Skandale, afery, przekręty - kulisy pracy w MON?

Day 1,384, 13:22 Published in Poland Poland by Ravdir



Wraz z końcem kadencji, w naturalny sposób nadszedł czas podsumowań. Być może niebawem Rzecznik Rządu uraczy nas przepełnionym uśmiechem artykułem, z którego dowiemy się także kto jest najpiękniejszy oraz najsilniejszy, lecz poza tym, przedstawione zostaną w nim suche fakty. Ja sięgnę również do tych, które nie są aż tak oczywiste, choć być może spodziewane. Zaznaczam od razu, że głównym założeniem jest wyprowadzić z błędu tę cześć społeczeństwa, która owczym pędem wykrzykuje hasła o nieudolności resortu Obrony Narodowej. Rozumiem, że wynika to z chęci zaistnienia lub braku sympatii do partii, z której wywodzi się ustępujący prezydent, ale proponowałbym zachować umiar, zwłaszcza, że tak naprawdę…Ministerstwo wykonywało postawione przed nim zadania najlepiej, jak było to możliwe w danej sytuacji.



Kadencję można podzielić na trzy części, rozłożone pomiędzy zmianami na stanowisku głównego Ministra. W każdym z tych okresów przyświecał nam jeden cel główny, narzucony od samego początku, polegający na realizacji planu odziedziczonego po poprzedniej ekipie rządzącej. Chodzi oczywiście o uzyskanie granicy z Chorwacją, a następnie atak na ten kraj. Te około dziesięciodniowe rozdziały różniły nie mniej ważne działania związane z bieżącymi problemami. I tak w części pierwszej priorytetem było odzyskanie surowców, w drugiej ich utrzymanie, w trzeciej zaś na pierwszym miejscu była pomoc sojusznikom, którzy wpadli w poważne tarapaty.



Część I

Tu miało nie być żadnych problemów. Dwa szybkie NE, które miały sprawić, że ponownie znajdziemy się w posiadaniu niemal wszystkich surowców. Przez nieporozumienie, które zaszło w kongresie, zasoby dostarczone zostały hurtem, lecz później przez podbicie Holandii jako pierwszej, nie zaś stopniowo, poprzez podbicie w pierwszej kolejności Niemiec. Ale to nie szkodzi. Po kilku dniach dostęp do większości surowców został bez większych przeszkód zapewniony. Jednak już tu niezadowolenie społeczeństwa wzbudziła drażliwa wówczas ze względu na misje z ograniczeniem czasowym, kwestia NE. Szczegółowo pisałem o tym w poprzednim artykule, więc nie będę się powtarzał. Wspomnę jedynie, że głównym zarzutem wobec rządu było odpalanie bitew z bonusem w zbyt późnych godzinach (21-23). Oskarżającym zależało na bezproblemowym wypełnieniu misji, prezydentowi zaś na utrzymaniu regionów, w których co i raz wybuchały powstania i należało za dnia zabezpieczyć. Po serii zażartych bojów między częścią społeczeństwa a rządem, z odsieczą przybył Plato i przedłużył czas na wykonanie zadań. Niesmak pozostał.
Prezydentowi oberwało się także za to, że przy wyznaczaniu Włochów jako NE, ubiegł go wpuszczony do kongresu przez posła – sprzedawczyka i nieudolnego prezesa partii, Chińczyk. Zarzut kierowany w tym przypadku w stronę yave to niedorzeczność.
Samo wypowiedzenie wojny Włochom zamiast Francuzom również wzbudziło kontrowersje. Żądne ostatnich 20% bonusu społeczeństwo oburzone było posunięciem prezydenta. Prawdopodobnie dostępu do popularnych ‘gumek’ nie mielibyśmy dłużej, gdyby nie niezawodny Romper, który w powstaniu od którego zależało nasze dojście do terenów Chorwackich, zdolny był przestankować w pojedynczej minibitwie wszystkie nasze grupy bojowe. Po tym nieudanym podejściu, prezydent natychmiast zadecydował, że wyjdzie naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa i zajmie się skompletowaniem stu procent dostępnych zasobów.
W międzyczasie rozpętana została, głównie za sprawą gracza Pryq ‘afera’ dotycząca zdobywania medalików RH przez członków rządu. Choć sprawa nie dotyczyła mnie bezpośrednio, powiem tylko, że sam, gdy dostanę lub sam uzyskam informacje na temat możliwości wywołania powstania, od razu z nich korzystam. I nie widzę powodu, dla którego miałbym zrzekać się zdobycia medalu do profilu tylko dlatego, że pełnię funkcję wiceministra. Niejednokrotnie wsparcie powstania w jakimś regionie wymagało pobudki nad ranem lub po prostu wnikliwej obserwacji mapy. Pryqowi zaś życzę, by w najbliższym czasie dołączył medal RH do swojej kolekcji. Może wtedy ten wbity przez prezydenta czy MONa, nie będzie go tak bolał. Dodam, że jeśli mam wiedzę na temat możliwości zdobycia tego medalu, zawsze powiadamiam dowódców grup bojowych.
Podsumowanie:
Na plus
– odzyskanie surowców
Na minus – nieporozumienie na linii rząd-społeczeństwo dotyczące wykonania misji z NE (po wszczęciu alarmu w prasie, błąd został jednak naprawiony i bitwy pojawiały się w łatwo dostępnych porach)




