BANDA PIĘCIORGA - "Jesz czy nie jesz?" - AKT 1

Day 1,738, 08:20 Published in Poland Poland by Loewy


Brudna i zatęchła okolica, jak wszędzie. Co się dziwić, bieda aż piszczy. Kryzys, powiada prezydent. Skoro kryzys to kryzys, żebracy idą na żer, walcząc pazurami o okruszki chleba Q1. Gołębi już dawno nie ma - zjedzone.
W okolice idealnie wpasowuje się 15 metrowy odrapany do granic możliwości mur. Aż dziw że stoi. Obsmarowany ekskrementami, obszczany i opluty. Na bramie głównej wisi oberwana plakietka z napisem "Oljimp".

Banda Pięciorga zasnuła w swoim skromnym domku Q15 na górce zwanej "Oljimp" wyłożonej czystym goldem. Uwagę odwracają zwłaszcza fantazyjne fontanny plujące PLN 20 metrów ponad poziom gruntu - pieniądze czerpane są bezpośrednio z głębokich pokładów PLN zachomikowanych wewnątrz góry.

- Panowie, rzut kostką - kto idzie na prezia w tym miesiącu? - Matka jako jedyna kobieta wzięła inicjatywę. Chociaż nazwanie jej kobietą to rzecz sporna. Banda zastanawia się czy przypadkiem nie udaje, żeby nęcić młodych internautów na obietnice cycków w spocie wyborczym. 35 w bicepsie, ogorzała twarz, ogolona co najmniej dwa dni temu.
- Ja byłem miesiąc temu, to się zupełnie nie opłaca. Wolę defraudować incognito. - odparł Zdzisiu Mietek. Uwielbia zakręcać pozostałości swoich włosów w wymyślne tłuste zakrętasy. Tak to jest jak się bieli włosy amoniakiem. Z państwowego przydziału.
- Ja dzielnie dowodzę dla dobra naszego narodu, pobierając nędzne 90% obrotu. Powinni mnie po rękach całować. Weźcie na prezydenta Jasia. - Ferdek na chwilę podniósł swoją ogorzałą twarz. Przypominała czerwono białą kulkę z dwoma pinezkami w okolicach oczu. Właśnie wpierniczał tygodniową rację żarcia dla X pułku piechoty, który istniał tylko na papierze.
- Jasia? - Rozległ się chóralny wrzask zadziwienia.
Wszyscy zwrócili uwagę na skulonego w kącie przestraszonego nagłą atencją chłopaczka wyglądającego na 15 lat. Przedstawiał sobą obraz rozpaczy, wychudzony, szara skóra, jeszcze trzymał w dłoni kupę Ferdka wygrzebaną z ubikacji którą pisał w notatniku zadanie domowe.
- W zasadzie... Jasiu... Jasiu jest z nami tak długo. Wierny i dobry, mądry i wspaniały. Jasiu! Jasiu, Jasiu. Będziesz prezydentem mój drogi. - Z diabolicznym uśmiechem Matka poderwała się ze swojego miejsca.
- Jasiu odłóż kupę i chodź, trzeba Cię umyć. My Ci wszystko powiemy co będziesz musiał zrobić, a wtedy wujek Ferdek da Ci świeżą kupkę. Zgoda? - Dodała Matka z ciepłem w głosie. Kiedyś grała w teatrzyku obwoźnym.

- Zdzichu, ja rozumiem że kiedyś przegłosowaliśmy nawet kozę na prezia, ale Jasio? - Zachrumkał Ferdek potrząsając podbródkami.
- Ludzie zawsze zagłosują na sobie podobnych, nie martw się. - Zaśmiał się Zdzichu, obliczając gold który dziś wpłynie na jego prywatne konto wprost z państwowej kiesy.