Mane, tekel, fares

Day 2,566, 04:49 Published in Poland Poland by El Reto

Siemano!
Słowem wstępu chciałem przybliżyć Wam okoliczności powstania owego tekstu. Wielu twierdzi, że podczas swojej wrześniowej kadencji popełniłem wiele błedów, że failowałem, obrażałem "sojuszników" przez co naraziłem ePl na bezpośrednie zagrożenie ze strony naszych przeciwników. Świadom jestem tego, że wielu ludziom mózg potrzebny jest tylko po to, by wiatr nie hulał między uszami. W tym przeświadczeniu umocniłem się czytając niezliczone komenty pod artami moimi oraz innego rodzaju wypowiedzi, szczególnie te autorstwa Jedynego Wiecznego Prawdziwego Dyplomaty. Pamiętajcie jednak, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Dzięki temu, że eNDeki cały czas mydliły Wam oczy tym co widać na pierwszy rzut oka, byłem prawie pewien, że nikt nie odgadnie mojego misternego planu, który samotnie przez cały miesiąc realizowałem.
Tekst ów powstał we wrześniu po czym długi czas przeleżał w szufladzie,gdzie w doborowym towarzystwie kilku innych artów, szkiców i przemyśleń leżał czekając na lepsze dni. Dziś, gdy już spuściliśmy wodę i gówno jakim był (nawet nie wiecie jaką radość mi sprawia pisanie o tym bycie w czasie przeszłym) Sirius spłynęło w siną dal, publikuję owe przemyślenia. Starałem się nie zmieniać oryginalnej wrześniowej formy tekstu, gdzieniegdzie jednak nie mogłem powstrzymać się od dopisania paru słów z perspektywy dnia dzisiejszego, w każdym takim wypadku stosowną informację umieściłem w nawiasie.
Artykuł który zaraz przeczytacie zdecydowałem się także opublikować gdyż od dwóch miesięcy banda nieogarów posiadająca "nikłe pojęcie o wielu sprawach międzynarodowych" wyciera sobie pyski moim nickiem za wszystkie swoje porażki, idiotyczne faile i całościową niekonsekwencję w polityce obwinia właśnie mnie. Pokażę Wam teraz ich niekompetencję i całkowity brak myślenia oraz uświadomię, a przynajmniej będę się starał, że winę za obecną sytuację ponoszą tylko i wyłącznie oni.
W takim razie pora wyłożyć karty na stół. Życzę miłej lektury.


"Więc kimże w końcu jesteś?
– Jam częścią tej siły,
która wiecznie zła pragnąc,
wiecznie czyni dobro.
"
Goethe - Faust

Podkład pierwszy

Cofnijmy się więc do pierwszych dni września, samego początku mojej kadencji.
Serbia w gazie, po przejechaniu się po Włochach bez problemów wjeżdża sobie w Hiszpanie, która mimo wydawanych grubych milionów (tak, dosłownie milionów) na CO nie jest w stanie ugrać więcej niż dwóch mini.
Sytuacji w Siriusie (i w całym bloku przyjaciół) opisywać głębiej nie muszę. Pokrótce przypomnę, że Chorwacja ma NAP z Serbią i Słowenią a na naszą prośbę o NE na tych pierwszych odpowiada ASem... na Filipiny, Bułgaria zamieszana w TW z Rumunią, USA jak zwykle ma nas w dupie a Turcja przepycha się na wschodzie z jakimś Iranem czy inną Arabią i ma wszystko inne jeszcze głębiej niż hamburgery.
Z dnia na dzień zbliża się moment w którym uzyskamy granicę, a wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że w takim wypadku zostajemy sami przeciwko Serbii, której do pełnego setu bonusów brakuje tylko gumy - tak właśnie tej gumy, którą trzymamy my. Następny ich krok wydaje się oczywisty.
Trzeba więc wymyślić jakiś sposób by zabezpieczyć sobie bonusy inny niż walka, gdyż niechybnej i rychłej ofensywie Serbii stawić czoła będziemy musieli samotnie, co skończy się na lapidarnym komunikacie - Moravia oddajemy, Saxony oddajemy.
Tu, czyniąc długą historię krótką, rozpoczęliśmy wraz ze Sztandarem i Prophetem długą serię negocjacji. Zaczęło się od duetu My - Węgry, potem dołączyła Serbia, na końcu Hiszpania. Gadaliśmy o starych dobrych czasach, zaczęliśmy wspólnie snuć plany na przyszłość. Rozmowy szły dobrze, doszliśmy do konsensusu w sprawie wyzwolenia Hiszpanii, mieliśmy też zapewnienia i obietnice dalszej współpracy. Mieliśmy wspólnie przywrócić dawną chwałę naszym krajom, wrócić do czasów gdy świat był nasz.
Coś jednak było nie tak. Wciąż to coś spędzało mi sen z powiek. Świadom tego, że kto buduje na ludzkim zaufaniu - buduje na piasku, wiedziałem, że podjąć muszę bardziej zdecydowane kroki.

