Tajemne inicjacje Michasia cz.1: Germanem!

Day 1,431, 03:48 Published in Poland Poland by Brovario Vein

Michaś nie tak wyobrażał sobie dzień swoich dwunastych urodzin. Około godziny 5 rano został brutalnie obudzony przez swojego ojca, zmuszony do ubrania się i niemalże siłą zaciągnięty do samochodu. Ojciec Michasia na wszystkie pytania typu: „Co się dzieje?” odpowiadał, że nie ma czasu do stracenia i spoglądał zdenerwowany na zegarek.

Dopiero prowadząc samochód, ojciec Michasia zaczął udzielać wyjaśnień.
-Wiesz, Michaś, dzisiaj kończysz 12 lat... W tym dniu tradycyjnie Vater ujawnia przed swoim synem jego prawdziwe przeznaczenie.
-Nie słyszałem o tej tradycji, tato.
-I dobrze, bo to tajny obrzęd. Widzisz... – ojciec się zawahał. Najwidoczniej ujawnienie sekretu po 12 latach okłamywania syna nie przychodziło mu łatwo – Ehhh, Michaś, ty nawet nie nazywasz się Michał. Nazywasz się Misiael...
-Miś-ael?
-Tak, bo jesteś Germanem, a nie Polakiem...
-Ger-manem?
-Tak. To tak jak Superman. Tylko gorzej, bo nie latasz. I jesteś słaby. Germanie byli kiedyś potężnym i bogatym ludem, zdołali nawet podbić Polskę...
-Jak to? Całą?! – Michaś po raz kolejny przerwał ojcu.
-Calusieńką. Taką mieliśmy parę w łapie. Ale przyszedł wielki, czarny Demotywator, Polacy zaczęli mnożyć się jak domki Sadixa i wytłukli większość z nas, a nasze ziemie zajęli.
-Znaczy... – Michaś głęboko się zastanowił nad usłyszanymi właśnie rewelacjami – skoro jesteśmy Germanami, to jesteśmy wrogami Polski, tak? Ale ja nie chcę...
-Ok, jesteśmy na miejscu, wysiadamy!

Byli na przemysłowym przedmieściu miasta. Wszędzie dookoła stały gigantyczne hale, kominy pluły iskrami i dymem, w powietrzu unosił się głuchy pogłos urządzeń produkujących czołgi i helikoptery. Ojciec Michasia poprowadził go do niepozornego, bocznego wejścia do jednej z hal, potem schodami w dół do piwnic. Długo szli przez zakurzony, ociekający wilgocią labirynt korytarzy. Michaś cały czas pytał ojca, czy od teraz będzie musiał walczyć z Polakami, lecz ojciec odzywał się tylko po to, aby popędzić syna. Najwidoczniej bardzo się śpieszył. Doszli wreszcie do masywnych stalowych drzwi na końcu korytarza. Ojciec Michasia wystukał na nich pięścią skomplikowany kod i po chwili otworzył się w nich wizjer, przez który ktoś czujnie im się przyjrzał.
-„Alleluja” krzyknął murzyn smażąc cztery kamienie na patelni – powiedział głośno, wyraźnie i z pełną powagą ojciec Michasia. Wypowiedź ta okazała się hasłem, gdyż wizjer się zatrzasnął, a po chwili szczęknął zamek i drzwi uchyliły się powoli.

Z pomieszczenia za drzwiami najpierw dobiegł huk pras hydraulicznych pracujących nad ich głowami, który w pomieszczeniu nie był tak przytłumiony jak w korytarzu. Potem Michaś usłyszał gwar wielu głosów a jako ostatni pojawił się kłąb dymu papierosowego sugerujący, że w środku bardzo dużo osób oddaje się nałogowi.

Michaś i jego ojciec weszli do środka...

CDN.