Koniec z BB

Day 3,337, 06:36 Published in Poland Poland by batwing

Erep umiera.

Nie chodzi nawet o to, że graczy ubywa, tylko o to, że znacznie mniej przybywa. Na początku mojej przygody tutaj trzeba było mocno zastanowić się kiedy i czy bić - było to dużo bardziej urozmaicone i robiło się to w zasadzie tylko raz dziennie. Teraz można walić częściej i element taktyczny nie jest już tak istotny, ale walka wciąż może być interesująca, ale wystąpił pewien problem:

Nowy gracz ma do wyboru trzy ścieżki:
1. Bije jak może i jego influ w bitwie niewiele znaczy, bo już w pierwszej dywizji zdarzają się koksy z siłą 2-krotnie wyższą od mojej. Walka jest, ale medali za nią brak - co najwyżej czasem wpadnie TP czy Merc, ale to daje umiarkowaną radochę.
2. Czekać z walką aż siła skoczy do takiego poziomu, że coś znaczymy na polu bitwy, jednak może to oznaczać miesiące, w czasie których nasza aktywność ogranicza się do kilku kliknięć dziennie i ew. próby angażowania się w moduł polityczny, eko czy społeczny, a na tym polu eRep kuleje z kilku powodów, które są krytykowane dość regularnie.
3. Wydać masę kasy na siłkę, ale na to stać nielicznych.

Stagnacja jeśli chodzi o układ sił czasem tylko jest przełamywana przetasowaniami w sojuszach, ale zachowawcza polityka, która stała się normą w obecnym eRepie nijak nie sprzyja przełamaniu status quo. Cóż takiego więc może robić początkujący gracz, czego nie ma gdzie indziej?

Nie będzie nowego baby boomu, bo ta gra nie jest interesująca dla nowych uczestników, a mechanizm jaki się ustabilizował najwyraźniej daje autorom na tyle dużo kasy z kieszeni koksów, że nie widzą potrzeby zmian. Przykre to, bo potencjał jest przecież spory. Sam wróciłem po niemal roku nieobecności i okazuje się, że w tym czasie ranking narodowy skoczył mniej więcej o 100. Złota nie mam co kupować, bo sztabkę zarabiam w mniej więcej 2 dni (z samej pensji - wszystko co miałem rok temu sprzedałem i rozdałem).

Jakbym się o tej grze dowiedział dzisiaj, to odpuściłbym sobie w ciągu tygodnia.
Przykre to.

Na koniec zamiast cycków jeden z moich ulubionych kawałków Angola rapującego o grach (czy za takie rzeczy dostaje się teraz FP? W sumie: co za róśnica...):