Podkład drugi
Wobec tych okoliczności, uznałem, że najlepsze będą skoordynowane, wielotorowe działania. Można je streścić w trzech ogólnych punktach do których rozwinięcia przystąpię zaraz.
1. Dorżnąć martwy twór jakim jest Sirius, ale zrobić to tak, by...
2. ...zabezpieczyć sobie pozycję wśród nowych sojuszników, co z kolei najlepiej zrobić przez...
3. ...zdestabilizowanie przeciwnego obozu.
Plan mój był jak koło zamachowe, raz wprawiony w ruch był niemożliwy do zatrzymania. Czyniło go to perfekcyjnie idioto-odpornym, niezależnie kto wygrałby wybory tuż po mnie musi tańczyć jak mu zgrałem.
Muszę przyznać, że wyszło dobrze, miejscami nawet lepiej niż się spodziewałem.

Punkt pierwszy był dziecinnie prosty. W sumie nie trzeba było nawet go realizować. Ale to właśnie on rozpoczynał zabawę i ustawiał całą przebieglą procedurę. Więc bez wahania przystąpiłem do jego realizacji.
Wiedziałem, że mogę posunąć się daleko i być zupełnie bezkarny, gdyż tuż za mną w wyborach uplasował się Gerald. Imipicz El Reto = Gerald CP. A na to nie pozwoli nikt o zdrowych zmysłach. Więc, mając zabezpieczone plecy hulałem do woli.
Nie zagrałem delikatnie. To nie był lekki kuksaniec wymierzony po przyjacielsku. To była robota w bardziej wyrafinowanym stylu, stylu praskich osiedli - kosa pod żebra. Trochę narzekań na "sojuszników", kilka argumentów, kilka podpuch na koniec jeden bluzg.
Czy pojechałem po bandzie? Zdecydowanie nie. Mogłem godzić naszych "przyjaciół" znacznie celniej i znacznie głębiej. Przywołać ich wątpliwą przeszłość czy, w ostateczności, odwołać się do historii (dop. 29.11: przypomnijcie sobie co się dało niedawno, jak Ukraińcy znowu wyjechali ze swym martwym bohaterem narodowym przypominającym słonia).
Co chciałem osiągnąć? Chciałem uwolnić demony. Nakręcić spiralę wzajemnej nienawiści, a potem wziąć popcorn, zimne piwko i patrzeć jak pies zżera psa (dop. 29.11: poniekąd się to udało, vide zachowanie CP Chorwacji w dwóch kolejnych miesiącach po mej kadencji).
Skąd wiedziałem, że w odpowiedzi na arta nie dostanę NE od Chorwacji? A od czego, myślicie, są pieski z POWu? Od razu cała zgraja poleciała do swych dobrodziejów i poczęła skomleć, że "croland eternal" i "el reto debil". Chorwaci dostają dwa sprzeczne sygnały - Polska ich kocha oraz Polska ich nienawidzi. 0=1, system się zawiesza, co skutkuje brakiem jakichkolwiek działań.

