War, war never changes... or does it?

Day 1,315, 03:16 Published in Poland Poland by ForPony

"Sama kampania u Wujka Sama przebiegała bez przeszkód, rzec by można - troszkę zawiodła (...) Tradycyjnie więc - totalna dominacja na świecie, bez niespodzianek."

Cytat z ostatniego raportu Ręcznik Rządu



Erepublik opuściłem wiele miesięcy temu, niedługo po zawiązaniu tzw. NWO (New World Order). Powróciłem jednak parę dni temu, m.in. z ciekawości jak daleko sprawy zaszły i jak bardzo zaawansowane zmiany zostały wprowadzone do mechaniki gry. W zasadzie nie rozczarowałem się wcale.

Nie rozczarowałem się, ponieważ moje oczekiwania, w stosunku do adminów i struktur politycznych sprawujących władzę, praktycznie nie istniały.
I tak, szczątkowa gospodarka została doszczętnie zniszczona, moduł militarny (z powodu zmian w odnawianiu wellness) jeszcze bardziej przypomina niewypały typu Ogame, a NWO zmieniło nazwę i teraz każe nazywać siebie ONE (Order of New EWorld).
Jedyne zmiany na lepsze jakie udało mi się dostrzec, to kosmetyczne poprawki w działaniu modułu prasowego i ogólna przejrzystość zawartości prasy. Chyba możecie się zgodzić, że osiągnięcia w dziedzinie mechaniki są dość ubogie na przestrzeni ostatnich paru miesięcy?

Z gołą inaczej ma się sytuacja polityczna na świecie. Opuszczenie EDENu i złączenie sił z krajami takimi jak Węgry, Serbia, Hiszpania (+ obecnie Macedonia) doprowadziło do całkowitej depolaryzacji sytuacji militarnej. Zagubione i skłócone kraje PHOENIXa i EDENu nie były w stanie oprzeć się potędze nowego wroga. Doprowadziło to do ostatecznego upadku tego pierwszego i "transferu" części państwa do TERRA, sojuszu krajów kontynentu amerykańskiego, poprzednio znanego jako PANAM.

Całkowicie pominę sprawy moralne i nie będę wspominał o poświęceniu przyjaźni z Chorwatami. Chorwatami na których zawsze mogliśmy liczyć i którzy wspierali nas nawet na drugim krańcu świata, wysyłając swoje jednostki do obrony naszej peruwiańskiej kolonii. Przed NWO byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, po NWO zostaliśmy okrzyknięci nowymi Brytyjczykami - zdrajcami.

Co chcę osiągnąć tym tekstem i dlaczego w ogóle poruszam sprawę NWO? Proces tworzenia sojuszu przebiegał pod patronatem dwóch głównych haseł - "Zakończmy patową sytuację" (wieczne wojny: Turcja - Grecja, Serbia/Węgry/Słowenia - Chorwacja, Rosja - USA, miał przestać być języczkiem uwagi), "For the Lulz" (nuda i rutyna miały przerodzić się w zabawę i ekscytację). Czy tak się stało? Słowa rzecznika, przytoczone wcześniej, chyba wszystko tłumaczą.

Pamiętam, że w prehistorii do każdej bitwy ludzie podchodzili bardzo entuzjastycznie. Wystarczyło spojrzeć na prasę tuż po kolejnej z bitew o Hello Kity, albo LionKing żeby znaleźć masę artykułów chwalących zwycięzców i przepowiadających straszne scenariusze zemsty. Dzisiaj nikomu nie chce się robić już nawet tego.

Twórcy i zwolennicy tego paktu zapomnieli o jeden ważnej rzeczy. Nie o to chodzi, by złapać króliczka, ale by go gonić.