Ujki Baczące

Day 1,561, 13:47 Published in Poland Poland by Eksequtioner

Ciemna, obskurna karczma.
Grupa charakterników zebranych wokół starego człowieka, pomarszczonego tak, że żywe, czarne, oczy z trudem odnajdywały drogą pośród fałd skóry.
- Mów Dziadu! – Warknął najśmielszy z grupy urodzonych zabijaków. Z pod czarnych, grubych brwi błysnęło złowrogo, dwoje czarnych oczu.
Przywódca bandy, pod wpływem tego spojrzenia, szarpnął się w tył. W przypływie nagłej paniki zaczął macać rękojeści noża. Po chwili uświadomił sobie, co robi i usiadł speszony.
Jego zachowanie skomentowało jedynie pełne pogardy prychnięcie Dziada.
- O czym to chce słuchać plugastwo, toczące to miasto? – Zapytał z przekąsem.
Nikt nie odpowiedział. Nikt nawet nie drgnął. Ktokolwiek inny wypowiedziałby podobną obelgę pod ich adresem, już pół oddechu później, krztusząc się własną krwią, leżałby na ziemi próbując nieporadnie zatamować krew tryskającą z rozerżniętego od ucha do ucha, gardła. Ale nie on. To on był łowcą…
Co prawda starym, kulawym i przygłuchym, ale wciąż cholernie niebezpiecznym.
Przełamując strach, odezwał się znów przywódca, jednak tym razem mówił zdecydowanie ciszej, z namaszczeniem i szacunkiem. – Opowiedz nam o jakiejś bitwie z Chorwatami. – I potem, jakby przerażony własną śmiałością, z powrotem skulił się w sobie.
Jednak Stary nie posłał mu jednego ze swoich zabójczych spojrzeń. Wręcz przeciwnie przymknął oczy i zaczął szeptać, tak cicho że nawet ci, którzy stali najbliżej ledwie słyszeli wypowiadane słowa:
- Wyobraźcie sobie bitwę, w której naprzeciw siebie stają dwie równe sobie potęgi… W całkowitej ciszy generał Khere sprawdza szeregi przed bitwą. Jest nas wielu. Bronimy Śląska. Sygnał do ataku, nie pytasz kiedy i gdzie uderzymy, to wie tylko dowódca, wsiadamy do czołgów. Atak natychmiastowy, ruszamy na siebie z rykiem silników i zdartych, wykrzykiwaniem komend i piciem wódki, głosów dowódców. Pierwsze salwa… Jeden z najwspanialszych i jednocześnie najbardziej przerażających, w całej historii, ostrzałów. Dowód że po obu stronach nie strzelali ludzie a herosi, półbogowie wręcz. Huk przelatujących pocisków i rozrywanych pojazdów. Obie strony miały ten sam cel: Eliminacja jednostek ciężkich i zmechanizowanych… Po obu stronach powiodła się całkowicie…
Starszy człowiek nagle rozwarł oczy i przenikliwie spojrzał na słuchaczy.
– Czy jesteście sobie wstanie wyobrazić co tam się stało? Co to znaczy jak tysiące pocisków dosłownie masakruje twój oddział? Gdy jesteś jedną z kilku osób które jest wstanie stać? Gdy uświadamiasz sobie, że cały zapas amunicji płonie i lada sekunda pie*dolnie zmiatając z powierzchni ziemi kolejne ludzkie istoty? Gdy uświadamiasz sobie że magazynki zapasowe zostały w zniszczonym tanku i masz jedynie 36 kul w pistolecie maszynowym? Jak po chwili połowę tego wpakowujesz w zakrwawionego Rumuna planującego zarżnąć cię kawałkiem szkła? Staruszek znów przymknął oczy i kontynuował…
Zebraliśmy się, osoby, które były wstanie walczyć razem i czekaliśmy aż przypuszczą na nas atak. Jedynie trzecia część naszych wojsk była wstanie walczyć… Na szczęście wróg poniósł podobne, jeśli nie gorsze straty, zaatakował… Strzelasz na oślep, nie masz czasu celować. Nie myślisz, zabijasz, zabijasz póki masz amunicję… i gdy jej już ci brak… w końcu rzucamy się sobie do gardeł, uzbrojeni jedynie w noże i inną broń białą. Siły były wyrównane… wtedy dowódca ryknął tak, że aż najbliższe konie jazdy, która oberwała najmniej ze wszystkich, przysiadły na zadach…:
(…)

- NAAAAAPIE*DALAĆ!!! – Ryknął dowódca i nie siląc się na jakąkolwiek finezję, z rozmachu, kopnął przeciwnika w genitalia, dokonując tym samym mini eksplozji jądrowej. Podziałało, przeciwnik schylił się i dwudziestocentymetrowe ostrze ze zgrzytem wbiło się w czaszkę, nie miał nawet czasu wyciągnąć go, natarł nań kolejny, Bułgar tym razem. Cios, unik, szarpnięcie za nadgarstek, wytrącenie z równowagi, obrót i łokieć z trzaskiem łamie kręgosłup…
(…)

- Nie byliśmy wcale odważniejsi, silniejsi, lepiej wyszkoleni czy też lepiej dowodzeni. Nie mieliśmy ani przewagi doświadczenia ani lepszych morale. My po prostu, mimo ataku, daliśmy radę ustać, w formacji, te kilka minut… może kilka sekund dłużej…

Stary zamknął oczy. Nie powiedział, że to zwycięstwo jedynie odwlekło wymazanie Polski w czasie, że pomimo bohaterstwa i wygranej bitwy, przegraliśmy wojnę… Stary wstał i bez słowa wyszedł z karczmy… Nikt nie poszedł za nim.

Wskoczył do już startującego nieopodal helikoptera. Siedząc już w środku Eksequtioner zerwał gumową twarz i powiedział tonem, w którym powaga walczyła o lepsze z rozbawieniem – Ten pomysł by kształceniem nowych zajęły się GB zaczyna mi się podobać… Mamy szansę zaszczepić w tych móżdżkach o konsystencji budyniu choćby odrobinę finezji i fantazji, a nie jak te zombiaki, tylko boks, koks, siłka i MMA im w głowie… a po nocach śni im się napek. Nasi będą walczyć nie o golda i BH, tylko o Polskę i sławę...
- Nie będziemy mieć konkurencji - podsumował Mordulec...



Uwaga!!! Konkurs, pierwszy kto da vote i rozkoduje tytuł, ten otrzyma.... 100PLNów!!!
OKazja.