E-Polskiej Polityki Historia Własna

Day 829, 11:07 Published in Poland Poland by Log18os


Jaka polityka jest zapewne każda osoba, chociażby trochę zainteresowana widzi.
Stara i nowa gwardia, flejm war, wzajemne oskarżenia o nieuczciwość, kupowanie głosów to dziś niestety obraz każdych nadchodzących wyborów.

Można zaobserwować pewną powtarzającą się zależność –
Starsi gracze, często określani mianem Starej Gwardii, elity, czy też kliki próbują utrzymać w swoich rękach przynajmniej część władzy, jednocześnie młodsi gracze usiłują wydrzeć starszym te wpływy z rąk – rzecz można by powiedzieć normalna, lecz środki stosowane przez niektórych przedstawicieli obu stron pozostawiają wiele do życzenia.


Z żalem można zauważyć, iż główną bronią „młodych” działaczy okazują się często próby zdyskredytowania drugiej strony. Próbuje zarzucić się „starym” ich uporczywe trzymanie się stołków, działanie wyłącznie na własną korzyść czy też wbrew dobru e-ojczyzny.
Prowadzi to do takich paradoksów jak dwóch graczy z tym samym stażem nawzajem obrzucających się wyzwiskami, wzajemnie oskarżających się o przynależność do starej gwardii.
Określenie to stało się wręcz obraźliwe, a niektórzy młodzi gracze odnoszą się z wrogością do każdego gracza z poziomem powyżej magicznej dwudziestki. Nie ma znaczenia, że gracz nigdy nie ubiegał się o członkostwo w kongresie, lub rządzie jest przedstawicielem kliki i nie chce puścić stołka.



Jednocześnie Gwardia odbija piłeczkę, zarzucając młodym niekompetencję, brak doświadczenia i ślepe podążanie za populistycznymi hasłami "krzykaczy".
To właśnie z takich powodów atakowaną rządy Barta Webovsky'ego, czy też tak niedawno Smrtana.


Ale czy zawsze było tak samo?

Za początki Polskiej polityki można chyba uznać założenie Polish Secessionist Front na terenach okupowanych, zajętych przez Szwecję. Była to partia mająca dbać o interesy polskiej mniejszości w oczekiwaniu na moduł pozwalający odzyskać Niepodległość, jednocześnie w Czechach przychylność zdobyła partia United Slavs. Zasady działania były nieco inne, ale idea ta sama – w obu państwach Polacy co najwyżej popierali przychylną im stronę, nie przejmując jednak władzy w kraju. Niemniej ten okres był niejako szkołą dla wielu przyszłych polityków i niektórych prezydentów.

31 Października Polska odzyskała Niepodległość.
Niemal natychmiast w celu zabezpieczenia interesów rodaków powstaje pierwsza Polska Partia – Partia Wolnych Ludzi.
Jej założyciel i prezes – BuzzY został wybrany na pierwszego prezydenta. To właśnie wtedy postawiono pierwsze kroki polityki.PSF straciło na znaczeniu, gdy aktywni działacze przenosili się do Polski. Szybko zebrało się tych kilkuset aktywnych graczy.
Przy takiej ilości ludzi nie było problemów z rozeznaniem, kto jest kim.
Łatwo było wyłowić aktynie działające jednostki, i to właśnie takim ludziom powierzono pierwsze ministerstwa.
Można powiedzieć, że pierwsze dwa rządy były rządami fachowców, ponieważ to wyłącznie prezydent wybierał współpracowników, choć tak naprawdę nikt z nas nie miał jeszcze potrzebnego doświadczenia – mówię w tym miejscu o „nas”, gdyż sam miałem zaszczyt uczestniczyć w tym jako drugi z kolei Minister Spraw Zagranicznych.
Doświadczenie pojawiło się dopiero w trakcie, „wyszło w praniu”.

Jednocześnie zbliżały się pierwsze wybory do kongresu – pierwszego kongresu, tak ważnego, ponieważ to on, niemalże po miesiącu niepodległości miał wreszcie możliwość wprowadzenia potrzebnych reform. Dzisiejszy kongres nie budzi już takiego uczucia jak ten pierwszy.
Wraz z pozostałą czterdziestką (prezydent też ma głos) miałem szansę przysłużyć się przyszłym obywatelom.
Po wyborze czułem się niejako wyróżniony, dano mi szansę, a kongres bez żadnych zgrzytów współpracował z prezydentem i rządem. Dziś ten urząd stracił już swój prestiż.

A jednak sielanka nie trwała zbyt długo.

Wraz z powstaniem kolejnych partii, początkowo Polskiej Partii Patriotycznej, potem Narodowej Demokracji scena zaczęła się zmieniać.

