Na koniec świata... o kasie debata?

Day 1,858, 05:22 Published in Poland Poland by Sebrian

Na sam początek - jeżeli wyznajesz zasadę "TL😉R" - odpuść, poproszę jedynie o vote, by bardziej cierpliwi mogli to zobaczyć.

Kto przetrwał apokalipsę, proszony jest o opuszczenie schronu, odniesienie świec do pobliskiego straganu i poświęcenie paru minut życia na lekturę poniższego artykułu - temat bowiem, jak na tą porę roku, gorący!

Kwestia dofinansowań dla polskich eRepublikanów ciągnie się już od hohoho, albo i więcej. Obecnie funkcjonujący system poddawany jest coraz większej krytyce, przy jednoczesnym wysypie coraz to nowych modyfikacji tego już krytykowanego pomysłu. Przypomina to przestawianie mebli w pokoju, dla którego te meble i tak są niedopasowane i niezależnie, czy pod oknem postawimy łóżko, komodę czy biurko, będzie ciasno i niekomfortowo.

Koncepcja, którą chcę się podzielić opiera się na całkiem innych zasadach. Co więcej - wymaga ona całkiem innego spojrzenia na funkcjonowanie MU w ePolsce. Zaznaczam od razu, że nie uważam się za pioniera tego pomysłu i na pewno ktoś inny też tak w głowie kombinował, dlatego liczę, że miejsce to stanie się dobrą platformą do dyskusji.

Ażeby nadal nie zanudzać swoim słowotokiem, zdanie-klucz: zamiana pośredniego systemu dofinansownia na bezpośredni.


Geld, ech ten geld...

Pierwsze pytanie: co się dzieje, kiedy MON daje sygnał do walki? Niezależnie, gdzie siedzimy, jeżeli tylko mamy łączność z kanałem dowództwa, widzimy rozkazy i linki do minibitwy, to wbijamy tam wszyscy, bez wyjątku - bo naszym wspólnym celem jest wtedy walka dla eOjczyzny bądź jej sojuszników. Tam, przy przebijaniu muru, przestaje się liczyć przynależność - liczy się wkład i zaangażowanie. To jak na średniowiecznym polu bitwy, gdzie na jednym froncie stały oddziały różnych chorągwi - ale nie znaczyło to, że Ci z z wizerunkiem dwugłowego psa są gorsi od tych z trzema lwami na tarczy ("dwa s*ają, a trzeci warczy", cytując klasyka). Ktoś może mi teraz zarzucić - no dobrze, ale chłopi z pikami nie robili takiego spustoszenia jak ciężkie oddziały konne czy katapulty. Zgoda - ten problem rozwiązały jednak dywizje.

Pytanie kolejne - skoro wg mechaniki gry, na polu bitwy przestaje liczyć się to, co przedstawia Twoja chorągiew - bo i tak wszystko jest wrzucane do wspólnego worka pn. "Poland and allies" - to dlaczego partycypacja przy podziale tortu odbywa się właśnie przez jej pryzmat? Tak właśnie wygląda obecny, pośredni system dofinansowania - kasa na bojówkę, bojówka pomiędzy swoich. Dochodzi do sytuacji, w której silny gracz , będący członkiem MU nie tkwiącej w TOP3 (a raczej TOP1/2) otrzymuje za swój wkład mniej, niż przeciętny gracz bijący dla tych "z czuba". Obrazowo, porównując do naszej średniowiecznej bitwy - Zawisza spod mało liczebnej chorągwi, za odcięcie 50 krzyżackich łbów dostanie za swoją pracę dużo mniej niż Antoś Kozojed, który jeno ładną naszywkę na ramieniu swem nosi, ledwo trzy czerepy szabelką swą drasnąwszy.

W tym miejscu musielibyśmy na nowo zdefiniować czym w ePolsce ma być grupa bojowa. Wg idei, którą wyznaję, jest to właśnie taka chorągiew. Miejsce, które łączy część eSpołeczeństwa, którego członkowie są dumni, że zaznaczyli swój udział w walce wbijając w zakrwawioną ziemię wizerunek z avatara. Miejsce, które umożliwia poznanie się, zabawę, solidarną pomoc, które może skupiać się wokół postaci czy wyznawanych zasad.

A czym są bojówki obecnie? Jak czytam czasami Wasze komentarze, to niektórzy już dawno zapomnieli o więzi z tym, co wyświetla się obok ich pseudonimu. Jedne MU dogorywają kosztem drugich, które funkcjonują jak organizacje biznesowe, a niejedne w historii eRepublik okazały się też pralniami brudnego szmalu. Potworzyły się państewka w państwie, które tupnięciem nóżki mogą wpływać na sprawy całego kraju. Ich funkcjonowanie zaczyna przypominać kluby piłkarskie. I mimo, że zostało jeszcze trochę takich Zawiszów, to gro z nich dało się skusić na "lepsze warunki", a te są w dużej mierze pokłosiem obecnego systemu dofinansowania.


Wspólny cel, jedno poświęcenie - różne uznanie

Rozliczajmy dofinansowania bezpośrednio - na osobę, nie przez pryzmat MU. Nieważne skąd jesteś, ważne ile wbiłeś. Nie, MGiF i stażyści nie będą musieli wykonywać kilkaset przelewów dziennie - dystrybucja pieniędzy odbywałaby się nadal poprzez skarbników bojówek, ale to, ile komu się należy, byłoby wyliczone już "u góry", dzięki czemu gracz od razu zauważyłby ewentualną chęć oszukania go.

Czy ten system uderza w "wielkich"? Absolutnie nie. Dają duży wkład, dostają za niego solidne wynagrodzenie. Jeżeli już, to uderza w ich wielkie bojówki.
Czy ten system uderza w "maluczkich"? Owszem. Ale od tego własnie powinny być MU i zasady solidarności w nich obowiązujące. Jeżeli jakaś grupa bojowa będzie miała hojną starszyznę, chcącą inwestować w młodzież - to ich do siebie przyciągnie i wytrenuje osiągając satysfakcję z tego, że ich chorągiew jest najbardziej widoczna. Nie spowoduje to jednak rozłamu mniejszych grup, które chciałyby zachować swój zamknięty i elitarny charakter bez dostawania ochłapów, gdyż zasługi ich członków byłyby cenione sprawiedliwe.
A jeżeli jakaś MU się zareklamuje, że każdemu, niezależnie od poziomu, dywizji, hita, rozmiaru członka, etc. dołoży w gratisie 100 cc do dofa? Ależ proszę bardzo! Z prywatnych środków można i paczki po 10g dawać, system ten nie zabije bowiem w ludziach chciwości, lecz ukróci oddziaływanie na nią z pozycji dofinansowania publicznego.

Nie wysuwam w tej chwili żadnych, konkretnych wartości czy przeliczników. To zostawiam do otwartej dyskusji zarówno wojujących, jak i rządzących. System ten z powodzeniem mógłby funkcjonować chociażby z priorytetowaniem bitew, bo dotyczy on wyłącznie dzielenia pieniędzy, a nie ich kumulowania. W mojej opinii, jest także jasny i czytelny, pobudza konkurencję między bojówkami, ale w sferze kreatywności i samopomocy, a nie wykorzystywania uprzywilejowanej pozycji.

Jak to mówią, "no flame, no game", ale tym razem żywię nadzieję na konstruktywną dyskusję 😉 Od rzucania odchodami są już w tej grze doświadczeni miotacze jak i łapacze, więc ich podwórkom zostawiam tą bezdyskusyjnie ciekawą rozrywkę.

A na koniec, zgodnie z krótką, ale już tradycją: