SEX, DRUGS & ROCK'N'ROLL... czyli działanie ponad podziałami

Day 1,931, 06:17 Published in Poland Poland by Superferro
Ostatnie dni w polskiej polityce znów wprawiły mnie w osłupienie. Co czas jakiś pojawia się coś, co na wszelki wypadek czytam dwa razy, żeby nikt nie zarzucił mi problemów z rozumieniem. Potem czytam komentarze, upewniając się, że jestem w polskim piekiełku. Wszystko się zgadza.

Choroba infekuje kolejne organy i wszystko powinno wskazywać na niechybną śmierć pacjenta. A on zamiast pisać testament, robić rachunek sumienia, żegnać się z bliskimi, bawi się w najlepsze, podszczypując w pośladek pielęgniarkę, wyznawszy zasadę, że i tak wszystkie kobiety to kur…tyzany, a mężczyźni to wuje. Wszyscy oprócz niego samego.
Jego bezrefleksyjność i przekonanie o własnej nieomylności jest tak duże, że współtowarzyszom o mniejszym stopniu dystansu do otaczającego świata, ba! samych siebie, ten stan udziela się również. I przestają widzieć pacjenta z omamami, wszelakiej maści halucynacjami, przedstawiającego fakty w jakże abstrakcyjny sposób. Opętaniec tak mocno jest przeświadczony o słuszności swych wizji, że ta nieomylność udziela się pozostałym.
Mądrze mówi!
Polać mu wódki!
W sytuacji kiedy nawet sama infekcja ma już ochotę na uleczenie, cofnięcie spustoszenia, byle nie musiała dłużej znosić kaprysów nosiciela, manifestacja zdrowia nie jest w dobrym guście. Odporny ma dać się zakazić lub zostanie nawrócony innymi sposobami. Bo tak i już.
Zamiast niego odchodzą więc jego bliscy. Przebywanie w tej atmosferze jest nie do zniesienia. Rubaszny humor przestaje bawić.
Kurtyna w dół.

Cieszyłbym się, gdyby ten opis dotyczył Pluto, ale nad nim przynajmniej pracuje sztab lekarzy, którzy co prawda uczą się dopiero poprawnie diagnozować, ale dają jakąś nadzieję, że w końcu kiedyś wynajdą serum.
Część naszej elity polityków takich nadziei nie rokuje.
Po pomyśle, żeby Donalbeina ukarać prawie rocznym zakazem sprawowania funkcji publicznych, zabójczą daniną itd. zdumiony jestem, że nie zabronicie mu również na calutki rok:
- wydawania artykułów w prasie
- pracy
- treningu
co więcej, logowania do eRepa!

A kto Wam zabroni?!
Zdziwiony jestem tym samym, że ja, jako Crolak, czyli zdrajca, deprawator młodzieży, złodziej, kłamca, czy coś tam jeszcze, co jest dla niektórych synonimem crolactwa, nie zostałem ukarany za działanie na szkodę państwa.
Hmmm, zastanawiam się tym samym, czy nie można by pod jakiś paragraf podciągnąć tygodniowej absencji w firmie (mniejsze przychody z podatków) i zalewanie marketu rawem (to przez takich jak ja cena spadła do 0,03 ewidentnie). Pardon, popłynąłem w fantazjach.
Przykre to, że tak ‘dbający’ o ePolskę demokratycznie wybrani i demokracją podpierający się patrioci z takim namaszczeniem kontynuują uskutecznioną przez pewnego stalinowskiego prokuratora, chętnie używaną w czasach socrealizmu zasadę: „Dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf”.
Cóż, gdyby ktoś jednak chciał znaleźć na mnie haka w kodeksie karnym, to informuję zawczasu, że możecie… mnie w pompkę cmok-cmok.
Nie życzę Tobie Czytelniku, żeby i na Ciebie znalazł się kij, ale widzę, że są i tacy, którzy przezornie pomagają kija szukać.

Nikogo, komu dobrze życzę, do tego świata nie zaproszę. Póki nie zmieni się Pluto. I póki rozumowanie niektórych ludzi w ePolsce się nie sformatuje. Jak już wspomniałem, prędzej liczę na pierwszą możliwość.
Na szczęście nikt z mądrych inaczej nie zabroni mi ani logować się, ani nawet klikać. Mogę zostać nawet prezydentem, jakby porządnie się postarać, tako rzecze Pluto. I żadna ustawa mi tego nie zabroni.

Przykro mi, że niektórzy nigdy nie zrozumieją, że ich władza nie jest absolutna i nie mają wpływu na wszystko.
Mój czas, moje pieniądze, moja wolna wola.


Jakby się kto pytał… Franciszkańska 3.

PS. Wciąż spotykam na swojej drodze postaci, które podobnie jak ja chcą widzieć nasze społeczeństwo i politykę, bez flejmu, bez głupich wojenek, wycieczek personalnych, zawiści…

Chcą tak jak ja cieszyć się wspólnym spędzaniem czasu, rozmawiać w spokoju niezależnie od płci, rasy, narodowości, religii i przekonań politycznych. Nie chodzi mi o wspólne kalambury i wyprawy do alkoholowego a po prostu koegzystencję w normalnej atmosferze. Słowo „normalna” brzmi tak pospolicie, a wydaje się, że nawet o to w ePL jest trudno.

Wczoraj powstała nowa inicjatywa, która zrzesza ludzi dobrej woli.
Nie ma znaczenia przeszłość polityczna, bojówkowa, czy znajomości.

Działanie ponad podziałami.
Partia Dobrych Ludzi

That’s all folks.