Nim jednak przejdziemy do clou programu wtrącić muszę pochwałę, malutki komplement dla jednej osoby.
W tym całym burdelu, którego połowa nie ogarniała a druga połowa miała gdzieś, tylko jedna osoba niezwiązana bezpośrednio z rządem zachowała zdolność trzeźwego myślenia.
To było do przewidzenia , gdyż chodzi o jedną z najbardziej inteligentnych i ogarniętych osób jeszcze grających jakkolwiek w erepa. Nie zawiodłem się. Propsy Tuses 😉

No właśnie. Jeden leak z kongresu mówi więcej niż tysiąc słów. Zamiast mozolnie przekonywać do siebie każdego CP, każdemu tłumaczyć to samo, słać tysiące zapewnień i obiecywać złote góry, wystarczy wykorzystać głupotę eNDeków. Nasmarowałem więc kilka soczystych akapitów i wieczorową porą wkleiłem na forum. Miałem pewność, że nim zdążę wypić poranną kawę, nasi kochani przyjaciele z POWu podadzą na tacy ów wątek swoim chorwackim panom. Jak widać nie doceniłem głupoty eNDeków, łyknęli oni moją przynętę tak dobrze, że całkowicie upublicznili wcześniej wspomniany watek - najpierw wynosząc screeny, potem oficjalnie głosując. Lepiej być nie mogło.
Co dzięki temu osiągnąłem? Sirius wrze, połowa chce nas usunąć, druga połowa jest zdecydowanie przeciwna. Część chce nas pozbawiać bonusów, część sądzi, że należy przeczekać. Całość jest polana ciepłym moczem przez HQ, które zupełnie nie ogarnia sytuacji i po prostu nie pojawia się na IRCu. Paraliż decyzyjny w pełnym znaczeniu tego słowa.
Tymczasem po drugiej stronie barykady niecierpliwe oczekiwanie. 200 milionów tygodniowego influ piechotą nie chodzi. Każdy kraj członkowski Asterii świadom był, że z naszą pomocą wszystkie jego problemy znikają jak za dotknięciem magicznej różdżki. Serbia zdobywa wymarzone 15/15, Węgry są w końcu w stanie podbić i utrzymać Ukrainę, nawet Rumunia już nie musi się martwić Bułgarią.
Sytuacja patowa. Ani jedna ani druga strona nie podejmie działań. Otwarty atak którejkolwiek ze stron automatycznie rozwiązuje sprawę, przechyla szalę zwycięstwa na drugą stronę. Dla nas sytuacja win-win. Granice bezpieczne jak nigdy, bez grosza wydanego na CO. Na dodatek endeki płaczą, chorwaci płaczą - żyć nie umierać.

I tu wyjaśnia się sprawa MPP z Węgrami. Chciałbym zaznaczyć, że naprawdę lubię ten naród - to chyba nasz jedyny prawdziwy sojusznik w tej grze, taki na dobre i na złe, sądzę, że MPP z nimi to najlepsze co mogło się nam przydarzyć. Jednakże sojusz z nimi ma zgoła inny cel. Oprócz oczywistego wymazania Ukraświni z mapy świata i pozbawienia tego nędznego kraiku racji bytu, co sprawiło mi niewypowiedzianą przyjemność, był jeszcze jeden cel. Nasze przymierze z Hunami wprowadzić miało zamęt w Asterii. Docelowo chciałem chciałem by ten blok rozsypał się w całości, wtedy zgarnęlibyśmy co lepsze i zrobili THREE. Jeśli to wyjdzie - fantastycznie, jeśli nie - to dołączymy do Asterii w takiej postaci. Znieśliśmy sojusz z Turcją, Bośnią, Albanią, Fyromem i Bułgarią na raz to i Rumunię zniesiemy. Jak to wyjdzie, muszę przyznać, że nie mam pojęcia. Dużo w tej materii zależy nie tyle ode mnie lub mojego następnika co od kolejnego rządu Węgier. Teraz z perspektywy czasu widzę, że skutek był dokładnie taki jak przewidziałem. Argentyna, Grecja i Rumunia wykorzystały wojnę Węgiersko - Ukraińską by dowalić tym pierwszym. W konsekwencji doszło do mega zabawnej sytuacji - część Asterii walczy przeciwko Węgrom wraz z Siriusem, a my wraz z Hiszpanią i drugą połową "przeciwnego" obozu bijemy dla naszych bratanków.
Sarandir dużo plecie o tym, ze dyplomata powinien być elastyczny i otwarty na wszystkie opcje, jednak sam woli wąchać słodkie pierdy chorwatów, bo nie wykorzystał tak świetnej sytuacji na poważne negocjacje z SerHunami. Efekty? My zrywamy MPP z Węgrami, a oni przepraszają Rumunię za niesubordynację. To rzeczywiście osiągnięcie wytrawnego dyplomaty - dawno Węgrzy tak bardzo nie pogodzili się z Rumunami jak przez nieogar naszego Jedynego Wiecznego Prawdziwego Dyplomaty.(dop. 29.11)


