Dlaczego gra się w gry albo o dopaminie i rzeczywistości
MuttleyTD
Cześć. Po artykule powitalnym czas na kolejny. Do jego napisania zainspirowała mnie erepowa smerfetka (i jeszcze COŚ). W międzyczasie jeden Pan, z całą pewnością niezależnie i bez taniego zżynania, utworzył publikację w podobnym temacie. Ponieważ po dwóch przeważnie następuje trzy, najmniejsza okrągła liczba, czas na mój kamyczek do Farmy za 1500 PLNów (albo moje dwa grosze! ktoś pamięta?).
Dlaczego się gra się.
W zdecydowanej większości jesteśmy tutaj ludźmi... /Zanim przejdę dalej, zaznaczam że jestem Polakiem i tym samym znam się na polityce, medycynie, psychologii, mechanice samochodowej, a fascynacja płcią przeciwną w cale nie odbiera mi rozumu./ Jako tacy jesteśmy obarczeni potrzebą satysfakcji i szczęścia. Poza kwestiami duchowymi wymienione odczucia dostarczane są zwykłą, siermiężną, podłą chemią (emocyjki), odbieraną przez receptory zlokalizowane w naszym mózgu.
Jednym ze środków pobudzających wspomniane receptory jest dopamina. Będę się nią posługiwał dla uproszczenia sprawy, w końcu naprawdę się na tym znam ale nie chciałbym nikogo zanudzać (a artykuł jest po polsku i jasne, że wszyscy już to wiemy).
Jeśli kiedykolwiek spędziłeś całą noc przed kompem grając w grę (Tomb Raider!); jeśli koleżanka powiedziała ci że to jest ładne auto, a wcale nie było, ale zapragnąłeś takie mieć; gol w meczu i ten drugi gol nie w meczu; koka, hera, amfa i, o zgrozo, nikotyna. To było to. Do twojego mózgu uwolniły się odpowiednie hormony.
Gramy bo chcemy odczuć satysfakcję. I jak to w byciu ludziem bywa, czyhają na nas niebezpieczeństwa których powinniśmy mieć świadomość.
Łatwe przyjemności.
Czy wiesz, że im częściej dostarczasz sobie łatwych przyjemności i satysfakcji tym słabiej je odczuwasz? Powodem jest prosty mechanizm wypracowany ewolucyjnie. Gdybyś mógł się ciągle i łatwo zaspokajać, zwyczajnie umarłbyś z głodu albo przemęczenia.
Nie jest to dobrym pomysłem. Wspomniany mechanizm powoduje, że receptory szczęścia albo zanikają, albo są bardziej odporne na chemię produkowaną przez nasz organizm. W pewnym momencie możesz poczuć, że nic Cię nie cieszy. Cóż, wiem jak to brzmi, ale zalecane jest coś, co w naszej kulturze nazywa się postem i wstrzemięźliwością. Głowa z czasem się resetuje. Pozostanie na drodze wzmacniania prowadzi do zwyczajnego popieprzenia i skaryfikacji twarzy . Ale nie o tym.
No to czemu grać.
Rzeczywistość gier jest rzeczywistością wirtualną. Gdzieś tam jest świat. Kiedyś przeczytałem słowa, które bardzo do mnie przemówiły. Brzmiały: „Jedyną rzeczywistością jest bliźni”. Nie było to w warunkach kaznodziejskich. Ot, luźne słowa, wypowiedziane akurat z jajem, które padły na jakiś grunt. Ja wiem, że to nie jest twierdzenie ani ścisłe ani zupełne. Jest za to nad wyraz użyteczne.
Uważam, że jedynym sensownym celem angażowania się w gry społecznościowe, pomijam satysfakcję, jest budowanie relacji. Gra nie powinna być ucieczką (ojej, napisałem takie coś). Jeśli jesteś nowym graczem to posłuchaj! Jeśli grasz już jakiś czas, przemyśl. Masz możliwość poznania dziesiątek ludzi. W ramach misji prasowych opublikuj coś o sobie, może ktoś ma podobne zainteresowania, może znajdzie się ktoś do zwyczajnej pogaduchy. Może w Hiszpanii są Hiszpanie i Hiszpanki, gra daje możliwość poznania ludzi z całego świata. Ksenofobicznie odradzam Egipcjan, Saudów i innych z okolicy… A, i Rumónów, ich kobiety w wieku 30 lat mają wąsy (będzie report?), jednak nadal zapewne bywają cudowne umią (!) przygotować bigos (na takie co nie potrafią szkoda czasu).
Na koniec.
Nie chciałem pisać o przyczynach grania w grę (Tomb Raider!), czyli chęci rywalizacji, dominacji, zajęcia się czymś itd. bo artykuł skończyłby się na tym zdaniu. A skoro ktoś chce to czytać, to ja muszę go szanować i coś dostarczyć. Bo piszę nie dlatego że muszę, ale dlatego że chcę.