Część II

W tej części, po odejściu SFP, który bardzo dobrze zarządzał ministerstwem dzięki wyjątkowemu zaangażowaniu, a przed przejęciem funkcji przez carllosa, musiałem kilkakrotnie wziąć na siebie działanie ministerstwa, gdyż nawet w najgorętszych momentach, niestety zostawałem sam.
Gdy nie udało nam się dobrać do Chorwacji z terenów Włoskich, podjęto próby ataku ze świeżo podbitej przez nas Francji. Warunkiem było wyzwolenie spod hiszpańskiej kontroli, rdzennie należącego do Francuzów regionu Provence Alpes Azur. Zależało nam na rozwiązaniu tego problemu, zanim jeszcze zamknęłaby się nasza wojna z Francją – moglibyśmy wtedy ruszyć z marszu na Chorwację. Tu właśnie pierwszy raz pojawił się przedstawiony na początku akapitu problem. Tego wieczoru, gdy w Prowansji trwała zacięta walka i zostały wysłane tam wszystkie nasze siły, które niestety z czasem stawały się coraz skromniejsze przy nieustającym tankowaniu drugiej strony, byłem sam. Nieocenioną pomocą okazały się wtedy rady staruszka, który swoim doświadczeniem wsparł mnie w podejmowaniu decyzji dotyczących dysponowania dostępnymi siłami oraz środkami. Całe szczęście, że w najtrudniejszym momencie pojawiła się Sarphea, ponieważ dla jednej osoby do wykonania było zdecydowanie zbyt wiele czynności. Z samym prezydentem kontakt był niestety jedynie telefoniczny, a przekazywane przez niego Ministrowi Spraw Zagranicznych komunikaty ograniczały się do stwierdzenia, że mamy to wygrać. Nie wygraliśmy. Zrobiliśmy wszystko, dla tanków uruchomiliśmy nawet refundację połowy włożonego w walkę golda. Była to niestety kropla w morzu potrzeb wobec tego, co pokazali nam przeciwnicy, z Romperem i Argrobem na czele.
Następnego dnia, wyraźnie rozdrażniony pierwszy z nich, postanowił udowodnić, że Berlin wcale nie jest rdzennie polski. I udało mu się. Tak już ma, że gdy się uprze, osiąga cel. Podczas trwania ostatnich minibitew powstania w BaB, wspomniałem, że być może warto było by wywołać kolejne powstanie samemu, aby nowe nie wybuchło w Saksonii lub Mecklenburgu, skąd byłby tylko jeden krok do odcięcia nas od surowców, które nie są dostępne z naszych rdzennych. Niestety moja sugestia uwzględniona została dopiero w momencie upadku Berlina i nikt nie zdołał nawet przenieść się do odpowiedniego regionu, gdy mieliśmy już na głowie kolejną ciężką bitwę – w Saksonii oczywiście.
Gdy następnego dnia rano podjęliśmy jeszcze próby obrony powstania, wyglądały one raczej rozpaczliwie zważywszy na różnicę w wygranych rundach. Tym razem jednak udało nam się wywołać powstanie w Saxony-Anhalt, które zostało maksymalnie przedłużone i wybronione w czternastej lub piętnastej minibitwie. Po nim niestety wybuchło RW w Mecklenburgu, ale i z nim daliśmy sobie radę. Po tym nastąpiło jeszcze ‘nasze’ RW w North Rhine-Westphalia i nadeszła pora, gdy wojna z Francją trwała już ponad siedem dni i mogliśmy otworzyć kolejną. NE zostało ustawione na Niemcy, gdzie nie bez problemu, ale odzyskaliśmy Saksonię i Berlin. W tym miejscu należy docenić organizację naszych (do niedawna 😉) zachodnich sąsiadów pod wodzą Caroline au Marymont. Sam, już po utracie przez Niemców kongresu (udało nam się ich pozbawić jedynego regionu w którym odbywało się głosowanie), aby przedłużyć tę wojnę, zarządziłem kontrolowane wyzwolenie Saxony-Anhalt. Tak, tę decyzję musiałem podjąć sam, bo nie otrzymałem innych zaleceń i nie byłem poinformowany o dalszych planach, tj. co miało nastąpić po zamknięciu wojny z Niemcami.
Podjęto jednak decyzję, by jeszcze raz spróbować dorwać Chorwację. Można powiedzieć, że dzięki temu było ‘ciekawiej’, lecz dziś już wiemy, że skutki tego posunięcia są raczej mizerne.
W międzyczasie światło dzienne ujrzała nowa afera. Na jaw wyszły ‘specjalne’ zbiórki POG, a w ramach protestu przeciwko nierównemu traktowania grup bojowych, z ekipy MON odeszła Sarphea. W tej sprawie właściwie wszystko zostało powiedziane. Kwestie wypłat zostały prześwietlone i w mojej opinii nikt nie przekroczył uprawnień organizując te zbiórki, zwłaszcza, że jeśli POG otrzymywał za taką walkę dofinansowanie, oznaczało to, że influ było akurat bardzo potrzebne. Sam fakt istnienia takich zbiórek budzi jednak słuszne wątpliwości co do uczciwości ich organizatorów. Z drugiej strony, tego typu ustawione zadania dla silniejszych grup organizowane były również w poprzednich miesiącach. Pomijając fakt, że nie jest to w porządku wobec innych grup, podejrzewam, że tym razem afera stała się tak popularna ze względu na partyjną i bojową przynależność prezydenta.
Po tych wydarzeniach z urlopu wrócił SFP, a krytykowany carllos ustąpił. Pragnę zwrócić uwagę, że w wielu przypadkach krytyka ta była nieuzasadniona, ponieważ aktywność naszego byłego MONa przypadała na wiele godzin każdego dnia, ogarniał on zbiórki zwłaszcza rano, gdy pozostali członkowie ministerstwa nie byli dostępni.
Podsumowanie:
Na plus
- Utrzymanie dostępu do surowców, co w pewnym momencie stało się nie lada wyzwaniem.
Na minus - vMON decydujący o działaniu państwa w najbardziej gorących momentach, afera psująca atmosferę wokół rządu.



