem z jakiego powodu, ale nikt nawet nie pomyślał, że przecież zostanie 7 godzin, w ciągu których my też bylibyśmy odciążeni i moglibyśmy wspomóc Hunów.
I tutaj mały apel do Khere i przyszłego prezia. Albo postarajcie się zwiększyć znaczenie Polski w ONE, albo pomyślcie nad nowym sojuszem, ale takim, który będzie centralnie zarządzany przez jedną max 5 osób. W tym momencie ONE przypomina mi trochę przeciąganie rzepki w Familiadzie.


DOFY
Część z Was (może nawet większość) nie pamięta V1 erepa i stosunków jakie panowały wtedy na linii MON - PGB. Ci, którzy pamiętają mogą pominąć kolejny paragraf 😉
W v1 niemalże nie istniało pojęcie dofów. Dofinansowaniami były chlebki, przy ważniejszych bitwach broń q1, przy mega ważnych - broń q5. Aczkolwiek ku-piątki były dosłownie raz do roku. Każdy bił za tyle na ile było go stać i nie było jęczenia.
Jakimś cudem ominął mnie moment, w którym MON i ePolska ogólnie zaczęły płacić za każdą jedną mini. Pytanie brzmi - jaki jest cel tak rozbuchanego systemu socjalnego? Pamiętajmy - każdy obywatel jest w stanie zapewnić sobie minimum 400 wella dziennie za darmo z firm, które otrzymał od Platfusa. Nie będę liczył ile to może dać influ, bo po prawdzie nawet nie wiem jak się do tego zabrać. Oczywiście, ilość zbiórek dziennie i ilość wymaganych od PGB killi, a zatem potrzebnego wella jest znacznie wyższa niż 400. Mimo to, skoro większość członków PGB pracuje w oddziałowych firmach (tak przynajmniej jest w RCA) i dostaje tanki za pracę, to wydaje mi się, że kolejne dofinansowywanie takich graczy (a w zasadzie finansowanie, bo przecież niejednokrotnie okazuje się, że wielu graczy zarabia jeszcze na dofach) jest zbędne. A jeśli już tak bardzo chcecie, żeby Państwo płaciło to wydaje mi się, że konieczny jest dof regresywny i nowe wyliczenia do niego.
ePolska była jeszcze niedawno bogatym krajem. Nagle dowiadujemy się, że zasoby się niemalże skończyły. Może warto zastanowić się czy lepszym rozwiązaniem jest dofowanie każdej pojedynczej zbiórki, czy też lepsze byłoby konkretne dofowanie zbiórek naprawdę ważnych?
Poza tym, oczywistym jest, że gdyby sojusz, w którym jesteśmy był zorganizowany lepiej przez jego dowódców, mogłoby się okazać, że tak naprawdę nie jest potrzebne nam dużo więcej niż te 400 wella na dzień.
Ktoś zapyta: "A co z nowymi graczami i ich rozwojem?". Doskonałym rozwiązaniem tego problemu wydaje się być Fundacja Pomocy eDzieciom, która, jak mniemam, funkcjonuje dalej. Gdybyśmy zlikwidowali dofy dla PGB i koksów, część zaoszczędzonych pieniędzy można by przeznaczać na dofinansowywanie najmłodszych graczy i pomoc w ich rozwoju.


KOKSY
Wydawałoby się, sądząc po samej nazwie tej "Specjalnej Grupy pod rozkazami MON", że będą to ludzie z wysokim progiem hita q5(6?). Okazuje się jednak, że wystarczy hit 2k z q5 by do nich dołączyć. Pytam więc - czy 2k z q5 to koks? Wydawać by się mogło, że jeśli rzeczywiście chcemy mieć "elitarną" grupę bojową pod rozkazami MONa, która będzie miała prawdziwy i istotny wpływ na przebieg bitew, należałoby podnieść próg hita do przynajmniej 4k z q5, natomiast osoby z niższym hitem odesłać do PGB, których i tak jest multum. Moim zdaniem grupa "Koksy" powinna być swego rodzaju odpowiednikiem dawnej grupy tanków. Powinna to być zbieranina ludzi, którzy dysponują możliwością wbicia kilkuset tysięcy dmg na chlebkowym. I taka grupę opłacałoby się dofinansowywać.

WP
Wojsko Polskie jest grupą, która w dużym stopniu finansuje sama siebie. Jest to o tyle korzystne, że daje możliwość skorzystania z ich dużego potencjału praktycznie w każdej chwili za niewielki koszt. Skoro więc jest to grupa, która jak sama jej nazwa wskazuje powinna wchodzić w część budżetu narodowego, a jednocześnie jest ona najtańsza, to wydawać by się mogło, że zlikwidowanie dofów dla PGB stworzyłoby niejako zachętę do przenosin do WP, które jednak finansowane do pewnego stopnia byłoby nadal. Pytanie oczywiście jak wpłynęłoby to na potencjał PGB, które w tej chwili dysponują największą sumą dmg jaki możemy zadać.

Być może znów włożę kij w mrowisko, ale liczę na to, że być może ktoś się zastanowi nad moją pisaniną. Być może komuś uda się pokonać własną i innych pazerność i stwierdzi, że rzeczywiście nie musi zarabiać na dofach. Food for thought...

Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy walczyli w LP. Jeszcze im pokażemy! 🙂