W związku z powyższym słowotokiem zapraszam do autoprezentacji. W komentarzach lub własnych artykułach (to drugie szczególnie dla nowych graczy). Ja ze swojej strony chciałbym utworzyć tutaj listę chętnych, którzy z radością przyjmą zaproszenie do znajomych od osób realizujących odpowiednią misję. Graczu, jeśli zaprosisz kogoś z listy poniżej, napisz mu coś o sobie albo wyślij linka do artykułu powitalnego! Człowieku chętny, przygotuj coś o sobie, abym mógł umieścić przy twoim nicku linka, za pomocą którego nowy gracz dowie się czegoś o Tobie i podejmie decyzję! Pomyślałem, że można zgłaszać nie tylko siebie, ale i innych- postaram się propozycje potraktować poważnie i osobiście odezwać się do wskazanych osób z pytaniem.
I jeszcze bardzo proszę o zamieszczenie adnotacji: „Panna” w przypadku Panien i „Pani” w przypadku Pań (o ile to tutaj możliwe), wtedy będą to pierwsze miejsca na liście.
Chwilowo nie jesteśmy zwierzętami, nie będzie kusych obrazków.
Lista:
1. pomoor
Lubi placki, twierdzi że w ePolsce jest sporo Hiszpanów. Rusycyzuje.
"lubie placki"
pomoor
Comments
Ciekawe, czy się uda.
Przepraszam za styl, taki dzień.
Wow, ściana tekstu.
TL😉R. 🙂
czułem że będzie koment o tej treści 🙂, i nawet miałem o tym napisać- tak wiesz, następne dwa zdania
Że też Ci się chciało!!!
"odpowiednia misja" wymaga zdaje się setki znajomych. Gdzieś czytałem, że na sensownym poziomie jesteśmy w stanie mieć relacje z około trzydziestką. Także to całe zapraszanie to masówka i prawdziwych znajomości z tego nie będzie.
Jest tak jak mówisz, około trzydziestka. Dlatego napisałem o osobach chętnych przyjąć zaproszenie, żeby nie była to masówka i zapraszanie zombiaków i multi, ale jacyś konkretni ludzie z gry.
Po ślubie nie możesz już utrzymywać kontaktów z innymi kobietami, więc zostaje 15.
Niezły tekst, polecam. Ja mam charakter raczej introwertyka, więc raczej nie zagaduje. Co do przyjmowania zaproszeń, raczej nie przyjmuje zaproszeń od konkretnych no-name-ów.
Czyli osób z ledwie paromiesięcznym stażem którzy nigdy nie wypowiadali się na shout/w komentarzach, a nawet nie poświęcili chwili by ustawić sobie jakiś awatar.
123
++
🙂
hohoho
cze
+1
Dlaczego erep był kiedyś taką fajną grą? No właśnie z powodu innych ludzi. Z tego też powodu ciągle tu jeszcze jesteśmy - bo szkoda nam opuszczać ludzi z którymi się robiło kiedyś wielkie rzeczy. No i gadało na IRCu...
Ten artykuł to taka pomidorowa z rosołu z wczoraj. Albo koncert Maryli Rodowicz w Wypiździewie Mniejszym. Już wolałbym ścianę cycków od ściany pierdół, serio...
dzięki przynajmniej za komentarz
ale Ty pusty jesteś
Nie pusty, a puszysty 😃DD Jeśli to było do mnie 😃
Ja tam lubię placki, piwo, walić konia, czytać książki o waleniu konia. Inne w sumie też 😛. I anonimowość w internecie.
Tylko mnie nie stalkujcie :/
Są książki o waleniu konia???????? 😮
w bibliotekach publicznych 🙂
Widzę, że jesteś zainteresowany! Otóż są! Przynajmniej po malutkiej części 😉
komć
V
o/
No to kawałek innej teorii. Czytałem gdzieś kiedyś że człowiek potrafi nawiązywać bezinteresowne, zdrowe relacje do ok. 20 roku życia. Później szuka tylko znajomych, których można jakoś wykorzystać, lub mogą się do czegoś przydać.
To by było przykre 🙂. Znałem człowieka, który ożenił się w wieku 60 lat, jako wdowiec. Ale zgadzam się, że o dziecięcą prostotę trudno, kiedy się już nie jest dzieckiem. Podobno nie niemożliwe.
hiszpanie są też w epolszy, nawet sporo ich
na liście chcę mieć opis: lubie placki
Dziękuję! Sorry, biorę to na poważnie!
Nie czytałem..... przewinąłem, żeby poczytać komentarze xD
Fajnie poczytać tekst kogoś, kogo myślenie nie boli i potrafi coś sensownego napisać.
To rzadkość w czasach dominacji fanów streszczeń spod znaku tl;dr ( nie przeczytałem, nie wiem o co chodzi,, ale muszę przecież coś naskrobać bo jestem taki fajny), oraz fanów oglądania cycków na obrazkach w ilościach najlepiej hurtowych ( jakby znalezienie w necie cycków które komuś odpowiadają było szalenie trudne i kosztowne)
podobno to były flaki z olejem... ja wiem że mogło być lepiej!