O sprzedawcy broni cz. 2 (25 komentarzy- 40 broni Q1)

Day 2,484, 11:26 Published in Poland Poland by Zour3141

Misja: Doświadczony Dziennikarz 1/3
Publikujemy kolejną część serii o problemach pewnego młodego gracza eRepublik...
Dla 25 pierwszych osób, które to skomentują, przygotowano zestawy 40 pistoletów.

O sprzedawcy broni cz 2 – Bałkańskie rytmy.

- Imperium głupców! - pomyślał typowy Polak – Stefan - widząc jak punkty siły Serbii rosną z każdą godziną. Daleko w punktacji za nią, ale przynajmniej na drugim miejscu stała Polska. Wspaniały kraj ojczysty, który w ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin nawet nie drgnął w rankingu. Zazdrość ciążyła na nim. Jego duma łamała się pod ciężarem... sam nie wiedział, czego konkretnie. Ten sam kraj, o którym starsi opowiadali, że gdy byli jeszcze młodzi, to udało mu się odeprzeć ataki z czterech stron jednocześnie, czym zawstydził inne potęgi. Ten kraj, który jeszcze miesiąc temu wzbudził strach we francuskich umysłach podczas marszu na Akwitanię. Dziś tylko stał i się gapił.
- Nie będę sobie zamęczał tym głowy! Mam teraz ważniejsze rzeczy do roboty. - rzekł, po czym zabrał się za pisanie zleconego mu artykułu. Przez pół godziny zdążył zapełnić dwie strony długimi narzekaniami na temat stanu cen na rynku broni. Jedyne, na co teraz liczył, to na to, że przynajmniej 25 osób skomentuje to.

Nastał kolejny dzień na świecie. Jak zawsze zaczął go od pójścia do swojej pracy. Szef wyglądał na niezbyt spokojnego. Blisko tydzień temu musiał obniżyć pensje pracownikom. Według najnowszych danych statycznych zatrudnianie kogokolwiek w jakimkolwiek rodzaju fabryk nie ma nawet najmniejszej opłacalności. To wszystko jest winą graczy, którzy próbują jak najszybciej sprzedać swoje produkty, lecz nie myślą o tym, że powodują kryzys. Fani teorii spiskowych twierdzą, że to zagraniczni agenci ukryci pod polskim obywatelstwem destabilizują gospodarkę. Być może będzie musiał go zwolnić.
Wyskoczywszy w południe z siłowni już chciał się udać na swoje pola, gdy wtem przypomniał sobie, że może mu brakować miejsca w magazynie. Skręcił więc zanim doszedł do pierwszych młynów i stodół. Broni było co prawda mniej niż wczoraj, jednak na przechowanie zboża i jedzenia nie wystarczało już miejsca. Znowu załadował pistolety na przyczepę i ruszył na targowisko. Jak się spodziewał, ceny wciąż jeszcze nie zdążyły spaść.
- Skoro nie mogę tego sprzedać, to rozdam to za darmo!
Jak pomyślał, tak zrobił. Kilkaset sztuk broni poszło w kieszenie najmłodszych graczy, który dopiero wczoraj pojawili się w grze. Szukanie ich jednak długo trwało i wydawało się być zbyt nużące, w końcu powinien w tym czasie bić Serbów, a nie...
Wtem jego uwagę przykuło wywieszone na słupie obwieszczenie. Wokół tłoczyli się ludzie chcący przeczytać zwartą tam treść. Przepchnął się więc między nimi. Z daleka zauważył zaznaczone cztery gwiazdki - rozkazy Ministerstwa Obrony Narodowej.

