Hochelus - czyli tam i z powrotem

Day 972, 11:35 Published in Poland Poland by Greek
http://img34.imageshack.us/img34/9069/imperialist.png" />

Działalność w PI może nie tylko być przyjemna i pożyteczna. Dzięki niej można poznać wspaniałych ludzi, nie tylko poprzez internet ale i w realnym świecie (co nie raz i nie dwa udowadnialiśmy na partyjnych PIwach). Co więcej nie tylko w Polsce ale również za granicą. Miłościwie nam panujący Konsul Hochelus który dzięki pracy jako ambasador PI w fińskiej partii LEP poznał tamtejszych ludzi postanowił wybrać się do tego kraju. Zgodnie z obietnicą złożoną przed wyjazdem publikuje swoje wspomnienia z podróży tam i z powrotem.

http://img3.imageshack.us/img3/1590/mieczkopia29.jpg" />

Pierwszego dnia wstałem o 4 rano, bo autokar z Niemiec jadący do Tallina był o 6:00 na dworcu PKS. Droga wiodła jednak przez Łotwę, a konkretnie przez Rygę. Jechałem tam zaledwie 14 godzin. W stolicy Łotwy miałem postój, czekając na zmianę autobusu.


Ryga. Wygląda znajomo, co? 😉

Czekając poznałem Polaka, który również jechał do Estonii. Rozmowy były łatwiejsze dzięki użyciu magicznego eliksiru zwanego potocznie etanolem. Okazało się, że ów Polak ma znajomego Estończyka w Tallinie, który był uprzejmy podwieźć mnie do hostelu tuż przy promie. Byliśmy tam tuż po północy.

Drugiego dnia nie miałem tyle szczęścia co pierwszego. Zaspałem i spóźniłem się na poranny prom, w związku z czym musiałem płynąc wieczornym [nie trzeba było tyle pić - przyp. red.]. Tym oto sposobem straciłem cały drugi dzień na zwiedzaniu Tallina.


Hochelus koczuje w Tallinie czekając na prom


Upragniony prom! Nawet nie wiecie ile na niego czekałem

W Helsinkach wsiadłem o 22:40 do pociągu, który jechał w kierunku Lahti. Tam dzięki genialnemu wynalazkowi jakim jest Zumi dotarłem do Fina, który mnie przenocował. A był nim Lavanche. Oczywiście staropolskim zwyczajem musieliśmy się napić na dobry początek znajomości 😉


Jeszcze na trzeźwo. Ten po lewej to Lavanche

Drugiego dnia w Lahti (czyli trzeciego w podróży) wybrałem się na zwiedzanie. Niestety Lavanche miał pracę, więc nie mógł mnie oprowadzić, ale mimo wszystko bez mapy udało mi się zobaczyć takie rarytasy jak skocznia narciarska w Lahti, fabryka karabinów maszynowych z czasów 2 wojny światowej, oraz to co jest chyba w każdym fińskim mieście - pomnik Mannerheim’a.


Skoczyłbym, ale nie wziąłem nart 😛

Czwartego dnia musiałem wyjechać z samego rana, ponieważ Lavanche musiał udać się na szkolenie. Wsiadłem więc w pociąg do Helsinkek, a następnie cały dzień poświęciłem na zwiedzanie stolicy Finlandii.

Przenocowałem w Helsinkach i rano popłynąłem do Tallina, gdzie poświęciłem (w takiej kolejności) jeden dzień na zwiedzanie i drugi leżąc plackiem na plaży. Trzeciego bladym świtem miałem autokar do Warszawy z przesiadką w Rydze (i oczywiście jadący dalej gdzieś w czeluści Phoenix'owskich Niemiec).

http://img3.imageshack.us/img3/1590/mieczkopia29.jpg" />

http://img717.imageshack.us/img717/9210/397408b26db22call.jpg" />

Jeśli nie jesteś członkiem żadnej partii - wstąp do nas już dziś i zmień z nami ePolskę.
Jeśli jesteś członkiem innej partii i nie jesteś zadowolony ze swojego członkostwa - zawsze możesz to zmienić!
Jeśli nawet nie chcesz aktywnie uczestniczyć, a zależy ci na silnej ePolsce - wspomóż PI swoją obecnością.

Znajdziesz nas na naszym forum

Chcesz wstąpić do PI - wciśnij VOTE i wstąp do partii
Wahasz się i chciałbyś jeszcze o nas poczytać? Subskrybuj "Imperialista"