Już następca BuzzY’ego, Sekretarz (późniejszy założyciel Partii Imperialnej), zmuszony był wprowadzić politykę do rządu. PWL, którego członkiem był prezydent traciło wpływy, a na czoło wysuwało się PPP. Porozumienie pomiędzy stronami doprowadziło do podziału ministerstw na partie, które obsadzały dane stanowisko. Nierzadko prowadziło to do wyboru osób, będących jedynie kolejnymi nazwiskami, nie wnoszącymi absolutnie niczego.

W tym samym czasie kongres zaczął się domagać coraz większego wpływu na działanie rządu, oraz proces jego wyboru. Domagano się votum zaufania, a nawet narzucania prezydentowi współpracowników. Doprowadziło to do podziału społeczeństwa.
Zwolennicy rządu argumentowali, że do kongresu dostają się często przypadkowi ludzie (wystarczyło kilku kolegów, lub multi), zaś ludzie kongresu uważali, że rząd robi to, co chce nie informując kongresmanów – takim punktem zapalnym było przejęcie przez Polskę Wołynia od Rumunii. Prezydent Miudyk wiedząc, że liczy się czas postanowił zadziałać wraz ze swoim gabinetem, nie czekając na opinie parlamentu. Wywołało to olbrzymią falę krytyki, a na linii rząd-kongres do dziś pojawiają się starcia.
Ostatecznie kongres otrzymał prawo do zatwierdzenia nowego gabinetu, wraz z prawem odwołania Prezydenta gdyby ten nie przestrzegał zalecenia.
W ten właśnie sposób argumentowano impeachment Fartmana, który po reelekcji zbyt długo zwlekał z ogłoszeniem nowego składu.

Inną sprawą wskazywaną przez rząd, było kupowanie miejsc w kongresie – czy to dla medalu, czy też złota, był to problem rosnący wraz z liczbą graczy.
Były to prywatne wiadomości nakłaniające do głosowania, wskrzeszanie kont martwych znajomych, wysyłanie biletów i chlebków, czy też w skrajnych wypadkach pieniędzy.
Wielokrotnie jedna partia oskarżała o takie praktyki inną, podczas gdy tak naprawdę nie było (i wciąż niema) mechanizmu pozwalającemu zapobiec takim praktykom.



Swojego czasu próbowano wprowadzić tak zwane „Porozumienie o standardach wyborczych na polskiej scenie politycznej”. Miało to być czymś na kształt ciszy wyborczej w dniu wyborów. Porozumienie podpisali przedstawiciele największych partii, jednak przetrwało ono zaledwie kilka kolejnych wyborów.
Więcej szczegółów o porozumieniu można znaleźć w tym temacie


Kolejnym krokiem był pierwszy polski Baby Boom po ataku wraz ze Szwecją na Niemcy.
Pojawiła się nagle rzesza nowych graczy, ze świeżym spojrzeniem, nieznających dotychczasowych polityków.
Nagle ważniejsze niż do tej pory stało się zabieganie o uwagę tych właśnie ludzi.
Nasiliło się oferowanie dobrej jakości jedzenia, broni czy też biletów.
Najdalej posunęła się Polska Partia Patriotyczna, fundując najwyższej jakości szpital na Śląsku, czy też twór zwany Masonerią oferujący seriale do gier.
Kolejny Baby boom przyniósł tylko kontynuację takich działań.



Widać także tendencję do okrutnego mieszania z błotem osób, które w jakiś sposób zawiniły.
Niestety nie jest to oznaka dojrzałej polityki – zmieszać z błotem, skopać, zgnoić i porzucić na pastwę sępów.
Tak właśnie rozprawia się obecnie z niektórymi graczami.

A jednak można dojrzeć pewne pozytywne aspekty.
Mimo, że niektórzy nie chcą tego zauważyć, każdy rząd przynosi ze sobą nowe twarze.
Początkowo są to najczęściej wiceministrowie, i mimo iż niektórzy znikają następnie ginąc w odmętach zapomnienia, dla niektórych jest to początek kariery.
Na przykładzie tylko Ministerstwa Spraw Zagranicznych – jeden z moich vice, Witia został następnie pełnoprawnym ministrem, z kolei od jego vice wywodzą się kolejni ministrowie.
Także tacy ludzie jak DeJoT czy Andrew6w6 zaczynając od teki ministra kończyli na fotelu prezydenckim.
Problemem nie jest to, iż nie daje się młodym szansy – problemem jest to, że wielu młodych nie potrafi się wybić, poczekać na swoją porę.
Są osoby, które przy wyborze partii nie kierują się wyłącznie jej wielkością, potrafią porozmawiać z jej członkami, wejść na irc, przekonać się jacy ludzie ją tworzą, co oferują.
Potrafią poczekać na okazję, wnosząc jednocześnie coś od siebie, nie żądając w zamian jedynie przywilejów.