Podkład trzeci
Pytanie dnia, które większość z Was sobie zadaje, to "skoro już raz nie wyszło z Serbią to czemu teraz ma zadziałać?"
Muszę Was zawieść. Wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczą o tym, że właśnie z Serbią wyszło.
To wtedy rządziliśmy światem, nie było na nas mocnych. Upadł TEDEN, EDEN, CoT. Przeminęło CTRL, bo woleliśmy słowiańskich braci od otyłych amerykanów. Kopalnie złota, której zdobyciem chwali się Sarandir od trzech miesięcy, wygrywaliśmy z placem w dupie, bez wydawania grosza na CO (bo nawet czegoś takiego nie było). Przejeżdżaliśmy po USA w te i na zad, a wymazanie Rosji czy Rumunii stało się chlebem powszednim. 4 główne kraje sojuszu miały komplet bonusów i nikt nawet nie myślał by zmienić ten stan, bo Chorwacja swą stolicę miała na Indyjskim półwyspie.
Czemu to upadło? Bo musiało.
Temat rzeka, można by o nim napisać kilkanaście sensownych artykułów (więcej niż pojawia się teraz tygodniowo w ePl). Może kiedyś, ktoś zdecyduje się podjąć rękawice.
W dużym skrócie, do zmęczenia materiału i wszechobecnej nudy, należy dodać wzmożony trolling dwóch panów - Serba i Słoweńca (#kmwtw, nicków celowo nie podaję, niech historia o nich zapomni) oraz nagły, zupełnie świadomy i przewidywalny lobbing ze strony Chorwatów. Plan który przedstawiali, prezentował się rzeczywiście wyśmienicie - pragnęli oni stworzyć nowy sojusz, lepszy nawet niż TWO. Przyciągnąć do siebie Grecję, Chiny, USA i rządzić sobie światem. Jak szybko się okazało, zamiast Grecji dostaliśmy FYROM, zamiast Chin - Albanię, a USA zmyło się szybciej niż się pojawiło. Resztę znacie.
Dziś sytuacja jest inna. Serbowie niby dominują w swoim sojuszu, są w stanie od czasu nawet kogoś najechać. Jednak nie mogą zdobyć i utrzymać pełnego setu bonusów. To nie udało im się ani razu od upadku TWO. Głównie z tego powodu, że to my trzymamy łapę na jedynej w Europie gumie. Dlatego właśnie Serbom jak najbardziej na rękę jest sojusz z nami. To naturalny porządek Erepa, dwa największe państwa w grze ustawiające resztę świata pod siebie. Dlatego też, już nigdy ale to nigdy (możecie to przyjąć jako tautologiczne prawo logiki, prawdziwe w każdym świecie możliwym) nie zdobędzie posłuchu ktoś, kto zniszczyć będzie chciał Polsko - Serbski sojusz. Doskonale wiedzą to nasi słowiańscy bracia - teraz pora na Nas.
To by było na tyle - tradycyjne gratulacje dla tych, którzy przebrnęli.
Mam jeszcze kilka tajemnic, kilka sekretów skrzętnie skrywanych przed światem, ale opowiem o nich innym razem. I tak wyszło nieco ponad 1500 słów. O jakieś 1500 za dużo dla przeciętnego gimnazjalisty.

Zostawiam Was z przesłaniem, może chociaż kilka osób weźmie je sobie do serca.
"I nawet bez ambicji, że cokolwiek dostrzeżesz
patrz trochę szerzej, patrz trochę szerzej"

Warszawa-Amsterdam-Berlin-Warszawa
Wrzesień 2014

Zawsze Wasz,
El Reto


PS
Wszystkie ostatnie arty wyleciały. Ten wylecieć nie ma prawa gdyż nie ma w nim ani krztyny rasizmu czy jakichkolwiek innych ocen. Są prezentowane suche fakty i prawdziwe historie.
Jednakże wiedząc, że nasi nazigimbomoderatorzy prawa mają gdzieś polecam odwiedzić moją pokazywarkę, będę tam wrzucał zdjęcia małych kotków.