O Szwecji ostatecznie i wyczerpująco

Day 1,542, 14:51 Published in Poland Poland by Ravdir


Czując się w znacznej mierze odpowiedzialnym za dyplomatyczne niesnaski między Polską a Szwecją, chciałbym przybliżyć wam tę sytuację. Jeszcze wczoraj byłem na Szwedów wściekły. Dziś postanowiłem swoją wiedzę w tej sprawie zweryfikować. Sięgnąłem do różnych źródeł i podzielę się z wami argumentami płynącymi z obydwu stron.



Ale na początek historyjka.
Niejednokrotnie jako fakt przemawiający za tym, że Szwedzi właściwie bez bólu powinni nam udostępnić regiony, przytaczałem wynajem regionów Bułgarii przez Rosję. Wiadomo, Rosja jeśli chodzi o influ, ma w skali całego sojuszu raczej skromne zasoby, czego nie można powiedzieć o Bułgarii, która w znacznej mierze stanowi obecnie o sile TEDENu (być może do czasu, ale nie o tym teraz mowa).
Bułgarów w Rosyjskich bitwach widać nadzwyczaj często. Wiem, bo od kiedy prowadzimy wojnę z Rosją, obserwuję to uważnie. W każdej Rosyjskiej bitwie, lwią część obrażeń zadają Bułgarzy.



Jako, że działalność w ramach jednego sojuszu zobowiązuje do wzajemnej pomocy, w obliczu takiego wsparcia, Rosjanie powinni czuć się zobligowani do działań na korzyść Bułgarii. Mapa wskazuje, że przyczyniają się do tego w znaczącym stopniu, udostępniając regiony z surowcami, których Bułgarom brakuje (ci dodatkowo mają do nich dostęp przez Ukrainę...)!
I tu kończy się bajka o wspaniałej, bezinteresownej, wzajemnej pomocy. Rosja pobiera bowiem od Bułgarii opłatę w wysokości 150 GOLD miesięcznie.
Tego już nie rozumiem. Podobnie jak tego, dlaczego Szwedzkie społeczeństwo tak jednoznacznie oceniło pomysł udostępnienia regionów Polsce. Sytuacja między Rosją a Bułgarią sprowadziła mnie jednak na ziemię i uświadomiła, że nawet przy najlepszych stosunkach między krajami, ludzie spróbują zbić interes wszędzie, gdzie się da. Dlatego i wobec Szwecji, nie powinniśmy być tak surowi.



Już na początku kampanii Rosyjskiej spotkałem się z reakcją zupełnie odmienną od oczekiwanej. W swej próżności, jako przywódca ePolski, czułem się jak wybawiciel porzucający własne interesy, by ruszyć na odsiecz znajdującemu się pod okupacją sojusznikowi. Jakież było moje zdziwienie, gdy zorientowałem się, że zarówno Szwedzcy liderzy jak i zwyczajni obywatele zdawali się pytać jedynie "dlaczego tak późno?!".
Ano dlatego, że Polska jest od Szwecji wielokrotnie większa, a co za tym idzie, ma większe potrzeby, które należy nawet dla dobra całego sojuszu, zaspokoić choćby częściowo, jak najszybciej.



Gdy tylko koniuszek Półwyspu Skandynawskiego się zaróżowił, zapytałem Szwedzkiego prezydenta, czy nie można by rozważyć opcji użyczenia nam regionów, byśmy mieli ostatni brakujący surowiec do produkcji żywności. Wyraził on pewne wątpliwości, informując mnie, że kongres pewnie tego nie przełknie, ale z sympatii do nas postara się pociągnąć za odpowiednie sznurki.



Na tym etapie zaczęła już zawodzić komunikacja. Polska do samego końca, czyli do utraty Smaland, nie dostała jednoznacznie odmownej, oficjalnej odpowiedzi. Mam zapewnienie, że odbyła się dyskusja na poziomie rządu oraz kongresu. Wygląda jednak za to, że społeczeństwo rozpamiętujące "kradzież regionów" przez Mańka, podjęło decyzję za władze.

Sama kwestia sierpniowej "kradzieży" jest dość interesująca. Pamiętacie aferę z medalikami RH dla rządu i przyjaciół? Oddawano wtedy niemieckie regiony, by utorować Szwecji drogę do surowców. Biedaczyska jednak nie zdołali uporać się ze stojącą im na drodze Danią, a że Polska miała z Niemcami otwartą wojnę, skasowaliśmy ich i układ ze Szwecją szlag trafił.

Przyznam, że i tym razem byłem dość zaskoczony. Byłem przekonany, że wypożyczenie terytoriów będzie formalnością. Pomoc za pomoc - dla mnie jest to istota sojuszu. My dajemy influ, oni pomagają nam rozkręcić gospodarkę. Wydawało mi się to uczciwe.



Tym większe było moje zdumienie negatywną reakcją, gdy przypomniałem sobie o tym, że Szwecja udostępnia region Finlandii (kraj EDEN). W tym momencie sytuacja wydała mi się już skrajnie nielogiczna i uznałem Szwedów za bardzo trudnych partnerów. Dziś odrobiłem lekcje w tej sprawie.



Umowa o wynajem regionu Jamtland Harjedalen pochodzi z okresu, gdy Szwecja zmagała się z wyniszczającymi atakami Finów. Obecnie pojawiają się głosy, że należy układ zakończyć, ponieważ nie ma realnego zagrożenia ze strony Finlandii i sprawa powinna zostać omówiona w najbliższym czasie.



Nie chcę Szwedów usprawiedliwiać, bo wiele rzeczy w ich postępowaniu mi nie pasowało. Mając z nimi więcej do czynienia, odniosłem nawet wrażenie, że pamiętna rozmowa paru Szwedów z Tejku i LeoVince wcale nie musiała być tak żartobliwa, jak to oficjalnie później przedstawiono.

Faktem jest jednak, że jeśli Szwedzi są na tyle dumni, że nie mają zamiaru udostępniać nam swoich rdzennych, musimy to uszanować. Trudno zaradzić temu, że postrzeganie idei sojuszu przez nas i przez nich jest nieco odmienne. Różnic można dopatrywać się w ogromnej dysproporcji jeśli chodzi o liczbę graczy oraz potencjał militarny obydwu krajów. My uważamy, że nam coś się należy za pomoc, oni pragną za wszelką cenę zachować niezależność, by nie stać się niczyją marionetką. Nie bez znaczenia jest także zwyczajna narodowa mentalność.

Szwecja mogła pozwolić nam na zatrzymanie Scanii i Smaland, ale nie musiała. A my w takim wypadku, nie mamy prawa postąpić wbrew ich woli. Kosztuje nas to jeden bonusik, ale przecież mamy teraz większe problemy.
Szkoda, że ta sprawa stała się tak istotnym tematem, bo wielu nieprzyjemnych sytuacji można było uniknąć.


"Niech sobie sami wezmą..."

Zaznaczam, że powyższy artykuł przedstawia moje prywatne poglądy. Zwłaszcza ten o obowiązku wzajemnej pomocy w ramach sojuszu, dla mnie naturalny, komuś może wydać się kontrowersyjny. Opowiedziałem wszystko co wiem o tej sprawie i liczę na to, że komentarze pod artykułem będą już ostatnim miejscem, w którym ten temat zostanie w naszych mediach poruszony. Dla dobra naszego i sojuszu.

Nie bijcie Szwedów! 🙂