Część III

W ostatnim okresie kadencji poza ostateczną próbą osiągnięcia regionów Chorwackich, skupiliśmy się także na obronie sojuszników – Hiszpanii zmagającej się wciąż z USA oraz Serbii, która niestety została pokonana przez zjednoczone siły wrogich sojuszy.
Tak blisko Chorwacji jeszcze nie byliśmy. Po wyzwoleniu Prowansji (za dziesiątym podejściem!) i kolejnym wypowiedzeniu wojny Francji, byliśmy niemal pewni, że wreszcie otworzymy bezpośrednią bitwę przeciw Chorwacji. Niestety, paradoksalnie, prędzej udało by nam się zaatakować przebiegłych Chorwatów, gdybyśmy nie pospieszyli się tak z otwieraniem wojny. Skuteczniejszym posunięciem było by wymazanie Włoch od południa, przez co uzyskalibyśmy granicę z Cro w kilku miejscach i jedno udane powstanie na okupowanych przez nich włoskich terenach nie odcięło by nas trwale od naszego celu. Niestety, zdecydowano, że należy zaatakować zajmowaną przez Chorwację Toskanię z Korsyki. Ta została jednak wyzwolona, zanim mieliśmy taką możliwość, po czym (znów głównie przez Rompera i Argroba) zostaliśmy pozbawieni Korsyki i tracimy kolejne dni na ustawianie Francji jako NE (który to już raz!). I tu błędu nie da się ukryć. Było to posunięcie po prostu nieudane.
Podsumowanie:
Na plus
- tu jest problem.
Na minus - znów zostaliśmy wypędzeni z okolic Chorwacji.