"ROZKAZY NA DZISIEJSZY DZIEŃ
Aktualnie priorytetowe bitwy to (prosimy o walkę w bitwie z najsłabszym murem po naszej stronie):
Currently, Ministry of Defence’s battle priorities are (We ask you to fight in the battle with the weakest wall):

Serbski imperializm doprowadza Cię do białej gorączki?
Nie lubisz Serbii?
Masz niezmierną ochotę pochlastania Serba kijem po mordzie?
Musisz się na kimś wyżyć?
Lubisz latać z karabinem?
Lubisz gonić Serba po polu minowym?
Chcesz nauczyć uciekającego Serba skakania przez okopy?
Twój magazyn śmierdzi starzejącą się bronią, której chcesz się pozbyć?
Czy może po prostu chcesz się dobrze zabawić w rytmie "Bałkanicy"?

Wszystkie te marzenia spełnią się już dziś!
Przyłącz się do walki w obronie atakowanej przez Serbię Murcji dla sojusznika - Hiszpanii!
Priorytet: ****

DZIŚ HISZPANIA, JUTRO BAŁKANY!
Będzie głośno! Będzie radośnie!


Polak wpadł w euforię. W końcu ma możliwość dokopania nielubianemu przez niego imperium. Postanowił więc rzucić rozdawanie broni. Zamiast tego ogłosił, że każdy komentujący jego artykuł dostanie garść pistoletów. Szybko poszedł do swojego warsztatu w domu i zajął się składaniem starych części, które kiedyś znalazł na pustkowiu. Teraz był gotowy do walki, uzbrojony w arsenał bazook.
Kilkanaście ciężarówek czekało na wypełnienie. Właśnie odjechała pierwsza, pełna żołnierzy. Już druga szykowała się za nią. Do tej pory wsiadło do niej tylko dwóch. Stefan dosiadł się do nich.
- Panie majster, a kiedy jedziemy? - zapytał kierowcy.
- Jak się już więcej nie wepchnie! - odparł
Ładowanie transportowca ciągnęło się. Musiało minąć pół godziny, nim kolejni gracze całkiem zapełnili go. W ich plecakach pobrzękiwały szklane butelki. W końcu ruszyli.
Z początku droga wydawała się spokojna, jednak gdy wjechali na teren Półwyspu Iberyjskiego zaczęła się najtrudniejsza część podróży. Samochód kiwał się straszliwie na boki, pasażerowie trzymali się mocno poręczy. Mało brakowało, a dwóch z nich mogłoby wypaść na drogę. Rzucało niemiłosiernie. Żołnierze jednak nie przejmowali się tym. Przelewali setki kieliszków wódki, śpiewając bez przerwy piosenki o nadchodzącej bitwie ich bałkańskim wrogu.
Będzie, będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało!
Stefan dopijał już drugą flaszkę. Początkowo sam śpiewał z nimi „Bałkanicę”, jednak pod koniec podróży już go ta piosenka naprawdę mocno znudziła. Odetchnął więc, gdy dotarli na miejsce.
Pole bitwy wyglądało jak przysłowiowa „kamieni kupa”. Transportowani żołnierze natychmiast wyskoczyli i udali się do okopów, gdzie już czekali ich poprzednicy. Oprócz nich było tu dużo Hiszpanów.
- Urra! - wykrzyknął Stefan i natychmiast wyciągnął dwa pistolety. Niemalże na ślepo strzelał wszędzie, gdzie się tylko dało, w stronę okopów Serbów. Stamtąd tylko dochodziło „au”, „uch”, „aua”. Czuł się tak, jakby wódka czyniła go kuloodpornym. Po chwili jednak opamiętał się, widząc po drugiej stronie Serbów z bazookami. Natychmiast zeskoczył do okopu. Pociski świstały nad pozycjami Hiszpańsko-Polskimi. Gdy ostrzał ustał, jeden z Polskich żołnierzy wstał i pokazał Serbom gest, który mówił coś w stylu: „jesteście półgłówkami”.
- Macie może niedobór żelaza w organizmie? - krzyknął Stefan w stronę wrogów – W takim razie smacznego!
Wyciągnął kolejne dwa pistolety i wyładował na nich cały magazynek. Kilku Serbów oberwało, jednak reszta tylko patrzała się jak na idiotę. Przeciwnicy również wyglądali na wzmocnionych ognistą wodą. Przez pół godziny nawzajem wymieniali się ogniem. Stefan po jakimś czasie usłyszał chrapanie dochodzące obok. To jeden z jego towarzyszy po prostu nie wytrzymał takiej dawki procentów.
Gdy już sporo czasu minęło, stało się coś nieoczekiwanego. Stefan zobaczył, jak na środek pola walki wychodzi nowy przeciwnik, niewielki przeciwnik. Widząc go rzekł do innych żołnierzy:
Mi już nie lejcie, wystarczy.
A to czemu, panie?
Bo zaczynam już widzieć bezgłowe kury uzbrojone na polu.
Towarzysze chwilę się zastanawiali, co ten mówi. Ten, który dotychczas spał, ocknął się i powiedział.
„Jaja sobie ze mnie robią?” - pomyślał. Stefan w tym wypadku wyciągnął pistolet i już chciał wycelować w głowę...
- To niesprawiedliwe! Ten kretyn nie ma głowy!
Podniósł więc bazookę i starał się wycelować prosto w niewielkie cielsko. Pocisk jednak odbił się rykoszetem i trafił prosto w przygotowany do walki partyzanckiej stos skrzyń wypełnionych granatami i pistoletami. Wybuch materiałów dosłownie unicestwił ludność i budynki w promieniu dziesięciu metrów.
Co ja zrobiłem? - zapytal Stefan
Nic takiego, tylko zlikwidowałeś całkiem obóz kilkuset Serbów z drugiej dywizji czekających na kolejną minibitwę. - odpowiedział jeden z Hiszpanów, który spoglądał przez lornetkę.
Stefan zniecierpliwiony wyciągnął pistolety i wystrzelał wszystkie naboje w stronę kurczaka. Na kilka minut schował się z powrotem w okopie, by odpocząć, po czym strzelił z kolejnego pistoletu. Kura padła, a jemu ukazał się napis:
„Zadanie ukończone.”
Zadowolił się tym, że ubyło mu sporo pistoletów. Walka jednak trwała już dosyć długo. Pół godziny później zadzwonił dzwonek. Zegar wskazywał 83 punktów nad głowami Serbów.
Co? Te cepy wygrały? - zapytał Stefan na pół nieprzytomny – Ale jak to?
Wszyscy musieli więc zejść z pola walki. Wszedł do swojego transportowca i natychmiast zasnął.

