Historia Wagabundy

Day 3,522, 22:44 Published in Poland Poland by Terra Epsilon
Tak tak. Ta szpetna misja sobie wisi. Jak ktoś ma ochotę poczytać. A jak nie... to nie.

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami... no, w cholerę daleko, żyła sobie mała dziewczynka o imieniu... k***a... czekajcie chwilę... Może Alicja? Nie, gdzieś już to słyszałam... hmm... Już wiem!
Dawno, dawno temu bla bla bla, żyła sobie mała dziewczynka o imieniu Wagabunda. A, zapomniałam jeszcze gdzie. Że daleko to już wiemy, ale dokładniej... Mieszkała sobie w małej wiosce... hmm... pomysłu nie mam no... może w wiosce Ank... nie, to głupie. No dobra.
Dawno, dawno i tak dalej, w małej wiosce Wygwizdów mieszkała sobie mała dziewczynka o imieniu Wagabunda. Już od najmłodszych lat miała charakter iście tak wspaniały, że bez kija lepiej nie podchodzić. Ale w sumie to radziłabym maczugę zamiast kija, bo to większa pewność... nieważne. W wiosce kochali ją jak pryszcze na rzyci. Jednak los jej odmienił się kiedy spotkała na swej drodze wielkiego i sławnego maga - Garlica. Spotkała na drodze dosłownie, a nawet bardziej. Leżał i słuchał co ziemia miała mu do powiedzenia, o ile cokolwiek mógł usłyszeć, bo był nawalony jak Messerschmitt. W każdym razie po krótkiej rozmowie (jeśli rozmową można nazwać jednostronne wydawanie nieartykułowanych dźwięków) Garlic przyjął młodą Wagabundę na uczennicę, gdyż odkrył w niej wielki talent magiczny. I nie, nie był wtedy trzeźwy.
Zabrał ją ze sobą w podróż, a raczej ona musiała zabrać jego, bo mistrzunio ostatnią noc spędził w gospodzie i jego chodzenie miało z chodzeniem mało wspólnego (swoją drogą wioska wyprawiła Wagabundzie przyjęcie pożegnalne, gdzie ludzie upici szczęściem i bimbrem biegali okręceni papierem toaletowym - nie pytajcie skąd go wzięli). A więc w ten oto sposób rozpoczyna się wielka przygoda małej Wagabundy...
Grunt, że się wyrwała z tej zabitej dechami wiochy.