Ostatecznie, z punktu widzenia ePolaka, nie można tej kadencji ocenić jednoznacznie źle. W trudnych czasach trzymamy się najlepiej spośród państw zrzeszonych w ONE. Do znudzenia będę powtarzał – mamy komplet surowców i jest to niezaprzeczalny sukces MON. To ich zdobycie i utrzymanie było naszym priorytetem. Nie można mieć także nikomu za złe dążenia do ataku na Chorwację, bo było to konsekwentne realizowanie założeń, które towarzyszyły nam od początku kadencji.
MON pod względem dysponowania influ i od strony organizacji spisywał się bez zarzutu, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, jak ograniczony był kadrowo. W bitwach dawaliśmy z siebie wszystko, z wypłatami nie zalegaliśmy na jakąś drastyczną skalę – często ograniczał nas brak przelewu z kongresu.



Z mojego punktu widzenia najgorszy był czas między odejściem Sarphei a dołączeniem shoamy. Carllos ogarniający zbiórki we wczesnych porach oraz ja w późniejszych, przy pomocy janka wypłacającego od czasu do czasu dofy to było stanowczo zbyt mało ludzi.
Cieszy mnie, że za swoją pracę zebrałem bardzo wiele pozytywnych opinii, często ze strony osób, po których zupełnie bym się tego nie spodziewał. Utwierdziłem się w przekonaniu, że militaria to moja działka i w tym kierunku powinienem się rozwijać. W tym miesiącu akurat miałem na grę mnóstwo czasu i cieszę się, że swoim działaniem przysłużyłem się nam wszystkim. W przyszłym miesiącu, bez względu na zajmowaną funkcję (MON lub wice) planuję przeprowadzić reformę grupy Koksów, zainteresowani już od pierwszych dni nowej kadencji proszeni są o zgłaszanie się w sprawie rekrutacji 🙂



I na koniec zasadnicze pytanie – czy yave był złym prezydentem? Nie mnie to oceniać, w końcu jako jego podwładny w pewnym stopniu pracowałem na jego wizerunek. Uważam, że nie uniknął wpadek, prawdopodobnie było ich nawet zbyt wiele. Wiem, że przed wystawieniem NE na Chorwację, zignorował sugestie innych, którzy twierdzili, że lepiej najpierw przejść przez Włochy. Mnie samemu poza paroma przypadkami, gdy nie mogłem doprosić się o szybką decyzję, pracowało się z nim zupełnie dobrze. Wśród społeczeństwa przeważa opinia, że kadencja jest nieudana. Warto jednak spróbować nie patrzeć przez pryzmat przynależności partyjnej, lecz trzeźwo ocenić dokonania rządu.



Uważam, że MON, który został skrytykowany chyba na wszelkie możliwe sposoby, uratował tę kadencję. Bo nie można MONu winić za problemy z dostępnością bitew z NE. Nie można także MONu winić za nieudolne wystawianie ustaw.
MON jest odpowiedzialne za dysponowanie influ grup bojowych oraz pozostałych podległych ministerstwu jednostek, a co za tym idzie – obronę i pozyskiwanie nowych własnych regionów i pomoc sojusznikom. Ministerstwo przy większym lub mniejszym udziale jego poszczególnych członków ze swoich zadań wywiązało się bez większych zastrzeżeń. Żołnierze na pewno potwierdzą, że w ostatnich dniach dla Serbii i Hiszpanii władowaliśmy wspólnie grube miliony influ, zachowując przy tym bezpieczną sytuację we wszystkich powstaniach.
Takie były nasze zadania i się z nich wywiązaliśmy. W tym artykule ze szczegółami przedstawiłem wam przebieg kadencji z mojego punktu widzenia, byście wiedzieli, jak wyglądało to z drugiej strony.
Musicie wybaczyć, że artykuł jest aż tak obszerny. Mam także nadzieję, że udało mi się uniknąć przekombinowanych zdań i wszelkich innych błędów.



PS Jak dostanę zapis zbiórki z pulse, od razu wypłacę za nią dofa 🙂 Jeśli zapis nie istnieje, proponuję usiąść i pogadać na temat możliwości rozwiązania tej sprawy.