Witaj (z powrotem) e-Polsko (przynajmniej na jakiś czas)

Day 2,650, 13:20 Published in Poland Poland by WujekRemo

Powitał!

Na wstępie wyjaśnienie: w końcu i mnie dopadła komentowa misja Plato, stąd ten artykuł. Zatem, wicie, rozumicie - 25 komentów mile widziane.

Introit

Nie lubię pisać o niczym, ale tym razem muszę. Muszę, bo mój erepowy ogar (o ile taki w ogóle kiedykolwiek istniał) w ostatnich tygodniach spektakularnie zdechł za przyczyną RL. Otóż, hajs się Wujkowi nie zgadza, a wobec nieprzejednanej postawy szefa co do jakichkolwiek podwyżek, Wujek podjął drugą pracę. W efekcie, pracuję od trzech tygodni po 14 godzin (i to się nieprędko zmieni) i ledwie znajduję czas i chęci na log in -> work -> train -> get reward. Ostatnie, co zdążyłem odnotować, to fakt wyboru na CP niejakiego VV, czyli mojego dobrego funfla z bojówki, a także z rządu w jednym z klonów. Ciekawostka, ten wybór, ale do tego wrócę za chwilę. Najpierw rozliczenie z (nie tak dawną) przeszłością.

Confessio

Zatem, wróciłem. I oto jestem, w nowym dużo bliższym sercu avatarze, z markerem na mapie dokładnie tam, gdzie bym chciał i obywatelstwem, które mi jak najbardziej odpowiada.
Ruszyłem parę tygodni temu na emigrację z powodów trochę odmiennych, niż te, zazwyczaj przyświecające eRepowym emigrantom. Nie wkurzyli mnie (aż tak) rządzący, nie wyruszyłem za zarobkiem. Zmęczyła mnie atmosfera, przesycona tym, co Ziemkiewicz określił "polactwem". O ile w RL tego nie przeskoczę (emigracja w RL wiąże się ze zbyt dużymi wyrzeczeniami), o tyle w eRepach to tylko parę kliknięć. Wyjechałem, wystąpiłem o chorwackiego obka, dostałem od ręki. Przed wyjazdem zobowiązałem się, że nie będę się wpierniczał do spraw epolskich, pokuty dotrzymałem, nie proszę o rozgrzeszenie.
Teraz zaś - nie wracam jako skruszony Crolak, bo ani nie jestem skruszony, ani nie zapracowałem na miano Crolaka (tak, w odróżnieniu od mainstreamu uważam, że bycie Crolakiem to swego rodzaju kozactwo, na które nie każdego stać i trzeba to sobie wypracować.). Wyjechałem, by odpocząć od e-Polski. Wytrzymałem niecałe dwa miesiące. Ale odpocząłem. I wracam, jako ktoś, kto po emigracji nie ma sobie nic do zarzucenia (pozdro Mizeroi!). Ostrzegałem, że prawdopodobnie wrócę, więc nie miejcie pretensji.

Reflexio

Nachodzą mnie przy tym przemyślenia, które doprowadzają mnie do punktu, w którym należy stwierdzić, że zarówno w RL (o czym wiedziałem), jak i w eRepach (co stanowi dla mnie nowość i zdumiewające odkrycie) nie nadaję się na emigranta. Otóż: nie potrafię na dłużej odnaleźć się na obczyźnie. I dotyczy to zarówno RL, jak i eRepów. Nie wytrzymałem dłużej, niż 4 lata w Holandii w RL i nie wytrzymałem dłużej, niż półtora miesiąca w e-Chorwacji w eRepach. Wniosek? Chyba jednak istnieje sort ludzi, którzy – pomimo realnych lepszych perspektyw „gdzie indziej” czują się dobrze i na miejscu jedynie „tu”. Najwyraźniej do nich należę. I chyba dobrze mi z tym, nawet, jeśli muszę brać drugą pracę i zapieprzać po 14 godzin.

Digressio

Wspomniałem o wyborze VV na CP. Abstrahując od tego, że w jednym z klonów byłem MONem w rządzie CP Victorskiego, które to doświadczenie dało mi pewność, że gość da sobie radę, urzekła mnie ta cała sraczka dotychczas rządzących wobec zagrożenia, obudzonego nawet nie z dwukliku, ale z totalnego zmartwychwstania... Jak wspomniałem, przez ostatnie tygodnie nie miałem czasu śledzić na bieżąco erepów, żałuję, buźka, sorry.
Wydawało mi się, że sprawa rządów w ePl jest jasna: nikomu się nie chce, nikt się nie podejmie, a jeśli ktoś się podejmie, to chwała mu i pomniki od metropolii po wioski. I odnoszę wrażenie, że tak właśnie było, dopóki nie objawił się światu zmartwychwstaniec VV. Bo w momencie, w którym się pojawił, zaczęła się gównoburza ze strony dotychczas rządzących. Prywatnie, z perspektywy wówczas e-chorwata: obserwowałem.
A kedy tak sobie patrzyłem z chorwackiej perspektywy, zaciekawił mnie wynik wyborów w ePolsce. Przypomniały mi się sytuacje z RL: „Nie lubię partii X, ale głosuję w zasadzie przeciw rządzącej partii Y, której nie lubię bardziej”. I tu, szanowni Państwo, mieliśmy ten sam mechanizm: nie tyle „za”, co „przeciw”. To, że te wybory wygrał dość wyraźnie VV, to nie efekt superskutecznej kampanii prezydenckiej , a jedynie efekt kampanii VV vs zmęczenie materiału dotychczasową e-polską polityką. Dlatego nie ogarniam, kiedy ktoś wtopiony po uszy w dotychczasową politykę wstępuje w szranki i oczekuje raportów bojowych.

Conclusio

Cóż, jak wspomniałem: pracuję po 14 i over godzin, to się za szybko nie zmieni, zatem nie będę być może miał czasu, albo ochoty na logowanie się do eRepów, więc, prawdopodobnie, wkrótce mój e-citizen zdechnie. Ale – zgodnie z moją RL filozofią: „Żyć wszędzie, umierać w domu”, zdechnie w Great Poland. 🙂

Nieśmiało dogorywając
ściskam mocno
WujekRemo

P.S.: Komenty bardzo mile widziane, bo misja Plato. Voty, suby i endorsy misją niewymagane, ale równie mile widziane. I paenitet za kulawą łacinę z google.translate.