Po kilku godzinach obudził się. Właśnie wjeżdżali na terytorium Śląska. Stefan miał problem z przypomnieniem sobie, co się wcześniej działo. W głowie brzmiały mu słowa „Bałkanicy”, a przed oczami miał tańczących Serbów. Zapytał więc jadących z nim innych żołnierzy:
Co się działo? Jakaś impreza była?
Kilka minut później jednak wszystko sobie przypomniał. Wkrótce wysiadł z wozu. Nagle spostrzegł kolejne ogłoszenie z MON. Stefan ucieszył się, gdy zobaczył, że Belgowie postanowili bić się z Polakami. Natychmiast ruszył do innego transportera, który odjeżdżał do Flanders. W dwie godziny był na miejscu.
Stefan już miał się cieszyć walki, gdy nagle sobie przypomniał, co było wczoraj.
Czy Belgowie to nie byli przypadkiem te dzikusy, których mało co walczyło
Jako że teraz nic nie jechało do Polski, położył się w okopie i spał. Śnił o Bałkanach, o Serbach, o bieganiu z karabinem, o kurze bez głowy.
Wkrótce obudził go dowódca:
Dzikusy przegrały, wracamy do domu!
Późnym wieczorem Stefan dotarł w końcu do swojego miasta i mógł w spokoju sobie odpocząć. Ostatnia rzecz, jaką sprawdził, to ceny broni. Uśmiechnął się. Wzrosły one do 0.04zł, za które wystawiło swoje pistolety jedynie trzy osoby.