MIXoreunion - coś od siebie!

Day 2,199, 00:30 Published in Poland Poland by Sebrian

Mimo, że BRuletyn został zawieszony na czas nieokreślony (brak czasu przede wszystkim, ale i weny), to Blu Giornalne - jak już kiedyś wspominałem - jest wydawnictwem nie tylko Bluerose, ale i moim prywatnym. W związku z tym, pozwolę sobie popełnić subiektywny artykuł na temat jakże gorącej w ostatnich dniach nowiny.



*** Ostrzegam - jak to ze mną bywa, tekstu trochę jest 😉 ***

Tak, zgadza się! Wszystko rozbija się o tego gentlemana, który do niedawna był pierwszym wyklętym (ustawowo!) banitą III e-RP, ale jak to w życiu bywa - ustalenia to jedno, a praktyka drugie. Nagle na rodaków, niczym grom z nieba spadła wiadomość, że legendarny Mix znów jest e-Polakiem. I to w pełni legalnie.

Nic jednak nie dzieje się samo z siebie - bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Mix chciał, ale inni nie chcieli. Do czasu. Inwencją wykazała się para rąk obsługująca konto pod nazwą DarkNem0. Ten dumny kongresmen swym działaniem nawiązał do takich klasyków jak prezydent Olek ułaskawiając pana Sobotkę. Ot, żeby zabić nudę i poronione zmiany wprowadzone przez Bogów z Transylwanii.

Jak mawia Andrzej Borowczyk - wszystko się dzieje jak w kalejdoskopie. Patrzam dzisiaj z rana na konto Mixliardera i cóż widzę?:



Czyżby już było po temacie? Absolutnie nie! A przynajmniej dla mnie.

Sam Mixliarder jakoś specjalnie mi nie podpadł (pewnie dlatego, że się za późno e-urodziłem). Ba, nawet raz brałem odeń tanki za bicie dla Estonii, kiedy był tam już zaangażowany politycznie - i wydał uczciwie, choć mocno podejrzliwy był i hity mi liczył skrupulatnie.

Pamiętam jednak dobrze sprawę mpakosha i echo, jakie temu towarzyszyło. Konsekwencje i ustalenia z tym związane pamiętam również. Może rzeczywiście chwilowy powrót Miksia jest niczym machnięcie pędzlem po szarej, e-polskiej rzeczywistości? Ile osób tyle opinii. Ten fakt pokazał jednak co innego i te właśnie kwestie omówię teraz szerzej.

Po pierwsze - moduł polityczny, a raczej patologia go trapiąca. Tak, chore jest to, że jedna osoba może zrobić taki burdel, gdyż ma taki kaprys - i to praktycznie bez żadnych sankcji. No bo co da kara, nawet wysoka, skoro osobnik i tak skończy grę i pokaże figę z makiem? Przecież z takiego powodu nikt nie będzie wszczynał postępowania egzekucyjnego w RL. Burdel zostanie, a zadośćuczynienia nie będzie żadnego. Tylko - gdzie leży większa część winy? Po stronie programistów Erepublik, że umożliwili coś takiego, czy nas samych - graczy? Na zmiany w tym kierunku nie ma co liczyć, a nawet jeśli, to nastąpią one "kieedyś" i patrząc na dotychczasowe działania adminów i tak będą spaprane.

Może więc - panowie Prezesi partii politycznych - należało baczniej wybierać swoich przyszłych reprezentantów? Nie łapać kogo się da, bo trzeba listę zapełnić? (to już żywcem przypomina wydawanie realnych złotówek na pierdoły, bo inaczej "cofnom i zabiorom nam dotacje"). A może żądać zabezpieczenia majątkowego przez kandydata na liście? Niech przynajmniej taka forma kaucji będzie jakiś alarmem, że jak gagatku wywiniesz numer to już to do Ciebie nie wróci, a lepszy nawet tysiączek waluty w Skarbcu niż pustka i brak jakiegokolwiek zadośćuczynienia.

Kwestia druga - to brak wyobraźni. Tak, to tylko gra. Tylko, że jest ona na swój sposób alternatywną rzeczywistością. Oczywiste jest, że gdy ktoś po wyłączeniu kompa nie może zjeść obiadu, bo go dręczy flaga Polski pod avkiem Mixa, to zalecane jest w związku z tym PRZYNAJMNIEJ przewietrzenie się. Ale w chwili zalogowania zaczynamy postępować według jakiś norm, zwyczajów, a przede wszystkim PRAW tu przyjętych. Dlatego też tłumaczenie się, że to tylko gra, jest... bez sensu. Równie dobrze ktoś mógłby zwyzywać czyjeś matki od szmat, bo co, bo to tylko gra? No, niejeden się boleśnie przekonał, że to błędne założenie, a nawet w naszej e-Polsce dochodziło do sytuacji, gdzie e-życie oraz RL się mocno nakładały - także na gruncie karnym. Erep to gra, w którą grają ludzie, a nie boty. I nie ma tutaj żadnego spinania się, bo ja po napisaniu tego artykułu wracam do swoich zajęć i mam w głębokim poważaniu co robi naprawdę jeden z drugim.

Ale zapamiętajcie jedno - tego, co robicie tutaj, nie robi jakaś nieodkryta przez Freuda, mroczna część Was. To robicie Wy sami, świadomie. I nie zawsze liczy się, że w formie zabawy. Te chłopaki, co lżyli koleżankę na portalach, że aż odebrała sobie życie, też pewnie uważali, że to tylko internetowy fun. Że to tylko ich konta poniżały jej konto. Ale to nie konto dyndało później na sznurze, a zimne ciało jakiegoś człowieka.

Przykład może i przejaskrawiony, ale ma on pokazać, że internet to nie jest już kosmos, w którym jesteśmy tylko my i pył kosmiczny. Już nie, nie dziś, a świat realny z tym tutejszym nachodzą na siebie coraz bardziej. A przecież może być tak, że ktoś, komu tutaj zaszliśmy za skórę, będzie w przyszłości naszym szefem czy zleceniodawcą w prawdziwej firmie. Świat jest mały 😉

Dziękuję za uwagę o7